Pochwalę Wam się na początek.
Napisałam opowiadanko po japońsku na zajęcia z japońskiego (tak, wiem, nie domyślilibyście się, że nie na opracowanie redakcyjne xD). Fakultatywnie tak. Lektorce się spodobało, skserowała, poprawiliśmy kilka błędów (bo robię błędy, bo mogę i nie umiem nie robić xD), a potem je przeczytaliśmy i poprosiła, żebym poprawione przesłała mailem. Fejm i sława i inne synonimy dwóch powyższych <3. Jeżeli jesteście ciekawi tego opka i jeszcze go nie widzieliście, to znajduje się tutaj i jest strasznie łopatologiczne, jak na poziom A1 przystało:
Tag, a poza tym... W rozdziale może być sporo błędów, bo Nami nie śpi - no bo przecież po co. Dziewięć godzin w dwie noce, a betować skończyłam po północy. Więc wybaczcie - albo nie wybaczajcie i wytykajcie wszystko w komciach (nawet preferuję bramkę numer dwa :P).
Dziś, w przeciwieństwie do poprzedniej notki, będzie ciekawiej. No i wyświetlenia dobiły dziś do 62 000. Dziękuję! <3
No to życzę miłej lektury :* .
===================
–
Dobrze. To już nieważne. Może zająć się tym, po co się tutaj zjawiliśmy? –
zapytała Elizabeth, spoglądając niecierpliwie na odzianego w czarną szatę boga
śmierci.
Ten ponownie zachichotał pod
nosem, jakby nie był w stanie powiedzieć czegoś, nie uprzedzając tego swoistą
rozgrzewką, a potem podszedł do prowizorycznego blatu i wyciągnął spod niego
czarny, profilowany klucz.
–
Musisz się nauczyć cierpliwości, Elizabeth – powiedział złośliwie i pomachał
kawałkiem metalu.
Dała Sebastianowi znak, żeby wraz
z nią ruszył za grabarzem. Zniknęli za czarną, naderwaną zasłoną, wiszącą we
framudze zamiast drzwi, a potem udali się w głąb korytarza, póki ich oczom nie
ukazał się rząd stojących pionowo pod ścianą trumien. Dotąd dziewczyna nie
zdawała sobie nawet sprawy, że zakład był taki duży. Była wręcz pewna, że za
przesłonką jest zaledwie jedno maleńkie pomieszczenie: najprawdopodobniej
sypialnia z dobudowaną łazienką – nie przypuszczała, że mogła się aż tak mylić.
Undertaker
już kilka dni wcześniej dostosował jedno z podziemnych pomieszczeń tak, by
nadawało się do przeprowadzenia zabiegu. Był rad, że budując podziemny
kompleks, wziął pod uwagę szereg różnorakich okoliczności. Gdyby hrabianka
zobaczyła, co kryło się innym pokoju, jego wielkie plany mogłyby stanąć pod
znakiem zapytania. Na szczęście nie musiał się obawiać. Wszystkie trumny były
zamknięte na klucze, a każdy z nich umiejscowiony gdzie indziej, by na wypadek
wtargnięcia nie ułatwiać pracy grabieżcom. Jednak to było jedynie prowizoryczne
zabezpieczenie. By dostać się na dół, trzeba było przedłożyć próbkę krwi
grabarza i wiedzieć, gdzie dokładnie powinno się ją umieścić. Poza tym w wąskiej
klatce schodowej mężczyzna umieścił kilka pułapek – na wypadek, gdyby komuś
udało się spełnić poprzednie wymagania. Nie były to jednak przeszkody, których
nie byłby w stanie pokonać Sebastian. Shinigami wiedział o tym doskonale. Na co
dzień nie obawiał się zmysłów demona – nieświadomy tego, co planował Grabarz,
Michaelis nie miałby powodu, by wyostrzonymi zmysłami przeskanować okolicę.
Jednak zjawiając się tutaj, na pewno by to zrobił – o tym Undertaker był
przekonany. Dlatego właśnie potrzebował tak wiele krwi demona. Dzięki niej
udało mu się stworzyć miksturę, która była w stanie oszukać jego zmysły,
pozostawiając w tajemnicy pomieszczenia, o których istnieniu nie powinien
wiedzieć nikt spoza grona najbardziej zaufanych sojuszników boga śmierci.
