~*~
Siedziała
na skraju łóżka, obserwując jak zręczne palce lokaja zapinają guziki białej
koszuli, którą na sobie miała.
– Czyli mówisz,
że to ma z tym związek? – zapytała, zastanawiając się nad tym, co przed chwilą
usłyszała. – Jesteś pewien? – Upewniała się z nadzieją, że jednak zaprzeczy.
Dostrzegł błagalne spojrzenie
nastolatki, jednak oboje wiedzieli, że kłamstwo nie zmieni rzeczywistości.
Kiwnął głową, wstał i przyniósł czarne, materiałowe spodnie.
– Szkoda… – mruknęła
pod nosem i wyciągnęła nogi w jego stronę.
Lokaj ubierał swoją panią w całkowitym
milczeniu. Gdy skończył, dziewczyna wstała i popatrzyła na niego zamyślona.
– Nawet się z
nami nie bawiłeś, a jesteś cały w mące – zauważyła, lekko się uśmiechając,
jakby miała nadzieję, że chwilowe odgonienie złych wiadomości sprawi, że będą
lżejsze do zniesienia.
Położyła dłoń na jego ramieniu i
strzepnęła z niego biały proszek.
– To twoja
zasługa, panienko.
– Duch, hm? – wyszeptała,
patrząc na biały ślad na palcach.
– Słucham?
– Nieważne.
Doprowadź się do porządku i podaj obiad – rozkazała.
Wyszła z sypialni i ruszyła do
pokoju zabaw. Gdy otworzyła drzwi, zobaczyła małego, beztroskiego chłopca,
bawiącego się figurkami wewnątrz drewnianej repliki posiadłości. Chłopiec
trzymał dwie z nich i inscenizował pełną emocji konwersację na temat deseru.
Patrząc na niego, poczuła smutek. Chłód przeszył jej duszę. Zadrżała i złapała
się za łokcie.
– Nie powinno tak być… – pomyślała.
Blondyn odwrócił się do niej i
szeroko uśmiechnął.
– Chodź do
jadalni, obiad czeka. Jeśli zjesz wszystko z talerza, Sebastian przyniesie ci
podwójny deser – poprosiła, widząc jego zainteresowanie.
– Naprawdę? – ucieszył
się.
Zostawił zabawki i szybko podbiegł
go kuzynki, wyciągając rękę. Spojrzała na nią, orientując się, że obraz przed
jej oczami stawał się niewyraźny. Zakręciło jej się w głowie. Z trudem
zachowując równowagę, oparła się o framugę.
– Wszystko w
porządku? – Zmartwiony chłopiec chwycił nastolatkę za dłoń. – Pomogę ci zejść.
– Dziękuję.
Jestem tylko trochę zmęczona, nie przejmuj się. – Uśmiechnęła się, przymykając
oczy.
Idąc do jadalni poczuła znajome
pieczenie w okolicy karku, jednak nie dała poznać po sobie bólu. Zaprowadziła
chłopca do stołu, posadziła obok siebie i życzyła smacznego.
Przez
cały posiłek była nieobecna. Myślami wracała do tego, co powiedział Sebastian.
Spodziewała się wielu rzeczy, ale nie czegoś takiego. Wiedziała, co to oznacza,
co musi zrobić, jednak nie chciała tego robić, nie mogła się z tym pogodzić, to
było zbyt niesprawiedliwe.
– Ale to,
co mnie spotkało, było? – Przeszyła
ją nagła myśl. – W ludzkim świecie nie
istnieje sprawiedliwość.
– Lizzy,
widzisz?
– Co? –
zapytała zdezorientowana, patrząc na zniecierpliwionego kuzyna.
– Zjadłem
wszystkooo! – pochwalił się po raz kolejny, tym razem uśmiechając się z
zadowoleniem, kiedy dostrzegł reakcję hrabianki..
Popatrzyła na talerz. Rzeczywiście
był dokładnie wyczyszczony. W przeciwieństwie do tego jej, który wyglądał na
nietknięty. Bo tak naprawdę nie zjadła praktycznie nic. Nie była w stanie
przełknąć jedzenia, mimo tego, że było naprawdę dobre.
– Dobrze, że Sebastiana nie obchodzi, czy mi
to smakuje. Gdyby miał takie uczucia, to chyba by się już przeze mnie zabił –
pomyślała.
– Masz rację,
brawo. Smakowało ci?
– Tak, było
pyszne. A czemu ty swojego nie zjadłaś? Jeśli nie zjesz, nie dostaniesz deseru
– zapytał, martwiąc się. – Chciałem zjeść go razem z tobą… – Posmutniał i
spuścił wzrok.
