Pewnie zauważyliście, że zmieniłam nieco grafikę na blogu – zaplanowałam to już... Grube miesiące temu i w końcu się stało. Dajcie znać, co o niej sądzicie. Ma nawiązywać nieco do tego, co obecnie dzieje się w opowiadaniu :P. Sądzę, że zrozumienie odniesienia nie jest zbyt trudne :P.
Anyway, jakiś taki mały odzew z Waszej strony pod ostatnim rozdziałem, spodziewałam się czegoś więcej xD. No ale to nic, zdarza się. Przynajmniej wiem, że uzyskałam zamierzony efekt.
Dziś oddaję w Wasze ręce pierwszy rozdział piątego tomu. Mam nadzieję, że Wam się spodoba, choć pewnie nie jest on tym, czego się spodziewaliście :).
No i przypominam, że od teraz w Róży widzimy się tylko w soboty.
PS Na potrzeby tego tomu przyda Wam się, jeśli odkopiecie rozdział opisujący system mierzenia czasu w piekle, bo trochę go będzie i byłoby dobrze, żebyście nie czuli się zagubieni :).
Miłego! :*
==========================================
Nikt, nawet
piekielny archiwista – Anasi – nie wiedział, jak doszło do powstania pierwszej
Rzeczywistości. W tamtych czasach nie znano legend, bowiem nie istniało nic ani
nikt, kto mógłby zaszczepić taką ideę w umysłach nowopowstałych istot. Były to niezwykle
trudne czasy, zwane przez demony „wylęgiem”, do których nie lubili wracać.
Wszystko na
świecie miało swój początek, a jak wiadomo, początki nigdy nie były proste. Z
demonami nie było inaczej. Zresztą nie tyko z nimi: anioły i bogowie śmierci
również nie powstali oświeceni. Milenia trwał proces, w konsekwencji którego
istoty ponadnaturalne zdobyły siłę, wiedzę i władzę nad otaczającym je światem,
a jednak nigdy nie zdołały okiełznać go w pełni.
Prawa natury od
zawsze nie ulegały mocom istot wyższych i chociaż część z nich opanowała sztukę
wpływania na nie, te jedynie użyczały im swej mocy, nieposkromione w dalszym
ciągu postępując wedle swej woli.
Kiedy istoty
ponadnaturalne wylęgły się z nicości i pojęły, że istnieją, nastąpił przełom.
Zdobycie świadomość swego jestestwa otworzyło istotom drogę do zrozumienia
świata. I tak, kolejnymi milionami lat, które w ludzkim pojęciu wydawać by się
mogły nieskończonością, demony, anioły i bogowie śmierci posiedli świadomość,
umiejętność przetrwania, a nawet tajemną wiedzę na temat sztuki rozmnażania
się.
To, co obecnie
nawet ludziom wydawało się proste i oczywiste, w haniebnych czasach początków
bytu istot wyższych było niezwykłością tak wielką, że wielu nie zdołało
poradzić sobie z ciężarem wiedzy, skracając swe męczarnie na padole, którego
ich ograniczone umysły nie potrafiły pojąć.
Anasi był
jednak inny. Jako demon rozpoczął swą podróż przez wieczność podobnie jak
miliony innych podobnych mu istot. Żyjąc na jednej przestrzeni z aniołami i
bogami śmierci, powoli uczył się wzajemnych różnic rasowych, które znacznie
wpływały na spojrzenie na świat poszczególnych nacji. Długie lata zajęło mu
zrozumienie, że odmienność rasowa stanowiła przepaść tak wielką, że jeden świat
nie będzie w stanie pomieścić ich wszystkich, zapewniając pokój i szansę na
spokojny rozwój.
