sobota, 18 marca 2017

Tom V, VI

Pochwalę Wam się dwoma minisukcesami.
Minisukces pierwszy:
dostałam 100% z kartkówki z japońskiego. To sukces, bo odkąd chodzę tylko raz w tygodniu, to mam trudniej. W poniedziałek będzie kolor, jeśli nie spadnę bardziej niż do 4+, to wszystko będzie dobrze <3. 
Minisukces drugi:
Napisałam wczoraj pięć stron Róży na raz. I dobrze mi się pisało. Chętnie popisałabym jeszcze, ale mojemu pracodawcy nagle się przypomniało, że mnie zatrudnia i dowalił mi roboty na weekend xD. Nie, nie narzekam, właściwie się cieszę, bo hajsy <3. A że myślę o tym, by wybrać się na Mangificon, to im więcej funduszy, tym lepiej. Chociaż to jeszcze nic pewnego, bo bycie mną skutecznie ogranicza możliwości podróżowania dokądkolwiek. No ale chciałabym i się postaram zmienić to chcenie w robienie xDDDD.
Okay, chyba tyle... 

Miłego! :*

===============================

Przyjaciele przyglądali się z ukrycia ludziom niezwykle zafascynowani każdym ich ruchem, słowem i gestem. Począwszy od samego obozu, przez posiłki, sposób bycia, na częstym oddychaniu kończąc, ludzie byli obiektem niesamowitej ekscytacji i źródłem wiedzy dla dwóch młodych istot, które nie mogły należeć do ludzkiej rasy.
W pewnej chwili dziewczyna poczuła niezwykle dziwne uczucie, które zdołała przyrównać do połączenia upodlającego bólu z ogromnym głodem. Amon pragnął krwi. Wtedy właśnie Elizabeth zorientowała się, kim był. Towarzysz chwycił jego drżącą rękę w nadgarstku i odciągnąwszy go w tył, próbował uspokajać. Żądza młodego demona była jednak zbyt silna, nie był w stanie jej kontrolować. Kompan podwinął więc rękaw jasnej koszuli i zaproponował mu swoją posokę.
Chociaż Amon starał się ze sobą walczyć, nie udało mu się powstrzymać. Żarłocznie wgryzł się w kończynę przyjaciela i z ogromną wdzięcznością począł ssać niesamowicie przepełnioną energią krew. Nie była smaczna – nie w ludzkim rozumieniu tego słowa, lecz wszystkie towarzyszące jej piciu wrażenia sprawiały, że dziewczynie udzieliła się ogromna euforia i sama zapragnęła poczuć się w ten sposób.