–
Będziesz musiał wziąć ją na ręce, kamerdynerze – poinformował Grabarz,
przesuwając wieko trumny.
Oczom całej
trójki ukazały się kamienne, kręcone schody, prowadzące w spowite całkowitym
mrokiem podziemia. Elizabeth przyglądała się niepewnie, jak kroczący przed nią
mężczyzna znika w ciemności, by po chwili wrócić z płonącą pochodnią w dłoni.
–
Klimatycznie – burknęła, przewracając oczami. – Ale dla nas to zbędne, oboje
doskonale widzimy w ciemności – dodała wyniośle.
Wiedziała już, że żniwiarze nie
posiadają tej umiejętności i zapragnęła odgryźć się lekko za to, czego
dowiedziała się chwilę wcześniej, a co pracownik zakładu skrzętnie ukrywał
przed nią od tak dawna. Poza tym była zwyczajnie dumna, że jej tragiczna
przyszłość przyniosła ze sobą chociaż jedną pozytywną zmianę. Widzenie we mroku
było nieprzeciętnie przydatne. Szczególnie wtedy, gdy przeciwnicy nie mieli
pojęcia, że Elizabeth posiada taką zdolność. Niejednokrotnie ratowało ją to
przed zbędnymi ranami.
–
Wiem, wiem… – mruknął Undertaker i ruszył przed siebie.
–
Proszę wybaczyć. – Sebastian skłonił się przed swoją panią i wziąwszy ją na
ręce, podążył za grabarzem na sam dół schodów.
–
Wyczuwasz coś niepokojącego? – szepnęła Lizz, nim jeszcze demon wyłonił się z
klatki schodowej.
Mężczyzna pokręcił przecząco głową
i odparł:
–
Jak dotąd nic podejrzanego. To jedyne podziemne pomieszczenie. Nie ma tu nikogo
oprócz naszej trójki. Proszę jednak, by była panienka czujna, na wszelki
wypadek.
Hrabianka skinęła twierdząco głową
i delikatnie przygryzła dolną wargę. Wszystko szło zgodnie z planem. Nie
wyglądało na to, że Undertaker próbował ją oszukać, jednak nowa informacja
sprawiła, że jej pewność wobec intencji żniwiarza nieco straciła na sile.
Zrozumiała, czemu Sebastian zachowywał się tak asekuracyjnie, i w obliczu
nowych informacji przestała mu się dziwić. Nie zamierzała się jednak wycofać.
Demon przez cały czas miał być przy niej i obserwować poczynania Grabarza, więc
gdyby ten planował coś, co mogłoby jej zaszkodzić, Michaelis zawczasu by go
powstrzymał. Tego akurat mogła być pewna.
Wnętrze
podziemnego pomieszczenia utrzymane było w półmroku. W centralnej części piwnicy
znajdował się stół chirurgiczny, a ścianę naprzeciwko drzwi przysłaniały
zastawione opasłymi tomiszczami, wysłużone regały. Wokół stołu porozstawiane
były elektryczne lampy, na razie wyłączone z uwagi na oszczędność prądu, oraz
przenośny wózek, na którym leżały przygotowane do dezynsekcji instrumenty
chirurgiczne. Choć z pozoru piwnica wydawała się zaniedbana, przy bliższych
oględzinach można było zauważyć, że chociaż ściany pokryte były starymi
zaciekami, nigdzie nie zalegała nawet najcieńsza warstewka kurzu. Ponadto
pomieszczenie podzielone było na dwie części za pomocą przezroczystej płachty z
materiału sztucznego. Undertaker upomniał Elizabeth i Sebastiana, by nie
wkraczali na ogrodzony teren, żeby nie wnosić do wnętrza żadnych zarazków.
Podchodził do sprawy niezwykle profesjonalnie i chociaż na sam widok surowego
wystroju, rodem ze szpitalnych koszmarów, po plecach dziewczyny przebiegł dreszcz,
czuła, że jej obawy są bezpodstawne.