Anasi nigdy nie
pragnął władzy, nie zależało mu na zgładzeniu innych od siebie. Już od
pierwszych dni, kiedy tylko zasnuty mgłą umysł demona wyrwał się z więzów,
pozwalając mu uświadomić sobie, że żył, jedyne, czego naprawdę pragnął, to
wiedzieć. Ciekawiło go wszystko, co były w stanie odebrać jego ograniczone
zmysły. Z biegiem lat nauczył się odróżniać kolory, dźwięki, kształty i
fakturę. Fascynowała go każda nowa informacja, wszystko, z czym stykał się po
raz pierwszy.
Podczas swej
wędrówki do pełnego rozwoju spotkał również innych: demony, aniołów, bogów
śmierci, a także istoty tak słabe, że nie warto było nawet zwracać na nie
uwagi, i tylko on jeden dostrzegał fakt ich istnienia, podczas gdy pozostali mijali
najsłabszą rasę niczym martwe głazy zakopane w ziemi tak głęboko, że nie można
było ich wyciągnąć. Zagadka istnienia kamieni wydawała się ciekawsza, aniżeli
obserwowanie poczynań ludzi. Dopiero z czasem dzieci ciemności zrozumiały, że
prawdziwa gra toczyła się właśnie o te najsłabsze stworzenia.
Alat, Anasi,
Belial, Belzebub, Lewiatan i Lucyfer – szóstka demonów, którzy istnieli od
początku wszystkiego. Ich imiona na zawsze zapisały się w historii
wszechrzeczy, choć rola każdego z nich znacznie od siebie odbiegała.
Niemożliwym było bowiem, by wszyscy poszli tą samą drogą, będąc oddzielonymi od
siebie o tysiące mil na ziemskim globie.
Jako pierwsi
spotkali się Lewiatan i Alat – siła i słabość, dwa przeciwne bieguny, które w
dawnych czasach nie rozumowały jeszcze w tych kategoriach. Niewykształcone
instynkty nie pchnęły ich do walki. Natrafiwszy na siebie, wspólnie
przemierzali świat, stawiając czoła dziwom i siłom, których nie rozumieli.
Chociaż jedno uderzenie kolczastej kuli ogona Lewiatana było w stanie zabić
Alata, nigdy nie spróbował pozbawić go życia. Od początku istnienia wykazywał
niezwykłe poszanowanie wobec drugiego istnienia i ogromną wrażliwość na piękno.
Z Alatem było
inaczej. Słaby i szkaradny zawsze gardził tym, co było od niego lepsze, choć
długi czas nie zdawał sobie sprawy z własnej niechęci. Towarzyszył Lewiatanowi,
znalazł w nim przyjaciela, lecz zawsze zazdrościł mu siły, a kiedy towarzysz
przystawał w trakcie podróży, by podziwiać kołyszące się na wietrze liście
kwitnących arbon, gniótł je, ukrócając przyjemność wrażliwca.
Belzebub
dołączył do nich znacznie później. Walcząc samotnie z potęgą mrozu, skrył się w
jaskini i spędziwszy w niej kilka tygodni, spodziewał się rychłego końca. Nie
miał szansy odejść jednak w spokoju – natrafiła na niego grupa aniołów, które
już wtedy odkryły w sobie instynkt przywódczy i ze wszechsił starały się zmusić
biedaka, by poddał się ich woli. Wśród nich był Lucyfer – ten, z którego
przewrotny los zakpił najbardziej, całkowicie wywracając miliardy lat nauki,
zmieniając go w tych, którymi gardził w czasach ciemności.
Alat i Lewiatan
ruszyli na pomoc Belzebubowi, odstraszając Lucyfera i jemu podobnych,
zaskarbiając sobie, wydawałoby się dozgonną, wierność demona. W dalszą wędrówkę
poszli we trójkę, z czasem prowadząc za sobą coraz większą, rosnącą w siłę
grupę – tak narodziły się początki piekielnego imperium, które miało przed sobą
całe mnóstwo wzlotów i upadków, nim stało się tym, co dane było poznać Krukowi.
