Wczoraj był Dzień Darmowej Wysyłki. Kupiliście sobie coś? Ja zamówiłam "Trzy po 33" z Miodkiem, Bralczykiem i Markowskim. Kupiłam wcześniej "Wszystko zależy od przyimka" i strasznie mi się spodobała, więc stwierdziłam, że warto kupić i kolejną. Dobra lektura nie jest zła. To tak, jakbyście się zastanawiali, co czyta autorka: mangi pełne błędów tworzone przez polskie niekompetentne wydawnictwa i książki o języku polskim xD. Co nie zmienia faktu, że doby kuroszkowym fickiem bym nie pogardziła. Podkreślam: DOBRYM. No ale cóż, wszystkiego mieć nie można, ostatnio i tak nie jest źle, więc jestem kontent xD.
No, to chyba tyle.
Ach, nie, jeszcze coś.
Kto się wybiera na Hellcon? Bo to już coraz bliżej, więc się przyznaję, że się zjawię w obstawie Szatana i Kei, więc gdyby komuś zależało na tym, żeby mi powiedzieć w twarz, jak bardzo źle piszę, to zapraszam . Nie gryzę, boję się Was bardziej niż Wy mnie :*. Srsly, ja jestem aspołeczna i introwertyczna, ale jak się rozkręcę, to bękę kręcę xDDDD.
Miłego! :*
No, to chyba tyle.
Ach, nie, jeszcze coś.
Kto się wybiera na Hellcon? Bo to już coraz bliżej, więc się przyznaję, że się zjawię w obstawie Szatana i Kei, więc gdyby komuś zależało na tym, żeby mi powiedzieć w twarz, jak bardzo źle piszę, to zapraszam . Nie gryzę, boję się Was bardziej niż Wy mnie :*. Srsly, ja jestem aspołeczna i introwertyczna, ale jak się rozkręcę, to bękę kręcę xDDDD.
Miłego! :*
======================
Wysłuchawszy
wyznania demona, Elizabeth uśmiechnęła się ciepło, wzbudzając w nim niemałe
zaskoczenie. Nie rozumiał jej reakcji tak samo, jak nie rozumiał siebie. Dziewczyna
jednak wydawała się pewna siebie, a jej zadowolenie wskazywało na to, że
cokolwiek się z nim działo, nie mogło być takie złe. W innym wypadku by się nie
uśmiechała.
— Jesteś zazdrosny
— oświadczyła uroczyście hrabianka.
Uniosła się
nieco i pocałowała demona, zaplatając ręce na jego szyi.
— Jesteś po
prostu zazdrosny, Sebastian. To nic złego, dopóki nie poddasz się temu uczuciu,
tak, jak ja wczoraj. Jeśli podejdziesz do tego spokojnie, nic się nie stanie.
Przyzwyczaiłeś się, że tylko ty mogłeś mnie dotykać. Może nawet boisz się, że
przez to mnie stracisz, ale to już lekka nadinterpretacja — wyjaśniła
dokładniej.
Obiecała sobie,
że zacznie sumiennie wykonywać obowiązek względem demona. Prosił, by nauczyła
go czuć, pomogła zrozumieć to, co działo się w jego sercu. Wtedy zaniedbała
naukę i poniosła konsekwencje. Tym razem nie zamierzała popełnić tego błędu.
Dla niej coś takiego jak związek było całkowitą abstrakcją, dla niego tak samo
było z emocjami. Dzięki temu, że oboje nie byli idealni, mogli wspólnie uczyć
się na błędach w bezpiecznym środowisku.
— Zazdrosny… —
powtórzył jak echo demon.
Nigdy nie
sądził, że tak prymitywne ludzkie uczucie, z którego niejednokrotnie otwarcie
szydził, kiedyś dopadnie i jego. Czasem nawet wydawało mu się, że mógł
doświadczać tej emocji, ale bez trudu radził sobie z jej okiełznaniem.
Czymkolwiek było tamto coś, daleko mu było do tej prawdziwej, płynącej prosto z
serca emocji. Była nieprzyjemna i wcale nie chciał jej doświadczaodczuwać, ale
za nic nie potrafił jej uśpić ani odegnać.
— Właśnie tak.