Lecz w miejscu, w którym się znalazła, nie było ludzi, krwi, drzew, nie było nawet fizyczności. Jedynie obrazy, dźwięki i niemożliwa do ogarnięcia rozumem przestrzeń. Dziewczyna zaczęła się trząść, ponownie odwracając wzrok od nagranie, które jakby z niej kpiąc, samo wibrowało, niecierpliwie czekając, aż ponownie na nie spojrzy.
Gdy to uczyniła, obrazu po raz kolejny przebiegały przed jej oczyma zbyt szybko, by mogła je odróżnić. Nieprzyjemne uczucie powoli odchodziło w dal zastępowane zupełnie innymi odczuciami, których nie potrafiła nazwać ani zrozumieć, póki nie wpadła w trans, na nowo nadążając na fabułą wspomnień.
Dopiero z końcem wspomnień, po czasie tak długim, że czuła się niezwykle stara duchem, zorientowała się, czyje życie obserwowała przez cały ten czas. Jak wielkie było jej zaskoczenie, gdy młodego, ciekawego świata demona powiązała ze swym ukochanym. Jakież ogromne stało się jej oburzenie, gdy dowiedziała się, że obserwował ją, a nawet stanął z nią twarzą w twarz, zanim jeszcze jej spokojne życie wywróciło się do góry nogami.
Znów zapragnęła uciec wzrokiem, lecz chęć zrozumienia wszelkich pobudek Sebastiana okazała się silniejsza. Wiedziała już, że nim jej zmysły na nowo przywykną do zawrotnego tempa obrazów, historia odbiegnie w tak odległą przyszłość, że bezpowrotnie straci te wydarzenia, na zrozumieniu których desperacko jej zależało.
Dlatego też wciąż śledziła wzrokiem poczynania ukochanego, dziwiąc się, złoszcząc, cierpiąc i ciesząc, przeżywając wszystkie emocje wraz z nim. Dopiero wtedy zrozumiała, jak wielkim przełomem na przestrzeni jego wiecznego życia było odkrycie uczuć. Dotąd tylko wyobrażała sobie, czym musiało to dla niego być, lecz nie potrafiła pojąć siły nowego odkrycia – nie, mając doświadczenie zaledwie kilkunastu lat życia. Kiedy jednak zapoznała się z całymi mileniami istnienie Kruka, wreszcie mogła to pojąc i uświadomiła sobie, jak bardzo pozostawiła go z tym samego sobie.
Widziała zmiany w jego zachowaniu, dostrzegała, jak z czasem przestawał być chodzącym ideałem, za którego miała go od początku ich znajomości. Sądziła, że to głód tak na niego działał, nigdy nawet nie przeszło jej przez myśl, że diametralna różnica w postrzeganiu świata zwyczajnie przerosła długowiecznego Amona.
— Amon… Nigdy mi tego nie powiedziałeś. Żałuję, że nie mogę ci powiedzieć, z jak wielką radością kojarzy mi się to imię — westchnęła melancholijnie.
Zdawało jej się, że wreszcie pojęła, co się działo. Była przekonana, że oglądanie jego życia było zaledwie kolejnym etapem na jej drodze do śmierci. Sądziła, że może w ten sposób demony nieświadomie starały się tłumaczyć przed ludźmi, czemu muszą postępować właśnie w taki sposób. Po wszystkim, co zobaczyła, jedynie utwierdziła się w przekonaniu, że bycie istotą piekielną nie oznaczało bycia zepsutym, przesiąkniętym złem i nieczułym na piękno świata. Mogła śmiało wspomnieć wszystkich klechów rozpowiadających niestworzone historie i pewnie skonfrontować ich brednie ze swoją wiedzą, przynajmniej przed samą sobą dementując wszelkie plotki na temat dzieci ciemności.
Nagranie dobiegło końca, boleśnie przypominając Elizabeth cały ból i smutek, które towarzyszyły Sebastianowi w ostatnich chwilach jego życia. Nie sądziła, że jej decyzja bolała go aż tak. Wierzyła, że pogodził się z nieuniknionym, jednak emocje przepływające przez nią za pośrednictwem filmu wskazywały na coś innego.
W miejscu, w którym się znajdowała, nastała całkowita ciemność. Zdenerwowana dziewczyna wyczekiwała końca, momentu, kiedy raz na zawsze straci świadomość, a jej dusza zostanie strawiona. Domyślała się, że to, co dla niej trwało niemal wieczność, w rzeczywistości musiało być zaledwie ułamkami sekund, bo w przeciwnym razie Sebastian byłby już dawno martwy. I chociaż film się skończył, Lizz dalej słyszała dziwny, charakterystyczny dla przewijania taśmy dźwięk, a chwilę później ponownie oślepił ją blask, a przed oczami stanęła twarz znajomego demona – Anasiego – który zszokowany spoglądał w obliczę króla.
