Dziś ciąg dalszy ważnych wydarzeń w Róży wreszcie dostępny! Nie będę przedłużać, zostawię Was sam na sam z rozdziałem, żebyście już się mogli dowiedzieć, jak Sebastian zareaguje na wyznanie Elizabeth. Także miłego rozdziału i... Do zobaczenia w sobotę! Albo w komciach!
PS Bez zakończenia rodem z Polsatu. NIE MA ZA CO xD.
PS Bez zakończenia rodem z Polsatu. NIE MA ZA CO xD.
Miłego! :*
====================
Sebastian
nie wiedział, co ma zrobić. Wmawianie sobie, że się przesłyszał, nie miało już
sensu. Składna wypowiedź dziewczyny jednoznacznie przekazywała informację. Tę
upragnioną, o której marzył i której nie spodziewał się nigdy otrzymać. Jego
serce stanęło na chwilę, kiedy nastolatka wspomniała o strachu. Przez całe jego
ciało przechodził znajomy dreszcz, którego nie potrafił zinterpretować. To
uczucie towarzyszyło mu tylko kilka razy, zawsze przy niej. Ściskało za
żołądek, pozbawiało tchu i sprawiało, że zaczynały go szczypać oczy.
Miał
wrażenie, że to sen. Był upojony szczęściem, jak najsilniejszym w świecie
narkotykiem. Nie był w stanie nic powiedzieć, emocje całkowicie przejęły nad
nim kontrolę, pozbawiając demona władzy w kończynach. Wpatrywał się w
nastolatkę z lekko uchylonymi ustali. Z każdym uderzeniem serca czuł coraz
silniejszy paraliż. Przez moment go to przeraziło. Potęga uczuć, z którą nie
był w stanie walczyć, wydawała się groźna, ale jednocześnie upajał się euforią,
z trudem chwytając powietrze i podobało mu się to. Chciał odpowiedzieć
hrabiance, chociażby mruknąć, ale nie był w stanie. Zdołał tylko przyciągnąć ją
do siebie drżącymi dłońmi i mocno objąć, chcąc na zawsze zatrzymać ją przy
sobie.
Przez te
wszystkie lata był tuż obok niej. Od niechęci, przez irytację, sympatię,
obrzydzenie, niepewność i w końcu miłość – przeszedł wszystkie te stany tylko
dzięki Elizabeth. Nauczyła go każdego uczucia, które ludziom wydawały się takie
proste. Pokazała, jak piękne może być życie, jak ważne jest, by doceniać nawet
najkrótsze, radosne chwile i jak bolesne potrafią być te złe. To właśnie ona
tchnęła w niego nowe życie, jak wróżka, która ożywiła drewnianą lalkę Gepetta,
sprawiła, że stał się tym, kim zawsze pragnął być: istotą czującą, zdolną w
pełni zrozumieć piękno świata. Nie sądził, że po wszystkim, co przeszli, po
ranach, jakie jej zadał, zdradzie, której się dopuścił, licznych błędach
niegodnych demonicznego służącego, ona wciąż będzie żywić do niego to niesamowite
uczucie. Miłość – słowo, którego brzmienie nie wyrażało nawet w ćwierci tego,
jak ogromnie mu na niej zależało. Nawet gdyby chciał, nie umiałby wyrazić słowami,
jak niezwykła była w jego oczach.
—
Elizabeth… — westchnął ciężko, ukrywając twarz w pachnących fiołkowymi
perfumami włosach.
Ich
zapach mieszał się z naturalną wonią jej ciała i delikatną nutą krwi, która
niedawno zdobiła jej usta. To niesamowite połączenie działało na jego zmysły z
ogromną siłą, czarując dodatkowo skąpany w euforii umysł. Napawał się
wrażeniami węchowymi, zaciągając się słodkim aromatem ze wszystkich sił,
pragnąc zatrzymać w sobie ich skrawek, by cząstka tej chwili żyła w nim już na
zawsze. Noc, która ponownie ich złączyła. Tym razem nie zamierzał pozwolić, by
cokolwiek zepsuło im tę chwilę. Do końca ich krótkiego, wspólnego życia
postanowił bronić tego szczęścia, którego wspólnie tak bardzo pragnęli i równie
mocno obawiali się zaznać.
Demon tulił do
siebie nastolatkę, starając się kontrolować siłę uścisku, by nie zrobić jej
krzywdy. Nie krzyczała, nie wierciła się, nawet nie próbowała zareagować, jakby
wiedziała, że właśnie tego potrzebował. Po prostu jej bliskości, chwili, by
upewnić się, że to była prawda. Nigdy nie myślał o sobie w kategoriach słabej,
przepełnionej emocjami istoty, ale przy Elizabeth właśnie taki był. Odkrywając
przed nim uczucia, wyrzucając karty prosto na stół, ściągnęła z niego maskę,
pierwszy raz od dawna mając szansę zobaczyć, jaki był, kiedy nie grał.
Lizz pozwoliła,
by Michaelis ją przytulił. Nie była pewna, czy jego brak odpowiedzi to coś
dobrego czy złego. Wsunęła ręce pod jego ramiona i delikatnie objęła go w
odpowiedzi na cichy jęk, drażniący uszy przyjemnym brzmieniem jej imienia.