Spokojnie, przemyśl to sobie, a ja skończę ciastko. Potem powiesz mi, jak
bardzo źle mi dzisiaj poszło, a na koniec opowiesz, czym się martwisz od kilku
ostatnich dni. Koniec taryfy ulgowej, dobrze?
Sebastian
kiwnął twierdząco głową. Wiedział, że ten moment w końcu nadejdzie, zwlekał już
wystarczająco długo, należało wreszcie wyznać prawdę. Jeśli dziewczyna miała
się wściec – a był tego niemal pewien – to i tak z każdym dniem mogło być tylko
gorzej. Proste obliczenia doprowadziły go do wniosku, że nadszedł czas.
Kiedy hrabianka
niezwykle chętnie odgryzała kolejne kawałki ciastka, demon w milczeniu próbował
rozłożyć to nowe, nieprzyjemne uczucie na części pierwsze. Analizował je pod
każdym kątem i sprawdzał, jakie myśli sprawią, że przybierze na sile, a które
pozwolą je osłabić. W konsekwencji zdołał wypracować sposób na radzenie sobie z
zazdrością, dopisując ją do mentalnej listy emocji poznanych. Tezaurus jego psychiki
znów nieco urósł i choć z pewnością był to powód do radości, Michaelis pragnął
pozbyć się nieprzyjemnego odczucia do reszty.
— Zanim powiem
ci prawdę, mogłabyś… — zaciął się zawstydzony.
Rzadko zdarzało
mu się nie być w stanie do końca zwerbalizować myśli z taj irracjonalnego
powodu. Tym razem czuł jednak ogromną krępację przed powiedzeniem szlachciance,
czego potrzebował. Spojrzał jej w oczy, mając nadzieję, że zrozumie, w końcu
tak często sama go o to prosiła.
— Oczywiście –
zaśmiała się ciepło. — W ogóle nie powinieneś nawet się nad tym zastanawiać, po
tym wszystkim, co przeszliśmy. Jesteś dla mnie najważniejszy i nigdy żaden
dotyk nie da mi tego, co twój. Twoje ramiona zawsze będą tymi, do których będę wracać
— powiedziała uroczyście i upiła herbatę.
— Dziękuję —
odpowiedział demon.
Jego
przepełniony szczerą wdzięcznością głos aż na chwilę zaparł dech w piersi
Elizabeth. Nigdy nie sądziła, że kiedyś będą rozmawiać w ten sposób. Że będzie
czuła się przy nim tak pewnie, iż głęboko skrywane emocje staną się dla nich
tak naturalne do wyrażania, jak obdarowywanie się złośliwościami, w których
byli mistrzami.
— Nie ma za co.
Teraz powiedz mi, co się dzieje, bo naprawdę zaczyna mnie to niepokoić. Jeśli
mamy jakiś problem, powinnam o tym wiedzieć.
— No dobrze.
Nie będę ci opowiadał. Po prostu dam ci to — powiedział ciężko, wyciągając
kopertę.
Wręczył ją
dziewczynie, a kiedy ta ujrzała przełamaną pieczęć, spojrzała pytająco na
demona.
— Zanim
zaczniesz się denerwować, pamiętaj, że zrobiłem to dla twojego dobra. Przyszło
kilka dni temu, zanim jeszcze ci się poprawiło. Nie byłaś w stanie się tym
zająć, ale wiedziałem, że ci na tym zależy, dlatego zacząłem zbierać informacje
na własną rękę. Przeczytaj, dokończę później — wyjaśnił, kiedy wyciągała list.
Przez kilka
kolejnych minut w sypialni panowała napięta atmosfera. W całkowitym milczeniu
Elizabeth czytała kolejne linijki tekstu, czując, jak narasta w niej irytacja.
Obszerny list od głowy narodu traktował o niesamowitym zmartwieniu, które
spędzało sen z powiek Jej Królewskiej Mości. Dziewczyna dowiedziała się, że na
przestrzeni ostatnich miesięcy miało miejsce kilka dziwnych wydarzeń, w których
udział brały, jak to określili świadkowie: „nieludzkie, człekokształtne istoty
o krwistych oczach”. Lizz nie miała pojęcia, co to właściwie oznaczało, ale
skoro królowa pragnęła, by zajęła się tą sprawą, nie mogła odmówić. Sebastian
widocznie wyszedł z tego samego założenia. Wiadomość datowana była na dwa
tygodnie wstecz. Gdy hrabianka się zorientowała, poczuła wzbierającą złość.