Dalsza część wspomnień wyświetlała się znacznie wolniej, albo dziewczyna zdążyła już do tego przywyknąć– nie potrafiła jednoznacznie stwierdzić. Od pierwszych klatek dokładnie widziała każdą ze scen, wraz z Amonem przeżywając całkowitą dezorientację, strach, a w końcu ból, kiedy zorientował się, że jej martwe ciało bezwładnie opiera się o jego ramię. Do jej oczu wezbrały łzy. Zaczęła krzyczeć, ze wszystkich sił pragnąc wrócić do ukochanego. Nie była w stanie znieść jego bólu.
Film ponownie się urwał, tym razem towarzyszył temu niezwykle głośny, nieprzyjemny dźwięk. Lizz zacisnęła mocno powieki, a kiedy nastała cisza, otworzyła je, licząc na to, że zobaczy tunel, który zaprowadzi ją na koniec podróży. Jedna zamiast tego ujrzała znajome, utrzymane w czerniach i purpurach wnętrze oświetlane delikatnie bladymi płomieniami czarno-białych świec powtykanych w finezyjnie powykręcane kandelabry.
— Seba… — powiedziała z ogromnym trudem.
Była pewna, że głos wydobędzie się z niej tak samo łatwo, jak jeszcze chwilę temu, ale teraz każdemu jej ruchowi i oddechowi towarzyszył niesamowity ból. Obraz przed oczami mienił się milionami barw, których drobnych różnic nigdy wcześniej nie potrafiła dostrzec, podczas gdy uszy wyolbrzymiały dźwięk oddychania i bicia serca tak bardzzo, że jej własny organizm przyprawiał ją o niesamowity ból głowy.
Próbowała się rozejrzeć, ale obolałe ciało stawiało ogromne opory przy najmniejszym nawet drgnięciu. Pozostał jej jeden widok, który w swej prostocie okazał się nieskończonym źródłem niesamowitości. Każdy drobny detal, zadrapanie na świeczniku, drobinka kurzu wirująca w powietrzu, która z gracją opadła nad płomień w mgnieniu oka anihilujący ją na wieczność. Dziewczyna była przerażona i zachwycona tym, co widziała, ile widziała, i jak piękne wydawało jej się wszystko wokół. Niemal jak we wspomnieniach Amona, które pamiętała jak przez mgłę, potrafiąc przywołać jedynie niektóre wrażenia zmysłowe.
— Amon? — zapytała, z niewiadomego powodu żywiąc nadzieję, że wzywając go w ten sposób prędzej odniesie sukces.
Jednak nic się nie wydarzyło. Nikt się nie zjawił, nikt jej nie zabił, nie umarła. Znajdowała się w sypialni Sebastiana, tej samej, która wielokrotnie przewijała się w jego wspomnieniach. Miejsce, gdzie pierwszy raz pił krew, gdzie pierwszy raz płakał schowany pod łóżkiem w obawie przed złością ojca. To właśnie tu po raz pierwszy się zaspokoił, uprawiał seks, zgwałcił niewinnego człowieka. Nie mogła uwierzyć, że się tu znalazła. Może to tylko moja wyobraźnia? Czy nicość może być świadoma? ­Pytała się, nie potrafiąc znaleźć odpowiedzi.
W oddali wyraźnie słyszała kroki. Im dłużej się na nich skupiała, tym więcej niuansów dźwiękowych była w stanie wyłapać. Tupanie obcasów, ich rodzaj, szacowany ciężar ciała właściciela. Następnie do stukotu butów doszły rozmowy, mnóstwo rozmów, nieskończenie wile mieszającego się w głowie bełkotu, którego nie potrafiła opanować, a któremu nieustannie towarzyszyło bicie serca przyprawiające dziewczynę o nieposkromiony głód.
Zaczęła panikować. Przez zdarte gardło wydobywała z siebie nieprzyjemne dla uszu wrzaski, nawołując ukochanego, a w końcu też Anasiego, Samarela, Grella a w przypływie desperacji nawet Enepsignos. Dopiero po kilkunastu minutach zorientowała się, że to nic nie da. Chociaż na krześle koło drzwi wisiał naprędce porzucony fartuszek – jakby ktoś jednak przy niej czuwał, a potem po prostu dostał jakieś pilne wezwanie – nie wracał. Musiała więc sama dowiedzieć się, co tak naprawdę się działo.