Podczas gry
pierwsi z pierwszych powoli budowali koczowniczą społeczność, Belial na własną
rękę przemierzał świat, mając w myślach tylko jeden cel: odnaleźć tego, kto ich
tu sprowadził, a potem zmusić go, by przekazał mu swą wiedzę. Zdolności
przywódcze oraz silna potrzeba bycia na szczycie były tym, co dało Belialowi
siłę, żeby znosić trudny pojmowania otaczającego go świata. Nim jeszcze
potrafił nazwać to, czego doświadczał, nauczył się wykorzystywać wewnętrzną
siłę, która pchała go do określonych działań, w krótkim czasie uświadamiając
demonowi, że stojąc na czele grupy, jest w stanie osiągnąć wszystko, o czym
tylko zamarzy.
Nim natrafił na
Anasiego, zebrał grupę towarzyszy – ponad kilku tysięcy podobnych mu istnień,
notorycznie wchodząc w szranki ze społecznościami aniołów i bogów śmierci.
Dzień, kiedy napotkał Anasiego, sprawił, że jego skazany na szybką śmierć los
nabrał zupełnie nowego kształtu.
Nim pajęczy
demon zdobył swój przydomek, przez większość czasu pozostawał niezauważony.
Przemykał pomiędzy walczącymi ze sobą grupami, zdobywał niezbędne pożywienie,
podczas gdy pozostali podrzynali sobie gardła w ich imieniu. Zawsze stał z boku
i przyglądał się, metodycznie odkrywając sposoby działania innych, by w
odpowiedniej chwili uzyskać to, co było mu konieczne do przeżycia. Wtedy
jeszcze nie był bowiem silny, jedynie przebiegłością, spokojem i samodyscypliną
zdołał przetrwać pierwsze miliony lat.
W tamtych
czasach istoty wyższe nie były świadome upływu czasu. Dzień i noc były dla nich
powtarzalnymi zjawiskami, jednak nie zdawały sobie sprawy, że prowadziły do tak
widocznych zmian. Oświecenie przyszło z czasem, wraz ze zmianami nie tylko w
inteligencji, ale również kondycji fizycznej. Z wiekiem wzrastały, stawały się
silniejsze, a część z nich odchodziła w sposób naturalny. Dopiero śmierć
otworzyła im oczy na prawdę o czasie.
Belial dotarł
na nowe tereny. Wkroczył na nie hucznie, nie kalając swego umysłu
abstrakcyjnymi myślami o zaskoczeniu i bezpieczeństwie. Kiedy jednak napotkał
pierwszą społeczność anielskiej nacji, przegrał w starciu z kretesem i liżąc
rany wrócił do obozu, nie rozumiejąc, co się zmieniło. Zachowywał się tak samo,
jak dotąd, co więc zaważyło o jego przegranej?
Wtedy właśnie
poznał Anasiego, a raczej to Anasi poznał jego. Obserwował Beliala od
pierwszego dnia, kiedy zjawił się w okolicy. Jak zwykle z ukrycia przyglądał
się jego grupie, zapamiętując rutynę, odkrywając, gdzie trzymali zapasy i jak
walczyli. Wyczekiwał długo, by wreszcie trafić w odpowiedni moment. A kiedy
stanął przed obliczem przyszłego króla, los piekła został przesądzony.
Belial
początkowo wydawał się sceptyczny wobec tego, co mówił Anasi. Choć wtedy ich
mowa ograniczona była do zaledwie kilku dźwięków i niezwykle żywej
gestykulacji, którą nadrabiali braki w mowie, pierwsze słowne dialekty
xerfickiego wystarczyły, by przyszły archiwista przekazał nowopoznanemu wodzowi
swój plan.
Istniały trzy
liczące się nacje oraz jedna, która dla nikogo nie miała znaczenia. Anasi
wiedział, że prędzej czy później walki o terytorium urosną do rangi czegoś,
czego nie potrafił wtedy nazwać, a szukanym przez niego słowem była „wojna”.
