To już dziś, to ten dzień! Cieszmy się i radujmy!
RÓŻA OBCHODZI DZIŚ DRUGIE URODZINY!!!
W związku z tym dostajecie dziś arta. Przerobiony panel z mangi Toboso-sensei, przeróbka, lineart i kolorowanie zrobione przeze mnie.
A jeśli to dla Was wciąż za mało, oto druga niespodzianka (tag, wiem, czekaliście na to z niecierpliwością xD):
Kuroshitsuji Making of - Scena 5
Kuroshitsuji Making of - Scena 5
Więc złóżcie blogowi i bohaterom ciepłe życzenia! :D A jeśli macie jakieś pytania do postaci (nie zawierające spoilerów), to pytajcie! Odpowiemy z chęcią!
A teraz zapraszam na nowy rozdział! :)
=============================
Kate z trudem
przełknęła ślinę i przez moment z przerażeniem wpatrywała się w dłoń
kamerdynera. Po chwili jednak wzięła głęboki oddech i wojowniczo zerknęła mu w
oczy.
— Sztylet.
Jakoś musze bronić panicza. Mówiłam przecież, że lubię takie zabawki. Pistolety
nie są dla mnie, no i uwierają, kiedy trzyma się je w bucie — stwierdziła i
szarpnęła się, powodując, że ostrze rozcięło lekko skórę na jej szyi.
Sebastian
cofnął rękę i bacznie przyglądał się czerwonej kropli spływającej po ciele
dziewczyny, póki nie zniknęła pod materiałem jej skromnej, granatowej sukni.
Oblizał lubieżnie usta, czując przyjemny, tymiankowy aromat. Dziwiło go, jak
tak zwyczajna istota mogła wydzielać aż tak hipnotyzujący zapach. Wziął się
jednak w garść i wypuścił Kate z uścisku.
— Skoro
uprzejmości mamy już za sobą, pokaże mi pan, gdzie jest kuchnia? Hrabina
przekazała mi dokładne instrukcje odnośnie posiłków panicza. Nie chciałabym jej
zawieść, potrafi być strasznie… Surowa — odezwała się dziewczyna, niedbale
ścierając dłonią krwawy zaciek ze skóry.
Podeszła do
lustra, przyjrzała się niewielkiemu skaleczeniu i westchnąwszy ciężko, wyciągnęła
z kieszeni cienką chustkę, którą przewiązała szyję. Wydawała się niezadowolona,
ale nie bała się. Z jakiegoś powodu wszystkie towarzyszące jej emocje niezwykle
szybko bledły, zostawiając po sobie jedynie niedosyt w odczuciu demona. Zwykli ludzie tak się nie zachowują —
pomyślał, bacznie obserwując dziewczynę.
Kiedy służąca
zorientowała się, że na nią patrzył, odwróciła się i uśmiechnęła do niego
promiennie.
— Proszę się
nie martwić, nie powiem nikomu, co pan zrobił. Nie chcę problemów. Wie pan, u panicza
jest mi naprawdę dobrze. Trzy pełne posiłki dziennie, własny pokój, ubrania na
każdy dzień. Na dodatek panicz Timmy jest niezwykle ciepłym i kochanym
dzieckiem. Chciałabym zostać z nim na dłużej, więc gdyby i pan był tak dobry,
żeby nie mówić o tym, co się stało…
— Proszę się
nie martwić, ja również zachowam to dla siebie. Przepraszam za tak gwałtowną reakcję.
Musi panienka zrozumieć moją porywczość. Wiele osób czyha na życie mojej pani,
muszę działać zapobiegliwie — wyjaśnił Michaelis.
— Jasne, to zrozumiałe.
Wygląda pan na miłego, przystojnego człowieka, panienka Elizabeth ma mnóstwo
szczęścia, że opiekuje się nią ktoś taki, jak pan — dodała Kate.
Na jej policzki
ponownie wstąpił rumieniec. Była wyraźnie zauroczona Sebastianem i chociaż
wykazał się wobec niej zbędną brutalnością, zdawało się, że jedynie bardziej ją
tym zaintrygował.
