Pochwalę Wam się dwoma minisukcesami.
Minisukces pierwszy:
dostałam 100% z kartkówki z japońskiego. To sukces, bo odkąd chodzę tylko raz w tygodniu, to mam trudniej. W poniedziałek będzie kolor, jeśli nie spadnę bardziej niż do 4+, to wszystko będzie dobrze <3.
Minisukces drugi:
Napisałam wczoraj pięć stron Róży na raz. I dobrze mi się pisało. Chętnie popisałabym jeszcze, ale mojemu pracodawcy nagle się przypomniało, że mnie zatrudnia i dowalił mi roboty na weekend xD. Nie, nie narzekam, właściwie się cieszę, bo hajsy <3. A że myślę o tym, by wybrać się na Mangificon, to im więcej funduszy, tym lepiej. Chociaż to jeszcze nic pewnego, bo bycie mną skutecznie ogranicza możliwości podróżowania dokądkolwiek. No ale chciałabym i się postaram zmienić to chcenie w robienie xDDDD.
Okay, chyba tyle...
Miłego! :*
===============================
Przyjaciele
przyglądali się z ukrycia ludziom niezwykle zafascynowani każdym ich ruchem,
słowem i gestem. Począwszy od samego obozu, przez posiłki, sposób bycia, na
częstym oddychaniu kończąc, ludzie byli obiektem niesamowitej ekscytacji i
źródłem wiedzy dla dwóch młodych istot, które nie mogły należeć do ludzkiej
rasy.
W pewnej chwili
dziewczyna poczuła niezwykle dziwne uczucie, które zdołała przyrównać do
połączenia upodlającego bólu z ogromnym głodem. Amon pragnął krwi. Wtedy
właśnie Elizabeth zorientowała się, kim był. Towarzysz chwycił jego drżącą rękę
w nadgarstku i odciągnąwszy go w tył, próbował uspokajać. Żądza młodego demona
była jednak zbyt silna, nie był w stanie jej kontrolować. Kompan podwinął więc
rękaw jasnej koszuli i zaproponował mu swoją posokę.
Chociaż Amon starał
się ze sobą walczyć, nie udało mu się powstrzymać. Żarłocznie wgryzł się w
kończynę przyjaciela i z ogromną wdzięcznością począł ssać niesamowicie
przepełnioną energią krew. Nie była smaczna – nie w ludzkim rozumieniu tego
słowa, lecz wszystkie towarzyszące jej piciu wrażenia sprawiały, że dziewczynie
udzieliła się ogromna euforia i sama zapragnęła poczuć się w ten sposób.
Lecz w miejscu,
w którym się znalazła, nie było ludzi, krwi, drzew, nie było nawet fizyczności.
Jedynie obrazy, dźwięki i niemożliwa do ogarnięcia rozumem przestrzeń.
Dziewczyna zaczęła się trząść, ponownie odwracając wzrok od nagranie, które
jakby z niej kpiąc, samo wibrowało, niecierpliwie czekając, aż ponownie na nie
spojrzy.
Gdy to
uczyniła, obrazu po raz kolejny przebiegały przed jej oczyma zbyt szybko, by
mogła je odróżnić. Nieprzyjemne uczucie powoli odchodziło w dal zastępowane
zupełnie innymi odczuciami, których nie potrafiła nazwać ani zrozumieć, póki
nie wpadła w trans, na nowo nadążając na fabułą wspomnień.
Dopiero z końcem
wspomnień, po czasie tak długim, że czuła się niezwykle stara duchem,
zorientowała się, czyje życie obserwowała przez cały ten czas. Jak wielkie było
jej zaskoczenie, gdy młodego, ciekawego świata demona powiązała ze swym
ukochanym. Jakież ogromne stało się jej oburzenie, gdy dowiedziała się, że
obserwował ją, a nawet stanął z nią twarzą w twarz, zanim jeszcze jej spokojne
życie wywróciło się do góry nogami.
