Wreszcie sobota! Cieszycie się? Wreszcie nowy rozdział :). A wraz z nim trochę rewelacji :P. Niedużo, ale jednak coś się zadzieje, także zapraszam :).
Nie mam zbytnio weny na przedmowę dzisiaj. Trochę słabo, bo teraz tylko raz w tygodniu macie okazję czytać te bzdury, więc powinnam dowalić więcej niż zazwyczaj, żeby Was zirytować albo ucieszyć (zależy, czy lubicie xD). Ale jakoś tak nie mam zbytnio o czym mówić...
Chociaż nie! Coś się znajdzie. Toboso-sensei ostatnio opowiadała o tym, ile lat mają postaci z Kuroszka, tak mniej więcej, a więc:
Snake: 18 - 20
Agni: około 30
Soma: 17
Vincent (gdy umierał): około 36
Ronald, Phipps, Grey: 22 - 25
Sebastian, Grell, William: 26 - 32
Przynajmniej tak zrozumiałam. Mogę oczywiście nie mieć absolutnej racji, ale i tak się straszliwie jaram, bo według tego wychodzi na to, że jeszcze przez całe 53 dni Sebastian będzie ode mnie rok starszy (przy założeniu, że miałby 26 xD). To mnie trochę podniosło na duchu :P.
No, to chyba tyle.
Miłego! :*
================================
Upłynęły dwie
many pełne stresu, zmartwień i niezliczonych kroków młodej Adrii, która ze
wszystkich sił starała się zapewnić Krukowi komfort. Nie miała za to pojęcia,
co powinna zrobić z ludzkim dzieckiem, dlatego zwyczajnie je omijała. Kiedy
długowłosa dziewczyna nachyliła się nad królem, by po raz kolejny zetrzeć pot z
jego czoła, Sebastian chwycił ją za nadgarstek, ściskając z całą swą siłą i
tylko znaczne osłabienie sprawiło, że nie złamał jej ręki. Demonica pisnęła przestraszona,
chwilę później zasłaniając usta, gdy zdała sobie sprawę, jak niewłaściwa była
jej reakcja.
— Witaj, panie
— powiedziała, kłaniając się przed Amonem. — Z polecenia królowej, mojej
najdroższej pani, jestem tu, by ci służyć, panie. Proszę, rozporządzaj mną
wedle swojej woli, zrobię wszystko, czego zapragniesz — mówiła, nie podnosząc
głowy.
Sebastian
słuchał słów wydobywających się z ust demonicy, patrząc na nią półprzytomnie.
Jego zasnuty mgłą rozpaczy umysł nie połączył jeszcze wszystkich faktów.
Dopiero po chwili dotarły do niego wspomnienia poprzednich wydarzeń. Nie
zważając na służkę, zaczął rozglądać się po sypialni, niczym gnębiony omamami.
— Elizabeth… —
wydusił z trudem, dostrzegając wreszcie leżącą obok siebie dziewczynę.
Odepchnął się
łokciem i przysunąwszy się do ukochanej, zaczął gładzić ją po twarzy, szepcząc
pod nosem coś, czego Adria nie była w stanie zrozumieć. Służka podniosła się z
kolan i nalawszy do szklanki krwi niewiniątek – której Anasi zabronił kosztować
komukolwiek innemu, choć wiedział, jak potrafiła być kusząca – podeszła do
króla i zaproponowała mu napój.
— Powiedzieli,
że nie żyje? — zapytał, odbierając szklankę.
Patrzył na służkę wzrokiem pełnym nadziei, a ona, nie
wiedząc, jak powinna odpowiedzieć, pochyliła tylko głowę. Sebastian powtórzył
pytanie, wyraźnie nie zamierzał odpuścić. Kurczowo ściskał w dłoni naczynie,
którego zawartość zdradzała jednoznacznie, jak bardzo był zdenerwowany.
— Nic nie
powiedzieli, panie. Anasi przerwał im, nim powiedzieli, co się z nią dzieje.
Nie obudziła się ani nie ruszała, więc nie dotykałam jej. Nie jestem godna —
wybełkotała pospiesznie przerażona demonica.
Kruk wypił
zawartość szklanki i wypuścił ją z rąk, źle obliczając odległość do etażerki.
Szkło uderzyło w podłogę, z trzaskiem rozpadając się na kawałki, które Adria
natychmiast zaczęła zbierać. Michaelis nawet nie zerknął na podłogę, mógł
skupić się jedynie na leżącej obok niego Elizabeth, której śmierci nie potrafił
przyjąć do wiadomości.