Zaproponował więc Belialowi, że będzie mu radcą; w zamian za bezpieczeństwo
zapewni zjednoczenie nacji i terytorium.
I tak też się
stało. Kilka milionów lat później to, co początkowo było jednym światem, podzieliło
się pod wpływem oddziałujących nań mocy, dzieląc się na trzy osobne plany, z
których demony zajęło początkowo ten najatrakcyjniejszy, przyległy do krainy
bogów śmierci, którzy zrozumiawszy znaczenie ludzkich istot, postanowili
sprawować nam nimi pieczę.
Świat brnął
naprzód, istoty ponadnaturalne osiągały coraz wyższy stopień świadomości, ich
wiedza o świecie, prawach natury i nich samych stawała się coraz bardziej
rozległa. Wszystkie nacje, z wyjątkiem ludzi, posiadały coraz większą potęgę,
stale żyjąc w obawie przed atakami przeciwnych sił, póki jeden z ludzi
przypadkiem nie trafił na przedmiot, który stał się przyczyną kolejnego zwrotu
w historii wszechrzeczy – Podwalinę Rzeczywistości.
Nieświadomy
tego, co robił, pierwszy bóg dotknął kamienia, marząc o świecie, w którym
wszystko byłoby proste i zrozumiałe. Tak powstała druga Rzeczywistość – czas,
który uwięził istoty ponadnaturalne na ich nazbyt ciasnych terenach,
uniemożliwiając podróż, póki kolejny z ludzi nie poszedł śladem pierwszego
boga, kreując kolejną Rzeczywistość.
Przez tysiące
lat ludzie w ustnym przekazie rozpowszechniali wiedzę o Podwalinie i jej mocy.
Uczyli o niej dzieci, rozwijali ich umysły, póki nie powstał nowy bóg – ten,
który zapoczątkował istnienie piątej rasy: kolosów – obrońców Podwaliny –
mających stać na jej straży, by nikt nie zdołał zakłócić dojrzewania nowego
świata.
Istoty
ponadnaturalne zostały ograniczone przez prawa nowego świata. Sporo czasu
zajęło im uzyskanie dostępu do miejsca, w którym żyli ludzie. Nastały nowe czasy
– czasy polowań. Świat wykreowany przez boga obumarł, granice pomiędzy krainami
poszczególnych nacji upadły. Ludzie stali się zwierzyną, na którą dzieci nocy
polowały, by rosnąć w siłę. Demony pod dowództwem Beliala rosły w potęgę, a sam
władca chętnie korzystał po cichu z rad swego sojusznika, ciesząc się, iż
jedynym, czego ten pragnął w zamian, był spokój, izolacja i swobodny dostęp do
wiedzy.
Z czasem Anasi
uznał, że ogrom informacji, które zdołał zebrać, powinien zostać uwieczniony.
Obawiał się, że jego umysł okaże się zbyt ograniczony, by zapamiętać wszystko,
a strata nawet najmniejszego szczegółu, pozornie najmniej istotnej informacji,
wydawała mu się przeogromną tragedią. Wtedy postanowił, że opracuje pismo.
Początkowo
niezwykle prymitywne, składające się z ideogramów, z czasem ewoluowało, w
ostateczności tworząc skomplikowany zestaw znaków, w których ideogramy
opisywały podstawowe pojęcia, zaś literami pierwszego sylabicznego alfabetu
zapisywano jednostki gramatyczne i pojęcia, które okazywały się zbyt
skomplikowane, by zawrzeć je w prymitywnych rysunkach. Anasi pragnął, by jego
wiedza i doświadczenie stały się podstawą historii całego piekła. Stał się
obserwatorem, który nie tylko zbierał informacje, ale także opisywał dzieje
istot piekielnych i wszystkiego, co miało z nimi związek z perspektywy
zewnętrznego obserwatora, do tego stopnia wyzuty z jakichkolwiek emocji, że
jego zapiski mogły nosić miano prawdziwie obiektywnych, bowiem w swych wywodach
nie pomijał żadnego szczegółu, który mógłby zaważyć o sposobie odbioru opowieści.