Znów zapragnęła
uciec wzrokiem, lecz chęć zrozumienia wszelkich pobudek Sebastiana okazała się
silniejsza. Wiedziała już, że nim jej zmysły na nowo przywykną do zawrotnego
tempa obrazów, historia odbiegnie w tak odległą przyszłość, że bezpowrotnie
straci te wydarzenia, na zrozumieniu których desperacko jej zależało.
Dlatego też
wciąż śledziła wzrokiem poczynania ukochanego, dziwiąc się, złoszcząc, cierpiąc
i ciesząc, przeżywając wszystkie emocje wraz z nim. Dopiero wtedy zrozumiała,
jak wielkim przełomem na przestrzeni jego wiecznego życia było odkrycie uczuć.
Dotąd tylko wyobrażała sobie, czym musiało to dla niego być, lecz nie potrafiła
pojąć siły nowego odkrycia – nie, mając doświadczenie zaledwie kilkunastu lat
życia. Kiedy jednak zapoznała się z całymi mileniami istnienie Kruka, wreszcie
mogła to pojąc i uświadomiła sobie, jak bardzo pozostawiła go z tym samego
sobie.
Widziała zmiany
w jego zachowaniu, dostrzegała, jak z czasem przestawał być chodzącym ideałem,
za którego miała go od początku ich znajomości. Sądziła, że to głód tak na
niego działał, nigdy nawet nie przeszło jej przez myśl, że diametralna różnica
w postrzeganiu świata zwyczajnie przerosła długowiecznego Amona.
— Amon… Nigdy
mi tego nie powiedziałeś. Żałuję, że nie mogę ci powiedzieć, z jak wielką
radością kojarzy mi się to imię — westchnęła melancholijnie.
Zdawało jej
się, że wreszcie pojęła, co się działo. Była przekonana, że oglądanie jego
życia było zaledwie kolejnym etapem na jej drodze do śmierci. Sądziła, że może
w ten sposób demony nieświadomie starały się tłumaczyć przed ludźmi, czemu
muszą postępować właśnie w taki sposób. Po wszystkim, co zobaczyła, jedynie
utwierdziła się w przekonaniu, że bycie istotą piekielną nie oznaczało bycia
zepsutym, przesiąkniętym złem i nieczułym na piękno świata. Mogła śmiało
wspomnieć wszystkich klechów rozpowiadających niestworzone historie i pewnie
skonfrontować ich brednie ze swoją wiedzą, przynajmniej przed samą sobą
dementując wszelkie plotki na temat dzieci ciemności.
Nagranie
dobiegło końca, boleśnie przypominając Elizabeth cały ból i smutek, które
towarzyszyły Sebastianowi w ostatnich chwilach jego życia. Nie sądziła, że jej
decyzja bolała go aż tak. Wierzyła, że pogodził się z nieuniknionym, jednak
emocje przepływające przez nią za pośrednictwem filmu wskazywały na coś innego.
W miejscu, w
którym się znajdowała, nastała całkowita ciemność. Zdenerwowana dziewczyna
wyczekiwała końca, momentu, kiedy raz na zawsze straci świadomość, a jej dusza
zostanie strawiona. Domyślała się, że to, co dla niej trwało niemal wieczność,
w rzeczywistości musiało być zaledwie ułamkami sekund, bo w przeciwnym razie
Sebastian byłby już dawno martwy. I chociaż film się skończył, Lizz dalej
słyszała dziwny, charakterystyczny dla przewijania taśmy dźwięk, a chwilę
później ponownie oślepił ją blask, a przed oczami stanęła twarz znajomego
demona – Anasiego – który zszokowany spoglądał w obliczę króla.
Dalsza część
wspomnień wyświetlała się znacznie wolniej, albo dziewczyna zdążyła już do tego
przywyknąć– nie potrafiła jednoznacznie stwierdzić. Od pierwszych klatek
dokładnie widziała każdą ze scen, wraz z Amonem przeżywając całkowitą
dezorientację, strach, a w końcu ból, kiedy zorientował się, że jej martwe
ciało bezwładnie opiera się o jego ramię. Do jej oczu wezbrały łzy. Zaczęła
krzyczeć, ze wszystkich sił pragnąc wrócić do ukochanego. Nie była w stanie
znieść jego bólu.
