sobota, 25 marca 2017

Tom V, VII

Wreszcie długo oczekiwany przez niektórych rozdział, ale nie zdradzę, co takiego się wydarzy, czytajcie! xD
W ogóle nawet nie zwróciłam uwagi, a mamy już koniec marca... Zostało mi 26 dni młodości, a potem to już naprawdę równia pochyła ku śmierci xDDDD. SEBASTIANIE, CZEKAM! To dobry moment, żebyś się zjawił i nadał mojemu życiu jakiś sens, czy coś tam :P. No, pomarzyć zawsze można.

Skoro już przykułam Waszą uwagę rozdziałem, to wspomnę jeszcze, że na FanPageu (odnośnik znajdziecie po prawej stronie bloga) organizuję konkurs, w którym wygrać można 24 tom mangi Kuroshitsuji. Zapraszam do udziału, potrzeba dziesięciu zgłoszeń, żeby w ogóle się odbył, także wszystko w Waszych rękach! :D

Miłego! :*

=======================

W końcu, po kilkunastu minutach uspokajania, które Anasi skrupulatnie dokumentował w podręcznym notesie, dziewczyna wydała się wystarczająco spokojna, by można było spróbować przeprowadzić badanie. Araksjel podszedł do niej po raz kolejny, wyciągając przyrząd do badań, na którym nastolatka skupiła wzrok.
— Jest porysowany z prawej strony i czuć od niego krwią — powiedziała, dzieląc się spostrzeżeniami.
— Doskonale, masz rację. Ale jest czysty, czujesz tę szczypiącą woń? Tym zostało odkażone — odparł dumnie Kruk. — Kiedy Araksjel będzie cię badał, przyjrzyj się pióru Anasiego, potem mi opowiesz — poprosił, wskazując ogonem trzymany w dłoni informatora przedmiot.
Lizz dopiero wtedy zorientowała się, że Amon z jej wspomnień miał ogon, że jej Sebastian miał ogon. Na chwilę zupełnie się wyłączyła, poświęcając całą uwagę niezwykłej kończynie, którą z taką gracją poruszał Michaelis. Nie odezwała się jedna. Chociaż wszystko wokół wciąż wydawało jej się nie do końca realne, zmysły szalały i z wielkim trudem dawała radę zachować spokój, to jednak miała świadomość tego, że prawdopodobnie to jednak życie i znajduje się w piekle. A to oznaczało, że musiała słuchać się Sebastiana, w przeciwnym wypadku mogła umrzeć, o ile śmierć miała ją kiedykolwiek dopaść, w co zaczynała lekko powątpiewać. Wolała nawet nie zastanawiać się, co właściwie z jej duszą i kontraktem, nie miała jeszcze na to siły. Myśl o tym zaledwie przemknęła prze jej umysł, nie okupując go na dłużej, by najpierw dziewczyna mogła przywyknąć do nowych realiów życia i możliwości swojego ciała.

sobota, 18 marca 2017

Tom V, VI

Pochwalę Wam się dwoma minisukcesami.
Minisukces pierwszy:
dostałam 100% z kartkówki z japońskiego. To sukces, bo odkąd chodzę tylko raz w tygodniu, to mam trudniej. W poniedziałek będzie kolor, jeśli nie spadnę bardziej niż do 4+, to wszystko będzie dobrze <3. 
Minisukces drugi:
Napisałam wczoraj pięć stron Róży na raz. I dobrze mi się pisało. Chętnie popisałabym jeszcze, ale mojemu pracodawcy nagle się przypomniało, że mnie zatrudnia i dowalił mi roboty na weekend xD. Nie, nie narzekam, właściwie się cieszę, bo hajsy <3. A że myślę o tym, by wybrać się na Mangificon, to im więcej funduszy, tym lepiej. Chociaż to jeszcze nic pewnego, bo bycie mną skutecznie ogranicza możliwości podróżowania dokądkolwiek. No ale chciałabym i się postaram zmienić to chcenie w robienie xDDDD.
Okay, chyba tyle... 

Miłego! :*

===============================

Przyjaciele przyglądali się z ukrycia ludziom niezwykle zafascynowani każdym ich ruchem, słowem i gestem. Począwszy od samego obozu, przez posiłki, sposób bycia, na częstym oddychaniu kończąc, ludzie byli obiektem niesamowitej ekscytacji i źródłem wiedzy dla dwóch młodych istot, które nie mogły należeć do ludzkiej rasy.
W pewnej chwili dziewczyna poczuła niezwykle dziwne uczucie, które zdołała przyrównać do połączenia upodlającego bólu z ogromnym głodem. Amon pragnął krwi. Wtedy właśnie Elizabeth zorientowała się, kim był. Towarzysz chwycił jego drżącą rękę w nadgarstku i odciągnąwszy go w tył, próbował uspokajać. Żądza młodego demona była jednak zbyt silna, nie był w stanie jej kontrolować. Kompan podwinął więc rękaw jasnej koszuli i zaproponował mu swoją posokę.
Chociaż Amon starał się ze sobą walczyć, nie udało mu się powstrzymać. Żarłocznie wgryzł się w kończynę przyjaciela i z ogromną wdzięcznością począł ssać niesamowicie przepełnioną energią krew. Nie była smaczna – nie w ludzkim rozumieniu tego słowa, lecz wszystkie towarzyszące jej piciu wrażenia sprawiały, że dziewczynie udzieliła się ogromna euforia i sama zapragnęła poczuć się w ten sposób.