Suche fakty urozmaicane rysunkami, dołączanymi przedmiotami, barwami i
materiałami z czasem rosły w potęgę, a widząc wartość pracy demona, Belial
okrzyknął go swym najwierniejszym kompanem.
Spokojne czasy
zaburzył jednak pewien incydent, który Belial w późniejszych czasach
przeinaczył, a prawdziwą historię i związane z nią dokumentacje Anasiego
zamknął w najdalszych odmętach krainy, zwanej później piekłem. Jeden z demonów
– znudzony życiem lekkoduch, którego imię zostało zakazane w użyciu, póki nie
odeszło w niepamięć – podpisał kontrakt, na mocy którego stał się ludzkim
sługą. Dziecię nocy obdarzyło człowieka zakazanym uczuciem, targany nim
dopuszczając się rzeczy okropnej. Zasady ówczesnej Rzeczywistości wsparły moc
płynącą z czynu demona, na zawsze odmieniając dzieje świata.
Wspólne tereny
podzieliły się ponownie, tym razem z taką niewyobrażalną siłą, że nic już nigdy
nie było w stanie ponownie ich złączyć. Powstało piekło, niebo, wymiar ludzki
oraz ten, który przylegał do niego bezpośrednio – świat obrońców ludzkości:
bogów śmierci.
Wtedy to
wściekły Belial ustanowił w piekle monarchię, przejmując absolutną władzę i
ustanawiając najważniejszy dekret, na mocy którego demony miały być wychowywane
i szkolone tak, by wyplenić z ich serc wszelkie uczucia, które doprowadziły do
niekorzystnego podziału. Miłość, radość, przyjaźń, szczęście – wszystko, co
pozytywne, co tworzyło więzi pomiędzy jednostkami, miało zostać wyparte. Dzieci
nocy nazywały siebie pozbawionymi wszelkich uczuć, lecz prawda była taka, że pozostały
w nich ich szczątki, zaś w sercu zduszone zostały przez przywary, z którymi
kojarzyć zaczęli ich ludzie.
Wybudowano
zamek, w którego wnętrzu zamieszkał król, gromadząc wokół siebie grupę
zaufanych pierwotnych – demonów, które podobnie jak on, narodziły się na samym
początku. Pozostali musieli walczyć o swe pozycje, a kiedy system prawny i
społeczny w piekle został ustalony, zapanował czas spokoju, lecz złość Beliala
i nienawiść wobec ludzkiego ścierwa nigdy nie zmalała.
Anasi wciąż
kontynuował swoje prace. Wiedział jednak, że w rozdzielonym świecie nie zdoła
zebrać informacji na wszystkie tematy, które powinny znaleźć się w jego
zapiskach. Dlatego więc, przezwyciężając swą niechęć i wynurzając się z
gabinetu w najciemniejszych odmętach zamku – który przydzielił mu król, czując
powinność wobec najwierniejszego z poddanych – nawiązał współpracę z Arachne –
istotą, która miała w swym władaniu każdego pajęczaka jaki kiedykolwiek istniał
we wszystkich światach. Z pomocą Arachne stał się władcą pająków, a każdy z
nich, oddany jego woli, zbierał informacje i przekazywał je archiwiście, który
w zaciszu swego gabinetu mógł spędzać kolejne Rzeczywistości na kontynuowaniu
swej pracy.