Była naprawdę
dziwna, demon nie potrafił jednoznacznie określić, co czuła i myślała. Uznał,
że szybko opadające emocje mogą być elementem systemu obronnego jej umysłu, wszak
nie pierwszy raz miał do czynienia z ludźmi po przejściach i dobrze wiedział,
że psychika śmiertelników potrafiła reagować w najróżniejszy sposób. Wiedział
za to, że nie była aniołem, a o Arthurze wiedziała tyle samo, co reszta nic nie
znaczących istot: że był służącym – niezwykle zdolnym, ludzkim służącym.
Otwartość, z
jaką Kate reagowała na Michaelisa, pozwoliła mu utwierdzić się w przekonaniu,
że była nim zainteresowana. Nie zamierzał tego psuć, uznał, że w razie
wątpliwości, w ten sposób łatwiej będzie mu ją podejść. Musiał tylko znaleźć
odpowiedni moment, by opowiedzieć o wszystkim swojej pani. W końcu krótkie,
porozumiewawcze spojrzenie jednoznacznie mówiło, ze oczekiwała sprawozdania,
gdy tylko demon pozna prawdę.
~*~
Posiedzenie w
salonie w krótkim czasie przerodziło się w zabawę. Początkowo zaczęło się od
rzucania ciastkami, jednak z czasem gra przerodziła się w zwyczajną
ciuciubabkę. Kiedy do salonu wszedł Michaelis w towarzystwie służącej kuzyna
jego pani, Lizz z oczami przewiązanymi wstążką krążyła po pokoju, wymachując
jedną z kul w poszukiwanie któregoś z pozostałych uczestników gry. Wszyscy
śmiali się, pokrzykiwali i uciekali przed nią, nie dbając o to, że stojąca na
blacie, porcelanowa zastawa liczyła sobie kilka stuleci i wypadało na nią
uważać. Jedna z filiżanek, trącona gumową końcówką podpórki hrabianki, upadła
na podłogę, tylko dzięki opatrzności nie rozpadając się na kawałki.
Sebastian
przyglądał się zabawie z coraz większą irytacją. Nie znosił takiego braku
pomyślunku, na dodatek uważał, że Lizz nie powinna zbytnio szarżować. To, że w
krótkim czasie znacznie poprawił się stan jej zdrowia, nie oznaczało, że
powinna się nadwyrężać, ale najwidoczniej jego werbalne tłumaczenia były zbyt
mało dobitne.
— Ha! Wreszcie
kogoś złapałam! — krzyknęła szlachcianka, uderzając kulą w rękę kamerdynera. —
Teraz ty szu… — dodała, zdejmując przepaskę, lecz głos utkwił jej w gardle,
kiedy ujrzała niezadowolone oblicze służącego, który właśnie otwierał usta, by
udzielić jej oficjalnej reprymendy przy świadkach. — Sebastian!
— Panienko,
może mi panienka powiedzieć, co tu się dzieje? Porcelana na podłodze, a
panienka skacze po całym pokoju. Nie wspominałem, że nie powinna panienka
przeciążać nóg? — zapytał chłodno, za nic mając sobie jej zakłopotany uśmiech i
usilne próby powstrzymania go przez kontynuowaniem. — Doprawdy, czasem
zachowuje się panienka tak nieodpowiedzialnie, że zastanawiam się, ile tak
naprawdę ma panienka lat.
— Sebastian! —
krzyknęła czerwona ze złości Lizz.
Stojąca dwie
stopy za kamerdynerem Kate śmiała się pod nosem, dyskretnie zasłaniając usta
dłonią. Na dodatek wpatrywała się z podziwem w jej demona tak, jakby wyobrażała
sobie, że jest godna jego uwagi.
— Ma panienka
szesnaście lat, wydawało mi się, że czteropiętrowy, czekoladowy tort i cały
stół prezentów był wystarczająco przejrzystym tego dowodem. Proszę, by
zachowywała się panienka tak, jak przystało na panienki wiek. Rozumiem panienki
radość, ale cierpi na niej panienki szlachecka godność — ciągnął Sebastian, nie
dając za wygraną.
