Jest rozdział piąty! Po poprzednim mam nadzieję, że emocje już trochę opadły :P.
Tym razem rozdział jest nieco krótszy, ale nie chciałam wrzucać kolejnego polsatowego zakończenia, a gdybym miała wrzucić dłuższą część, to zapas by na tym ucierpiał. Bo dalej mam tylko dwadzieścia stron. Ciężkie jest życie studenta xD. Szczególnie kiedy pisze dwa opowiadania, maniakalnie koloruje panele z mangi, pracuje i jeszcze udaje, że studiuje, no i - nie ukrywając - jest leniwy. Ale już za kilka miesięcy nie będę studentką. Ciekawe, czy będę miała wtedy więcej czy mniej czasu na pisanie. Mam nadzieję, że więcej xD.
Przy okazji: Nie będzie już okazji przed, więc życzę już teraz wszystkim fankom Róży wszystkiego najlepszego z okazji dnia kobiet :*. Fanki Dziwaka dostaną życzenia w środę :P.
==================================
Kiedy Kruk
zrozumiał, że jego ukochana nie umarła, dotychczasowy stres i wszystkie emocje,
które zbierały się w nim od dawna, zaczęły ulatywać z niego pod postacią łez
szczęścia i drgawek. Z perspektywy osoby trzeciej król wyglądał tak, jakby
podano mu truciznę, która zaczynała dawać o sobie znać. Anasi przyglądał mu się
z niepokojem, co jakiś czas notując istotne spostrzeżenia w notesie. Starał się
odciąć w zupełności od warstwy emocjonalnej – nie przywykł do niej, nienawidził
jej, brzydził się tym, że wieść o zmartwychwstaniu tak bardzo nim wstrząsnęła.
Wolał więc wcielić się w rolę, którą odgrywał od zawsze, licząc na to, że po
jakimś czasie wszystko wróci do normy.
— Powinienem ją
obudzić? Anasi, mów! Jeśli ktoś ma coś wiedzieć, to tylko ty! — Domagał się
Amon, delikatnie głaszcząc ukochaną.
Nie miał
pojęcia, jak powinien się wobec niej zachowywać. Chociaż czwórka demonów
uznała, że nastolatka żyła, właściwości jej ciała wydawały się inne niż
dotychczas. Sebastian nie umiał stwierdzić, czy była chora – nie miała
gorączki, spała spokojnie, nie wyglądało na to, by cokolwiek ją bolało. Po
prostu spała i nic nie wskazywało na to, by miała się obudzić.
— Powiedz coś!
Czy zostanie w takim stanie na zawsze? Wyssałem jej duszę, nie powinna żyć… —
ponaglał niecierpliwie Michaelis.
— Nie wiem,
panie. Naprawdę nie wiem. Nigdy wcześniej nie udało nam się… wskrzesić demona,
a co dopiero człowieka. Musimy poczekać.
Do ciała
Elizabeth podłączono aparaturę, dzięki której dziewczyna dostawała składniki
odżywcze i jej ciało mogło funkcjonować tak, by po obudzeniu się miała szansę
normalnie żyć. Jednak mijały kolejne ludzkie godziny, w końcu nawet dni, a
dziewczyna wciąż leżała w łóżku, ani myśląc się obudzić.
Michaelis
zdążył dojść do siebie. Wprawdzie wciąż był słaby, lecz udało mu się częściowo ustabilizować
swój stan psychiczny i zebrać wystarczająco sił, by wystąpić przed poddanymi i złożyć
oświadczenie odnośnie wojny. Musiał też zająć się pogrzebem żony. Ta część była
zdecydowanie trudniejsza i Kruk starał się odwlec ją w czasie, lecz wiedział,
że nie mógł czekać w nieskończoność.
Kiedy w
królewskich szatach stanął na balkonie wieżyczki zamku, by przemówić do
zebranych pod bramą poddanych, wiwaty demonów poniosły się głośnym echem po
całej krainie. Zdawało się, że wprawiały w drżenie ziemię, powodowały silne
podmuchy wiatru targające konarami drzew. Pasja, z jaką mieszkańcy piekła skandowali
imię króla, była ciężka do opisania nawet dla Anasiego. Sebastian nigdy nie
sądził, że jego naród kiedyś odda mu hołd w taki sposób. Normalnym było, że
wszyscy w krainie musieli być posłuszni królewskiej woli, jednak nigdy nie
wymagano od demonów, szczególnie od wyższych i tych czystej krwi, by pałali do
władcy sympatią. Kiedy jednak tysiące głosów zlało się w jeden, niosąc pełną
tak obcej dzieciom ciemności radości wiadomość, Kruk zwyczajnie się wzruszył.