Szybko jednak
okazało się, że spisanych przed demona ksiąg było zbyt wiele, by wraz z
twórczością piekielnych, anielskich, żniwiarskich a nawet ludzkich artystów,
mogły pomieścić się w ogromnym zamku. Belial nakazał więc wybudowanie
Piekielnej Biblioteki, sam nie widząc sensu jej istnienia, a nawet upatrując w
niej niebezpieczeństwa wobec swojej władzy. Nakazał więc Anasiemu ukryć
najdawniejsze zapiski tak, by nigdy nie dostały się w niepowołane ręce, w
zamian za to obiecując mu odpowiednio przestronną przestrzeń na samym mroźnym
krańcu piekieł, gdzie mało kto miał odwagę się zapuścić.
Piekielna
Biblioteka nie była miejscem popularnym ani często odwiedzanym nawet przez
garstkę dzieci ciemności, które świadome były jej istnienia. Belial dbał o to,
by ukryta w murach i w ich wnętrzu wiedza nie została przez nikogo odkryta.
Dlatego właśnie gmach postawiono w miejscu trudnodostępnym, pośród gór i
lodowców, a jej białe mury zlewały się z górskimi szczytami tak, by utrudnić
jej odnalezienie.
Stałym bywalcem
przybytku wiedzy był więc jedynie Anasi, jego pająki, Arachne oraz garstka
demonów, które sukcesywnie eliminowane były pod pretekstem zdrady, wypadku
podczas połowów lub innego prozaicznego powodu, nim w ich umysłach wykwitła
chęć zapoznania się z ogromem historii, z których fizycznym naczyniem mieli
styczność na co dzień.
Mijały kolejne
lata, które upływały Anasiemu na sukcesywnym spisywaniu wiedzy oraz historii
jego rodzimej krainy. Piekło wciąż wzrastało w siłę, ustanowione przez Beliala
prawo pomogło utworzyć społeczeństwo zbudowane na sile, niezależności i
szczerości, która zdaniem króla była jedynym pozytywem pozostałym po wszelkich
cechach kojarzących się z dobrem. Dzięki niej demon był w stanie kontrolować
swoich podwładnych, a w razie potrzeby eliminować wszelkie jednostki, u których
w procesie wychowania nie udało się całkowicie wyplenić niepożądanych cech.
Kolejne
Rzeczywistości przynosiły ze sobą coraz nowe, niezwykle znaczące odkrycia.
Sporo z nich stało się kluczowe dla rozwoju piekielnego królestwa, inne okazały
się zupełnie bezwartościowe. Belial nakazał Anasiemu trzymać na terenie zamku
te z rękopisów, które w jego opinii wydawały się ważnymi elementami historii
piekła. Te zaś, które wydawały mu się zbędne i groźne, wraz z archiwistą
systematycznie przenosił na oblodzony kraniec krainy, gdzie miał za zadanie
odpowiednio je skatalogować, by wewnątrz Biblioteki zachowany był idealny
porządek. Sam Belial nie dbał o układ ksiąg, jednak zdawał sobie sprawę, że
odpowiednia klasyfikacja była kluczem do zachowania harmonii i łatwego dostępu
do ksiąg w razie konieczności.
Władca pająków nie
odnajdywał uciechy w podróżach, lecz akceptował wolę swego pana, ciesząc się,
że w świecie pełnym cierpienia, walk i ciągłych wieczerzy pełnych deprawacji
niegodnych nawet najpodlejszych z istnień, przyszło mu skończyć w ciszy i
spokoju, w której mógł w pełni poświęcać się swojej pasji. Nie lubował się w
cielesnych uciechach, życie towarzyskie było mu obce i unikał go przez wzgląd
na obiektywność swoich osądów. Tak odizolowany szybko zyskał na dworze
królewskim opinię dziwaka, a coraz młodsze pokolenia wymyślały na jego temat
niestworzone historie, które przysparzały archiwiście wiele śmiechu i materiału
do snucia kolejnych, społecznych wywodów do swych ksiąg.