Uwielbiała, gdy go używał. Bez względu na okoliczności, za każdym razem, gdy z
jego ust padało: „Elizabeth” w odróżnieniu do zwyczajowego: „panienko”, robiło
jej się ciepło na sercu. Teraz jednak wręcz wrzała, lecz jej zapał nieco
ostygł, kiedy pośród przyprawiającej o zawrót głowy mieszanki emocji poczuła,
że demon delikatnie drżał. Rozkojarzona odsunęła się od niego nerwowo. Położyła
dłonie na policzkach kamerdynera i uniósłszy jego głowę, zmusiła mężczyznę, by
na nią spojrzał.
— Sebastian? —
zapytała zmartwiona, widząc wzbierające do jego oczu łzy.
On nie płakał, Sebastian
nie płakał. Nie mógł płakać, to było do niego zupełnie niepodobne. Chociaż
wciąż z trudem walczył ze sobą, by kropelki słonej cieczy nie zalały jego
policzków, dla niej samo to zasługiwało na miano płaczu. Nieśmiało dotknęła
jego powieki i przetarła ją, pozbywając się łez. Przysunęła się bliżej
Michaelisa i niemo pytając o pozwolenie, wpatrywała się w niego, by po chwili
złączyć ich usta w nieśmiałym pocałunku. Delikatne, miękkie wargi demona
rozchyliły się lekko, przyjmując niepewnie dotyk nastolatki.
Podobno wargi
były najwrażliwszym miejscem ludzkiego ciała, dowiedział się o tym któregoś
dnia, kręcąc się po szpitalnych korytarzach, kiedy wraz z hrabianką
rozwiązywali sprawę Wampira. Informacja utkwiła mu w pamięci i chociaż nie
zamierzał sprawdzać, czy z nim jest podobnie, w chwili, gdy nastolatka musnęła
jego usta, przekonał się, że tak właśnie było. Choć całe jego ciało łaknęło jej
dotyku i sam niewielki ciężar szlachcianki napierający na jego kolana
przyprawiał skórę Kruka o narastające mrowienie sunące coraz wyżej aż do
podbrzusza, to jednak dwie blade wargi i ciepły oddech szlachcianki na sekundę
przed tym, jak go pocałowała, uderzył w niego falą obezwładniającej
przyjemności. Z każdą chwilą wzrastała w nim ekscytacja. Mimowolne drżenie
kończyn przyprawiało o coraz większą frustrację, a podnosząca się temperatura
ciała zmuszała je niemal, by wymagało na demonie, aby uwolnił je z krępujących
ubrań.
Serce Elizabeth
waliło jak szalone, odbijając się echem w jej uszach. Całowała Sebastiana – po
raz kolejny, przecież nie pierwszy raz, ale w przeciwieństwie do poprzednich,
tym było inaczej. Tak, jak tylko dwa razy wcześniej. Wiedziała, do czego
zmierzają ich niewinne pieszczoty. W każdej chwili mogła je przerwać, zmienić
zdanie, tchórzliwie wycofać się po raz kolejny, ale nie czuła strachu. Jedynie
zdenerwowanie, podsycane pożądaniem, wprawiało ją w lekkie drżenie, kiedy
pocałunki demona stawały się coraz bardziej intensywne. Głosik w głowie
podpowiadał jej, by ściągnęła z niego kamizelkę irytująco drażniącą jej skórę.
Zawahała się. Nie była pewna, czy on też tego chce. Choć mogłoby się to wydawać
zupełnie bezsensowne w sytuacji, w jakiej się znaleźli, czuła irracjonalny lęk
przed przejęciem inicjatywy. To zawsze Sebastian pchał sprawy do przodu, on ją
rozbierał, przenosił na kolejne poziomy przyjemności. Ale teraz zdawał się
równie zagubiony i sparaliżowany, co ona. Nie mogła liczyć na to, że znów
wszystkim się zajmie, podczas gdy ona będzie tylko pozwalać, by ogarniała ją
coraz większa przyjemność. Powiedziała, że się nie boi, musiała dać tego dowód.
Nieśmiało
odsunęła dłoń od twarzy demona i położyła ją na jego piersi. Pocałunki
Sebastiana po chwili stały się śmielsze, jakby dawał jej znać, że wiedział, co
planowała i nie miał nic przeciwko. Ośmielona zaczęła zdejmować z niego ciemny
materiał, a kiedy skończyła, przywarła do mężczyzny ponownie, skupiając się na
pocałunku. Smukłe dłonie demona wśliznęły się pod jej koszulę i przez chwilę
wodziły po nagim ciele, lecz szybko z tego zrezygnowały.
Odsunął od
siebie Elizabeth, lekko chwytając ją za ramiona. Przez chwilę, która w odczuciu
obojga trwała wieczność, wpatrywali się w siebie, podziwiając piękno
rozszerzonych źrenic i wypieków na policzkach będących niepodważalnym dowodem
wzajemnej ekscytacji. Na obliczu hrabianki demon bez trudu dostrzegł
zaskoczenie zwolna przeradzające się we wstyd. Nie zamierzał pozwolić, by
zwątpiła w siebie w takiej chwili.
— Elizabeth —
zaczął ciepło, uśmiechając się do dziewczyny w tak poruszający serce sposób, że
do jej oczu napłynęły łzy; od dawna pragnęła, by choć jeszcze raz zobaczyć go
tak szczęśliwego. — Ja też cię kocham — dodał i zaczął powoli zdejmować
rękawiczki.