Cieszyło go jedynie to, że z tak dużej odległości nikt nie mów tego dostrzec.
Normalnie
Sebastian wyszedłby do poddanych, krocząc pośród nich po zamkowym dziedzińcu,
jak miało to miejsce wcześniej. Był przeciwny całkowitemu odcinaniu się władcy
od pospólstwa, uważał, ze budowanie więzi z podległymi było niezwykle ważne.
Tym razem również chciał do nich wyjść. Pozwolić, by go dotknęli, na własne
oczy i namacalnie przekonali się, że żył. Jednak na zgromadzeniu doradcy
zgodnie orzekli, że dla własnego bezpieczeństwa nie powinien tego robić, póki w
pełni nie zregeneruje sił.
— Drodzy
poddani — zaczął entuzjastycznie Amon. — Jak widzicie, wasz król ma się dobrze.
Dzięki poświęceniu królowej Enepsignos mam zaszczyt w dalszym ciągu stać na
czele naszego wspaniałego królestwa. By uhonorować pamięć mojej żony, nowy
system edukacyjno-treningowy, który zamierzam wprowadzić, przyjmie jej imię —
oświadczył, w odpowiedzi dostając pełne poparcia okrzyki. — Jeszcze tej dry
wieczorem nastąpi oficjalna ceremonia pogrzebowa królowej. Każdy, kto pragnie
oddać jej hołd, będzie mógł wziąć udział w obchodach. Pozostała jeszcze sprawa
pola bitwy. Przeciwnicy – stworzone przez Undertakera kreatury – potrafią się
regenerować. Opracowaliśmy sposób na całkowite ich wyeliminowanie, lecz
niewielka grupa wciąż pozostaje żywa. Wykorzystujemy ją do wojskowych manewrów.
Okolice Walbury Hill stają więc placówką wojskową, na którą nieupoważniony
wstęp będzie karalny. Proszę, miejcie to na uwadze. W walce poległo wielu
naszych ludzi, nie chciałbym chować kolejnych — dodał na koniec, a potem
zniknął wewnątrz wieżyczki, zostawiając poddanych z nowymi informacjami.
Stojąc przed zebranymi,
zrozumiał, czemu doradcy nalegali, by przemawiał z balkonu. Krótkotrwała
izolacja po traumatycznym przeżyciu pozostawiła na jego psychice widoczny ślad
i chociaż początkowo nie zauważył żadnych objawów, im dłużej zerkał na tłum
stojący u stóp zamku, tym bardziej władzę nad nim przejmowała panika. Jego ręce
trzęsły się, przeciwstawiając się woli właściciela, a przyspieszony oddech i
głośne bicie serca, które odbijało się echem w jego głowie, sprawiało, że
zaczynało mu się w niej kręcić.
Wprawdzie
Amonowi udało się wytrwać do końca przemowy, nie pokazując, jak w
rzeczywistości się czuł, lecz kiedy odzyskał pełnię władz umysłowych i
fizycznych, uświadomił sobie, że nie przekazał demonom jednej z niezwykle
istotnych informacji. Ta, którą pominął, dotyczyła Undertakera oraz tego, co
stało się z jego ciałem. Michaelis był nieprzytomny, kiedy żołnierze zajmowali
się zwłokami żniwiarza, ale znał prawo i wysłuchał sprawozdania z ust Anasiego.
Zwłoki
przedstawiciela danej nacji, porzucone na gruncie neutralnym, za który uważało
się wszelkie tereny, które nie podlegały zwierzchnictwu żadne z wyższych ras
należały do innych jej przedstawicieli, do: piekła, nieba bądź krainy bogów
śmierci. Świat ludzi, plan astralny a także kosmos – którego tajemnic wciąż nie
udało się zgłębić żadnej z żyjących na ziemskim globie ras – były neutralne.
Undertaker zmarł na Walbury Hill w astralu, co oznaczało, że według prawa jego
szczątki należały do żniwiarzy. Jednak ze względu na to, że niebezpieczeństwo
ze strony grabarza było ogromne, podjęto nadzwyczajne środki: zwłoki shinigami
zostały poćwiartowane, następnie spalone, a na koniec ukryte w różnych
zakątkach świata, by ewentualna próba wskrzeszenia boga śmierci nie miała prawa
się powieść. Podczas ćwiartowania na miejscu byli obecni przedstawiciele
wysokiej rangi każdej z ras, zaś honory czynili bogowie śmierci. Sebastian był
zobowiązany wobec swojego ludu, by poinformować o tym zajściu, jednak nie był
już w stanie wrócić na balkon wieżyczki.