Nie
przeszkadzało jej, że głowa narodu zignorowała jej kalectwo, prosząc, by mimo
problemów zdrowotnych podjęła się zadania – to był jej obowiązek, poza tym
królowa doskonale wiedziała, że szlachcianka i tak chciałaby wykonać zadanie.
Zaniechanie próśb przez niespełna kwartał, było z obu stron wystarczająco dużym
wyrzeczeniem. Jednak Elizabeth nie sądziła, że demon zatai przed nią coś tak
ważnego.
Kiedy skończyła
czytać, złożyła kartkę i wsunęła ją z powrotem do koperty, którą po chwili
odłożyła na etażerkę. Zwróciła wzrok ku twarzy oczekującego na jej wybuch
kamerdynera i nabrała powierza w płuca, ale w ostatniej chwili zrezygnowała z
tego, co chciała powiedzieć, jedynie wzdychając ciężko.
— Brakuje mi
naszego informatora. Żałuję, że pozwoliłam mu odejść… — mruknęła, opierając się
na poduszkach.
— Jeśli
panienka chce, odnajdę go i zatrudnię ponownie — odparł natychmiast Sebastian,
licząc na to, że jakoś uda mu się załagodzić złość ukochanej.
Nie miał jednak
na co liczyć, spokój hrabianki nie wynikał z braku zdenerwowania. Była
zwyczajnie zmęczona całym dniem i nie miała siły na kłótnie. Poza tym chciała
jeszcze omówić z Michaelisem kilka spraw dotyczących ich wspólnej relacji, nim
da upust wściekłości.
— Ty, demonie,
lepiej powiedz mi, co zdążyłeś dotąd ustalić. I kiedy udało ci się to zrobić,
nie zauważyłam, żebyś znikał — odparła, zamykając oczy.
Bawiąc się
kosmykiem włosów, wysłuchała opowieści Sebastiana. Nie było tego wiele.
Kamerdyner miał spory problem ze znalezieniem istotnych faktów. Zbyt precyzyjne
zbrodnie nasunęły mu na myśl podejrzenie, że w sprawę mogły być zamieszane siły
ponadnaturalne. Dlatego właśnie wykorzystał demony pomieszkujące w okolicznych
wsiach, by w jego imieniu zbierały niezbędne dane, szukały poszlak i postarały
się rozwikłać zagadkę, ale i to nie przyniosło zbyt wielu efektów.
— Czyli,
podsumowując: wiemy, że zbrodnie są zbyt idealne, by dopuścili się ich zwykli
ludzie. Dotąd miały miejsce cztery takie sytuacje, wszystkie łączył nietypowy
wygląd istot, biorących w nich udział. Nie zginęło wielu ludzi, tylko wybrani,
a mordercy zachowywali się tak, jakby zabijanie było jedynie częścią ich misji,
a nie jej głównym celem? — powtórzyła Lizz.
— Dokładnie
tak. Ponadto nie wiadomo skąd przybywają, ani dokąd się udają po wszystkim.
Osobiście próbowałem ich śledzić, ale zawsze udawało im się umknąć. Jakby
rozpływali się w powietrzu, jednak nie wyczuwałem w okolicy działań żadnych
nadprzyrodzonych mocy, dlatego, mówiąc szczerze, naprawdę nie wiem, z kim mamy
do czynienia.
— Czy to
możliwe, żeby po prostu znikali?
— Znikali?
Elizabeth, nie bądź śmieszna. Nikt tak po prostu nie znika — zaśmiał się
Michaelis, siadając na łóżku obok nastolatki.
Uznał, że
musiała być nieprzeciętnie zmęczona, bo to, co mówiła, przestawało mieć sens. Pozwolił
sobie ją objąć i przytulić do siebie, a potem nawet pocałował ją w policzek.
Początkowo nastolatka zadrżała nerwowo, ale rozchodzące się po ciele przyjemne
ciepło szybko upewniło ją w przekonaniu, że było jej dobrze. Wtuliła się w
bruneta i kontynuowała, sięgając po kolejne ciastko.