Spod
śnieżnobiałego materiału wyłonił się delikatnie lśniący ametystowym blaskiem
znak kontraktu, który w reakcji na przeżycia dziewczyny nie pozostawał
obojętny. Hrabianka z chwilowym zafascynowaniem wpatrywała się w pieczęć, lecz
po chwili jakaś niewidzialna siła pchnęła ją naprzód. Ujęła lewą dłoń demona i
zaczęła składać na jej wierzchniej warstwie delikatne pocałunki.
Zaskoczony
demon obserwował, jak fioletowa poświata okala twarz jego pani, kiedy jej
gładkie wargi pieściły stęsknioną skórę na dłoni. Prawie nigdy nie mógł
dostąpić zaszczytu dotykania jej bezpośrednio. Rękawiczki od zawsze stanowiły
nieodzowną barierę dzielącą ich ciała. Ile razy chciał się ich pozbyć? Jak
często żałował, że je na sobie miał? Nie był nawet w stanie zliczyć, ale czując
przyjemne, ciepłe łaskotanie warg Lizz, wiedział, że warto było czekać na tę
nagrodę. Kiedy wreszcie mógł jej dotknąć, każde najdrobniejsze odczucie
przechodziło przez całe jego ciało, wyraźnie sygnalizując, jak wielką sprawiało
mu to przyjemność.
Wolną dłonią
Sebastian zaczął rozpinać koszulę swojej pani, lecz dziewczyna przysłoniła się
lekko, wyraźnie nie czując się gotowa, by obnażyć się przed nim do reszty.
Jednak po chwili obie jej dłonie dorwały się do jego koszuli, niecierpliwie
próbując powtórzyć wyczyn zręcznych palców kamerdynera. Kiedy uporała się z
guzikami, rozsunęła jasny materiał i przytuliła się go nagiego torsu
Michaelisa.
Był chłodny.
Wiedziała o tym, jego ciało nigdy nie było tak ciepłe, jak to jej. Nie
naturalnie. Kiedy się zapominał, mogła poczuć, jaki był naprawdę, ale wbrew
temu, czego się najwyraźniej spodziewał, momentalnie podnosząc temperaturę
swojego organizmu, nie przeszkadzało jej to. Sama bliskość mężczyzny
rozgrzewała ją wystarczająco. Gładkość jego skóry, jej cudowny, różany zapach,
subtelnie otulający dziewczynę przyjemną wonią pełnej tajemniczości mieszanki,
dawały jej poczucie niesamowitej bliskości i bezpieczeństwa – uczuć, które
kiedyś również do niego żywiła, a teraz ze zwielokrotnioną mocą uderzały w nią
wszystkie na raz, do reszty upajając zalany hormonami szczęścia umysł.
Demon chwycił
dziewczynę i ostrożnie położył ją na łóżku. Ściągnął z siebie koszulę, a potem
pochylił się nad nastolatką i ponownie ją pocałował. W ślad za górnym okryciem
w krótkim czasie poszła również reszta garderoby zdejmowana w coraz większym
pośpiechu. Sebastian wciąż nie mógł uwierzyć, że to działo się naprawdę i nie
było tylko pięknym snem stworzonym przez jego umysł w ramach kary za to, że
pozwolił sobie na odpoczynek.
Delikatnie
sunął dłońmi po nagim, niezwykle podatnym na dotyk ciele hrabianki. Drażnił je
paznokciami, sprawiając, że na skórze dziewczyny pojawiała się gęsia skórka,
której towarzyszyły nerwowe wzdrygnięcia. Czuł jej zdenerwowanie. Nie robili
tego od tak dawna i choć nie był to ich pierwszy raz, obojgu wydawał się nie
mniej magiczny. Nieporadne ruchy nastolatki wydawały się Michaelisowi niezwykle
urocze. Nie komentował ich, nie chcąc wzbudzać w Elizabeth zażenowania, ale w
myśli śmiał się do siebie i cieszył, że będzie tym, który po raz kolejny
wprowadzi ją w świat cielesnej przyjemności.
Lizz oddychała
ciężko, wydając z siebie pomruki i krótkie jęki, które ze wszystkich sił starała
się powstrzymać. Czuła się skrępowana, nie wiedziała, co zrobić z rękami, jak
się położyć i przede wszystkim: co właściwie robić dalej. Działała
instynktownie, ale w pewnym momencie musiała się poddać i zdać na Sebastiana,
przyznając przed sobą, że zwyczajnie nie dawała rady kontrolować sytuacji. Jej
długie włosy niedbale rozsypane na poduszce łaskotały nagie plecy i ramiona, a
kruczoczarne kosmyki czupryny jej kochanka drażniły brzuch, kiedy nachylił się
nad jej klatką piersiową i zaczął pieścić sutki nastolatki językiem.
Sebastian
doskonale wiedział, co robi. Starał się ośmielić dziewczynę, powoli sprowadzać
na nią coraz większą przyjemność, aby uniknąć zdenerwowania i bólu, który mógł
być następstwem tego, co mieli zrobić. Czule dbał, by nastolatka cały czas
czuła się bezpieczna, a wzrastające w niej pożądanie coraz silniejsze, aż w
końcu podda się temu uczuciu, przestanie myśleć i zwyczajnie da się porwać
pożądaniu.
Dłonią gładził
jej brzuch, powoli przenosząc pieszczoty coraz niżej, na jej podbrzusze, a
potem uda, wykorzystując paznokcie, by czule podrażnić rozgrzaną skórę. Kiedy
zniecierpliwiona nastolatka, nie mogąc się pohamować, lekko wypchnęła biodra w
górę, wiedział, że jest gotowa na kolejny krok.