Opisywał
wszystko. Począwszy od tak ważnych wydarzeń, jak narodziny pierwszego syna
piekielnego króla, po drobnostki pokroju zniszczonych w wyniku dziecięcej
potyczki księcia z jego młodszym bratem murów północnej wieżyczki, do której
grawerowaną cegłę samodzielnie przygotowywał Lewiatan. W oczach Anasiego nic
nie było zbyt mało ważne i chociaż zdawał sobie sprawę, że pewne wydarzenia
odgrywały kluczowe role, nigdy nie umniejszał pozostałym, mając nie mniejszą
świadomość czegoś, co ludzie poznali miliardy lat później pod nazwą efektem
motyla – ogromnego wpływu jaki pozornie nieistotne wydarzenie mogło mieć na te
kluczowe. W wolnych chwilach udawało mu się znaleźć mnóstwo dowodów na
potwierdzenie prawdziwości chaosu deterministycznego, choć i to określenie
przyszło mu poznać dopiero za sprawą ludzi, na długo po wydarzeniach, wobec
których nie zdołał pozostać obojętny.
Lata spokojnej,
zdyscyplinowanej pracy obiektywnego historyka, archiwisty, informatora a także
doradcy, nie zdołały przygotować go na to, co ujrzał, kiedy istota, którą miał
za ludzkie dziecko, doprowadziła do upadku kolosów. I chociaż samo to
wydarzenie sprawiło, że jego serce zabiło mocniej, a dłoń drgnęła nerwowo,
sprawiając, że czysta karta tekstu skażona została kroplą atramentu świadczącą
o niewystarczającym skupieniu, okazało się to nie być najbardziej zadziwiającym
z wydarzeń, których został świadkiem.
To on przekazał
królowej fiolkę, dzięki której mogła oddać swe życie w imię dalszej egzystencji
ukochanego. To on ukrył księgę, z której zaczerpnęła wiedzy na jego temat,
głęboko w ciemności pośród regałów pełnych bajek. Nigdy nie sądził, że historia mogła być tak prawdziwa, zwykł
traktował ją półżartem, lecz w trudnej sytuacji warto było spróbować
wszystkiego.
Mikstura
spełniła swe zadanie, nikt nie spodziewał się jednak, że jej moc okaże się aż
tak potężna. Kiedy płuca nowego króla – dziecka, którego dzieje opisywał z
niezwykłą dbałością od pierwszego jego krzyku, pierwszej kropli krwi, która
zwilżyła jego gardło, kiedy opuszczał łono matki – ponownie napełniły się
powietrzem, nie wierzył, że naprawdę do tego doszło. Poczuł coś, czego nie
myślał nigdy zaznać – prawdziwą radość. I chociaż w jego przypadku objawiła się
zaledwie przyspieszonym rytmem serca i wątłym uśmiechem na twarzy, zrozumiał,
że doświadczył czegoś na miarę chwili, w której zdał sobie sprawę ze swego istnienia.
Jednak to, co
wydarzyło się zaledwie kilka dni później, okazało się jeszcze niezwyklejsze. Od
tej chwili historię nowego króla spisywał z niedowierzaniem, ciężko dociskając
pióro do papieru, nie mogąc uwierzyć w prawdziwość słów, które spod niego
wychodziło.
Grafika super i wow...niezle sie zaczyna piąty tom
OdpowiedzUsuńPiekło w tle: +10 do zajebistości xD.
UsuńNa razie nie mam opinii... Historia sama w sobie jest nawet ciekawa. Tak przy okazji mogłabyś napisać tak w ramach dodatku, specialu czy jak tam zwał taki krótki rozdzialik o narodzinach Seby i jego brata. Albo chociaż jeden dzień z ich życia zanim Sebastian poznał Lizzy. Swoją drogą to też jest dobry pomysł na rozdział.
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny. I tak... nadal jestem smutna po śmierci Lizzy. Tak prędko mi nie przejdzie.
Specjala żadnego nie będzie, przynajmniej na razie. Nie mam czasu, dlatego właśnie Róża będzie teraz rzadziej. No i kurde słabość odzewu w tych dwóch kluczowych w ostatnich miesiącach rozdziałaś utwierdza mnie w przekonaniu, że nie warto pisać specjala na siłę, lepiej zająć się czymś, co mialam w planach :P.