Delikatnie ujął
dłoń dziewczyny i począł gładzić ją opuszkami palców, jakby bał się, że
efemeryczna postać jego ukochanej rozpłynie się w powietrzu, jeśli dotknie jej
odrobinę za mocno. Cały czas bełkotał niewyraźnie pod nosem słowa, z których
służka zrozumiała jedynie, że w jego pojmowaniu człowiek dalej żył. Kruk mówił
coś o śnie, przebudzeniu, piekielnej krainie, którą jej pokaże, gdy tylko się
zbudzi. W ogóle nie docierało do niego, że bijący od ciała nastolatki chłód
świadczył o tym, że jej dni dobiegły końca.
Adria
przeprosiła króla i wyszła z jego sypialni, wynosząc potłuczone kawałki
szklanki. Poinformowała Lokiego, że władca się ocknął i poprosiła, by przez
chwilę przy nim został. Sama postanowiła pójść po Anasiego. Chociaż wiedziała,
jak bardzo archiwista nie cierpiał, gdy mu przerywano, w końcu sam polecił jej
poinformować o przebudzeniu Amona.
Podczas gdy
służącej nie było w komnacie, Loki powoli wkroczył do jej wnętrza. Od samego
wejścia zerkał niepewnie na potarganą postać, której głębokie cienie pod oczami
wyraźnie wskazywały na ogromne zmęczenie doskwierające władcy. Wydawał się
również chudszy, jakby wracając do życia, nie zdołał odzyskać pełni sił. Ale
zgodnie z tym, co mówili lekarze, był jedynie zmęczony.
— Panie,
potrzebujesz czegoś? — zapytał ściszonym głosem, nie chcąc speszyć Kruka zaabsorbowanego
pielęgnacją włosów trupa.
Sebastian
gwałtownie odwrócił głowę i spojrzał groźnie na jasnowłosego druha. Z jego oczu
wyziewała intensywna czerwień, a obnażone kły jednoznacznie świadczyły o jego
stosunku do gościa. Loki jednak nie dał się sprowokować. Powoli podszedł do
łóżka i chwycił bezwładną rękę nastolatki w nadgarstku. Zimna – uznał, puściwszy kończynę, by swobodnie opadła na materac.
— Panie,
powinniśmy zabrać…
— Zawrzyj ryj —
warknął Amon.
Osłonił ciało
Elizabeth ręką w obronnym geście i zebrawszy w sobie wszystkie siły, uniósł się
do pełnego siadu, by patrzeć na dowódcę z nieco mniej uwłaczającej jego
godności perspektywy.
— Ona nie żyje,
nie możesz jej tu trzymać. W końcu zacznie się rozkładać. Dziwne, że jeszcze
nie zaczęła śmierdzieć — mruknął generał,
porzucając uniżony ton, bowiem widział, że w rozmowie z Krukiem w jego
obecnym stanie ani odrobinę się nie sprawdzał; króla nie obchodził ton głosu
podwładnego, jedynie nastolatka była w stanie przykuć jego uwagę.
— Kto pozwolił
ci tak o niej mówić? Jeszcze słowo i pożegnasz się z życiem — oświadczył
zdenerwowany Amon.
Jego cień
począł z wolna rozrastać się po łóżku, póki nie opanował podłogi, pełznąc w
kierunku nóg Lokiego. Blondyn prychnął zirytowany i energicznym tupnięciem
rozproszył ciemność, na której wytworzenie król zmarnował resztki sił.
— Amon, dość.
Musisz wziąć się w garść. — Bezskutecznie próbował przemówić mu do rozsądku.
W odpowiedzi
nie otrzymał kolejnego wybuchu złości. Wycieńczony władca zdał sobie sprawę ze
swej niemocy i żałośnie opadł na pierzynę u boku ukochanej, wydając z siebie
pełen cierpienia jęk. Widząc go, generał czuł, że powinien coś zrobić, jednak
nigdy przedtem nie miał do czynienia z istotą cierpiącą w ten sposób i
wiedział, że choćby starał się ze wszystkich sił, zwyczajnie nie jest zdolny,
by w jakikolwiek sposób mu pomóc.
— Posłałem po
Anasiego — dodał tylko i opuścił sypialnię, zostawiając swego władcę w
objęciach martwego ciała cherlawej dziewczynki.