Spojrzał jej w
oczy. Nie musiał nic mówić, rozumieli się bez słów, bezbłędnie odczytując z
twarzy niezbędne informacje. Ręka demona przeniosła się na szyję nastolatki.
Nachylił się tuż nad jej ustami, a dłoń delikatnie zsuwał w dół po jej mostku i
brzuchu, napawając się uderzającym w jego wargi gorącym powietrzem
wydobywającym się z ust Elizabeth. Michaelis przeniósł rękę jeszcze niżej i
zaczął powoli pieścić dziewczynę. Hrabianka wzdrygnęła się ponownie. Przygryzła
dolną wargę, zacisnęła dłonie na pachnącej lawendowym proszkiem do prania
pościeli i znów starała się zachować ciszę.
— Nie krępuj
się, kochanie — wymruczał demon, wprost do ucha nastolatki.
Dreszcz, który jego
szept wywołał w szlachciance, był silniejszy od niej, westchnęła przeciągle i
zaczerwieniła się ze wstydu. Chciała odwrócić wzrok, ale w oczach Sebastiana
widziała, jak bardzo podniecał go każdy dźwięk, który z siebie wydawała.
Nieśmiało pozwoliła sobie powtórzyć westchnienie, a błysk w oczach demona
jedynie wzmógł jej pożądanie. Z każdą chwilą zaczynała czuć się pewniej,
przyjemność przejmowała coraz większa kontrolę nad jej ciałem i umysłem. Dłonie
powoli odnajdywały swoje miejsce, a biodra poruszały się rytmicznie wraz z
ruchami palców Sebastiana. Kamerdyner uznał, że jest gotowa.
Ostrożnie
wsunął palec do jej wnętrza, dławiąc przeciągły jęk pocałunkiem. Na chwilę
oboje przestali się ruszać, dając dziewczynie czas, by oswoiła się z nową
sytuacją. Oczekiwanie zdawało się trwać wieczność, jednak ból znikał coraz
szybciej, w miarę, jak Elizabeth skupiała się na myśleniu o tym, w jak
cudowniej sytuacji się znalazła. Nieprzyjemne uczucie ustąpiło, a ruchy bioder
nastolatki wzmogły się, prosząc o więcej pieszczot.
Nie musiała
domagać się zbyt długo. Ciche pojękiwania, napięte, rozgrzane ciało i nerwowe
drżenie były dla bruneta najcudowniejszym z rozkazów, jakie kiedykolwiek mu
wydano. Podniósł się, i nie przestając pieścić nastolatki, rozchylił jej nogi i
klęknął pomiędzy nimi. Lizz spojrzała na niego przestraszona, lecz nie
powstrzymała go. Niecodzienna sytuacja zupełnie ją przerastała, ale pragnęła,
by to zrobił. Wyciągnęła do niego ręce, prosząc, by się do niej zbliżył.
Demom
uśmiechnął się, raz jeszcze zastygając na moment w bezruchu, by zapisać w
pamięci kolejną, upragnioną scenę. Chwilę później ostrożnie wszedł w ukochaną,
pochylił się i wziąwszy dziewczynę w ramiona, ponownie złączył ich usta w
długim, namiętnym pocałunku. Ich ciała złączyły się w jedność, wzbudzając
uczucie niesamowitej przyjemności i pewności, że to, co robili, było właściwe.
Jakby wreszcie odnaleźli ten upragniony, idealny stan, w którym nie istniały
troski, ból ani żadne problemy życia doczesnego. Byli ponad to, w całości
oddając się pożądaniu, które z każdą chwilą popychało ich dalej ku spełnieniu.
Nastolatka nie
była w stanie myśleć. Wszystkie jej zmysły całkowicie skupiały się na
Sebastianie, bombardując mózg setkami bodźców, których przetwarzanie było zbyt
przyjemne i pochłaniające, by zrezygnować chociaż z cząstki tych wrażeń na
rzecz chłodnej logiki. Było jej dobrze, doskonale. Niedowład kończyn ani trochę
nie wpływał na jakość stosunku, wbrew temu, czego się obawiała. Michaelis
doskonale potrafił obrócić każdą jej wadę w zaletę, za nic mając sobie, co
mogłaby o nim pomyśleć. On również dał się pomieść przyjemności. Choć z trudem
dawał radę panować nad sobą, by nie zrobić jej krzywdy, wrażenia, które
odczuwał, były dla niego czymś niemal mistycznym. Zbliżenie z Elizabeth nijak
miało się do niezliczonych aktów seksualnych, których doświadczał w ciągu swego
niemal nieskończenie długiego życia. Przy nim wszystkie bladły, stawały się
zupełnie pozbawione sensu. Czy tak właśnie działała miłość? Czy to ona
sprawiała, że seks stawał się czymś więcej niż czynnością, której celem było
jedynie zaspokojenie zwierzęcego popędu? Nie wiedział, ale wszystkie znaki
jasno sugerowały, że tak właśnie było.
Ta drobna
istota, która wiła się w jego objęciach, nieświadomie potrafiła wstrząsnąć
całym jego światem. Tak szczera, niewinna i niedoświadczona – gdyby była jedną
z demonic, które zwykły zaspokajać go w piekle, wygnałby je po chwili, uznając
za bezużyteczne. Jednak ludzka nastolatka, w której oczach odbicie jego twarzy
wydawało się lśnić najpiękniejszym blaskiem, jaki przyszło mu widzieć, każdym
gestem wzmagała jego podniecenie. Jak zaczarowany ulegał jej dotykowi, odpowiadał
na nieudolnie przekazywane sugestie i czerpał z nich niebywałą satysfakcję.