— Nie
dosłownie, idioto. Ale mój świat i twój świat znacznie się różnią, prawda?
Przynajmniej to, co widziałam wtedy, gdy zjawił się tu twój ojciec… To po
drugiej stronie dziury, to było straszne i w niczym nie przypominało tego
świata. Możliwe więc, że istnieje też coś, co sprawia, że nie widziałeś, w jaki
sposób się przenoszą. Z twojej perspektywy to wyglądało tak, jakby zniknęli.
Może dla mnie byłoby inaczej?
— Rozumiem, to
całkiem ciekawa teoria, kochanie — westchnął skupiony demon, wplatając
zdrobnienie w tak subtelny sposób, że nawet sam się nie zorientował.
Dopiero, kiedy
podniósł wzrok i zobaczył zdziwiony wyraz twarzy nastolatki, zaśmiał się
nerwowo i pogłaskał ją po głowie. Nie chciał stać się zbyt zuchwały, starał się
nie spieszyć, ale zależało mu na dziewczynie, a jego pragnienie pogłębiania
więzi było na tyle silne, że w chwilach roztargnienia zwyczajnie zdarzało mu
się powiedzieć zbyt wiele.
Odchrząknął
głośno, poluzował nieco krawat i kontynuował:
— Jednak nie
sądzę, byś mogła zobaczyć coś więcej niż ja. Spośród wszystkich istot, ludzie
są… jakby to powiedzieć, żeby cię nie urazić…
— Jesteśmy
ślepymi kretynami.
— Chciałem
uniknąć tego stwierdzenia, ale tak, to prawda. Jeśli ja ani inne demony nie
byliśmy w stanie tego zobaczyć ani wyczuć, możliwe, że najprawdopodobniej nie
może tego zrobić nikt niepożądany. Sądzę, iż to może mieć związek ze zbliżającą
się wojną.
— Shinigami? Z
tego, co pamiętam, oni mogli pokazywać się ludziom i znikać wedle swojej woli.
— Znów masz
rację, Elizabeth, odrobiłaś prace domową — odparł zadowolony Michaelis. — Ale
demony zawsze widzą bogów śmierci. Sądzę, że to może być sprawka aniołów.
— Ale przecież
anioły nie mogą ranić ludzi, nawet Arthur powtarzał to kilkukrotnie, dlatego
wykorzystywał ludzi.
— To prawda.
Jednak stworzenia, o których w liście pisała królowa, na pewno nie są aniołami.
Czymkolwiek są, to mogą ranić ludzi, a anioły prawdopodobnie tylko to
wykorzystują. Wiem za to, że są zdolne ukryć przed demonami wiele różnych
rzeczy, nawet niewyczuwalnie, chociaż to wymaga nie lada wiedzy i mnóstwa
praktyki.
— Wiesz, wy
wszyscy żyjecie tyle, że czasu macie wystarczająco… — mruknęła hrabianka.
Nie chciała
poruszać tego tematu, to nie było miejsce, a i czas również nie sprzyjał tak
idiotycznym rozmowom, ale dziewczyna już od jakiegoś czasu zastanawiała się nad
różnicą wieku pomiędzy nią i Michaelisem. Nie wiedziała, ile miał lat,
wystarczało jej, że co najmniej kilkaset, a już sam ten fakt sprawiał, że w
jego oczach czuła się dzieckiem. Nie rozumiała, co właściwie w niej zobaczył,
czym go do siebie zachęciła. Nigdy nie myślała o sobie w kategoriach kogoś tak
wyjątkowego, by na przestrzeni stuleci stać się najbardziej interesującą osobą
dla demona. To było niemal niemożliwe, a jednak się stało.
— Wystarczy na
dziś. Powinnaś się położyć. Jest już późno, musisz wypocząć, jutro będziesz
budowała z paniczem Timmy’im śnieżną wersję siebie, pamiętasz?
— Jutro
pojedziemy do Londynu — odpowiedziała stanowczo, kurczowo chwytając demona za
rękaw. — A dziś znów ze mną zostaniesz. To znaczy… Jeśli chcesz, gdybyś mógł,
no… To była prośba! — zreflektowała się, gdy tylko do niej dotarło, jak
niefortunnie brzmiały jej słowa.