Film ponownie
się urwał, tym razem towarzyszył temu niezwykle głośny, nieprzyjemny dźwięk.
Lizz zacisnęła mocno powieki, a kiedy nastała cisza, otworzyła je, licząc na
to, że zobaczy tunel, który zaprowadzi ją na koniec podróży. Jedna zamiast tego
ujrzała znajome, utrzymane w czerniach i purpurach wnętrze oświetlane
delikatnie bladymi płomieniami czarno-białych świec powtykanych w finezyjnie
powykręcane kandelabry.
— Seba… —
powiedziała z ogromnym trudem.
Była pewna, że
głos wydobędzie się z niej tak samo łatwo, jak jeszcze chwilę temu, ale teraz
każdemu jej ruchowi i oddechowi towarzyszył niesamowity ból. Obraz przed oczami
mienił się milionami barw, których drobnych różnic nigdy wcześniej nie
potrafiła dostrzec, podczas gdy uszy wyolbrzymiały dźwięk oddychania i bicia
serca tak bardzzo, że jej własny organizm przyprawiał ją o niesamowity ból
głowy.
Próbowała się
rozejrzeć, ale obolałe ciało stawiało ogromne opory przy najmniejszym nawet
drgnięciu. Pozostał jej jeden widok, który w swej prostocie okazał się
nieskończonym źródłem niesamowitości. Każdy drobny detal, zadrapanie na
świeczniku, drobinka kurzu wirująca w powietrzu, która z gracją opadła nad
płomień w mgnieniu oka anihilujący ją na wieczność. Dziewczyna była przerażona
i zachwycona tym, co widziała, ile widziała, i jak piękne wydawało jej się
wszystko wokół. Niemal jak we wspomnieniach Amona, które pamiętała jak przez
mgłę, potrafiąc przywołać jedynie niektóre wrażenia zmysłowe.
— Amon? —
zapytała, z niewiadomego powodu żywiąc nadzieję, że wzywając go w ten sposób
prędzej odniesie sukces.
Jednak nic się
nie wydarzyło. Nikt się nie zjawił, nikt jej nie zabił, nie umarła. Znajdowała
się w sypialni Sebastiana, tej samej, która wielokrotnie przewijała się w jego
wspomnieniach. Miejsce, gdzie pierwszy raz pił krew, gdzie pierwszy raz płakał
schowany pod łóżkiem w obawie przed złością ojca. To właśnie tu po raz pierwszy
się zaspokoił, uprawiał seks, zgwałcił niewinnego człowieka. Nie mogła
uwierzyć, że się tu znalazła. Może to
tylko moja wyobraźnia? Czy nicość może być świadoma? Pytała się, nie
potrafiąc znaleźć odpowiedzi.
W oddali
wyraźnie słyszała kroki. Im dłużej się na nich skupiała, tym więcej niuansów
dźwiękowych była w stanie wyłapać. Tupanie obcasów, ich rodzaj, szacowany
ciężar ciała właściciela. Następnie do stukotu butów doszły rozmowy, mnóstwo
rozmów, nieskończenie wile mieszającego się w głowie bełkotu, którego nie
potrafiła opanować, a któremu nieustannie towarzyszyło bicie serca przyprawiające
dziewczynę o nieposkromiony głód.
Zaczęła
panikować. Przez zdarte gardło wydobywała z siebie nieprzyjemne dla uszu
wrzaski, nawołując ukochanego, a w końcu też Anasiego, Samarela, Grella a w
przypływie desperacji nawet Enepsignos. Dopiero po kilkunastu minutach
zorientowała się, że to nic nie da. Chociaż na krześle koło drzwi wisiał
naprędce porzucony fartuszek – jakby ktoś jednak przy niej czuwał, a potem po
prostu dostał jakieś pilne wezwanie – nie wracał. Musiała więc sama dowiedzieć
się, co tak naprawdę się działo.