Obserwował, jak
w miarę wzrastającego pożądania, Elizabeth stawała się coraz śmielsza. Trwające
dotąd w bezruchu nogi zaplotła wokół jego talii, starając się przyciągnąć go do
siebie, by być jeszcze bliżej, jakby całą sobą chciała się z nim złączyć, by
wspólnie przeżywać każdą z chwil miłosnego uniesienia. Demon spełniał jej
prośbę, poruszając się miarowo z coraz większą siłą i szybkością, a kiedy
przyspieszony oddech i coraz częstsze jęki nastolatki dały mu znać, że była
coraz bliżej spełnienia, ponownie ją pocałował i pozwolił, by jej wyzwolony
instynkt przejął kontrolę nad sytuacją, robiąc wszystko, by osiągnęła jak
największą przyjemność.
Sam nie zaznał
przywileju zaspokojenia się wraz z nią. Nie żałował jednak. To było dla niego
zrozumiałe, oczywiste niemal. Gdzieś w głębi duszy miał nadzieję, że uda im się
szczytować wspólnie, ale biorąc pod uwagę różnice w doświadczeniu, nie było w
tym nic dziwnego. Hrabianka jednak nie chciała go zawieść. Przez chwilę leżała
półprzytomna, przytulając głowę Sebastiana do swojej piersi, cicho powtarzając
jego imię głosem przepełnionym tak wielką radością, że każdym dźwiękiem zdawała
się dzielić nią z kochankiem.
Czuła się
doskonale, ale wiedziała też, że nie tak to powinno wyglądać. Nie chciała być
samolubna, nie planowała potraktować go jak służącego, który po spełnieniu
swojej powinności stawał się zbędny. Pragnęła, by i on mógł doświadczyć tego
niesamowitego zjawiska, dla niej wciąż będącego nowym, nie do końca odkrytym i ogromnie
ekscytującym. Podniosła się i niezgrabnie klęknęła przed demonem. Zaczerwieniła
się jeszcze bardziej, drżącą dłonią sięgając do krocza mężczyzny. Nie
wiedziała, jak właściwie powinna zabrać się za to, co planowała zrobić, lecz
była pewna, że nie spocznie, dopóki nie obdaruje Michaelisa taką samą
przyjemnością, jaką on zgotował jej.
Demon wzdrygnął
się zdezorientowany. Nie spodziewał się tego po niej. Dotąd nigdy się tak nie
zachowywała, chociażby dlatego, że ich dwa poprzednie stosunki szczęśliwie
zakończyły się niemal jak w historiach miłosnych, w których para zawsze
szczytowała razem. Nie podejrzewał hrabianki o coś takiego, była zbyt
niedoświadczona, zawstydzona i wykończona po niedawnym stosunku, ale w jej
oczach widział tę niezwykłą determinację i już wiedział, że nie odpuści.
— Elizabeth,
nie musisz tego robić… — powiedział niezbyt przekonywująco, kiedy nastolatka
pochyliła się nad jego kroczem.
Poczuł oddech
dziewczyny na swoim członku, a z jego ust wydobyło się ciche westchnienie, za
które momentalnie skarcił się w myśli, nie chcąc w żaden sposób namawiać
szlachcianki do czegoś, na co mogła nie być tak gotowa, jak jej się zdawało. Dziewczyna
uniosła głowę i ponownie spojrzała na niego spojrzała. Jej wielkie, błękitne
oczy, na dodatek z tak ekscytującej perspektywy, sprawiły, że demon ponownie
poruszył się niecierpliwie, nie mogąc ukryć, jak bardzo miał ochotę, by to
zrobiła.
— To prawda.
Ale chcę — odparła lekko i uśmiechnęła się do Sebastiana, a potem znów
pochyliła się nad nim i delikatnie
zaczęła pieścić językiem jego penisa.
Ciało
kamerdynera po raz kolejny opanowała narastająca przyjemność. Wzrokiem chłonął
klęczącą przed nim nastolatkę i powstrzymywał się przed wpleceniem palców w jej
włosy, ale po krótkiej chwili przegrał potyczkę i pozwolił sobie na ten drobny
gest. Nieporadne starania Elizabeth po raz kolejny w niezwykły sposób nie tylko
go nie irytowały, ale nawet jeszcze bardziej wzmagały przyjemność. Samo uświadomienie
sobie sytuacji, w jakiej się znalazł, niezwykle go ekscytowało. W końcu
przestał myśleć o trudnościach, jakie
czekają nastolatkę. Pozwolił, by robiła, na co miała ochotę, a sam oparł się na
wyciągniętej w tył ręce, przymknął powieki i głaskał hrabiankę po głowie.
Nie było jej
łatwo, miał tego świadomość, ale kiedy poczuł, jak gładkie, ciepłe wargi
otulają jego członka, lekko poruszył dłonią, dając jej znać, by postarała się
zmieścić do ust jak największą część jego męskości. Pełne determinacji starania
Lizz oddziaływały na niego z coraz większą mocą, a kiedy nieco przywykła, odnalazła
rytm i zaczęła poruszać członkiem demona, nie potrzebował już wiele czasu, by
zaznać spełnienia, dochodząc w ustach ukochanej.