Żałował, że nie
mógł zrobić więcej. Kruk od zawsze był dla niego kimś ważnym, przyjaźnili się
za młodu i byli sobie bliscy w ten demoniczny sposób. Jednakże demony nie
czuły. Nie cierpiały. Nie przechodziły żałoby. Znały ją tylko z obserwacji
ludzi, niektóre wiedziały, jak im pomóc, ale Loki do nich nie należał. Nie
spędzał zbyt wiele czasu w świecie śmiertelników, zwyczajnie tego nie lubił i
nie miał czuł potrzeby. Przekonując się jednak o swej bezsilności, zaczynał
żałować, że nie posiadł odpowiedniej wiedzy.
Jego wyrzuty
ukróciły się jednak stosunkowo szybko, kiedy Adria przyprowadziła do drzwi
piekielnego informatora. Anasi wypuścił z rękawów szaty klika pająków, którym
wydał dyspozycję i odesłał je do pracy. Sam zaś skinął głową na Lokiego, a
następnie przekroczył próg sypialni.
Król wciąż
leżał bezwładnie w łóżku. Tulący się do zwłok wyglądał co najmniej żałośnie.
Archiwista miał nawet zamiar mu to wytknąć, jednak odpuścił, dostrzegając
głębię cierpienia swego nowego pana. Nie planował zostawać jego niańką, daleki
był od czegoś tak irytującego i pożerającego cenny czas, którego w jego fachu
nigdy nie było dosyć. Był jednak jedynym w całym piekielnym królestwie, który
wiedział o Kruku wystarczająco dużo, by zdołać chociaż odrobinę przywołać go do
rozsądku.
Na początku
jednak usiadł na skraju łóżka, tuż przy nogach chłodnego ciała dziewczyny, i
przyglądał mu się bacznie. Im dłużej wodził wzrokiem po bladej skórze
nastolatki, tym rozbudzały się w nim coraz większe wątpliwości.
— Powinna już
zacząć śmierdzieć. — Wyrwało mu się nietaktownie z braku przyzwyczajenia do
cudzej obecności.
— Po co to
powtarzacie? Przecież wiem… — jęknął Kruk.
W jego głowie
panował idealny porządek. Nie był obłąkany ani zaślepiony cierpieniem,
doskonale zdawał sobie sprawę, że Elizabeth nie żyła. Próbował jednak, na
podobieństwo ludzi, których podobnych stanem zwykł gardzić, wmówić sobie, że to
nieprawda, licząc na to, że kłamstwo powtórzone setki razy w końcu stanie się
prawdą. On powtórzył je w myślach dopiero trzysta dziewięćdziesiąt dwa razy,
wciąż była jeszcze nadzieja. Ale nikt go nie rozumiał. I Adria, i Loki patrzyli
na niego jak na wariata, nie rozumiejąc, jakie miał intencje, a sam nie był w
stanie ich wyrazić w obawie o to, że zapeszy – co również było kolejnym,
niezwykle idiotycznym, ludzkim przesądem.
— Nie
rozumiesz… panie — dodał Anasi.
Nie dbając o
to, co wypadało, odsunął króla od dziewczyny i zaczął dokładnie jej się
przyglądać. Dotykał ją, sprawdzał puls, zaglądał w oczy, usta, uszy… Cały czas
mamrotał sam do siebie. Kruk nie był w stanie odróżnić jego słów, jedynie po
tonie głosu poznał, że coś w ciele jego ukochanej wywołało w nim ogromne
poruszenie.
— To profanacja
zwłok…
— Nie teraz,
panie — burknął archiwista, machnąwszy na Amona ręką, niczym na natrętne
dziecko, jedno z wielu, które z ciekawości młodego umysłu na przekór strachowi
odważyło się zwracać mu głowę.
— Każę cię
stracić — jęknął Michalies.
Chciał
odepchnąć Anasiego, by zostawił jego ukochaną w spokoju, ale próba wzbudzenia
respektu w generale za pomocą cienia do reszty wyzuła go z sił. Mógł jedynie
przysunąć się z powrotem i chwycić rękę dziewczyny, wtulając się w nią jak małe
dziecko w matkę, gdy targało nim przerażenie.
Informator
westchnął ciężko i zawołał Adrię. Kazał jej posłać po lekarzy, a potem wyrzucił
sobie pod nosem, że nie wysłuchał ich wcześniej. Jeśli mu się nie wydawało,
jeśli naprawdę miał rację, zmartwychwstanie króla nie było najniezwyklejszą
rzeczą, jaką przyszło mu widzieć na własne oczy. Ogarniała go wściekłość na
samą myśl, że mógłby być aż takim ignorantem – on, który w dawnych czasach
spędził ponad sto godzin, opisując krok po kroku zachowanie wilgotnej trawy po
deszczowej nocy.