Pełna niechęci, Elizabeth
spojrzała na wypełniony jedzeniem talerz, po czym przeniosła wzrok z powrotem
na blondyna i głęboko westchnęła.
– No dobrze – odpowiedziała,
i mocno zaciskając widelec w dłoni, zaczęła wciskać w siebie kawałki mięsa.
Po krótkiej chwili na talerzu nie
było śladu po posiłku, a hrabianka miała wrażenie, że zwymiotuje. Na szczęście,
ponad połowa tego, co wydawało się, że wylądowało w ustach, tak naprawdę leżała
teraz na serwetce rozłożonej na jej kolanach. Mimo tego, bacznie obserwujący ją
lokaj był zdziwiony. Pierwszy raz widział, jak z takim zawzięciem zmusza się do
jedzenia. Było to dosyć niecodzienne z jej strony, ale jak przystało na lokaja
rodziny Roseblack, mężczyzna zachował kamienną twarz i nie ingerował bez
wyraźnego polecenia.
– Sebastian,
podejdź.
Brunet posłusznie zbliżył się do swojej
pani i wyciągnął dłoń. Podała mu zawinięte jedzenie.
– Przynieś
proszę deser.
Posłusznie zebrał naczynia i
zniknął za drzwiami. Chłopiec wstał od stołu i zaczął biegać po pomieszczeniu,
irytując tym przejedzoną dziewczynę. Oparła czoło o stół i zamknęła oczy.
– Wszystko
dobrze? – zapytał Timmy, zatrzymując się tuż przy niej.
Nie odpowiedziała. Timmy
szturchnął ją kilkakrotnie drobną rączką, ale to również nie przyniosło żadnego
rezultatu. Gdy Sebastian wrócił do jadalni, niosąc deser, chłopiec od razu
zaczął krzykliwym głosem opowiadać mu, co się stało. Lokaj podszedł do opartej
o stół hrabianki i dokładnie obejrzał ją z każdej strony, po czym uśmiechnął
się serdecznie.
– Doprawdy,
zasypiać przy stole… Jaki dajesz przykład dziecku. – Złapał się za głowę. –
Paniczu, proszę zjeść deser. – Uśmiechnął się do dziecka.
– Ale chciałem
go zjeść z Lizzy! – Postawił się blondyn.
– Niestety
panienka teraz odpoczywa –wyjaśnił spokojnie, wskazując chłopcu talerz.
– Nie będę
jadł, dopóki Lizzy nie wstanie. – Skrzyżował ręce na piersi i poważnie
popatrzył w czerwone oczy służącego.
– Doprawdy… – szepnął
do siebie. Stanął za dziewczyną, wziął głęboki
oddech i krzyknął jej do ucha:
– Pali się!!!
– Co? Gdzie się
pali? Sebastian! Do reszty ci odbiło, idioto? – wydarła się na niego,
zorientowawszy się, gdzie jest i co się stało.
– Podałem deser
– odpowiedział zirytowany, ignorując jej słowa.
Popatrzyła przed siebie na niewielki
talerz ozdobiony czekoladowym sosem. W jego centrum znajdował się kawałek
wiśniowego ciasta. Przewróciła oczami i przysunęła go w swoją stronę.
– Do obiadu nie
było wina, a teraz do deseru brakuje herbaty? I ty nazywasz siebie lokajem? – zadrwiła
z mężczyzny. To był jedyny sposób, żeby
rozładować złość, nie sprawiając przykrości kuzynowi.
– Ehm… – chrząknął.
Popatrzyła przez ramię. Na
kuchennym wózku stała piękna, porcelanowa zastawa. Jak mogła spodziewać się, że
zapomni? Przecież jemu zawsze wszystko wychodziło. Postawił przed nią filiżankę
i nalał do niej gorącego naparu. Zirytowana
nastolatka zacisnęła dłoń na kolanie i zrezygnowana, podziękowała mu.
– Łaaał! To
jest naprawdę pyszne, Sebastianie! Dziękuję! – Chłopiec już od pierwszego kęsa
zachwycał się przygotowanym przez demona ciastem. – Robisz takie dobre jedzenie.
Nie rozumiem, dlaczego Lizzy jest taka chuda! Gdybym tutaj mieszkał, byłbym
taaaaki gruby! – Gestykulował zamaszyście, trzymając w ustach srebrną łyżeczkę.