Nastolatka
wytrzymała tyle, ile musiała, ale zaraz potem odsunęła się od niego nerwowo i
spojrzała spanikowana, nie wiedząc, co powinna zrobić. Sebastian sięgnął po
chusteczkę, przytulił do siebie dziewczynę i zaczął wycierać jej twarz.
— Spokojnie,
możesz wypluć — powiedział, głaszcząc ją po plecach.
Rozbawiła go,
ale zachował spokój, nie chcąc wprawiać jej w zażenowanie. I tak dzielnie to
zniosła. Znał nie jedną, która po pierwszym razie zwyczajnie krzyczała,
wymiotowała i panikowała, nie spodziewając się takich doznań. W książkach i w
opowieściach to zawsze wyglądało tak czysto, prosto i idealnie, w
rzeczywistości było jednak inaczej, dobrze o tym wiedział, w końcu sam nie raz
miał okazję poznać to na własnej skórze. Do wszystkiego trzeba przywyknąć, a
niektórych rzeczy nie dawało się polubić. Elizabeth jednak zniosła to naprawdę
dobrze, choć i tak jej przerażona mina zwyczajnie go bawiła.
Kiedy
szlachcianka znów poczuła się pewniej, dotarło do niej zmęczenie. Mętnym
wzrokiem wodziła po twarzy demona, nie mogąc skupić się na konkretnym punkcie.
Michaelis próbował z nią rozmawiać, ale ledwie przytomna zwyczajnie nie była w
stanie. Pomógł więc dziewczynie położyć się w łóżku, wytarł ją z resztek
nasienia i przykrył dokładnie, a potem zniknął w łazience, by doprowadzić się
do porządku.
Rany :D co za rozdzial ... Sebek to zwierz , a Lizz uhhh..... xd nwm co powiedziec az.. ale chwalę i czekam na dalsze peryferie tej dwójki :)
OdpowiedzUsuńChyba miałaś na myśli perypetie xD.
UsuńDzięki ♡.
wow wow i wow boskie
OdpowiedzUsuńHahaha, no dzięki xD.
UsuńW pewnym momencie pomyślałam; niech mnie ktoś zastrzeli. Spodziewałam się, że Sebastian nie odrzuci uczuć swojej pani bo wtedy by wyszedł na totalnego idiotę niegodnego królewskiego tronu. Ale rozdział cudowny :D Nie spodziewałam się takiego rozwoju akcji :) Już widzę, co będzie się działo rano.. jak oni przejdą nad tym do porządku dziennego ? Ja bym nie mogła na miejscu Lizzy :3
OdpowiedzUsuńChryste a co będzie jak dowie się o tym Epignos. Tutaj ślub, wszystko super a zaraz skacze na bok bo jakaś fioletowo-włosa nastolatka wyznała mu miłość :D Współczuję i Sebusiowi i Elizabeth.. teraz będą mieli naprawdę ciężko.
Tylko ponawiam pytanie; jak to teraz będzie ? Znów to " panienko " i sztywny jakby kij połknął ? Nosz na litość masz nadzieję, że nie ;) Czekam na dalsze losy, oby wszystko się ułożyło. Lizz za dużo przeżyła i zasługuje na chwilę szczęścia :3
WENKI :D
Jak to między nimi będzie - to doskonałe pytanie! Wszystko się wyjaśni, oczywiście! Bo przecież to może być pierwszy raz, jak nagle nie wydarzy się ciś okropnego i znów ich nie rozdzieli... xD.
UsuńCo do Enepsignos... W piekle jest inaczej. Dla niej najgorszy był fakt, że Sebastian kocha inną. To, że się z nią bzykał, to już nieco drugoplanowa sprawa :P. Zresztą oba i tak jest na niego wściekła do granic możliwości, gorzej już chyba nie będzie.
Dziękuję :*. Do zobaczenia w sobotnim rozdziale. Tam też będą ważne rzeczy xD.
Nami ja się w ogóle tego nie spodziewałam. Myślałam , że będzie rozmowa a tu proszę (lenny). Poprostu nie mam słów no i eee ja wiem , że ty tego nie lubisz i mi też to się nie podoba. Ale no jak każda kobieta chłoneam ten rozdział. No i wielkie brawa dla Ciebie bo wiele razy mówiłaś , że nie czujesz się w tym temacie dobrze. Ale nie tu masz mój szacunek niszczy. Czekam na następny rozdział!
OdpowiedzUsuńHahahaha, dzięki xD. Widzisz, tyle czasu, a ja dalej umiem Was zaskoczyć xD. Ma się tego skilla xD.
UsuńNo w seksie nie czuję się mocna, opisywanie go to katorga, no ale skoro się podobało, to kamień z serca, bo kurdeee... Te sceny są takie irytujące :P W kolejnym rozdziale będzie coś, co dużo przyjemniej mi się pisało, także zapraszam xD.
Do zobaczenia :*.
Właśnie się zorientowałam, że już są trzy rozdziały. Ostatnio nie miałam czasu tu zajrzeć. Dobrze, że jednak nie trzeba było sie pozbywać Kate. Było by mi szkoda Timmie'ego.