— Panie
Sebastianie, wystarczy. Panienka Elizabeth chyba już zrozumiała, jest pan chyba
trochę zbyt surowy dla swojej młodej pani — wtrąciła się Kate, podchodząc do
mężczyzny i delikatnie dotykając jego ramienia.
Widząc jej
gest, Lizz zagotowała się od środka. Zacisnęła dłonie na kulach i oświadczyła,
że wraca do sypialni i nie chce widzieć nikogo do czasu przyjęcia. Potem
posłała demonowi wściekłe spojrzenie i wykuśtykała z salonu, niby przypadkiem
stawiając kule na stopie służącej Timmy’ego. Cholerna służka za dużo sobie pozwala. To mój demon! — wściekała
się w myśli, lecz z jej ust nie wydobył się żaden więcej dźwięk, póki nie
zamknęła się w sypialni.
Była zazdrosna
o nową służącą kuzyna od pierwszego spojrzenia, które posłała Sebastianowi, gdy
tylko wysiadła z wozu. Na domiar złego po reprymendzie od demona czuła się
dodatkowo poniżona. Słowa Kate jedynie pogarszały sprawę, a Michaelis zdawał
się doskonale bawić, otwarcie karcąc ją za odrobinę radości. Skąd wzięło się w
nim takie zachowanie? Ostatnio był dużo milszy, pobłażał jej i traktował jak
dorosłą – co się z tym stało? Czyżby
popisywał się przed tą wywłoką? Ładna jest, ale piersi nie ma tak samo, jak ja!
— zastanawiała się, stojąc przed lustrem i przyglądając się swojemu
obliczu.
Nagle zaczęło
jej się wydawać, że w sukni, którą tak lubił Sebastian, wyglądała jak dziewczynka,
a nie jak kobieta, którą podobno się stała. Pamiętała jego życzenia urodzinowe.
Tak hucznie opowiadał o tym, jak wyrosła na piękną, młodą damę, jaki był z niej
dumny, że porzuciła dziecinność i podeszła do życia na poważnie. Specjalnie
przyszedł do niej wieczorem, żeby móc to wszystko powiedzieć. A potem przebrał
ją w tę samą suknię, założył na jej szyję ametystowy naszyjnik, który
sprezentował jej rok wcześniej i przypiął do piersi smoczą łuskę, która miała
podtrzymywać ją na duchu przed operacją. Włączył muzykę – jeden z jej
ulubionych walców – i wziąwszy dziewczynę na ręce, zatańczył z nią.
Wtedy czuła, że
sprawiało mu to prawdziwą radość. Czemu więc teraz znów traktował ją jak dziecko?
Z powodu jakiegoś idiotycznego kawałka porcelany? Przecież ona nie miała
znaczenia! Nie w obliczu tego, że Lizz wreszcie mogła chodzić. A jednak dla
demona priorytetem znów stały się konwenanse, a cały czar urodzin prysł nie
warty już nawet zapamiętania.
Zdjęła z siebie
sukienkę i w samej halce położyła się w łóżku. Zupełnie straciła ochotę na
przyjęcie, Sebastian sprawił, że poczuła się tak zażenowana, iż nie umiała
nawet spojrzeć w twarz domownikom. I wszystko z powodu jakiejś nowej służącej.
Bez względu na to, czy była człowiekiem, demonem, aniołem czy może jeszcze
czymś innym, nie powinien się tak zachowywać. Był jej służącym, nie ojcem, na
którego się właśnie wykreował. Chyba nie
powinnam mówić mu, co czuję. Widać mu przeszło. W końcu znowu jestem tylko
dzieckiem. A kim innym miałabym być w oczach takiego staruszka?! –
pogrążała się w czarnych myślach, póki ponurej ciszy nie przerwało pukanie do
drzwi.
— Mówiłam
przecież, że nie chce nikogo widzieć! — krzyknęła wściekle.