Michaelis
zaśmiał się tylko pod nosem i twierdząco skinął głową. Ujął dłoń dziewczyny,
pocałował jej wierzch, a potem, zgodnie z zapowiedzią, przebrał szlachciankę w
koszulę, którą miał na sobie, uprzednio oczywiście ją z siebie zdejmując.
Widział, jak źrenice nastolatki momentalnie się powiększyły, gdy tylko obnażył
przed nią pierś, a gdy pachnący różą materiał otulił jej ciało, uśmiechnęła się
szeroko i zdawało się, że miała ochotę skakać ze szczęścia. Tak niewiele było
trzeba, by sprawić jej przyjemność.
Tej nocy demon
nie planował żadnych ekscytujących rozrywek. Położył się wraz z Lizz do łóżka,
otulił ją kołdrą i pozwolił, by nieśmiało wtuliła się w jego pierś. Wyglądała
niezwykle uroczo, gdy leżała z zamkniętymi oczami, otulając go w pasie ręką,
jakby chciała zyskać pewność, że jej nie opuści. Kamerdyner nie umiał nawet wyrazić,
jak bardzo się cieszył, że wreszcie byli tak blisko. Minęła doba, odkąd wyznali
sobie uczucia, a los wciąż był po ich stronie. Nie wydarzyło się nic złego,
nikt nie próbował ich zabić, nie pojawiły się żadne nowe problemy. Mogli po
prostu delektować się wzajemną bliskością, jak marzyli już od bardzo dawna.
— Sebastian,
kocham cię — mruknęła niemal bezgłośnie zasypiająca nastolatka.
— Ja ciebie
też, kochanie — odpowiedział Michaelis, delikatnie głaszcząc ją po głowie.
~*~
— Kocham cię —
powiedziała pewnie Elizabeth, z zadartą głową i uśmiechem na ustach spoglądając
w krwistoczerwone oczy znużonego kamerdynera.
Mężczyzna
patrzył na nią z góry, trzymając w dłoniach zeszyt z wypełnionym zadaniem
domowym i tacę z popołudniową herbatą. Właśnie próbował wytłumaczyć
dziewczynie, co musi zrobić, żeby dostać do podwieczorku czekoladowe ciasto z
wiśniami – jedyne, czego nie musiał wpychać w nią siłą – ale ona uparcie go nie
słuchała, wciąż, jak nakręcona powtarzając swoje.
— Kocham cię —
powtórzyła po raz kolejny.
Demon westchnął
ciężko i postawił tacę na niskim stole w jadalni. Obok niej położył plik
kartek, a potem pochylił się nad dzieckiem i pozwolił, by część jego
demonicznego wyglądu na moment ukazała się oczom rudego dziecka.
— Nie boisz się
mnie? — zapytał zrezygnowany, kiedy błękitne oczy zaczęły wpatrywać się w niego
z jeszcze większą satysfakcją.
— Nie.
Uratowałeś mi życie, demonie Sebastianie. Kocham cię i będę cię kochać na
zawsze i jeszcze dłużej!
— Ale ja nie
kocham ciebie — odparł, nie licząc już nawet na to, że cokolwiek w ten sposób
osiągnie.
Lizzy była zbyt
uparta. Chociaż był z nią już pół roku i codziennie powtarzał jej wielokrotnie,
że jest demonem i nie potrafiłby jej kochać, nawet gdyby chciał, ani trochę nie
gasiło to jej zapału. Każdego ranka, nim jeszcze wstała z łóżka, witała go
uśmiechem i tymi dwoma słowami. Niezależnie od jego odpowiedzi, była
zadowolona, jakby sama obecność służącego była dla niej potwierdzeniem uczuć,
których wobec niej nie żywił. Dziewczynka miała jednak własne zdanie na ten
temat i nie było sensu jej przekonywać, lecz Michaelis nie dawał za wygraną.
— Nie musisz
mnie kochać — odparła, przytulając się do jego nóg.
Zachwiał się, a
potem odsunął ją od siebie, obdarzając karcącym wzrokiem podszytym dozą
sceptycyzmu.
— Kiedy
wreszcie przestaniesz to powtarzać? Uratowałem cię, jestem twoim służącym, a ty
moją panią i przyszłym posiłkiem. Nie łączy nas nic więcej.