Grabarz
wskazał kamerdynerowi skórzany fotel, stojący w rogu pomieszczenia oparciem
skierowanym do regałów. Demon posadził swoją panią na siedzisku, a następnie
przesunął się o kilka kroków do jedynego prawdziwego regału w całym przybytku
Undertakera, który pozastawiany był butelkami z kolorowymi substancjami,
kilkoma miseczkami, zapakowanymi w torebki ziołami i stertą ręcznych notatek
pióra siwego żniwiarza. Jedno spojrzenie Michaelisa wystarczyło, by upewnił
się, że wysnuta przez niego teoria była prawdziwa. Wybór daty – pełnia księżyca
– nie był przypadkowy, chociaż do ostatniej chwili król piekła nie do końca
wierzył swemu przeczuciu. Nie wiedział również, jak dokładnie grabarz zamierzał
wykorzystać ten element na swoją korzyść.
Dostrzegłszy
zafrasowany wyraz twarzy kamerdynera, Undertaker chwycił jedną z leżących na
stole ksiąg i otworzył ją na zaznaczonej kawałkiem materiału stronie,
podsuwając kodeks pod nos Sebastiana. Ten powiódł wzrokiem po tekście, a potem
rozejrzał się po pomieszczeniu, dostrzegając przy suficie niewielki, zasłonięty
kawałkiem blachy lufcik.
–
Późnym wieczorem będziemy mieli idealny widok – stwierdził dumnie grabarz,
chwytając ze stołu jeden z czarnych, grzechoczących woreczków.
–
W taki razie zaczynamy, prawda? – zapytała zniecierpliwiona Elizabeth.
W odpowiedzi poczuła na sobie
lustrujący wzrok obojga mężczyzn, którzy patrząc się na nią poważnie,
najwyraźniej nad czymś się zastanawiali. Ich ruchy zsynchronizowały się do tego
stopnia, że dziewczyna po raz kolejny poczuła się nieswojo.
–
No, co…? – dodała niepewnie, zaciskając dłoń na podłokietniku.
–
Panienko, zabieg, który zamierza przeprowadzić Undertaker jest niezwykle
skomplikowany – zaczął Sebastian.
–
I bardzo niebezpieczny – zawtórował grabarz.
–
Możecie mówić nieco jaśniej? – mruknęła, irytując się nieco.
Niebezpieczny, skomplikowany –
słyszała te słowa setki razy. Niejednokrotnie bywało tak, że okazywały się
jedynie wyolbrzymieniem, ale w tym wypadku nie mogła na to liczyć. Jej kamerdyner
nie zwykł histeryzować– jeżeli więc uważał, że coś jest skomplikowane, na pewno
musiało takie być. Ale skoro nie oponował, a nawet sam postarał się doprowadzić
do tego zabiegu, to nie mógł on być niewykonalny – a przynajmniej tak usilnie
sobie wmawiała.
–
Zacznijmy od tego, że to, co zamierzam zrobić, ma niewiele wspólnego z ludzkim
pojęciem medycyny – odezwał się ponownie grabarz.
Przysiadł na brzegu blatu, przodem
do hrabianki, i wyciągnął z rękawa jedno z ciastek w kształcie kości. Zjadłszy
je, kontynuował, pod naporem spojrzenia niecierpliwej nastolatki:
–
W ludzkim rozumieniu: twoich nóg nie da się uratować. Straciłaś czucie, twoje
nerwy przestały się do czegokolwiek nadawać. To koniec. Nigdy już nie będziesz
chodzić. Mogłabyś je odciąć: byłoby ci lżej, a ja miałbym na czym ćwiczyć nowe techniki…
–
Undertaker. – Przywołał go do porządku Sebastian, widząc, jak twarz jego pani z
każdym kolejnym słowem żniwiarza wstępuje coraz większe przerażenie.
Podszedł do Elizabeth i klęknął
tuż przy niej, prosząc, by się nie denerwowała i wysłuchała Grabarza do końca.