— Jestem twoją
przyjaciółką, a nie nikim. Dlatego wejdę, czy tego chcesz czy nie — oświadczyła
wojowniczo Tomoko i nie czekając na odpowiedź Lizz, wkroczyła do jej sypialni.
Niezrażona
widokiem zakopanej w pościel hrabianki, japonka podeszła do łóżka i usiadła na
skraju materaca. Chwyciła pierzynę i energicznym ruchem odkryła głowę
przyjaciółki.
— Nie zachowuj
się jak dziecko.
— Ale według
Sebastiana tym właśnie jestem.
Księżniczka
westchnęła męczeńsko. Zgadzała się z opinią, że Sebastian zareagował nieco na
wyrost, ale nie chciało jej się wierzyć, że jego jedyną pobudką było
upokorzenie Elizabeth. Z jakiegoś powodu chciał popisać się przed służącą
Timmy’iego. Tomoko znała Michaelisa już jakiś czas, może nie tak dobrze, jak
jej przyjaciółka, ale wystarczająco, by wiedzieć, że w jego postępowaniu musiał
istnieć jakiś głębszy cel.
— Dlatego teraz
pokażesz mu, że ma rację, siedząc obrażona w pokoju, jak jakiś kilkulatek?
Wydawało mi się, że miałyśmy się postarać, żeby Timmy miło spędził z nami czas.
Lizz jęknęła
zirytowana. Usiadła i ściągnęła z włosów ozdoby, pozwalając, by nastroszone
pasemka swobodnie opadły na jej twarz, ramiona i plecy. Rzuciła spinki na
etażerkę i krzywiąc się, spojrzała na księżniczkę.
— Kiedy
zrobiłaś się taka dorosła? — zapytała pogardliwie.
— Kiedy
przyjechałam tu z Taiem, żeby żyć z daleka od domu i prowadzić firmę na
odległość, by móc być blisko niego i ciebie.
— Fakt,
przepraszam. Po prostu… Ta cała służąca, Kate – czy jak jej tam – śmiała się ze
mnie i jeszcze zasugerowała, że opiekuje się mną, jak ojciec dzieckiem! A
przecież ja go… I on mnie… I miałam mu dziś powiedzieć!
— Dalej możesz
to zrobić. Nie masz powodu do zazdrości. To tylko służąca. Zdaje mi się, że on
ją sprawdza.
— Sprawdza?
Chyba raczej próbuje jej zaimponować, żeby… — zacięła się na chwilę. — Gdyby
podmiotem tej rozmowy był zwykły człowiek, powiedziałabym, że próbuje ją
zaciągnąć do łóżka. Ale to Sebastian – demon. Nie wiem, czego może od niej
chcieć.
— Ja też nie,
ale na pewno nie chce jej uwieść — oświadczyła stanowczo Tomoko.
Zwerbalizowanie
złości pomogła Elizabeth nieco się uspokoić. Powoli przestawała drżeć ze złości
i wreszcie mogła wziąć normalny, głęboki oddech. Mimo wszystko czuła się źle.
Pragnęła powiedzieć Michaelisowi, co czuje, wreszcie dać im szansę na wspólne
życie, a on na kilka godzin przed jej planowanym wyznaniem zachował się w taki
sposób. Jak miała się nie denerwować? Przez moment zwątpiła w jego zapewnienia.
W końcu raz już ją zdradził. Wziął ślub i przespał się z demonicą, która od
zawsze była w nim zakochana. Skąd hrabianka mogła mieć pewność, że to się nie
powtórzy? Poza samą wiarą w dobre intencje demona nie miała nic. Ciężko było
jednak nie wątpić, kiedy całe życie coś stawało jej na drodze. Może to była następna
taka rzecz? A jeśli Timmy po raz kolejny nieświadomie sprowadził do jej domu
istotę, która zmąci resztki spokoju, jakie udało jej się zdobyć?
Tłumaczyła się
sama przed sobą, próbując uśpić poczucie winy, które uderzyło w nią wraz z
przepełnionym pewnością głosem przyjaciółki. Tomoko była taka od zawsze. Bezgranicznie
wierzyła w ludzi, których obdarowała zaufaniem. Kiedy Lizz trzymała ją w
zamknięciu, nie zwątpiła w nią ani chwili. A ona? Tak zależało jej na
szczęściu, a kiedy stała u jego progu, nie potrafiła zachować się tak, jak japonka.