— Ale ty zawsze
się tak wypierasz. A jak ktoś się wypiera, to znaczy, że kłamie — oświadczyła,
wierząc przeogromne w prawdziwość swoich słów.
Coraz ciekawiej
OdpowiedzUsuńDzięki^^.
UsuńJacy oni słodcy ^^ . Czy tylko mi się wydaje że jest za pięknie i zaraz wyskoczysz nam z jakąś tragedią, KONIEC ŚWIATA, LUDZIE ! NIEBO SPADA NAM NA GŁOWY xD. A tak na serio to normalnie cudnie się to czyta, tylko w jednym miejscu nie mogłaś się zdecydować "doświadczaodczuwać"
OdpowiedzUsuńNo to pozdrawiam ;*
Ahahahaha, tak, to wina moje kompa i taczpada. Myślałam, że dobrze zaznaczył całe słwo, a on tylko jedną literę xD. Tak to jest, jak się betuje na zajęciach i patrzy się na rzutnik, jednocześnie pisząc xD. Dzięki!
UsuńNo cóż, mają przed sobą wojnę, a to raczej nic miłego, więc w końcu coś się wydarzy :P. Ale nie będę niczego zdradzać xD.
Do zobaczenia! :D
Super rozdział :* Tak dobrze mi się go czytalo, że nie zauważyłam nawet,że się skończył XD Akcja powoli zaczyna nabierać tempa,a wojna coraz bliżej, robi się tajemniczo, a z tym listem to było zaskoczenie dla mnie, nic dziwnego, że Sebastian zataił tą wiadomość przed Lizz. Spodziewałam się raczej jakiejś innej "zagadki" do rozwiązania,a tu królowa ma prośbę do Elizabeth, aby ta zajęła się sprawą demonów, które brały udział w ostatnich wydarzeniach. No zaczyna się naprawdę dziać... A ja myślałam, że ludzie nie mogą wiedzieć shinigami, a oni mogą im się pokazywać z własnej woli, zaciekawiło mnie to .
OdpowiedzUsuńP.S Będzie rozdział w sobotę ? Z tego co wiem to wybierasz się na Hellcon. Ja też bym chciała bardzo jechać, więc zazdro :( Pozostaje zbierać kase na konwent. Będziesz cospleyować kogoś ?
Pozdrawiam i do zobaczenia :*:*
No wybieram się. I nie będę cosplayować, wolę iść tym razem w wygodnych ciuchach. Szkoda mi było kigurumi, jak byłam ostatnim razem, bo dzieci go bydło i tak nabrudziły w łazienkach, że aż się rzygać chciało. Nie będę ryzykowała, że znów coś wybrudzę. Serio, kultura dzieci na konwencie sięga rynsztoków TT_TT. I rozdziału zapewne nie będzie, ale to dopiero 10.12. Komcie spadły, wyświetlenia dzisiaj też w porównaniu do tych z ostatnich miesięcy to kpina, więc chyba zrobię sobie wolne - zapas na tym zyska, a mi się należy odpoczynek raz na rok xD.
UsuńNo ludzie nie widzą shinigami, dopóki oni nie będą chcieli im się pokazać. Wyjątkiem są ludzie bliscy śmierci i związani ze śmiercią. Dlatego ten pomysł odpadł :P. No ale przynajmniej wyjaśniło się, czemu Sebuś chodził ostatnio taki struty :P.
Dzięki za komcia i do zobaczenia w sobotę! :*
PRZEPRASZAM!!!!! Dawno mnie tu nie było bo! Dobra nie wyczytałam radnych literówek. No i fabuła świetna... ale no poprostu BŁAGAM nie obraź się! Ostatnio rozdziały są takie..... denne? Poprostu jak dla mnie trochę za dużo uczuć... Sorry jeśli uraziłam.
OdpowiedzUsuńWiem, dla mnje też radosna sielanka nie jest zbyt ciekawa. Dlatego też ciężko mi się o tym pisze, ale już niedługo będą się działy ciekawe rzeczy xD. Bo ileż można zachwycać się szczęściem xDDDD. Dla mnie zawsze opowiadania czy serisle tracą sens, gdy ci bohaterowie są w końcu razem. Niby się na to czeka, ale potem wszystko staje się takie byle jakie i się zastanawiam zawsze "po co ja tak chciałam, żeby ze sobą bylo?!".