Kiedy do pokoju
wkroczyła dwójka demonów, zdenerwowany Michaelis instynktownie zasłonił sobą
Elizabeth, jednak Anasi odsunął go – po raz kolejny okazując, jak niezwykle go
szanował – i kazał lekarzom robić swoje. Forkas z Araksjelem dokładnie
przebadali dziewczynę, a potem poprosili archiwistę na stronę, by przedstawić
mu, czego się dowiedzieli.
Forkas przez
cały czas krzywił się niechętnie, jego urażona duma cierpiała, odkąd Anasi
przerwał im, nie chcąc wysłuchać wszystkiego, co mieli do powiedzenia. Z natury
mściwy, próbował zasugerować współpracownikowi, żeby nieco utrudnili życie
pajęczemu demonowi, ale Araksjel pokręcił tylko głową.
— Tak, jak
stwierdziliśmy poprzednio, dziewczyna nie umarła.
— Słucham? —
burknął zniecierpliwiony Anasi.
— Mówiłeś, że
król zabrał ze sobą na zamek zwłoki ludzkiego dziewczęcia. Jednak leżąca w
łóżku istota… — zawahał się demon.
— No ona żyje —
dokończył Forkas, którego wzbierająca z niewiedzy irytacja wygrała z chęcią
zrobienia Anasiemu na złość.
— Jak to
możliwe? — zapytał spokojnie archiwista, ale lekarze rozłożyli jedynie ręce,
nie mając pojęcia, jakim cudem dziecko, z którego wyssano duszę, w dalszym
ciągu mogło oddychać.
W
rzeczywistości wiadomość niezwykle wstrząsnęła Anasim, jednak nie chciał
pokazywać tego na zewnątrz. Zdusił więc uczucia, stając na wysokości zadania i
reagując tak, jak się tego od niego oczekiwało – zupełnym, spokojem,
obojętnością i zanotowaniem istotnego zjawiska w podręcznym notesie. Potem
szybko odprawił demony – zaznaczając, by nie rozgłaszały informacji o stanie
dziewczyny – by móc dać upust targającym nim emocjami. Kiedy został sam na sam
z Amonem, podszedł do jego łóżka i usiadł na skraju.
— Panie, muszę
ci coś powiedzieć — zaczął spokojnie i położywszy szponiastą dłoń na ramieniu
Sebastiana, zmusił go, by na niego spojrzał.
— Zostaw nas
samych — powiedział słabo Amon, krzywiąc się w złości.
— Zaraz po tym,
jak zechcesz mnie wysłuchać.
Kruk przez
chwilę wpatrywał się niepewnie w archiwistę. Starał się przeanalizować wyraz
jego twarz, ale kiedy tylko to robił, czuł głęboki ból w sercu, gdyż czynność
ta przywodziła na myśl kolejną falę bolesnych wspomnień dotyczących Elizabeth.
W końcu jednak pokiwał zdawkowo głową i mocno chwyciwszy dłoń hrabianki,
polecił Anasiemu przekazać wiadomość.
— Twoja
wybranka, panie, żyje. Nie wiemy, jak to się stało. Sądzę, że to może mieć
związek z ofiarą, którą na twą rzecz poniosła królowa. Kiedy dziewczyna się
obudzi, będziemy musieli przeprowadzić dokładniejsze badania. Do tego czasu
każę podłączyć ją do niezbędnej aparatury, ludzkie ciało wymaga odżywiania, w
przeciwnym razie jej… Jej zmartwychwstanie pójdzie na marne — wyjaśnił
rzeczowo, sam nie do końca wierząc we własne słowa.
Dlatego ani
trochę nie zdziwiła go gwałtowna reakcja Michaelisa. Władca Piekieł zamachnął
się z całych sił i rozciął ramię archiwisty. Z jego oczu znów poczęła sączyć
się krwista czerwień, a uspokajające słowa informatora zagłuszyły obfite w
przekleństwa groźby śmierci. W końcu jednak osłabiony Michaelis stracił resztę
sił. Czując wszechogarniającą niemoc, opadł na pościel i zrezygnowany wpatrywał
się w sufit.
— Nie wiem, w
co grasz, Anasi, ale każę cię za to ściąć.
— Obaj wiemy,
że tego nie zrobisz, panie.
— Spruchnialec!
Ty i wszyscy Pierwsi powinniście wreszcie zdechnąć!
Władca pająków
spokojnie przyjmował obelgi króla. Doskonale wiedział, że zmęczenie i nawał
emocji, z którymi Amon nie umiał sobie poradzić – bowiem nigdy go tego nie
nauczono – przejmował nad nim górę. Znosił więc ze spokojem kolejne groźby i
słowa, z których sączył się jad, póki Sebastian nie ochłonął i wreszcie nie
przyjął do wiadomości, że informator nie próbował z niego kpić.