–
No już dobrze, dobrze, hehe – zaśmiał się siwy i odchrząknąwszy pociągnął dalej
swój wywód. – Jednak, jak zdążyłaś się już dowiedzieć, nie jestem człowiekiem,
wobec czego moje pole popisu jest znacznie większe. Lecz sama wiedza bogów śmierci
również nie jest w stanie naprawić takich zniszczeń ludzkiego ciała. Właściwie
jedynymi, którzy potrafią naprawiać tak rozległe rany, są demony. One z kolei
nie posiadają odpowiedniej wiedzy, by wyekstrahować ze swojego organizmu
składnik odpowiedzialny za przyspieszony proces regeneracyjny. Na szczęście ja
byłem w stanie to zrobić. Z pomocą twojego uczynnego kocha… kamerdynera, udało
mi się opracować formułę substancji, dzięki której możliwe będzie przywrócenie
twoim kończynom poprzedniego stanu. Przynajmniej w teorii. W praktyce… No cóż,
tutaj zaczynają się schody.
–
Schody. Bardzo zabawne. – Skrzywiła się hrabianka.
Nie zorientowała się, kiedy
zdenerwowana wyjaśnieniami grabarza chwyciła kamerdynera za rękę. Dopiero, gdy
zacisnęła palce tak mocno, że zaczęły jej drętwieć, zerknęła na swoją dłoń i
cofnęła ją jak poparzona. Sebastian uśmiechnął się jedynie, zostawiając
komentarz na temat jej zachowania dla siebie.
–
Sama substancja to nie wszystko. Twoje ciało – ludzkie ciało – w naturalnym
stanie nie ma możliwości wejścia w reakcję niezbędną do przeprowadzenia procesu
regeneracji. Dlatego z pomocą przychodzisz nam ty i twoje czarodziejskie
umiejętności.
–
Ale ja…
–
Nie masz doświadczenia. Myślisz, że o tym nie wiemy? Jednak jesteś zabawna, Elizabeth
– rzekł rozbawiony grabarz.
W tym momencie przerwał swoją
opowieść, oddając się ulubionej czynności: histerycznemu śmianiu się i tarzaniu
po podłodze.
–
Proszę się nie martwić, panienko, dlatego właśnie zabieg odbędzie się dzisiaj –
wyjaśnił w międzyczasie Sebastian.
Kiedy
Undertaker doszedł do siebie po kilku minutowym napadzie obłąkańczego śmiechu,
podniósł się z podłogi, otrzepał szatę i starł z twarzy resztki śliny, a
następnie powrócił na miejsce i wziąwszy głęboki oddech, kontynuował:
–
To wszystko, co widzisz na tym stole, to składniki zaklęcia. Twój służący
zmiesza je za ciebie, bo będziesz wtedy leżała rozkrojona na tamtym stole –
powiedział, wskazując szponiastym pazurem metalowy stół otoczony przeźroczystą
przesłoną. – Ty w tym czasie wypowiesz słowa zaklęcia, które za chwilę ci zaprezentuję.
–
Ale ja nie potrafię czarować. Nie mam nawet pewności, jak udało mi się przyzwać
Sebastiana z piekła! Znam tylko kilka mieszanek i…
–
To nieważne. Takie rzeczy dzieją się same – przerwał jej Undertaker, znacznie
podnosząc głos.
Wydawał się zirytowany brakiem
wiary w siebie prezentowanym przez jedną z jego dotychczas najciekawszych pacjentek.
Zmarszczył brwi i warknął pod nosem, po czym przez kilkanaście sekund milczał,
po prostu lustrując ją wzrokiem.
–
Pełnia księżyca. Wiesz, jaki ma związek z czarownicami?
–
Słyszałam co nieco…
–
W czasie pełni wasza moc zwiększa się prawie dziesięciokrotnie. I właśnie
dzięki temu zamierzam wykrzesać z ciebie odpowiednio silne zaklęcie, które
zwiąże substancję z twoim ciałem, wywołując efekt regeneracji – wyjaśnił
żniwiarz.
Westchnął ciężko, jakby krótkie
tłumaczenie procesu niesamowicie go zmęczyło, a potem odepchnął się od blatu i
pospiesznie ruszył w stronę schodów. Wiedział, że przyszła pora na salwę laickich
pytań, na które nie miał ochoty odpowiadać. Co to za mikstura, jakie składniki,
jak to możliwe, po co ją rozkrawać – i wiele innych, na które odpowiedź
wydawała mu się tak boleśnie oczywista, że na samą myśl o tłumaczeniu robiło mu
się słabo.