UsuńNo ale jakoś trzeba te rozdziały przetrwać, bo byłoby nienaturalne, gdybym tego w ogóle nie opisała. Na szczęście niedługo koniec i będzie można wrócić do ponownego robienia krzywdy hehehehehehehe xDDDD.
Nie, nie obrażam się, ale generalnie jest mi smutno, że odzew i wyświetlenia spadają. Zapewne to się zmieni niedługo, bo w sumie zawsse jest raz lepiej - raz gorzej, ale tego gorzej jednak nie lubię xD.
Pozdrawiam! :*
Ty razem postanowiłam napisać gdy mój mózg będzie jeszcze pracował. Rozdział przeczytałam już wczoraj ale, że było późno a ja byłam wykończona po całym dniu walki z migrenom kom jest dzisiaj.
OdpowiedzUsuńNo to tak. Słodko, słodko i zaraz coś się jeb**e (przepraszam za klęcie). Jest po prostu za spokojnie. Mam źle przeczucie.
Na dobre wychodzi z tym listem. Przynajmniej wiedzą już o atakach.
A no właśnie miałam to napisać już z trzy rozdziały temu. Co z Eni? Wkońcu ponoć na coś natrafiła. Na coś co ma niby pomuc Sebciowi. Zwykle nie lubiłam zbytnio gdy do niej wracaliśmy ale w końcu ja polubiłam i zrozumiałam, że jej też zależy na Sebastianie. Będę więc wyczekiwać na rozdział z informacjami z piekła.
Do nastepnego :*
Wszystko w swoim czasie :P. Do Eni jeszcze wrócimy w odpowiednim momencie, spokojnie. No i tak, w końcu coś się stanie, bo przecież wojna się zbliża, więc to nieuniknione :P.
UsuńChora jestem i kiepsko mi się myśli, więc nic ambitniejssego
Nie napiszę. O, i jeszcze missclick i mi odpowiedź podzieliło -_-.
UsuńNo nic, dzięki za komcia i do zobaczenia w następnym :*.
"wcale nie chciał jej doświadczaodczuwać" - ten moment, gdy nie możesz zdecydować się na synonim, więc stawiasz na słowotwórstwo (y)
OdpowiedzUsuńAaaaawwww, maleńka Lizzy! Załapałam, że to retrospekcja xD
I to kocham cię, demonie. Pan demon Sebastian xDDDD Nie ma to jak wychować sobie kochanka (to nie błąd). Poza tym, zaciąga Marysuizmem, bo nikt nie może zobaczyć demonów, ale Lizz je zobaczy, bo to wiedźma. No i już pobudziłaś moją ciekawość nową zagadką, a tu sprawa Blacka T_T
Poza tym, dlaczego to nie mogą być anioły? Rafał był czarny, wystarczy, że zmieni sobie oczy na czerwony, żeby zwalić winę na demony.
Poza tym, dawno temu i dwie butelki 0,7 wódki temu, to było jakieś zgromadzenie Pięciu / pięciu nacji/ pięć rzeczy różnych ras? Zbyt dawno to było, więc nie pamiętam, ale dlaczego inna rasa nie mogłaby służyć aniołom i dlatego Sebastianowi podwładni ich nie widzą. Albo anioły rozsypały zabawki z mocą podobną do tego sztyleciku Kate.
Tu nie chodziło o to, że Lizz jest marysujką i ona widzi. Ona tylko założyła, że może mogłaby zobaczyć, ale in stwierdził, że to tak nie działa i skoro on nue zauważył, to ludzie tym bardziej. W ogóle ciężko mi odpowiadać; bo to było tak dawno, że nie pamiętam, co dokładnie w którym rozdziale było TT_TT. No a przecież nie będę ich od nowa czytać xD.
UsuńNo cóż, mała Lizzy jest kochana, uwielbiam ją ♡.
Z punktu widzenia Lizz to nie anioły, bo ona czuje, że jest inaczej. Nie wiem, czy mogę napisać czemu xD, bo możliwe że spoiler. No ale ona nie opiera się na racjonalnych argumentach w tej chwili. Bo tak, to mogłyby byç anioły, robiąc to pośrednio, nie ma przeszkód :P.