Chociaż każda
część ciała bolała ją bardziej niż kiedykolwiek, udało jej się podnieść z
zadziwiającą łatwością. Lekko słaniała się na nogach, które jednak były
zupełnie sprawne, co od razu przykuło jej uwagę i utwierdziło w przekonaniu, że
to, co się działo, nie było prawdą. Jeszcze bardziej przekonywał ją o tym
świerzbiący dół pleców zaraz nad pośladkami, po którego dotknięciu zorientowała
się, że wystawał z jej ciała wystawał dziwaczny, krótki kikut, który w całości
była w stanie czuć, jakby stał się integralną częścią niej.
Niepewnie
dotarła do drzwi. Chwyciła klamkę i wcisnęła ją tak mocno, że ta lekko pękła,
ale nim do tego doszło, spełniła swoją powinność. Zaraz za sypialnią było
kolejne pomieszczenie: salon, który wglądał tak samo, jak we wspomnieniach
Amona. Jeśli się nie myliła, dwa pomieszczenia dalej był korytarz, a niedaleko
od niego główna droga do sali tronowej. Uznała, że skoro jej ukochany był
królem, to jeśli żyje naprawdę, lub jej wyimaginowany świat jest wierny
zlepkowi wspomnień Michaelisa, znajdzie go właśnie w tym miejscu.
Szła więc,
dziwiąc się, że wciąż na nikogo się nie natknęła. Dopiero otworzywszy drzwi na
korytarz, gdy wypadła na niego przerażona otaczającą ściany, czarną mgłą, z
wnętrza której wyglądały na nią ciekawskie, czerwonego ślepa zniekształconych
kreatur, zaczęła wrzeszczeć i uciekać, wpadając na jedną ze znanych jej z
widzenia istot.
— Adria!
Se-sebastian! — krzyknęła, chwytając zszokowaną służkę za ramiona.
Wydawała się
nie mniej przerażona od Elizabeth, jakby nie sądziła, że ta kiedykolwiek
wstanie. Lizz błagała ją o pomoc, lecz Adria nie była w stanie wydusić z siebie
słowa. Dopiero kiedy nastolatka wycieńczona opadła w jej ramiona, służąca
zwróciła się rozkazująco do jednego z niższych, każąc mu natychmiast powiadomić
króla, który zajmował się właśnie ostatnimi poprawkami przed ceremonią
wdrożenia nowego planu wychowawczego
młodego pokolenia dzieci ciemności.
Kiedy
rozdygotany król dobiegł do służącej, Elizabeth ledwie przytomnie zerkała przez
jej ramię. W pierwszej chwili nawet nie zorientowała się, że demon, na którego
patrzyła, był tym jej – ukochanym Sebastianem, który żył i miał się dobrze,
czego nastolatka za nic w świecie nie potrafiła pojąć.
— Elizabeth!
Elizabeth, słyszysz mnie? Jak się czujesz? — wypytywał zdenerwowany demon,
biorąc dziewczynę na ręce.
Ta spojrzała na
niego, rozpoznając na czarnej twarzy charakterystyczne spojrzenie dwojga
szkarłatnych oczu, które upewniły ją, że żył naprawdę i miał się dobrze, choć
wydawało się to niemożliwe. Czuła bicie jego serca, słyszała każdy najcichszy
dźwięk. Krew płynęła w jego żyłach wartko niczym górski potok, odbijając się
echem w głowie spragnionej dziewczyny. Instynktownie wiedziała co robić,
wspomnienia Amona dodatkowo ułatwiały jej zadanie.
Zamiast
odpowiedzieć, przysunęła się do szyi Michaelisa i polizawszy językiem wybrane
miejsce, by upewnić się, że trafi tam, gdzie chce, wbiła w skórę kły, które ku
jej zdziwieniu i jeszcze większemu zdziwieniu Sebastiana, stały się znacznie
ostrzejsze niż były dotychczas.
— Elizabeth, co
ty… — urwał Kruk, zamierając w bezruchu na środku korytarza.