– Nie chcesz wiedzieć… – pomyślała ponuro
hrabianka. Włożyła do ust kawałek ciasta.
Było naprawdę doskonałe.
– Może powinnam częściej kazać mu
przygotowywać słodycze?
– Pobawimy się
po obiedzie? – zapytał pełen energii chłopiec.
– Jeszcze
dobrze nie zjadłeś, a już chcesz się bawić? – Dziewczyna popatrzyła na niego
podejrzliwie.
Malec zawstydził się i wbił wzrok
w talerzyk.
– To dlatego…
Że tak rzadko cię widzę. Chcę się bawić jak najwięcej…
– Sądzę, że
powinien panicz odpocząć po posiłku – wtrącił się lokaj.
– Sebastian ma
rację. – Elizabeth przyznała mu rację.
Błękitne, dziecięce oczy zaszkliły
się, a na drobnej twarzy szlachcica pojawił się smutek.
– Jak
odpoczniesz dotrzymam obietnicy, którą złożyłam ci wcześniej – dodała po chwili
Elizabeth, wiedząc, że w ten sposób poprawi kilkulatkowi humor.
– Naprawdę?! –
Rozpromienił się nagle i popatrzył na Sebastiana.
Mężczyzna wzdrygnął się. Już sam
wzrok blondyna niezbyt mu się spodobał. W połączeniu z obietnicą, którą złożyła
mu jego pani, nie mogło to zwiastować niczego dobrego.
– Oczywiście. –
Uśmiechnęła się do niego. – Jeanny!
Pokojówka jak burza wpadła do
jadalni. Widać przez cały czas stała tuż pod drzwiami.
– Zabierz
Timmiego do pokoju, musi trochę odpocząć.
– Tak jest!
– A ty
sprzątnij to i przyjdź do mojego gabinetu – poleciła kamerdynerowi.
– Yes, my lady
– szepnął lokaj, pochylając głowę przed oddalającymi się plecami nastolatki.
~*~
Usiadła przy
biurku i oparła łokcie o blat. Splotła dłonie, i delikatnie machając nimi w
przód i w tył, rozglądała się wokół siebie, czekając na służącego. Minuty
dłużyły się niemiłosiernie, nie mogła znieść oczekiwania. Wciąż jeszcze nie do
końca wiedziała, co zrobić, a właściwie… Jak to zrobić. Jak wykonać zadanie,
sprawiając możliwie najmniej bólu. Jak uniknąć nieuniknionego. Gdyby znał jej
myśli, zapewne brzydziłby się nią w tej chwili. Tak słaba, idiotycznie
sentymentalna. Obiecała sobie, że będzie inaczej. Miała zrobić wszystko, co
będzie niezbędne, by dopiąć swego. Bez wahania, bez żalu. Ale czy w takiej
sytuacji to było możliwe? Spojrzeć w tę twarz i odebrać mu wszystko? Nie
powinna być do tego zmuszona. Los po raz kolejny drwił sobie z niej,
utrudniając drogę, za każdym razem w coraz bardziej wyrafinowany sposób.
Mężczyzna
w czarnym fraku wszedł do gabinetu i zamknął za sobą drzwi.
– Usiądź. –
Wskazała krzesło po przeciwnej stronie biurka.
Nie przywykł do tego, by
proponowała mu spoczynek. Był służącym, a komfort służącego nie powinien być
zmartwieniem jego pana.
– No nie stój
tak, siadaj. – Niecierpliwiła się.
Demon bez słowa wykonał polecenie.
– Muszę zapytać
jeszcze raz… Jesteś absolutnie pewny? – powiedziała cicho i wbiła w niego wzrok,
starając się nie okazywać nadziei czającej się w zakamarkach umysłu.
Wiedziała, że nie byłby
zadowolony, że jej wartość w oczach piekielnej istoty znacznie by spadła, gdyby
dostrzegł, jak bardzo pragnęła, by to było jedynie straszliwą pomyłką.
– Oczywiście,
że tak. Nie przedstawiłbym ci informacji, gdybym nie był pewien, że są
prawdziwe – wyjaśnił z nutą
niezadowolenia.
Przysunął się, by znaleźć się bliżej
niej. Jego oczy błysnęły płomienną czerwienią.
– Czyżbyś się
wahała? – zapytał oskarżycielsko, z wyraźną kpiną głosie.
– Nie – skłamała.
Odwróciła wzrok, zatrzymując go na
kilku figurkach stojących na stoliku po jej prawej stronie.
– Po prostu chce mieć pewność, że nie zniszczę
mu życia bez powodu. – Zmrużyła oczy.