UsuńAle trochę o historii Seby w tym tomie będzie, także spokojnie :P.
Wspaniale zaczyna się piąty tom. Jestem strasznie ciekawa co z tego wszystkiego wyniknie. ^^
OdpowiedzUsuńBo to takie wprowadzenie jest, o! Żeby przybliżyć czytelnikom ideę piekła w świecie przedstawionym. Cieszę się, że siè podoba :D.
UsuńTa nowa grafika super, idealnie pasuje do opowiadania. Sebastian umarł, zmartwychwstał i mnie to cieszy, ale co z Lizzy ? Bardzo mi jej szkoda, bez niej Róża nie będzie już taka jak dawniej. Czy 5 tom będzie opisywać wydarzenia, które działy się w przeszłości ? Bo zapowiada się całkiem ciekawie.
OdpowiedzUsuńDo zobaczenia ! :*
Nie powiem, co będzie opisywać tom piąty, musicie cierpliwie czekać i sami się przekonać :*.
UsuńSwoją drogą naprawdè jestem zaskoczona Waszymi reakcjami, spodziewałam się gorszego bólu dupy :P.
I dziękuję! Nagłówek zrobiłam już dawno temu z myślą o tym tomie, a tło... Tło powstało w dwie minuty w PhotoShopie, bo tylko dodałam pęknięcia do poprzedniego xD. Ale cieszę się, że Ci się podoba <3. W ogóle bardzo się jaram pędzlami z pęknięciami i ciężko mi ich nie nadużywać, ale się staram dla dobra grafik xD.
Do zobaczenia! :*
Brak internetu mnie zabija... Coż szkoda , że Roseblack dokonała żywota... Przykro... No to zobaczymy jak to będzie dalej z Anasim , sebusiem i Lokim. To do zobaczyska!
OdpowiedzUsuńPS. Jeden rozdział jest taki długi jak dwa poprzednie czwartego tomu?
Nieee, tak by się nie dało, wtedy nie dodawanie rozdziałów w środę nie miałoby sensu. Rozdziały będą bardziej przemyślane i może trochę dłuższe, ale nie na sto procent, bo nie wiem, jak będę stała z czasem. Ten może się wydawać długi, bo ma ponad 6 stron i nie ma dialogów, ale generalnie nie będę obiecywać czegoś, czego nie mogę być pewna, więc obiecuję tylko, że się postaram :).
UsuńMam nadzieję, że szybko odzyskasz internety, z nimi życie jest prostsze ♡.
Hej Nami ;) Bardzo fajnie się czytało ten rozdział. Właśnie takie opisu byłam bardzo ciekawa- opisu jak to się zaczęło:) I serio czasem jak tak czytam to zapominam że to nie jest jakaś profesjonalna książka...tak rewelacyjnie piszesz!!! Błędów nie zaznaczam bo się nie znam jak powinno prawidłowo to wyglądać, a na orto aż takiej uwagi nie zwracam chłonąc całe linijki tekstu ;) Serio! Świetna robota maleńka i duuużo weny i czasu na pisanie!!!;) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDzięki!^^
UsuńNo generalnie to literówki to moja zmora, betuję rozdział przed dodaniem, ale i tak nigdy wszystkich nie wyłapuję, nie wiem, od czego to zależy. Za to z orto powinno być okay. Jestem ortograficzna idiotką, ale podkreślanie błędów w Wordzie na to pomaga :P.
Cieszę się, że Ci się podoba <3. Co prawda teraz pod koniec poziom chyba nieco spada, bo o ile kocham Różę, to zaczynam być nią już zmęczona (po tylu stronach mam prawo xD), ale myślę, że do końca nie spadnie aż tak bardzo. Niech się tylko skończą egzaminy, to nadrobię :D.