— Anasi? —
mruknął król, zerkając w nieprzeniknioną, czarną mgłę, która ciągnęła się przy
ścianach wzdłuż korytarza.
— Panie —
odparł informator i wyszedłszy z ciemności, pokłonił się przed Krukiem.
— Wyjdź tam i
przekaż im resztę wiadomości. Muszę przygotować się do pogrzebu — rozkazał
Michaelis.
Anasi skłonił
tylko głowę i powoli ruszył w stronę balkonu. Rzadko był zmuszony do przemawiania
przed tłumem. W umowie z Belialem wyraźnie zaznaczył, że chce mieć spokój,
ciszę i pełną swobodę, a król się tego trzymał. Z Amonem miało być podobnie,
jednak wyglądało na to, że informator chwilowo był zmuszony odłożyć swój dyskomfort
na bok, by wesprzeć władcę i chociaż wcale mu się to nie uśmiechało, bardzo
szybko doszedł do wniosku, że w długoterminowym rozrachunku znacznie na tym
zyska. Wyszedł więc do poddanych i przekazał niecierpiące zwłoki wieści.
Sebastian
tymczasem wrócił do swoich komnat, do sypialni, w której spała jego ukochana.
Ledwie radził sobie z tym, co działo się w jego głowie. Ból po stracie żony,
niewiedza dotycząca przyszłości Elizabeth i w końcu jego własne
zmartwychwstanie – wszystko to było zbyt przytłaczające, by mógł zwyczajnie
przejść nad tym do porządku dziennego. Sądził nawet, że gdyby nie posiadał
emocji, w dalszym ciągu ciężko byłoby mu zaakceptować to, co się wydarzyło.
Nastolatka
leżała nieruchomo w łóżku. Wyglądała tak spokojnie, jakby zwyczajnie spała i w
każdej chwili mogła się obudzić, lecz minęły już dwie dry, a ona wciąż nawet
nie drgnęła. Demon przysiadł na skraju łózka nastolatki i ujął dłoń ukochanej.
Przez chwilę gładził jej wierzch opuszkami palców, po chwili jednak pochylił
głowę, przyłożył dłoń dziewczyny do czoła i zaczął cicho łkać, błagając
opatrzność, by pozwoliła dziewczynie się obudzić.
Wiedział, że
nie może pozwolić sobie na to, by przez cały dzień jedynie użalać się nad swoim
marnym losem. Był kimś ważnym, samym królem piekła: na jego barkach spoczywała
ogromna odpowiedzialność, cała przyszłość krainy, której w dalszym ciągu
groziły rządne krwi anioły. Kruk nie był głupi, doskonale wiedział, że Michał
nie odpuści po pierwszej porażce i będzie szukał sposobu, by zawładnąć piekłem.
Dlatego właśnie, jak ogromny ból i cierpienie nie trawiłyby substytutu duszy
Sebastiana, musiał to w sobie z dusić i przynajmniej przez trzy many na dobę
być niezawodnym władcą, którego potrzebowało jego królestwo.
Uspokoiwszy
się, przebrał się w obcisłe spodnie i czarną, rozchełstaną na piersi koszulę,
której poszarpany dół, ściśnięty w biodrach krwistym pasem, luźno opadał na jego
uda, przesłaniając ich górną połowę. Następnie przywołał Adrię – służącą
zmarłej żony, która – jako jedna z nielicznych – wiedziała o stanie, w jakim
znajdowała się ukochana Amona. Rozkazał jej siedzieć przy łożu dziewczyny aż do
rozpoczęcia ceremonii pogrzebowej. Chciał, by trwała przy Elizabeth również w
jej trakcie, ale uświadomił sobie, że młoda demonica na pewno chciała pożegnać
swą panią.
— Przed
ceremonią ma cię zmienić Araksjel — rzucił na odchodne, opuszczając komnatę.
Do pogrzebu
zostało jeszcze kilka cykli, jednak król musiał zabrać się za rozwikływanie
spraw swej krainy od zaraz. Problemy piętrzyły się w postaci kart na jego
czarnym sekretarzyku. Jedne ważniejsze, inne – zupełnie nieistotne, jednak
wszystkie zasługiwały na to, by je rozpatrzył. Przejmując tron, obiecywał
poddanym, że zmieni piekło w krainę, która nawet w ludzkich oczach (choć dalej
pełna bólu, cierpienia i wzbudzająca trwogę, byłaby miejscem godnym życia, a
nawet wzbudzającym zazdrość. Wysoki poziom edukacji, dbałość o wyżywienie
mieszkańców, zupełnie nowe rozwiązania w przypadku złamania zasad, zmiana
sposobu wychowywania, otwarcie się na emocje – wszystkie wielkie plany
Sebastiana nie wymagały obecnie niczego więcej, jak kilku narad i ustalenia
sposobu postępowania, by możliwie najszybciej wdrożyć nowy system, zapewniając
demonom dostatnie, szczęśliwe życie.