–
Jeśli masz jakieś pytania, zadaj je swojemu demonowi. Ja muszę zająć się teraz
kilkoma sprawami. Na stole leży zaklęcie, opis składników, kolejność ich
mieszania i kilka innych instrukcji. Zapoznajcie się z tym i dobrze je
zapamiętajcie. To, że nie będziesz mieszać składników własnoręcznie, nie
oznacza, że jesteś zwolniona ze znajomości tworzenia wywaru – dodał na odchodne
i wbiegł po schodach, zostawiając zmartwioną hrabiankę i jej kamerdynera w
podziemnym pomieszczeniu.
–
Więc dlaczego miałam nie jeść tak długo? – szepnęła w przestrzeń.
–
Demony nie jedzą. Chodzi o podobieństwo. To naprawdę skomplikowane, panienko.
Najważniejsze, że to nasza szansa – odparł ciepło Sebastian.
On również nie chciał przytaczać
dziewczynie wszystkich szczegółów. Fakt, że zaklęcie miało tymczasowo
całkowicie zmienić sposób funkcjonowania jej organizmu, był wystarczająco
niepokojący. Rozwodzenie się nad detalami niewiele by pomogło, a wręcz mogłoby
zaszkodzić. Na dodatek demon sam nie był do końca pewien, jak to wszystko miało
działać. Tak, jak powiedział Undertaker – brakowało mu odpowiedniej wiedzy. Nie
dość, że ludzki organizm wciąż w dużej mierze pozostawał dla niego zagadką, to
i sam proces regeneracji, który przecież był mu tak blisko, skrywał przed
Michaelisem kilka sekretów.
–
Sebastian… – Usłyszał słaby jęk swojej pani.
–
Słucham, panienko?
–
Co on miał na myśli, mówiąc o rozkrawaniu mnie na stole? – zapytała drżącym
głosem Elizabeth, nerwowo błądząc oczami po twarzy kamerdynera.
–
To znaczy, że cię otworzy – jak mówią fachowcy – a ty przez cały czas
pozostaniesz świadoma – wyjaśnił niechętnie demon.
–
Sebastian, ja… Chyba się boję.
Miałaś słuszne podejrzenia, że nie przypadnie mi do gustu metoda leczenia i ma dużo rzeczy, które w sumie nie do końca są prawdą i nie do końca tak jest, ale nie będę ich nawet wytykać, bo w końcu to jest docelowo kierowane do nieletnich, a co ich to obchodzi, kiedy jest dezynsekcja narzędzi chirurgicznych oraz procedura zachowań, żeby nie było drobnoustrojów.
OdpowiedzUsuńNie wiem, od kiedy Elizabeth doskonale widzi w ciemności i dlaczego. Szczerze, nie mam pojęcia. Nie jest demonem, wiec nie można tego wytłumaczyć na zasadzie przynależności do rasy, no i muszę przyznać, że zrobiło mi się szkoda Undzia. Być ślepym nawet po zmroku to smutne, biorąc pod uwagę, że jest krótkowidzem. I tu jest nieścisłość:
Zasadniczo mówi się, że zakład grabarza był w półmroku.
Jarzeniówek raczej nie miał.
Teraz piszesz, że nie widzi w ciemności -----> Czyli co, porusza się po zakładzie po omacku czy ze świecą w dłoni? W trumnie, od których nie prowadzą schody, a gdzie lubi się chować, też jest ciemno! Czyli że zdaje się tylko na swój słuch?
" prądu, oraz przenośny wózek" PRZECINEK PRZED ORAZ?!
Propsy za kto czego nie umie i kto co wie.
"(...)hrabianki, i wyciągnął z rękawa jedno z ciastek(...)" to już drugi raz, przecinek w takim miejscu. O co chodzi? Moje pojecie przecinkowania po prostu umiera.
laickie pytanie----> składniki mikstury ----> Toż to oczywiste. Bardzo. Chyba jednak nie.