OdpowiedzUsuńNie spodziewałam się, że napiszesz to. Przez cały ten rozdział nie mogłam przestać się uśmiechać. Nareszczie wyznali sobię miłość. Jestem też bardzo ciekawa jak to będzie następnego dnia. Jak wrócą do wcześniejszej rutyny? Będę czekać na nastepny rozdział z niecierpliwością ^^
Dobrze, że jednak wpadłaś nadrobić <3. Bo trochę się ostatnio dzieje, zresztą już naprawdę powoli zbliżamy się do końca (nawet dziś napisałam coś, co mogę uznać za wkraczanie w końcowy etap tego tomu xDDDD), więc dziać się będzie. Kolejny dzień po stosunku to niezwykle ciekawa chwila. Sama byłam ciekawa, jak to będzie, dopóki tego nie napisałam. Mam nadzieję, że Wam się spodoba :P.
UsuńDzięki, że jesteś i do zobaczenia :*.
Przepraszam, że piszę komentarz o takiej późnej porze,ale miałam dziś OKROPNIE dużo nauki ( ledwo żyję XD) i dopiero teraz zabrałam się za czytanie. A rozdział boski ^^ Wiedziałam, że Sebastian nie odrzuci uczuć Lizz, wtedy pogorszyłoby to tylko sprawę i kto wie czy Lizz by się do niego odezwała. Cieszę się, że w końcu powiedzieli sobie wszystko, co od dawna nosili na sumieniu i mam nadzieję, że wszystko się ułoży tak życzę im szczęścia :* Spodobało mi się bardzo jak opisałaś uczucia Sebastiana czym jest dla niego miłość dla mnie to piękne i takie epickie <3 Zamurowało mnie jak powiedział do Lizz "kochanie" no kto by się po nim spodziewał, zawsze mówił do niej "panienko" Po tej całej nocy Sebastian pewnie nie będzie mógł skupić się na swojej pracy już to widzę no ciekawa jesten co będzie rano XD
OdpowiedzUsuńDo następnego rozdziału ! ;*
Nie ma sprawy, dla mnie to jest jeszcze wcześnie :*. Spać chodzę o 3-4 więc luzik xD.
UsuńAwwww, to takie urocze, że życzycie im szczęścia <3. Oni razem to tak niedościgniona rzecz w tym opku, że aż się nie chce wierzyć, że będzie okay, nie? :P Ae mooożeeee. Kto wie, ze mną nigdy nie wiadomo.
Co będzie rano, to się dowiecie w sobotę... rano! xD
A to kochanie było takie mrau, że sama aż się nim jarałam. Dorasta nam chłopak. Jeszcze trochę i będą z niego ludzie (chyba własne pocisnęłam demonowi xD).
Dzięki za komcia i do zobaczenia <3.
Nie pamiętam kiedy coś doprowadziło mnie do stanulubionych, w którym rzuciłam telefonem, ale ten rozdział to zrobił. Czytałam go przez właściwie cztery dni i za każdym razem po jakiś dwóchej akapitach odkładając telefon krzycząc że więcej tego nie czytam. I jak zwykle znów sięgałam po to cholerne urządzenie i czytałam dalej.
OdpowiedzUsuńWidzimy się za parę minut w nastepnym rozdziale!
Skoro nie lubisz takich scen, to po co się zmuszałaś? :P
UsuńI jakie parę mimut, w jakim rozdziale? O co chodzi :o.
Nie było tematu. Ogółem nie zmuszałam. Zwykłe napady śmiechu nie pozwalały na normalne czytanie.
UsuńCo do rozdziału... przyzwyczajenieprzy pisaniu komentarzy so... nie przejmujsię tym.
Ahahahahahahaaha oesu xD.
UsuńZałożyłam że nie lubisz seksów i Cię tak obrzydzał, bo ja właśnie tak co chwilę przerywałam pisanie, jak tworzyłam oneshota SebaxGrell xDDDD. Nawet mi nie przeszło przez myśl, że to ze śmiechu Ahahahaha ahahahaaha. Mam teraz z siebie taką bekę, że chyba ómrę motzni xD.
Nie było mnie. Dojść długa nawet. Wracam i widze 3 nowe rozdziały z czego w dwa nadal nie wierze.Nadal do mnie nie dociera co sie tu stało.Zaczne od początku. Kate nie jest wiedźmą? Szkoda myślałam, że zgadne,ale pomysł z sztyletem niezły.Nie wpadłam na to. Mam nadzieję, że więcej takich sytułacji nie będzie. A wyznanie Lizzy było po prostu świetne. Nie sądziłam, że to sie stanie. Zawsze coś im przeszkadzało,psuło się. Oby tym razem nic sie nie stało. Nareszcie są szczesliwi, tyle na to czekali. I teraz ostatnia sprawa bo dalej nie wierze, że to sie naprawde dzieje. Napisałaś taką scenke a podobno nie lubisz pisać takich rzeczy xd więc brawa dla ciebie. Świetnie ci wyszło ^^ nie sądziłam, że będą takie szczegóły. Teraz takie podsumowanie: Kiedy pisałaś scenke z Enepsi nie podobało mi się. Wcale nie dlatego, że jej nie lubię xd po prostu wydawało mi się, że był to wymuszone, pisane z niechecią... ogólnie wydawało mi sie sztywne i według takiej regółki jak sa np:w podręcznikach od biologi, poradnikach itp. Teraz po tych paru upłuwie czasu znowu piszerz taką scenke. Wydaje mi się, że jest ona napisana w zupełnie inny sposób. Nie jest sztywna i według jakiegoś schematu. Jest bardziej emocjonalna, widać