Kruk zasiadł w
swoim fotelu i dał się wchłonąć w wir pracy. Zajęty umysł chociaż częściowo
pozwalał mu odpocząć od bólu, zagubienia i strachu, które nieustannie targały
nim, wyczerpując osłabiony organizm. Papierologia okazała się zbawienna dla
stanu psychicznego władcy, w jej wypełnianiu odnalazł swoisty spokój, a nawet
satysfakcję, wzrastającą z każdym kolejnym dokumentem, który demon zmieniał w
ożywionego, papierowego ptaka, wysyłając go w odpowiednie miejsce.
Kiedy kupka
dokumentów zniknęła, na ustach króla zagościł uśmiech – pierwszy szczery odkąd
dowiedział się o wojnie. Jednak chwilowa euforia demona niezwykle szybko
straciła na sile, gdy tylko zepchnięte na drugi plan obawy i żal ponownie do
niego powróciły. Koniecznie musiał się czymś zająć, praca pomagała mu się
uspokoić, dlatego naprędce zwołał zebranie doradców i z gabinetu skierował się
prosto do sali tronowej, czekając na przybycie pozostałych.
Zasiadłszy na
tronie, poczuł się nieswojo. Zdążył odwyknąć od wygodnego siedziska, którego
onyksowe wykończenia i krwiste obicia kontrastowały z jego skórą w ten
specyficzny sposób, który niegdyś, gdy
jedyne siadał u jego stóp po prawicy ojca, niezwykle go hipnotyzował. Siedząc
nań jednak w roli władcy, czując delikatny, słodki zapach perfum zmarłej żony, miał
wrażenie, jakby w ogóle nie pasował do tego miejsca. Jakby całe jego królewskie
życie było jedynie farsą, a on sam ledwie spełniał podstawowe wymagania, jakie
stawiano małoletnim demonom, nim podejmowano decyzję, czy pozwolić im żyć.
Przerażony
możliwością utraty kontroli nad królestwem, Belial wmówił doradcom, że kontrola
młodych była niezbędna dla bezpieczeństwa piekła. Uznano więc, że przez
pierwsze kilkaset lat życia, demony nie posiadały przywilejów przysługujących
dorosłym. W świetle prawa dzieci ciemności młode osobniki mogły zostać
wyeliminowane w każdej chwili, jeśli tylko zaszło podejrzenie, że wykazują
niepożądane cechy – emocje. Chociaż z prawa nie korzystano tak często, jak
chciałby tego Belial, nad każdym demonem, który nie ukończył sześćsetnego roku życia
(w przeliczeniu na lata ludzkie około tysiąc dwusetnego) wisiała groźba utraty
życia.
System był
jednak wadliwy, wyraźnie wskazywały na to jednostki taki jak Amon czy
Enepsignos. O ile błękitna demonica wychowywała się w biednej części piekła,
gdzie nawet przeżycie dzieciństwa było ogromnym sukcesem, o tyle Kruk zawsze
żył pod okiem najlepszych nauczycieli, doskonałych lekarzy i całej zamkowej
elity, a jednak i tak nikt nie zdołał przewidzieć, że obudzą się w nim uczucia
tak silne, że z ich powodu przewróci do góry nogami całą piekielną
rzeczywistość. Dlatego właśnie Sebastian nie zamierzał podtrzymywać idiotycznej
tradycji ojca. Jego piekło: dobre piekło, miało być miejscem, w którym nie
powstają jedynie brutalne potwory, maszyny do zabijania, ale inteligentne
istotny o wrażliwym wnętrzu, dzięki któremu nie tylko będą mogły w pełni
doświadczać piękna świata, ale staną się również idealnymi uwodzicielami. Bo chociaż
przez całe Rzeczywistości demony zawsze potrafiły zwieść człowieka, udawało się
to tylko w przypadku tych najbardziej potrzebujących. Mniej zdesperowane
jednostki potrafiły wyczuć, że w dzieciach ciemności krążących pośród nich było
coś odmiennego, co odróżniało je od innych.
Dlatego właśnie
jedynym sposobem na pozyskiwanie dusz w ostatnim czasie stały się kontrakty.