Chociaż każda część ciała bolała ją bardziej niż kiedykolwiek, udało jej się podnieść z zadziwiającą łatwością. Lekko słaniała się na nogach, które jednak były zupełnie sprawne, co od razu przykuło jej uwagę i utwierdziło w przekonaniu, że to, co się działo, nie było prawdą. Jeszcze bardziej przekonywał ją o tym świerzbiący dół pleców zaraz nad pośladkami, po którego dotknięciu zorientowała się, że wystawał z jej ciała wystawał dziwaczny, krótki kikut, który w całości była w stanie czuć, jakby stał się integralną częścią niej.
Niepewnie dotarła do drzwi. Chwyciła klamkę i wcisnęła ją tak mocno, że ta lekko pękła, ale nim do tego doszło, spełniła swoją powinność. Zaraz za sypialnią było kolejne pomieszczenie: salon, który wglądał tak samo, jak we wspomnieniach Amona. Jeśli się nie myliła, dwa pomieszczenia dalej był korytarz, a niedaleko od niego główna droga do sali tronowej. Uznała, że skoro jej ukochany był królem, to jeśli żyje naprawdę, lub jej wyimaginowany świat jest wierny zlepkowi wspomnień Michaelisa, znajdzie go właśnie w tym miejscu.
Szła więc, dziwiąc się, że wciąż na nikogo się nie natknęła. Dopiero otworzywszy drzwi na korytarz, gdy wypadła na niego przerażona otaczającą ściany, czarną mgłą, z wnętrza której wyglądały na nią ciekawskie, czerwonego ślepa zniekształconych kreatur, zaczęła wrzeszczeć i uciekać, wpadając na jedną ze znanych jej z widzenia istot.
— Adria! Se-sebastian! — krzyknęła, chwytając zszokowaną służkę za ramiona.
Wydawała się nie mniej przerażona od Elizabeth, jakby nie sądziła, że ta kiedykolwiek wstanie. Lizz błagała ją o pomoc, lecz Adria nie była w stanie wydusić z siebie słowa. Dopiero kiedy nastolatka wycieńczona opadła w jej ramiona, służąca zwróciła się rozkazująco do jednego z niższych, każąc mu natychmiast powiadomić króla, który zajmował się właśnie ostatnimi poprawkami przed ceremonią wdrożenia nowego planu  wychowawczego młodego pokolenia dzieci ciemności.
Kiedy rozdygotany król dobiegł do służącej, Elizabeth ledwie przytomnie zerkała przez jej ramię. W pierwszej chwili nawet nie zorientowała się, że demon, na którego patrzyła, był tym jej – ukochanym Sebastianem, który żył i miał się dobrze, czego nastolatka za nic w świecie nie potrafiła pojąć.
— Elizabeth! Elizabeth, słyszysz mnie? Jak się czujesz? — wypytywał zdenerwowany demon, biorąc dziewczynę na ręce.
Ta spojrzała na niego, rozpoznając na czarnej twarzy charakterystyczne spojrzenie dwojga szkarłatnych oczu, które upewniły ją, że żył naprawdę i miał się dobrze, choć wydawało się to niemożliwe. Czuła bicie jego serca, słyszała każdy najcichszy dźwięk. Krew płynęła w jego żyłach wartko niczym górski potok, odbijając się echem w głowie spragnionej dziewczyny. Instynktownie wiedziała co robić, wspomnienia Amona dodatkowo ułatwiały jej zadanie.
Zamiast odpowiedzieć, przysunęła się do szyi Michaelisa i polizawszy językiem wybrane miejsce, by upewnić się, że trafi tam, gdzie chce, wbiła w skórę kły, które ku jej zdziwieniu i jeszcze większemu zdziwieniu Sebastiana, stały się znacznie ostrzejsze niż były dotychczas.
— Elizabeth, co ty… — urwał Kruk, zamierając w bezruchu na środku korytarza.
Doskonale wiedział, co robiła jego ukochana, ale nie potrafił pojąć, skąd się to brało ani co było przyczyną. Przecież jeszcze niedawno spała, nie mogła się ruszyć, a teraz gryzła go niczym spragniony, ranny demon. Myśl, że jego żona przypadkiem mogła nieświadomie przemienić Elizabeth w dziecię ciemności, napełniała Sebastiana ogromnym lękiem. Niczego na świecie nie pragnął tak, jak wieczności u boku ukochanej, ale wiedział, że ona nie spocznie, dopóki nie stanie się jego zasłużonym posiłkiem.
Nie miał pojęcia, co będzie dalej, nie potrafił jasno myśleć, kiedy czuł, jak ukochane usta przyssane do skóry delektują się jego posoką. W końcu jednak się ocknął i zaniósł ukochaną do sypialni, po drodze każąc pierwszemu napotkanemu demonowi przyprowadzić Anasiego, Forkasa i Araksjela najszybciej, jak to tylko możliwe.