— Wiem, że masz
rację… Ale po prostu się zdenerwowałam. Sam mówił, że jestem dorosła, a potem
ubrał mnie w tę idiotyczną, dziecinną sukienkę i upokorzył przed służącą, która
– nie wiedzieć czemu – jest równie płaska, jak ja, a jednak wygląda kobieco.
Jak to jest możliwe?! — krzyknęła wściekle Elizabeth.
Tomoko
spojrzała na nią i przez chwilę powstrzymywała się ze wszystkich sił, ale
ostatecznie nie dała rady i wybuchła gromkim śmiechem. Zawsze bawiło ją, jak
bardzo Lizz nie potrafi odnaleźć się w tym kobiecym świecie. Całe życie była
chłopczycą, ale w takich chwilach przechodziła samą siebie. Zazdrosna o
dojrzały wygląd innej kobiety naprawdę przypominała dziecko.
— Ale ta
sukienka wcale nie jest dziecinna, jest bardzo kobieca. Po prostu ty… Sama nie
wiem, jesteś inna niż ona. Masz swój niepowtarzalny, młody wygląd, a Sebastian
go lubi. Nie powinnaś chcieć tego zmieniać z zazdrości o kogoś innego.
— To co ja mam
zrobić? — jęknęła smutno hrabianka.
— Ubrać się,
wyjść z pokoju i zachowywać normalnie. Utrzemy nosa służącej, coś wymyślimy.
— Jak wtedy,
kiedy odpłaciłyśmy się tej denerwującej pokojówce, gdy doniosła na nas, że
zabrałyśmy babeczki z deseru?
— Dokładnie
tak! No już, wstawaj. Uczeszę cię — poleciła japonka.
Zmusiła Lizz,
żeby się podniosła, a potem zaprowadziła ją do toaletki, gdzie wcieliła się w
rolę fryzjerki. Wiedziała, że tak misternego wiązania, jakie potrafił stworzyć
Sebastian, ona sama nie zdołałaby zrobić, ale nie zamierzała się poddawać.
Szlachcianka miała ładną buzię, delikatne rysy twarzy i nie trzeba było wiele,
by dodać jej uroku. Nie stało przed nią więc zbyt trudne zadanie. Trochę
spinek, odrobina wyobraźni i przyjaciółka mogła śmiało lśnić urodą przez cały
wieczór.
~*~
Kiedy Elizabeth
z Tomoko zajmowały się przygotowaniami do balu, Timmy wraz z Taiem i Kate
spędzali czas w pokoju zabaw. Chłopiec koniecznie chciał zagrać w grę
planszową, do której potrzebował co najmniej trzech graczy, dlatego prosił
chłopaka tak długo, aż ten uległ, stwierdzając, że Michaelis nie może mieć mu
za złe przedłożenia prośby kuzyna hrabianki ponad jego nic nie znaczące
obowiązki w szklarni. Roślinom nie się nie stanie, jeśli podleje je trochę
później – sam dopiero co mówił, że nie znają się na zegarku.
Brunet był
ciekawy, kim była młoda dziewczyna towarzysząca Timmiemu. Ładna, sympatyczna,
skromna i nieco tajemnicza – ciekawiła go. Miał nawet wrażenie, że nie był w
tym osamotniony. Przez całą grę przyglądał się brunetce, obserwując jej zgrabne
ruchy i promienny uśmiech. Wydawała się idealną opiekunką dla radosnego
chłopca. Była ciepła i traktowała go z ogromną troską, aż chciało się na nich
patrzeć.
— Skąd
przyjechałaś, Kate? — zapytał Tai, przesuwając swój pionek o kilka pół naprzód.
— Z południa.
Ze wsi niedaleko Bristol — odpowiedziała, podając chłopakowi kartę z
oznaczeniem odpowiadającym polu, na którym się zatrzymał. — Co tam jest
napisane?