Doskonale
wiedział, co robiła jego ukochana, ale nie potrafił pojąć, skąd się to brało
ani co było przyczyną. Przecież jeszcze niedawno spała, nie mogła się ruszyć, a
teraz gryzła go niczym spragniony, ranny demon. Myśl, że jego żona przypadkiem
mogła nieświadomie przemienić Elizabeth w dziecię ciemności, napełniała
Sebastiana ogromnym lękiem. Niczego na świecie nie pragnął tak, jak wieczności
u boku ukochanej, ale wiedział, że ona nie spocznie, dopóki nie stanie się jego
zasłużonym posiłkiem.
Nie miał
pojęcia, co będzie dalej, nie potrafił jasno myśleć, kiedy czuł, jak ukochane
usta przyssane do skóry delektują się jego posoką. W końcu jednak się ocknął i
zaniósł ukochaną do sypialni, po drodze każąc pierwszemu napotkanemu demonowi
przyprowadzić Anasiego, Forkasa i Araksjela najszybciej, jak to tylko możliwe.
Elizabeth
zachowywała się tak, jakby majaczyła w gorączce. Nie docierały do niej słowa
Michaelisa, który cierpliwie prosił, by się od niego odsunęła. Przemawiał przez
nią głód, który całkowicie zasnuł jej umysł. Dopiero kiedy do komnaty króla
wkroczyli lekarze wraz z Anasim, dziewczyna złapała świadomy kontakt ze
światem, wbijając wzrok dwojga błyszczących krwistą czerwienią oczu wprost w
zaciekawione spojrzenie archiwisty.
— Obudziła się
— oświadczył władca pająków z wyczuwalną w głosie satysfakcją.
Tak naprawdę,
pomijając, że taki obrót spraw korzystnie działał na psychikę króla, sam informator chciał mieć szansę, by porozmawiać
z nastolatką i dowiedzieć się, co działo się w jej umyśle. Była pierwszym
przypadkiem człowieka przemienionego w demona – przynajmniej wszystko na to
właśnie wskazywało. Dodatkowo, co nie uszło bacznej uwadze Anasiego, z jej
pleców wyrastało coś, co najprawdopodobniej miało stać się ogonem. Doradca nie
miał pojęcia, jak właściwie do tego doszło i w normalnych okolicznościach byłby
zmartwiony, lecz fakt, że wątłe, ludzkie dziecko było tak niesamowicie
przywiązane do Kruka, sprawiał, że nie musiał się jej obawiać i w pełni mógł
oddać się temu, co kochał najbardziej: poznawaniu prawdy.
Nowa wiedza
mogła mieć ogromne konsekwencje dla dzieci ciemności. Na tak wczesnym etapie
trudno było orzec, czy będą one pozytywne czy wręcz przeciwnie, lecz sam fakt,
że działo się coś nowego, coś tak niesamowitego i ogromnie ważnego, napawał
demona ogromną ekscytacją, którą z trudem dawał radę ukryć pod maską swego
zwyczajowego spokoju i obojętności. Nawet nie miał sobie za złe, że
towarzysząca mu od zawsze obiektywność nieco na tym cierpiała, poznał bowiem
nowe uczucie – pragnienie wiedzy, które z dotychczasowego pojmowania ściśle
umysłowego, przerodziło się w coś, co wprawiało jego serce w szybszy rytm.
Podobało mu się to, jak się czuł, stojąc w obliczu wynaturzenia w postaci
bladej nastolatki, która wzdrygała się przy każdym jego głębszym oddechu,
wyraźnie nie radząc sobie ze znacznie wyostrzonymi zmysłami.
— Nie gapcie
się tak, zbadajcie ją! — rozkazał Amon, rzucając zadziwionym lekarzom wrogie
spojrzenie.
Forkas jedynie
drgnął, nie wiedząc, czy badanie istoty o tak niestałym stanie ducha na pewno
nie będzie niosło ze sobą tragicznych konsekwencji, jednak towarzyszący mu
Araksjel pokłonił się lekko przed władcą i wyciągnąwszy demoniczny odpowiednik
ludzkiego stetoskopu, zbliżył się powoli do Elizabeth, unikając głośnych
dźwięków i gwałtownych ruchów.