Elizabeth zachowywała się tak, jakby majaczyła w gorączce. Nie docierały do niej słowa Michaelisa, który cierpliwie prosił, by się od niego odsunęła. Przemawiał przez nią głód, który całkowicie zasnuł jej umysł. Dopiero kiedy do komnaty króla wkroczyli lekarze wraz z Anasim, dziewczyna złapała świadomy kontakt ze światem, wbijając wzrok dwojga błyszczących krwistą czerwienią oczu wprost w zaciekawione spojrzenie archiwisty.
— Obudziła się — oświadczył władca pająków z wyczuwalną w głosie satysfakcją.
Tak naprawdę, pomijając, że taki obrót spraw korzystnie działał na psychikę króla, sam  informator chciał mieć szansę, by porozmawiać z nastolatką i dowiedzieć się, co działo się w jej umyśle. Była pierwszym przypadkiem człowieka przemienionego w demona – przynajmniej wszystko na to właśnie wskazywało. Dodatkowo, co nie uszło bacznej uwadze Anasiego, z jej pleców wyrastało coś, co najprawdopodobniej miało stać się ogonem. Doradca nie miał pojęcia, jak właściwie do tego doszło i w normalnych okolicznościach byłby zmartwiony, lecz fakt, że wątłe, ludzkie dziecko było tak niesamowicie przywiązane do Kruka, sprawiał, że nie musiał się jej obawiać i w pełni mógł oddać się temu, co kochał najbardziej: poznawaniu prawdy.
Nowa wiedza mogła mieć ogromne konsekwencje dla dzieci ciemności. Na tak wczesnym etapie trudno było orzec, czy będą one pozytywne czy wręcz przeciwnie, lecz sam fakt, że działo się coś nowego, coś tak niesamowitego i ogromnie ważnego, napawał demona ogromną ekscytacją, którą z trudem dawał radę ukryć pod maską swego zwyczajowego spokoju i obojętności. Nawet nie miał sobie za złe, że towarzysząca mu od zawsze obiektywność nieco na tym cierpiała, poznał bowiem nowe uczucie – pragnienie wiedzy, które z dotychczasowego pojmowania ściśle umysłowego, przerodziło się w coś, co wprawiało jego serce w szybszy rytm. Podobało mu się to, jak się czuł, stojąc w obliczu wynaturzenia w postaci bladej nastolatki, która wzdrygała się przy każdym jego głębszym oddechu, wyraźnie nie radząc sobie ze znacznie wyostrzonymi zmysłami.
— Nie gapcie się tak, zbadajcie ją! — rozkazał Amon, rzucając zadziwionym lekarzom wrogie spojrzenie.
Forkas jedynie drgnął, nie wiedząc, czy badanie istoty o tak niestałym stanie ducha na pewno nie będzie niosło ze sobą tragicznych konsekwencji, jednak towarzyszący mu Araksjel pokłonił się lekko przed władcą i wyciągnąwszy demoniczny odpowiednik ludzkiego stetoskopu, zbliżył się powoli do Elizabeth, unikając głośnych dźwięków i gwałtownych ruchów.
— Witaj, Elizabeth. Mam na imię Araksjel i chciałbym cię zbadać. Masz coś przeciwko? — zapytał łagodnie, wyciągając przyrząd w jej stronę, by mogła mu się dobrze przyjrzeć.
— Amon! — krzyknęła w odpowiedzi i odsunęła się, wpadając w objęcia Michaelisa. — Jest głośno, światło jest takie jasne, wszystko tak bardzo śmierdzi. Niech to się skończy — jęknęła ukrywając twarz w koszuli na piersi demona.
Kruk zdziwił się, słysząc, jak go nazwała. Nie miał pojęcia, skąd znała jego prawdziwe imię, ale wiedział, że to nie był czas, by zadawać tego typu pytania. Jego rolą było danie jej poczucia bezpieczeństwa, próba uspokojenia ukochanej i wyjaśnienia jej, w jak niecodziennej znalazła się sytuacji.
— Twoje zmysły działają teraz tak samo, jak moje. To normalne, nie dzieje się nic złego. Spróbuj skupić się na biciu mojego serca, zignoruj wszystko inne, to powinno ci trochę pomóc — tłumaczył, gładząc ją po włosach.
 Drugą ręką dał znak lekarzom, by na razie zostali w tyle. Lizz musiała się najpierw uspokoić. Wciąż była niezwykle roztrzęsiona i Sebastian był niemal pewien, że podobnie jak on tuż po swoim zmartwychwstaniu, nie wiedziała, co się właściwie z nią działo. Dlatego też spokojnie tłumaczył ukochanej, że żyła, że wygląda na to, iż zmieniła się w demona i że musi zostać zbadana, by można było jednoznacznie ocenić, co tak naprawdę się stało.