— Że uciekając
przed niedźwiedziem wpadłem w jedną z pułapek, przesuwam się trzy pola do
przodu, ale od tej pory od każdej liczby oczek muszę odjąć dwa, bo jestem ranny
— wyjaśnił i włożył kartę w środek leżącej z boku planszy kupki.
— Teraz ja! —
krzyknął entuzjastycznie Timmy.
Sięgnął po
kostki, rzucił nimi i przesunął swój pionek. Nie trafił w pole oznakowane
żadnym z symboli. Nieco go to zasmuciło, ale dojrzale przesunął pionek i
przekazał kolejkę dalej. Kate szła łeb w łeb z blondynem, tym razem
wyprzedzając go o jedno pole. Musiała wyjąć kartę oznakowaną serduszkiem.
— Muszę
przesunąć się na pole najbliższego gracza i przez dwie kolejki ruszam się razem
z nim. Paniczu, czy to nie wspaniałe? Będziemy podróżować razem!
Radość
dziewczyny momentalnie udzieliła się Timmiemu. Zapomniał o swoim zawodzie i
podekscytowany śledził dalszy ciąg rozgrywki. Kate działała na niego niemal
magicznie.
Gra toczyła się
dalej. Plansza była dosyć duża i jeśli nie miało się szczęścia, rozgrywka mogła
trwać nawet kilka godzin. Tak właśnie był tym razem. Za oknami powoli
zmierzchało, a po sytuacji na ścieżce do mety wciąż nie dało się poznać, kto
był najbliższy zwycięstwa. Nie dane było im się jednak przekonać, bo do pokoju
weszła Tomoko z Elizabeth. Hrabianka zmierzyła wzrokiem brunetkę, a potem
podeszła do kuzyna. Odłożyła kule i usiadła przy chłopcu, przytulając go lekko.
Japonka zaś chciała podejść do Taia, ale widząc, że ten nawet jej nie zauważył,
wpatrując się w Kate, zirytowała się nieco i zajęła miejsce obok przyjaciółki.
— W co gracie,
Tai? — zapytała księżniczka.
JJJEEE ŚWIĘTUJEMY!!!!!!! A tak rozdzial piękny. Lizz się naburmuszyła o kobiere , która służy jej kuzynowi. I hahaha tu mnie rozbawiłaś jak Tomoko przeprowadzała rozmowę z Elizabeth haha dobre. I tu drugi punkt świetnej beki jak Tai nie zauważył naszej księżniczki! Hahaha no niee to ona przemawiała do hrabianki , że Kate to zwykła nic nie warta śmiertelniczka. A sama teraz nie zostala zauwarzona hahaha. Tag zemsta pewnie będzie SŁODKA! No i zanim zapomnę art bajdzio bajdzio pinkny!!! Do następnego! Lecę zostawic komcia pod Making of.
OdpowiedzUsuńDzięki ♡. Cały weekend nad nim siedziałam xD.
UsuńNo Tomoko została zignorowana. To powinno dać Wam do myślenia, a jeśli nie dało to i tak przekonacie się, o co chodzi, już niedługo. Mówiłam, że idzie beka xD. NO I PRZYSZŁA^^.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńHahahah, nawet tymianek wykorzystałaś! Spieszę z przypomnieniem, że ona pachniała tymiankowo - cynamonowo. A charakterek wybitnie ten sam. Kusi Taia, wkurza dziewczyny - jest zabawnie xD
OdpowiedzUsuńWobec powyższego mam pytanie: Jak pachnie krew Lizzy dla Sebastiana? Różanie? Cukrowo? Roseblack zobowiązuje. Tylko musisz mi wybaczyć, ale uważam, że wyglądała jak choinka. Rajstopy różan, sukienka ciemnozielona w roze, fioletowy naszyjnik ( ok!) ale smoczą łuska mieniącą się kolorami na kolorowej sukience, kolirowychvrajstopach? Nie pasuje mi to jakoś w wyobraźni. No chyba, że chce poszpanować.