sobota, 11 marca 2017

Tom V, V

Miałam pisać raz w tygodniu, bo liczyłam na to, że będzie mi łatwiej nadrobić jakiś sensowny zapas. Tymczasem mam go raptem siedemnaście stron. Masakra, jak tak dalej pójdzie, niedługo będę pisać na bieżąco, a to absolutnie mi się nie uśmiecha, bo jest zwyczajnie niewygodne. Nie lubię takiej presji. No nic, trzeba się wziąć za siebie, ale od pół roku za bardzo jaram się kolorowaniem i nie umiem się oprzeć xD. No nic, mam nadzieję, że jednak będzie dobrze.
Dziś oddaję Wam kolejny rozdział, a wraz z nim to, co lubię najbardziej: jakieś dziwaczne schizy, których nie da się do końca ogarnąć. Oby Wam się spodobało :*.

Miłego! :*

===========================

Pogrzebowa ceremonia piekielna nie różniła się od ludzkich obrządków aż tak diametralnie, jak miało to miejsce w przypadku ślubów. W ludzkiej historii znano nie jedną kulturę, która paliła swoich zmarłych. W krainie Dzieci Ciemności było podobnie. Zwłoki zasłużonych wystawianie były podczas ceremonii, kiedy wszyscy, którzy czuli taką potrzebę, mogli oddać hołd poległemu bratu. Później ciało zostawało wrzucone do jednej z Gorących Szczelin – dziur w podłożu, które sięgały samego jądra Ziemi, gdzie po szczątkach demona nie pozostawał nawet ślad.
Nie było to jednak wydarzenie podszywane mnóstwem emocji, a raczej zwyczajny rytuał, którego głównym celem było zapewnienie bezpieczeństwa królestwu. Demony niezwykle dbały o to, by ich szczątki nie dostawały się w ręce przeciwnych nacji, by te nie były w stanie opracować nowych sposobów walki z nimi, a tym samym zdobycia przewagi. Nawet zwłoki najmniej wartościowych członków demonicznego społeczeństwa zabierane były z powrotem do piekła, by tam zostać zutylizowane w odpowiedni sposób. Martwych przekazywano rodzinom, które miały w obowiązku w ciągu dry od otrzymania ciała pozbyć się go w jednej z wyznaczonych do tego celu Szczelin. Przy każdej z nich stali pracownicy działu statystycznego, którzy oficjalnie odnotowywali utylizację zmarłych. Dzięki temu wiele z piekielnych tajemnic przez Rzeczywistości nie przekroczyło krainy ciemności.

sobota, 4 marca 2017

Tom V, IV

Jest rozdział piąty! Po poprzednim mam nadzieję, że emocje już trochę opadły :P. 
Tym razem rozdział jest nieco krótszy, ale nie chciałam wrzucać kolejnego polsatowego zakończenia, a gdybym miała wrzucić dłuższą część, to zapas by na tym ucierpiał. Bo dalej mam tylko dwadzieścia stron. Ciężkie jest życie studenta xD. Szczególnie kiedy pisze dwa opowiadania, maniakalnie koloruje panele z mangi, pracuje i jeszcze udaje, że studiuje, no i - nie ukrywając - jest leniwy. Ale już za kilka miesięcy nie będę studentką. Ciekawe, czy będę miała wtedy więcej czy mniej czasu na pisanie. Mam nadzieję, że więcej xD. 

Przy okazji: Nie będzie już okazji przed, więc życzę już teraz wszystkim fankom Róży wszystkiego najlepszego z okazji dnia kobiet :*. Fanki Dziwaka dostaną życzenia w środę :P.

==================================

Kiedy Kruk zrozumiał, że jego ukochana nie umarła, dotychczasowy stres i wszystkie emocje, które zbierały się w nim od dawna, zaczęły ulatywać z niego pod postacią łez szczęścia i drgawek. Z perspektywy osoby trzeciej król wyglądał tak, jakby podano mu truciznę, która zaczynała dawać o sobie znać. Anasi przyglądał mu się z niepokojem, co jakiś czas notując istotne spostrzeżenia w notesie. Starał się odciąć w zupełności od warstwy emocjonalnej – nie przywykł do niej, nienawidził jej, brzydził się tym, że wieść o zmartwychwstaniu tak bardzo nim wstrząsnęła. Wolał więc wcielić się w rolę, którą odgrywał od zawsze, licząc na to, że po jakimś czasie wszystko wróci do normy.
— Powinienem ją obudzić? Anasi, mów! Jeśli ktoś ma coś wiedzieć, to tylko ty! — Domagał się Amon, delikatnie głaszcząc ukochaną.

.