18 komentarzy:

  1. Elizabeth demonem XD. Tego się nie spodziewałam. Zostałam bardzo pozytywnie zaskoczona :D.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha, aż dziwne xD. Wydawało mi się, że to będzie dla wszystkich oczywiste i posypie się fala hejtu, że tak nieoryginalnie... Ale będzie oryginalnie, zaręczam xD.
      Anyway, fajnie mi w mailu powiadomienie pokazało "Yaoi" i tak sobie myślę, co to się dzieje... Czyżby blogger wreszcie odkrył prawdę?! XD.

      Usuń
  2. Jaj. W końcu. Leże teraz i ledwo żyje przez jakieś choróbstwo, ale zaraz chyba wstane, i zaczne tańczyć po pokoju! Weny, i do następnego:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję <3.
      Mam nadzieję, że sie tym tańczeniem nie przemeczyłaś :P.
      Zdrowia! :*

      Usuń
  3. Jaj. W końcu. Leże teraz i ledwo żyje przez jakieś choróbstwo, ale zaraz chyba wstane, i zaczne tańczyć po pokoju! Weny, i do następnego:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Monika Lisicka18 marca 2017 11:53

    Po pierwsze bardzo gratuluję wyniku z kartkówki.

    A po drugie: UWIELBIAM CIĘ * ściska mocno autorkę * Lizzy demonem to super pomysł. Ale Kruk ma ostatnio same niespodzianki. Zmartwychwstał, żona oddała za niego życie a ukochana jest istotą taką samą jak on.

    Kiedy rozdział z rezydencji ? Reakcja Taia i Tomoko na wieść o przemianie Lizzy ?

    Czekam cieprliwie na nexta ^^ Lizzy demonem :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A dziękuję :*. Staram się dogodzić wszystkim czytelnikom i na dodatek jeszcze sobie xD. Wygląda na to, że się udało^^.
      Rozdział z rezydencji będzie... Niedługo. Już jakiś czas temu go napisałam, więc jeśli nie za tydzień, to za dwa już na pewno :P.
      Do zobaczenia! ♡

      Usuń
  5. Tak czekałam na ten rozdział. Lizzy w końcu demonem. Szkoda, że znowu trzeba czekać tydzień :p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha. Czyżbyś się domyślała?^^
      No niestety, jakbym miała publikować dwa razy w tygodniu, to bym nie dała rady xD. Ale zawsze możesz poczytać oneshoty albo Dziwaka, może Ci się spodobają :P.