Nie Elizabeth, tak ci się tylko wydaje. Jesteś heroiną, więc jesteś zwolniona z odczuwania strachu. Skądżde. To tylko podniecenie na myśl o byciu rozkrojoną na żywo XD
Jejku, wydawało mi się, że tam w tekście, gdy czytałam to rano, było parę błędów, ale teraz ich nie widzę i nie będę szukać dziury w całym :)
Spokojnie, te narzędzia i całą resztę on jeszcze wymyje, ale skoro już zrobił generalny porządek wstępny, to po co mu to psuć? A że za dobrze się nie znam, to może być trochę kulawe :P. Przy przeróbkach wezmę pod uwagę konsultacje.
UsuńUndertaker mówi, że cały proces ma niewiele wspólnego z ludzką medycyną - tak się chronię przed ewentualnymi błędami, które mi wytkniesz, żebym w przyszłości mogła opisać to dużo sensowniej. Za bardzi teraz studiuję, żeby robić taki głęboki risercz. Poza tym to naprawdę będzie pogmatwane.
Nie wiedziałaś, że Lizz widzi w ciemności? Było o tym sporo w poprzednich rozdziałach w poorzednich tomach. Ona od zawsze właściwie tak miała - chociaż dotąd nie wyjaśniłam dlaczego (intencjonalnie :P). Za to połmrok oznacza, że coś widać, ale kiepsko. Więc tak, Undertaker siedział w półmroku, bo lubi takie klimaty, a jak potrzebuje coś dokładnie zobaczyć, przeczytać itp, to korzysta ze świec.
Przecinek przed oraz: przeczytaj zdanie jeszcze raz. Część "na razie wyłączone z uwagi na oszczędność prądu" hewt w trąceniem, a takowe oddzielamy przecinkami z obu stron.
W drugim wypadku (przecinek przed "i") jest dokładnie tak samo: "przodem dk hrabianki" jest wtrąceniem, jakby ktoś nie zorientował się wcześniej jak ułożone są mebke w przestrzeni - żeby wiedział, że siadając na blat, Undy wylądował właśnie naprzeciwko Lizz :P.
Przecinki wtrąceniowe są łatwiejsze niż te orzed "czy" - przez zajęcia z korekty tak mi prowadząca zamieszała, że już sama nienwiem, bo sjp, fil i kilka innych ston mówi co innego niż ona TT_TT. W takim wypadku chyba posłucham Internetów :P.
Jak dowiesz się później, cały proces będzie nieco skąplikowany (na swój niemedycznie poprawy sposób xD - polecam wypić melisę przed rozdziałem o samym zabiegu xD), dlatego nie można się Undiemu dziwić, opowiadanie o szczegółach byłoby mozolne i zbędne właściwie. Poza tym - większość moich czytelników i tak by to pominęła, Ty byś się załamała, a ja spędziłabym radosne kilkanaście godzin na googlowaniu, żeby to się chociaż trochę zgadzało z czymkolwiek - dlatego dobrze, że Undertakwrowi nie chce się jej wtajemniczać, bo właściwie, biorąc pod uwagę okoliczności, to jest zbędne. To w sumie przykre trochę, no ale... Jak to zmienię w książkę i targetem będą nieco starsi ludzie, będę mogła się pobawić <3.
Rzecz w tym, że one przyjeżdżają już wymyte. Przez komorę blablabla, co zabija wszystko, jest taka antyanty. Tamtędy idzie personel. O, coś jak śluza.
OdpowiedzUsuńTak, ja rozumiem, wiem, o co chodzi. Ale pamiętaj, że akcja się dzieje pod koniec xix wieku. Oglądałam przez chwilę serial medyczny, który się dział w tych okolicach i coś tam kiedyś słyszałam i z mojej nikłej wiedzy potwierdzonej w Internetach (dlatego się lrzy swoim nie upieram xZ) w tamtych czasach w ogóle przeżywała jedna operowana osoba na naście, na dodatek obserwujący sobie siedzieli w nirmalnych ciuchach, niczym nie oddzieleni od sali operacyjnej, a lekarze nie mieli nawet masek - pewnie wyolbrzymione to było, ale żeby nie przesadzić, postawiłam na "zabezpieczany, ale nie mamy jeszcze uber nowoczesnegi sprzętu, żeby wiedzieć, że i tak wniesiemy mnóstwo zarazków". Zakładając, że to, co tam pokazywali nie było kompletną bzdurą (a ponoć nie było), to ten tu Undertakwr i tak na razie nieźle się przygotował :P.