— Witaj,
Elizabeth. Mam na imię Araksjel i chciałbym cię zbadać. Masz coś przeciwko? —
zapytał łagodnie, wyciągając przyrząd w jej stronę, by mogła mu się dobrze
przyjrzeć.
— Amon! —
krzyknęła w odpowiedzi i odsunęła się, wpadając w objęcia Michaelisa. — Jest
głośno, światło jest takie jasne, wszystko tak bardzo śmierdzi. Niech to się
skończy — jęknęła ukrywając twarz w koszuli na piersi demona.
Kruk zdziwił
się, słysząc, jak go nazwała. Nie miał pojęcia, skąd znała jego prawdziwe imię,
ale wiedział, że to nie był czas, by zadawać tego typu pytania. Jego rolą było
danie jej poczucia bezpieczeństwa, próba uspokojenia ukochanej i wyjaśnienia
jej, w jak niecodziennej znalazła się sytuacji.
— Twoje zmysły
działają teraz tak samo, jak moje. To normalne, nie dzieje się nic złego.
Spróbuj skupić się na biciu mojego serca, zignoruj wszystko inne, to powinno ci
trochę pomóc — tłumaczył, gładząc ją po włosach.
Drugą ręką dał znak lekarzom, by na razie
zostali w tyle. Lizz musiała się najpierw uspokoić. Wciąż była niezwykle
roztrzęsiona i Sebastian był niemal pewien, że podobnie jak on tuż po swoim
zmartwychwstaniu, nie wiedziała, co się właściwie z nią działo. Dlatego też
spokojnie tłumaczył ukochanej, że żyła, że wygląda na to, iż zmieniła się w
demona i że musi zostać zbadana, by można było jednoznacznie ocenić, co tak
naprawdę się stało.
Elizabeth demonem XD. Tego się nie spodziewałam. Zostałam bardzo pozytywnie zaskoczona :D.
OdpowiedzUsuńHahaha, aż dziwne xD. Wydawało mi się, że to będzie dla wszystkich oczywiste i posypie się fala hejtu, że tak nieoryginalnie... Ale będzie oryginalnie, zaręczam xD.
UsuńAnyway, fajnie mi w mailu powiadomienie pokazało "Yaoi" i tak sobie myślę, co to się dzieje... Czyżby blogger wreszcie odkrył prawdę?! XD.
Jaj. W końcu. Leże teraz i ledwo żyje przez jakieś choróbstwo, ale zaraz chyba wstane, i zaczne tańczyć po pokoju! Weny, i do następnego:)
OdpowiedzUsuńDziękuję <3.
UsuńMam nadzieję, że sie tym tańczeniem nie przemeczyłaś :P.
Zdrowia! :*
Jaj. W końcu. Leże teraz i ledwo żyje przez jakieś choróbstwo, ale zaraz chyba wstane, i zaczne tańczyć po pokoju! Weny, i do następnego:)
OdpowiedzUsuńPo pierwsze bardzo gratuluję wyniku z kartkówki.
OdpowiedzUsuńA po drugie: UWIELBIAM CIĘ * ściska mocno autorkę * Lizzy demonem to super pomysł. Ale Kruk ma ostatnio same niespodzianki. Zmartwychwstał, żona oddała za niego życie a ukochana jest istotą taką samą jak on.
Kiedy rozdział z rezydencji ? Reakcja Taia i Tomoko na wieść o przemianie Lizzy ?
Czekam cieprliwie na nexta ^^ Lizzy demonem :D
A dziękuję :*. Staram się dogodzić wszystkim czytelnikom i na dodatek jeszcze sobie xD. Wygląda na to, że się udało^^.
UsuńRozdział z rezydencji będzie... Niedługo. Już jakiś czas temu go napisałam, więc jeśli nie za tydzień, to za dwa już na pewno :P.
Do zobaczenia! ♡
Tak czekałam na ten rozdział. Lizzy w końcu demonem. Szkoda, że znowu trzeba czekać tydzień :p
OdpowiedzUsuńHahaha. Czyżbyś się domyślała?^^
UsuńNo niestety, jakbym miała publikować dwa razy w tygodniu, to bym nie dała rady xD. Ale zawsze możesz poczytać oneshoty albo Dziwaka, może Ci się spodobają :P.