Miała nadzieję, że nie dostrzeże
jej prawdziwych uczuć. Nie chciała, by czuł do niej obrzydzenie, pragnęła wciąż
być długo oczekiwaną, wartościową nagrodą. Znów na niego spojrzała; na
kamienną, wyzutą z emocji twarz i zimny wzrok.
– Czy wiesz, panienko,
że odór strachu można wyczuć na odległość? – zapytał z lekkością, delikatnie
marszcząc brwi.
– Wspominałeś
kiedyś. – Wzruszyła ramionami. – W takim razie jutro.
Nagle poczuła palący ból na karku.
Nerwowo dotknęła znaku opuszkami palców. Nieprzyjemne uczucie nieznacznie
zmalało. Demon popatrzył podejrzliwie na swoją panią i wstał, by do niej
podejść, jednak powstrzymała go stanowczym ruchem dłoni.
– Wszystko w
porządku?
– W porządku –
mruknęła.
Przyglądała mu się z wyraźną dezaprobatą, bez
słów jednoznacznie dając kamerdynerowi do zrozumienia, że wygląda jak kompletny
idiota.
Westchnął zmieszany.
– Czasem
wyglądasz tak prawdziwie, że zapominam, iż tylko udajesz, że ci na mnie zależy
– powiedziała, pocierając obolałe miejsce.
Demon zaśmiał się pod nosem.
– Ależ naprawdę
zależy mi na twoim bezpieczeństwie. Muszę dbać…
– …o swoją
duszę? Wiem – przerwała mu.
– Nie to chciałem powiedzieć, ale cóż. – pomyślał,
jednak nie trudził się, by zwerbalizować wewnętrzny głos.
– Jeśli
panienka pozwoli, czeka na mnie praca.
– Mhm – mruknęła
i przestała zwracać na niego uwagę. Położyła ręce na stole i oparła na
nich głowę, jak na poduszce.
Nawet nie
zauważyła, kiedy wyszedł. Dopiero parę minut później dotarło do niej, że siedzi
sama. Była śpiąca, jednak myśli kłębiące się w jej głowie nie dawały chwili
odpoczynku. Monotonię ciszy przerwało skrzypnięcie podłogi. Spojrzała w
miejsce, z którego dobiegał dźwięk, jednak nikogo tam nie było. Jęknęła i
zamknęła oczy. Kolejne skrzypnięcie.
– Halo? – Znów
nikogo nie zobaczyła.
Dźwięk wydawał się zmierzać w
stronę drzwi. Zwlekła się z krzesła, otarła oczy i zaczęła podążać jego śladem.
Przyłożyła ucho do drewna i nasłuchiwała kolejnego odgłosu. Słysząc go,
energicznie szarpnęła za klamkę. Otworzyła i drzwi i rozejrzała się bacznie,
jednak na korytarzu nikogo nie było.
– Jest tu ktoś?
Odpowiedział jej szum wiatru i kilka
rytmicznych skrzypnięć zmierzających do pokoju gościnnego jej kuzyna. Pobiegła za
nim. Dźwięk ustał, gdy dotarła tuż pod drzwi sypialni chłopca. Weszła do środka.
Kątem oka zobaczyła ciemną postać biegnącą do wyjścia.
– Sebastian? –
zapytała.
Cisza. Zdenerwowana wyszła z
powrotem do holu i trzasnęła drzwiami.
– Co tu się… –
wyszeptała.
Nagle zorientowała się, że
wszędzie wokół było ciemno.
– Niemożliwe.
Jeszcze parę minut temu było zupełnie jasno.
Śmiech. Stukot butów. Zaczęła
biec. Tym razem odgłos doprowadził ją do pokoju lokaja. Spod drzwi docierało
czerwone światło. Przyparła ucho d drewna, próbując usłyszeć, co dzieje się
wewnątrz. Cisza. Wcisnęła klamkę i powoli weszła do środka. W łóżku służącego zobaczyła
małego, złotowłosego chłopca ze związanymi rękami. Demon klęczał tuż obok,
wpatrując się w niego żarzącymi się, pełnymi pożądania oczami. Jego dłoń stała
w ogniu. Popatrzył na dziewczynę, oblizał usta i zaczął zbliżaj rękę do
dziecka.
– Sebastian!
Natychmiast przestań, co ty robisz?! – krzyczała.
Nie reagował. Wciąż zbliżał
płomień do twarzy małego szlachcica. Elizabeth rzuciła się na bruneta, chwyciła
jego ramię i próbowała odciągnąć go od łóżka.