      Usuń
  6. Piękny, epicki rozdział <3 I co najważniejsze nasza Lizz się obudziła.Cieszę się bardzo, że żyje,nie zniosłabym tego jakby umarła.Wiedziałam, że stanie się ona demonem, tylko jak ona zamierza wytłumaczyć się swoim służącym i Tomoko ze swojej przemiany? Jej życie już nie będzie raczej takie samo jak dawniej.Szkoda, że Lizz nie nazywa już go Sebastianem, tylko mówi do niego Amon, a tak przyzwyczaiłam się do tego imienia.Wszystko zapowiada się bardzo ciekawie, życie Elizabeth jako demona i te sprawy.Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału, pozostaje tylko czekać do soboty.
    Do zobaczenia!:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sebastian zostawił listy z wyjaśnieniami dla wszystkich, zanim wyruszyli na wojnę. One mają spory wpływ na ich odbiór sytuacji, ale o tym dopiero w kolejnych rozdziałach :P.
      A imienien się nie przejmuj, to nie tak, że ona przestanie go używać (bo ja też za bardzo lubię to imię xD). Po prostu ostatnie mnóstwo czasu Lizz spędziła, oglądając wspomnienia Sebastiana, gdzie był przez większość Amonem. Dlatego kiedy się obudziła, w pierwszym odruchu nazwała go właśnie tak, bo wydało jej się bliższe :P.
      Swoją drogą jedtem w szoku, że tak spokojnie przyjęliście tego Amona. Spodziewałam się narzekań, że czemu nie Raum xD. A tu takie miłe zaskoczenie ♡.
      Do zobaczenia :).

      Usuń
    2. Raum według mnie kompletnie nie pasuje do Sebastiana ;-). Amon jest sto razy lepsze :-)

      Usuń
    3. Ja w sumie przywykłam do Rauma, bo to ma sens, biorąc pod uwagę, co o nim mówią. Ale Amon też miał związek, a że chciałam być oryginalna, to Sebuń został Amonem xD.

      Usuń
  7. Boskie i wg sorki ze teraz ale wczesniej bylam na wyjezdzie i nie miałam jak napisać koma

    OdpowiedzUsuń
  8. JEST!!! Lizzy żyje i teraz będzie mogła spędzić wieczność z Sebciem (o ile autorka nie zmieni się w sadystkę i nie zechce zmienić ich życia w piekło.)!!! Jestem tak szczęśliwa, że chcę zacząć piszczeć i skakać po pokoju ale według rodziców już śpię well ╮(╯▽╰)╭
    Jestem ciekawa co się dzieję przez ten czas w rezydencji.
    A no i jeszcze Rafcio obiecał wypad Flamastrowi.
    No i gratuluję dobrego wyniku z testu 👏
    Do następnego. Pa :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję!:*
      Haha, no z tą autorką to nigdy nie wiadomo. Zawsze coś wymyśli, żeby dobić czytelników, co nie? Zła potwora :P. Ale lubię się znęcać, no. I nad postaciami i nad czytelnikami trochę też... A chyba już wszysy zdążyli zauważyć, że to nie jest typowe romansidło z chodzeniem do łóżka po trzech rozdziałach xD. A że to ostatni tom, to chcę, żeby było to czuć i żebyście żałowali, że opko się kończy, tak samo, jak ja będę żałować. Właściwie to będę nieć chyba depresję i przez tydzień będę tylko płakać xD. Dobrze, że to jeszcze potrwa trochę, muszę sę z tym oswoić xD.
      Ej, rozglądałam się bez sensu. Wybacz xD.

      Usuń
    2. Nic się nie stało xD
      A z tą depresją to... Ja już zmieniam się powoli w smutne burito.
      Nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę, że to niejest takie typowe romansidło. Inaczej bym tego tak nie czytała i nie zmieniała z coraz bliższym końcem w burito. Ale pamiętaj demon też człowiek i przyd mu się trochę swobody xD

      Usuń

.