UsuńMedycyna, operacje to to, czego nawet kijem nie tknę, więc już tym bardziej nie jestem w stanie Ci czegokolwiek wytknąć. Jestem nawet zbyt wielkim laikiem by zadawać laickie pytania. Będę przez to brnąć, bo trzeba ;-; Chociaż w twoim przypadku nawet czytanie opisów rozkrajania kogoś świadomego na stole może być przyjemne:"")
OdpowiedzUsuńI bd sobie czekać na wynik. Bo też trudno mi uwierzyć, że z tego nic większego nie wyniknie. Operacja tylko po to, by cofnąć sprawy, bo sprawiłam, że moja bohaterka jest kaleką, bo tak - nienamisiowate. Chociaż, wyeksponowałaś, jaka to Lizz waleczna, no i intrygi Underka trzeba było wyjawić. Dobra cofam. Przecież to wszystko łączy się z Cielem.
Dobra, kolejny komentarz na listę najbardziej nieskładnych. Chcę skończyć do końca linii tramwajowej XDD
Spokojnie, na się też na tym nie znam. Przebrniemy przez to tak, żeby nie znudzić specjalistycznym bełkotem, ale żeby miało to ręce i nogi :P. Pisząc dla laików, nie można przesadzać, zdaje sobie sprawę, więc myślę, że przetrwasz. Poza tym, to będzie "nietypowy zabieg".
UsuńA reszta, tak jak zdążyłaś zauważyć, u mnie nigdy nie dzieje się bez przyczyny, więc o to możesz być spokojna. Ja mam plan. W trakcie realizacji. Mam nadzieję, że o nim nie zapomnę do czasu dobrnięcia tam.
Minęło już pobad 50 stron tego tomu, a my właściwie wciąż jesteśmy w tej samej dobie, może odrobinę w kolejnej. A ja się martwiłam, że mi materiału na tom zabranie i wyjdzie za krótki... xD
Czy Undertaker ma zamiar kroić ją bez znieczulenia na oczach Sebastiana? Ona będzie świadoma czy ja coś źle przeczytałam? Okej, boje się tak samo jak Elizabeth. Teraz to wymyśliłaś! Śmiało mogę przyznać, że na podstawie twojego opowiadania można stworzyć kolejny sezon anime! To byłoby świetne, aww. Do następnego!:)
OdpowiedzUsuńNieeeeeeee, aż taka sadystyczna nie jestem. Ona będzie znieczulona, przecież inaczej zemdlałaby z bólu i nie dałaby rady wypowiedzieć zaklęcia. Po prostu będzie świadoma przez czas trwania zabiegu. Ten rodzaj znieczulenia się jakoś nazywał, ale oczywiście jak jest mi potrzebne, to zapomniałam. W każdym razie spokojnie, aż takim potworem nie jestem xD.
UsuńDziękuję za komplement :*. Przyznam, że chciałabym kiedyś zobaczyć jakąkolwiek stworzoną przeze mnie historię w wersji filmowej - czy to anime, czy książki. To by było ciekawe doświadczenie, no ale to polka - nie te realia. Chociaż kto wie, może kiedyś xD.
Pozdrawiam i do zobaczenia <3.
Chciałabym jeszcze zapytać o jedno. Zauważyłam, że od dawna nie dodałaś żadnego rysunku więc pomyślałam, że może ja coś stworzę. Narysowałam Elizabeth w tak jakby "moim stylu". Chciałabyś to zobaczyć?
UsuńBo od dwóch tygodni nie mam czasu, żeby pokolorować rysunek, który zrobiłam, a powiedzmy sobie szczerze - za dobra w to nie jestem :P. Jak pokoloruję, to wrzucę, żebyście mogli się pozałamywać.
UsuńJeśli narysowałaś Elizabeth to baaaaaaaaaaaardzo chętnie zobaczę <3. Po prawej stornie bloga masz odnośnik na FP. Wyślij mi w wiadomości prywatnej, to go opublikuje na nim albo może na blogu. Nie wiem, zastanowię się, jak skończę pisać, bo teraz jestem w transie i skupiam się tylko na opku.
W każdym razie TAK. Fanarty mojego opko jak najbardziej na propsie <3 <3 <3 <3.