Wreszcie długo oczekiwany przez niektórych rozdział, ale nie zdradzę, co takiego się wydarzy, czytajcie! xD
W ogóle nawet nie zwróciłam uwagi, a mamy już koniec marca... Zostało mi 26 dni młodości, a potem to już naprawdę równia pochyła ku śmierci xDDDD. SEBASTIANIE, CZEKAM! To dobry moment, żebyś się zjawił i nadał mojemu życiu jakiś sens, czy coś tam :P. No, pomarzyć zawsze można.
Skoro już przykułam Waszą uwagę rozdziałem, to wspomnę jeszcze, że na FanPageu (odnośnik znajdziecie po prawej stronie bloga) organizuję konkurs, w którym wygrać można 24 tom mangi Kuroshitsuji. Zapraszam do udziału, potrzeba dziesięciu zgłoszeń, żeby w ogóle się odbył, także wszystko w Waszych rękach! :D
Miłego! :*
=======================
W końcu, po
kilkunastu minutach uspokajania, które Anasi skrupulatnie dokumentował w
podręcznym notesie, dziewczyna wydała się wystarczająco spokojna, by można było
spróbować przeprowadzić badanie. Araksjel podszedł do niej po raz kolejny,
wyciągając przyrząd do badań, na którym nastolatka skupiła wzrok.
— Jest
porysowany z prawej strony i czuć od niego krwią — powiedziała, dzieląc się
spostrzeżeniami.
— Doskonale,
masz rację. Ale jest czysty, czujesz tę szczypiącą woń? Tym zostało odkażone —
odparł dumnie Kruk. — Kiedy Araksjel będzie cię badał, przyjrzyj się pióru
Anasiego, potem mi opowiesz — poprosił, wskazując ogonem trzymany w dłoni
informatora przedmiot.
Lizz dopiero
wtedy zorientowała się, że Amon z jej wspomnień miał ogon, że jej Sebastian
miał ogon. Na chwilę zupełnie się wyłączyła, poświęcając całą uwagę niezwykłej
kończynie, którą z taką gracją poruszał Michaelis. Nie odezwała się jedna.
Chociaż wszystko wokół wciąż wydawało jej się nie do końca realne, zmysły
szalały i z wielkim trudem dawała radę zachować spokój, to jednak miała
świadomość tego, że prawdopodobnie to jednak życie i znajduje się w piekle. A
to oznaczało, że musiała słuchać się Sebastiana, w przeciwnym wypadku mogła
umrzeć, o ile śmierć miała ją kiedykolwiek dopaść, w co zaczynała lekko
powątpiewać. Wolała nawet nie zastanawiać się, co właściwie z jej duszą i
kontraktem, nie miała jeszcze na to siły. Myśl o tym zaledwie przemknęła prze
jej umysł, nie okupując go na dłużej, by najpierw dziewczyna mogła przywyknąć
do nowych realiów życia i możliwości swojego ciała.