Tylko one dawały demonom wartościowe pożywienie, podczas gdy dusze pełnych
cierpienia biedaków, którzy tak łatwo oddawali się w ich ręce, były zaledwie
jak lekkie przystawki przed obfitym posiłkiem. Stąd też jedynie część
piekielnego królestwa mogła żyć na wysokim poziomie, bez ciągłego uczucia
głodu. Zapasy z królewskiej spiżarni były ograniczone, lecz dzięki nowemu
podejściu do wychowania, jakie zaproponował Kruk, ten stan rzeczy miał się
całkowicie zmienić.
Niedługo po
Kruku do sali zaczęli nadciągać doradcy. Kiedy cała czternastka, w tym niezbyt
zadowolony z faktu spotkania Anasi, zajęła miejsca, rozpoczęły się debaty,
których celem było ostateczne ustalenie najważniejszych zasad, by nowy system
wreszcie mógł zostać wcielony w życie.
Praca pomagała
Sebastianowi się skupić i udawać, że dawał radę się trzymać. W ciągu kilku cykli
narady, wraz z przedstawicielami wysokich stanowisk w piekle udało się ustalić
plan działania, doszlifować prawo tak, by nie było w nim dziur. Kruk zadbał o
zniesienie resztek ideologii ojca, uwolnił prawo spod tyranii podłej władzy, i
chociaż niektórym – w szczególności Azazelowi – propozycje króla nie przypadły
do gustu, musieli uznać, że całość kodeksu prawnego przedstawiała się w bardzo
zwartej, logicznie spójnej całości.
Obrady dobiegły
jednak końca, Michaelis ponownie został sam. Wrócił do sypialni i usiadłszy na
łóżku, przez kolejną ludzką godzinę przyglądał się śpiącej ukochanej. Kochał ją
i nie potrafiłby jej zostawić samej, ale przebywanie z nią zwyczajnie go
raniło. Czuł, że zapada się w otchłani rozpaczy i na wszelkie sposoby starał
się pozostawać zajęty, by być z dala od Elizabeth, usypiając poczucie winy,
karmiąc się wymówkami. Przecież nie mógł zaniedbywać obowiązków względem swego
królestwa – władca był przede wszystkim własnością ludu, osoba prywatną jedynie
sporadycznie, i właśnie tak Kruk tłumaczył się sam przed sobą.
Boskie jestem ciekawa zy Lizz z tego wyhjdzie jako czlowiek czy jako demon..czekam na dalsza czesc
OdpowiedzUsuńDzięki^^. Na razie to oni sami nie wiedzą, co z nią jest :P. Ale w końcu coś się powinno wyjaśnić^^.
UsuńKurde... niech ona się w końcu obudzi bo Sebuś długo nie pociągnie. Ciekawe czy w piekle są psycholodzy ?
OdpowiedzUsuńTak czy siak. Rozdział świetny. Reformacja piekła... ciekawy zabieg. I mam prośbę...
Bo nie chce mi się szukać rozdziału z tym jak w piekle mija czas więc mogłabyś przypomnieć tak w miare ogólnikowo ??? Pliiisss
A Unduś ma to na co zasłużył. Podła szumowina.
Ps. Lizzy jako demon ? Chce to chce to chce tooooo !!!
Do nexta ^^ soboto przybądź jak najprędzej
Niestety nie bardzo mogę, bo sama tego nie pamiętam. Mam notatki na kompie i się nimi posiłkuję, ale tak z pamięci byłoby ciężko.
UsuńCykl to najmniejsza jednostka. Jeden ma 48 minut bodajże. Dra to jedna demoniczna doba, ale poza tym nie pamiętam dokładnie, a wolałabym nie strzelać xD.
Lizzy jako demon - być może. Nie wiadomo na razie, co z nią jest, ale kto wie? Niedługo się dowiecie xD. Tylko najpierw muszę to napisać :).
Dzięki za komcia, do zobaczenia w sobotę :*.
Coś mi mówi, że Lizz nie odrodzi się jako człowiek, lecz jako demon, ale to tylko moja teoria XD Powiem, że robi się coraz ciekawiej, no zobaczymy co dalej i trzeba jakoś doczekać do soboty :) A Sebastian to niedługo depresji dostanie, niech jeszcze trochę wytrzyma do czasu obudzenia się Lizz.
OdpowiedzUsuńDo zobaczenia w sobotę :*
Oooo, hej ♡. Brakowało mi Cię ostatnio :*.
UsuńNo, może będzie demonem, może nie, to się jeszcze okaże. A Sebuś to i tak się doskonale trzyma, biorąc pod uwagę ten mindfuck, który mu zgotowałam. Zmartwychwstanie, śmierć żony, zmartwychwstanie dziewczyny... ZUA AUTORKA ZE MNIE XDDDD.
Do zobaczenia!^^