Wszystkiego najlepszego, czarno-różo-demona 🎇 🎊 🎉 🎆
Bo ona miała wizję, nie do końca idealną, ale pamiętaj, że dla niej wygląd ma małe znaczenie (dlatego prowadzi firmę zajmującą się produkcją ubrań - COŚ TU WYBITNIE POSZŁO NIE TAK).
UsuńO zapach zapytam Sebcia i on Ci odpowie w przedmowie w sobotę :P. Bo chwilowo nie ma go pod ręką (w wannie jestem, byłoby dziwne, gdyby był obok :P).
A przy Kate się staram^^. Dobrze, że mówisz o cynamonie, bo zupełnie o tym zapomniałam. W końcu już i tak traci zapach - omg, to smutne T_T.
RÓŻA DZIĘKUHE ZA ŻYCZOBKA, LOFFCIE 😘❤💙💚💛💜
Jakie to piękne cudowne i wogole ..sorki dopiero teraz weszlam...Ale wredna ta Kate Lizz walcz o swego demona
OdpowiedzUsuńNie szkodzi, dzięki za komcia :*. Lizz na pewno nie da sobie odebrać Sebcia! Trzymajmy za bią kciuki :D.
UsuńWszystkiego najlepszego z okazji urodzinek bloga ! ♥ A rozdział taki cudowny :* Tylko wkurza mnie ta cała Kate, bo ona chce na siebie zwrócić uwagę i zaimponować Sebciowi, ale przecież on kocha Lizz ! A spróbuj ty mi go podrywać XD Liczę na to, że w końcu Elizabeth wyzna Sebastianowi swoje uczucia i będą razem . Czekam tylko na zemstę na służącej tak zemsta jest słodka ! XD Robi się interesująco, ciekawe co Lizz razem z Tomoko wymyślą. A ta scena z grą bardzo mi przypomina 1 odcinek 1 sezonu Kurosza tam było, że Ciel grał w grę i było coś w stylu " straciłeś nogi w lesie zagubienia" , a tutaj niedźwiedź
OdpowiedzUsuńJeszcze raz najlepsze życzonka dla Sebcia, Lizz i całej reszty <3 Miłego wieczoru i do soboty 😘
Tamta gra to była jakaś sadystyczna wizja chorego umysłu :P. To jest zwykła planszówka dla dzieci. Miałam nawet kiedyś taką, która miała właśnie podobne zasady do tej z rozdziału :P.
UsuńA Kate... Jesteście dla jiej okropni, a ona jest taka urocza... xD. Znaczy w RP, tutaj jeszcze w sumie nie wiecie, jaka do końca jest :P. Też mam nadzieję, że Lizz w końcu zbierze się w sobie, ILEŻ MOŻNA CZEKAĆ.
Dziękujemy za życzenia :*.
Ta Kate jakaś taka podejrzana. Swoim zachowaniem Sebastian właśnie spadł w rankingu ulubionych postaci natomiast awansowała Tomoko. Taka dojrzała, wiedziała czego potrzebuje jej najlepsza przyjaciółka. Zazdrosna Lizzy.. rzadko ją taką widujemy :D Timmiemu się nie dziwę, że polubił Kate, ale TAI ? Faceci, wszyscy tacy sami :/ Tomoko teraz wie co czuje Lizzy ;) Jezu, kiedy Elizabeth wyzna mu wszystko.. nie mogę się doczekać :) Choć może odwlecze ten moment jako taką karę... uuu i może będzie się zachowywać wiesz tak żeby zabić ćwika Sebastianowi, niech ma za swoje :D Mihihihi!! To by było na tyle..
OdpowiedzUsuńWszystko niedługo się wyjaśni :P. Ale Wy jesteście krytyczni wobec nich xD. Sebastian przecież nie ma w zwyczaju zachowywania się w tak ludzki sposób bez powodu. A Kate... Wszyscy tak jej cisną, dobrze, że ona tego nie widzi, bo byłoby jej przykro :P. Za to z pewnością będzie się działo! Mówiłam! :P
UsuńDzięki za odzew i do zobaczenia w następnym rozdziale!^^