w niej uczucia i przeżycia bohaterów. Jest napisana bardziej naturalnie. Bardzo dobrze ci to wyszło i ten rozdział i poprzednie tylko jedno pytanie. Kiedy Sebastian i Lizzy kochali się dwa razy ? Z tego co wiem raz był na początku, co po tym Lizzy straciła pamięć. A drugiego nie pamiętam. Coś znowu przegapiłam xd i kolejna rzecz. Gdzieś w rozdziale z piekła (chyba noc poślubna Sebastiana) Enepsi wspomina, że żaden człowiek nie dałby Sebastianowi spełnienia, mówi też że wie iż przez setki lat jak żył w świecie ludzi nie dosnał spełnienia,ponieważ prędzej by rozerwał śmiertelniczke im zdążył by dojść. I teraz jest ta scena z Sebastianem i Lizzy ... to przez ich miłość do siebie ? Podczas czytania zaczełam wspominać początki opowiadania. Aż strach uwierzyć, że tyle się zmieniło. Pamiętam jak zaczełam czytać ( opowiadanie miało wtedy chyba już trzy sezony jak nie cztery) i wszysto było takie niejasne. Nie wiedziałam co stało się z rodziną Lizzy. Jak ją torturowali. Na początku pomyślałam,że trzymali ją w klatce,bili i gwałcili, ale potem dotarłam do 2 sezonu i wszystko pomału zaczynało się rozwijać xd moje przypuszczenia okazały się być błędne, a to opowiadanie jeszcze bardziej kreatywne niż sądziłam. Teraz kiedy wiadomo już o najważniejszych rzeczach ( pewnie zaskoczysz mnie jeszcz nie raz) pomyślałam,że naprawdę dużo się zmieniło. Oby tak dalej i mam nadzieję, że nieporzucisz pisania kiedy róża dobiegnie końca. Żałuj, że nie zaczełam czytać od początku powstania róży. Gratulacje rodziałów i ogólnie opowiadania <3
OdpowiedzUsuńHaha dziękuję <3.
UsuńJak zapomnę odnieść się do którejś czesci komcia, to przepraszam, ale tu jest tyle wątków xD.
To może od początku:
Kate nie jest wiedźmą, chociaż wszyscy tak zakładali, to w sumie zabawne xD. I tak, Lizz wreszcie wyznała Sebastianowi uczucia! Brawo ona!
Vo do scen seksu: akurat to o Eni pisało mi się z początku lepiej, za to z czasem mi zbrzydło i to urwałam w trakcie. Ten opis teraz był przez cały czas tak samo męczący, ale ja potajemnie ćwiczyłam przez cały ten czas i chociaż dalej nie lubię tego pisać, to już nieco mniej mnie obrzydza, no i dzięki temu łatwiej wybrać słowa. No i mam już utarte schematy i konstrukcje (a nie jedną, jak autorka Grey'a xDDDD).
Sebastianowi było dobrze, bo on jest demonem z uczuciami - jest onny od większości. Poza tym tylko Lizz kochał naprawdę i to wzmocniło jego doznania, nawet w w którymś momencie rozdziału to domniemuje.
No i jaram się, że wspominasz o tym mnóstwie niewiadomych, które się rozwiązują. Taki był zamysł, jak już wiedziałam, o czym dokładnie chcę pisać (gdzieś na poziomie urodzin Lizz z 1 tomu). Chciałam stworzyć historię, która będzie odkrywała powoli wszystkie niuanse, żeby na koniec wszystko stało się jasne. Część pewnie i tak nie będzie, bo sporo rzeczy wyjaśniłam subtelnie, tak, żeby ktoś, komu naprawdę zależy, dał radę się doszukać. No i nie przeczę, że pewnie o kilku rzrczach w trakcie zapomniałam. Mam słabą pamięć, a opowiadanie ponad 1300 stron, byłoby dziwne, gdybym nie zapomniała. Ale to będę poprawiać, jak skończę całe opko. A pisać pewnie nie pezestanę. Co ja bym wtedy robiła xD.
Dziękuję za komcia i do zobaczenia w kolejnym rozdziale! :*
Ładne seksy, czekam na ich życiową tragedię.
OdpowiedzUsuńBtw, "lawendowym proszkiem do prania" aż mi się niedobrze zrobiło, bo teraz ja ciągle pachnę lawendą, bo smaruję nią oparzenia i mi aż niedobrze od niej ( inna sprawa, że to dzięki niej są już blizny i to o wiele lepsze, niż ta na dłoni).
To już wiem, co tak reklamowałaś rozdział golizną T_T
No, bo była golizna xD. Te obrazki zawsze nawiązują do treści rozdziału. Przynajmniej się starają, bo nie zawsze wychodzi.
UsuńAle wiesz co? Okropna jesteś xDDDD. Ledwo się zeszli, a Ty już czekasz na dramę?!?!?11111oneoneone
Toż to się nie godzi! Muszą być szczęśliwi! A nie, moment... To Róża xDDDD.
Wcale nie, zbyt znam różę i skoro zdecydowałaś się na akt cielesny, to katastrofa wybije im co najmniej pół służby łącznie z sędziwym Fryderykiem. A szczęśliwi już byli- szczególnie gdy Sebuś szedł się umyć ( ͡° ͜ʖ ͡°) albo nie, wcześniej był szczęśliwszy xDDDD
UsuńDzielna Elizabeth <3 XDD Podołała. W końcu musiało być sprawiedliwie, tak? ( ͡° ͜ʖ ͡°)
OdpowiedzUsuńFajny rozdział ^^ Nawet bardzo fajny ^^ Ale dobra! Koniec, bo wyjdę na jakiegoś zboczucha haha XD