Moment
olśnienia był niezwykle wyraźny, jakby ciało demona nagle poraził piorun.
Wzdrygnął się nerwowo, a potem zaczął chaotycznie badać Elizabeth, cały czas
powtarzając jej imię. Dziewczyna jednak w dalszym ciągu leżała nieruchomo. Jej
oddech był niezwykle płytki, niemal niewyczuwalny dla Kruka w obecnym stanie,
podobnie jak słaby puls. Nienaturalnie zimna skóra i nie stawiające oporów
kończyny także nie świadczyły o tym, by należała do świata żywych.
Kiedy jednak
Sebastian zdołał nieco się wyciszyć, przypomniał sobie podręcznikowe oznaki
ludzkiej śmierci. Doskonale wiedział, że oddech i puls nie były najsilniejszymi
argumentami przemawiającymi za tym, jakby nastolatka była martwa. Podobnie
miała się sprawa z jej ciałem oraz oczami, które przez kilka ludzkich dni z
pewnością zdołałaby się zmienić, nawet jeśli chłód piekielnych pomieszczeń,
choć w teorii i tak niewystarczająco silny, byłby w stanie spowolnić rozkład
ciała. Wyglądało więc na to, że archiwista nie kłamał. Elizabeth naprawdę żyła.
Normalnie nie wiem co powiedzieć to jest boskie
OdpowiedzUsuńDzięki!^^
UsuńAlleluja... ZYJE nasza Lizzy żyje. Omal się nie popłakałam. I już ci miałam wytknąć, że przestałaś nazywać Sebastiana a raczej Amona jego ludzkim imieniem ale na szczęście, parę razy się w tekście przewinęło... ale to niesamowite. Muszę ochłonąć...
OdpowiedzUsuńRozdział super. I ta informacja... wszyscy pogodzeni ze śmiercią Lizzy a tu nagle KABUM ... nie umarła tylko jest w śpiączce... tak jakby..
CUD!!! TO CUD
Huehuehue. No chyba nie uwierzyliście, że naprawdę ją zabiję xD. To bym wtedy sama przeżywała miesiącami :P.
UsuńNami ja cię kocham kobieto! Ja tu JUŹ od ponad kilkunastu dni przeźywa źałobę ,a tu takie nagłe JEBS! Ja tu tak czytam , czytam i... normalnie aż telefon od siebie odsunełam! No i te groźby w stoję Anasiego piękne!
OdpowiedzUsuńHehehehehehehe, bo ja Wam lubię to robić xDDDD. No ale teraz już możecie otrzeć łzy, przynajmniej teoretycznie xD. Bo w koncu to ja, więc na wszelki wypadek lepiej nie wierzyć do końca :P.
UsuńJeeeeej!!! Widzisz Sebciu! jednak autorka nie jest taka zła a ty nie zwariowałeś.
OdpowiedzUsuńNie masz pojęcia jak się cieszę. A najgorsze w tym wszystkimi jest to, że teraz trzeba czekać cały tydzień na nowy rozdział π_π
Na lepszy komentarz mnię dzisiaj już nie stać więc zakończmy w tym miejscu zanim coś chlapne.
Sebuń też się cieszy :P. Chociaż na jego miejscu nie byłabym taka zadowolona, w końcu to ja jesten autorką, więc wszystko może się zdarzyć xD.
UsuńNo cóż, mam nadzieję, że wytrzymasz tydzień. W końcu w środy jest Dziwak, to zawsze jakieś pocieszenie, przynajmniej dla części osób xD.
Huuuuuurrrra......Lizi żyje!!!!!!!! Jesteś suuuper!!!! Mam dziwne wrażenie jakby Liz miała być... Nie wiem. ..demonem???? I będzie nową żoną sebcia..i będzie rządzić piekłem hahahaha
OdpowiedzUsuńAhahahahahaha, prawie jak w RP, które piszę z koleżanką xD.
UsuńA co do fabuły się nie wypowiem, nie będzie spoilerów xD.
JEZU! Uwielbiam Cię! JAK POWIEDZIELI, ZE JEDNAK ŻYJE, TO PODSKOCZYŁAM JAK POPARZONA I UŚMIECHNĘŁAM SIE NAJMOCNIEJ JAK SIE DA! Powaga :D AAA!! ❤️🧡💛💚💙💕❣️💜🖤💞💓💗💘💝 (spamik serduszkami, bo... bo tak ^^)
OdpowiedzUsuń