Piękny, epicki rozdział <3 I co najważniejsze nasza Lizz się obudziła.Cieszę się bardzo, że żyje,nie zniosłabym tego jakby umarła.Wiedziałam, że stanie się ona demonem, tylko jak ona zamierza wytłumaczyć się swoim służącym i Tomoko ze swojej przemiany? Jej życie już nie będzie raczej takie samo jak dawniej.Szkoda, że Lizz nie nazywa już go Sebastianem, tylko mówi do niego Amon, a tak przyzwyczaiłam się do tego imienia.Wszystko zapowiada się bardzo ciekawie, życie Elizabeth jako demona i te sprawy.Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału, pozostaje tylko czekać do soboty.
OdpowiedzUsuńDo zobaczenia!:*
Sebastian zostawił listy z wyjaśnieniami dla wszystkich, zanim wyruszyli na wojnę. One mają spory wpływ na ich odbiór sytuacji, ale o tym dopiero w kolejnych rozdziałach :P.
UsuńA imienien się nie przejmuj, to nie tak, że ona przestanie go używać (bo ja też za bardzo lubię to imię xD). Po prostu ostatnie mnóstwo czasu Lizz spędziła, oglądając wspomnienia Sebastiana, gdzie był przez większość Amonem. Dlatego kiedy się obudziła, w pierwszym odruchu nazwała go właśnie tak, bo wydało jej się bliższe :P.
Swoją drogą jedtem w szoku, że tak spokojnie przyjęliście tego Amona. Spodziewałam się narzekań, że czemu nie Raum xD. A tu takie miłe zaskoczenie ♡.
Do zobaczenia :).
Raum według mnie kompletnie nie pasuje do Sebastiana ;-). Amon jest sto razy lepsze :-)
UsuńJa w sumie przywykłam do Rauma, bo to ma sens, biorąc pod uwagę, co o nim mówią. Ale Amon też miał związek, a że chciałam być oryginalna, to Sebuń został Amonem xD.
UsuńBoskie i wg sorki ze teraz ale wczesniej bylam na wyjezdzie i nie miałam jak napisać koma
OdpowiedzUsuńNie szkodzi^^. Dziękuję :D.
UsuńJEST!!! Lizzy żyje i teraz będzie mogła spędzić wieczność z Sebciem (o ile autorka nie zmieni się w sadystkę i nie zechce zmienić ich życia w piekło.)!!! Jestem tak szczęśliwa, że chcę zacząć piszczeć i skakać po pokoju ale według rodziców już śpię well ╮(╯▽╰)╭
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa co się dzieję przez ten czas w rezydencji.
A no i jeszcze Rafcio obiecał wypad Flamastrowi.
No i gratuluję dobrego wyniku z testu 👏
Do następnego. Pa :*
Dziękuję!:*
UsuńHaha, no z tą autorką to nigdy nie wiadomo. Zawsze coś wymyśli, żeby dobić czytelników, co nie? Zła potwora :P. Ale lubię się znęcać, no. I nad postaciami i nad czytelnikami trochę też... A chyba już wszysy zdążyli zauważyć, że to nie jest typowe romansidło z chodzeniem do łóżka po trzech rozdziałach xD. A że to ostatni tom, to chcę, żeby było to czuć i żebyście żałowali, że opko się kończy, tak samo, jak ja będę żałować. Właściwie to będę nieć chyba depresję i przez tydzień będę tylko płakać xD. Dobrze, że to jeszcze potrwa trochę, muszę sę z tym oswoić xD.
Ej, rozglądałam się bez sensu. Wybacz xD.
Nic się nie stało xD
UsuńA z tą depresją to... Ja już zmieniam się powoli w smutne burito.
Nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę, że to niejest takie typowe romansidło. Inaczej bym tego tak nie czytała i nie zmieniała z coraz bliższym końcem w burito. Ale pamiętaj demon też człowiek i przyd mu się trochę swobody xD