– Sebastian! To
jest rozkaz! Zostaw go w tej chwili! – Demon wreszcie na nią spojrzał.
Jego rozwścieczony wzrok sprawiał
jej fizyczny ból. Odepchnął ją. Uderzyła plecami o przeciwległą ścianę i
osunęła się na ziemię. Mężczyzna zbliżył się do czerwonowłosej, podniósł ją do
góry za ubranie i wycedził przez zęby, patrząc głęboko w jej oczy:
– Nie masz już
nade mną władzy…
Niesamowite kłucie, mające swoje
źródło na karku, przeszyło całe ciało hrabianki. Jakby gotowała się w niej
krew. Krzyczała z cierpienia, nie mogła tego znieść. Żyły na jej dłoniach
zaczęły mienić się fioletem, wypalając blizny na skórze. Demon zaśmiał się obleśnie
i przebił jej klatkę piersiową płonącą dłonią.
=================
Stwierdziłam wczoraj, że spanie jest dla słabych i spędziłam całą noc, pisząc drugi tom. Nastukałam 7 stron. Ciekawa jestem, czy jak to przeczytam podczas betowania, to będzie miało jakikolwiek sens.
Wiem, jestem okropna kończąc tę część w takim momencie. Może to Was zachęci do komentowania, haha? :P Następna pojawi się, jak nazbieram trochę komentarzy xD
Wybaczcie, zaczyna mi odbijać. Bardzo rzadko zdarza mi się nie spać dłużej niż dobę. Chyba muszę robić tak częściej, bo mimo dodatkowych kilku godzin, wciąż brakuje mi na wszystko czasu.
Tyle na dziś, bo coś mi się zdaje, że to co piszę, nie ma żadnego sensu. Miłej lektury :)
Ale suuper *^* Doskonale umiesz budować napięcie. Musisz jak najszybciej napisać kolejną notkę bo zaraz umrę z ciekawości *o* (też bym chciała prowadzić takie nocne życie ale nic mi na to nie pozwala... :c) Myśli Lizzy na temat Sebaschana zawsze będą dla mnie najlepsze :D <3
OdpowiedzUsuńAh, i co teraz, co teraz? Co będzie? Co się stanie? Nie wiadomo! Trzeba czekać na kolejną część... ;__;
OdpowiedzUsuńNiedobra Nami, niedobra, niewolno kończyć w takim momencie ;__; (I kto to mówi? xD Sama swego czasu tak kończyłam notki i to dość często xDD)
W sumie mam pewną teorie i jednocześnie nadzieje, że do następnej notki o niej nie zapomnę, bo chcę się przekonać czy chociaż w niewielkim stopniu miałam racje ;PP Chociaż w sumie to będzie na zasadzie albo mam racje albo nie....... Nieważne! xDD
To ja czekam na next i pozdrawiam ;33
Świetne!! Chyba zacznę odwiedzać tego bloga :D Czekam na następne.
OdpowiedzUsuńArigatou gozaimasu :) Cieszę się, że Ci się podoba. Zapraszam na fanpage, jeśli jeszcze o nim nie słyszałaś.
UsuńInformuję na nim o nowych notkach, a także piszę o tym, jak przebiega tworzenie kolejnych rozdziałów :)
https://www.facebook.com/pages/Czarna-R%C3%B3%C5%BCa-Demona/881406151879010
Dziękuję za zaproszenie, już zalajkowałam :) Tymczasem także zapraszam do odwiedzenia mojego bloga :D http://kuroshitsuji-love-is-forever.blogspot.com/?m=1
UsuńTy Polsacie, ty jeden! Niedobra, zua, okropna! Jak możesz tak kończyć rozdział, ty szatanie, ty, ty...!
OdpowiedzUsuńCudowne! Fantasttczne! Epickie! Godne mojego króciutkiego komentarza!
H.
Hahaha xD.
UsuńCieszę się, że jednak nie zraziłaś się po pierwszych rozdziałach :).
uahah aggggghhhhh w takim momencie .-. pędzę, biegnę, cwałuję, podążam czytać dalej !!!
OdpowiedzUsuńWitam,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, to był tylko sen mam nadzieję... mały w płacz i zyskuje to co chhciał...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Hej,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, no tok mały w płacz i zyskuje już to co chciał... mam nadzieję, że to był tylko sen...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga
Hejka,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, o tak mały w płacz i co? od razy dostaje to co chciał... mam ogromną nadzieję, że to był tylko sen...
weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Iza