sobota, 4 marca 2017

Tom V, IV

Jest rozdział piąty! Po poprzednim mam nadzieję, że emocje już trochę opadły :P. 
Tym razem rozdział jest nieco krótszy, ale nie chciałam wrzucać kolejnego polsatowego zakończenia, a gdybym miała wrzucić dłuższą część, to zapas by na tym ucierpiał. Bo dalej mam tylko dwadzieścia stron. Ciężkie jest życie studenta xD. Szczególnie kiedy pisze dwa opowiadania, maniakalnie koloruje panele z mangi, pracuje i jeszcze udaje, że studiuje, no i - nie ukrywając - jest leniwy. Ale już za kilka miesięcy nie będę studentką. Ciekawe, czy będę miała wtedy więcej czy mniej czasu na pisanie. Mam nadzieję, że więcej xD. 

Przy okazji: Nie będzie już okazji przed, więc życzę już teraz wszystkim fankom Róży wszystkiego najlepszego z okazji dnia kobiet :*. Fanki Dziwaka dostaną życzenia w środę :P.

==================================

Kiedy Kruk zrozumiał, że jego ukochana nie umarła, dotychczasowy stres i wszystkie emocje, które zbierały się w nim od dawna, zaczęły ulatywać z niego pod postacią łez szczęścia i drgawek. Z perspektywy osoby trzeciej król wyglądał tak, jakby podano mu truciznę, która zaczynała dawać o sobie znać. Anasi przyglądał mu się z niepokojem, co jakiś czas notując istotne spostrzeżenia w notesie. Starał się odciąć w zupełności od warstwy emocjonalnej – nie przywykł do niej, nienawidził jej, brzydził się tym, że wieść o zmartwychwstaniu tak bardzo nim wstrząsnęła. Wolał więc wcielić się w rolę, którą odgrywał od zawsze, licząc na to, że po jakimś czasie wszystko wróci do normy.
— Powinienem ją obudzić? Anasi, mów! Jeśli ktoś ma coś wiedzieć, to tylko ty! — Domagał się Amon, delikatnie głaszcząc ukochaną.
Nie miał pojęcia, jak powinien się wobec niej zachowywać. Chociaż czwórka demonów uznała, że nastolatka żyła, właściwości jej ciała wydawały się inne niż dotychczas. Sebastian nie umiał stwierdzić, czy była chora – nie miała gorączki, spała spokojnie, nie wyglądało na to, by cokolwiek ją bolało. Po prostu spała i nic nie wskazywało na to, by miała się obudzić.
— Powiedz coś! Czy zostanie w takim stanie na zawsze? Wyssałem jej duszę, nie powinna żyć… — ponaglał niecierpliwie Michaelis.
— Nie wiem, panie. Naprawdę nie wiem. Nigdy wcześniej nie udało nam się… wskrzesić demona, a co dopiero człowieka. Musimy poczekać.
Do ciała Elizabeth podłączono aparaturę, dzięki której dziewczyna dostawała składniki odżywcze i jej ciało mogło funkcjonować tak, by po obudzeniu się miała szansę normalnie żyć. Jednak mijały kolejne ludzkie godziny, w końcu nawet dni, a dziewczyna wciąż leżała w łóżku, ani myśląc się obudzić.
Michaelis zdążył dojść do siebie. Wprawdzie wciąż był słaby, lecz udało mu się częściowo ustabilizować swój stan psychiczny i zebrać wystarczająco sił, by wystąpić przed poddanymi i złożyć oświadczenie odnośnie wojny. Musiał też zająć się pogrzebem żony. Ta część była zdecydowanie trudniejsza i Kruk starał się odwlec ją w czasie, lecz wiedział, że nie mógł czekać w nieskończoność.
Kiedy w królewskich szatach stanął na balkonie wieżyczki zamku, by przemówić do zebranych pod bramą poddanych, wiwaty demonów poniosły się głośnym echem po całej krainie. Zdawało się, że wprawiały w drżenie ziemię, powodowały silne podmuchy wiatru targające konarami drzew. Pasja, z jaką mieszkańcy piekła skandowali imię króla, była ciężka do opisania nawet dla Anasiego. Sebastian nigdy nie sądził, że jego naród kiedyś odda mu hołd w taki sposób. Normalnym było, że wszyscy w krainie musieli być posłuszni królewskiej woli, jednak nigdy nie wymagano od demonów, szczególnie od wyższych i tych czystej krwi, by pałali do władcy sympatią. Kiedy jednak tysiące głosów zlało się w jeden, niosąc pełną tak obcej dzieciom ciemności radości wiadomość, Kruk zwyczajnie się wzruszył. Cieszyło go jedynie to, że z tak dużej odległości nikt nie mów tego dostrzec.
Normalnie Sebastian wyszedłby do poddanych, krocząc pośród nich po zamkowym dziedzińcu, jak miało to miejsce wcześniej. Był przeciwny całkowitemu odcinaniu się władcy od pospólstwa, uważał, ze budowanie więzi z podległymi było niezwykle ważne. Tym razem również chciał do nich wyjść. Pozwolić, by go dotknęli, na własne oczy i namacalnie przekonali się, że żył. Jednak na zgromadzeniu doradcy zgodnie orzekli, że dla własnego bezpieczeństwa nie powinien tego robić, póki w pełni nie zregeneruje sił.
— Drodzy poddani — zaczął entuzjastycznie Amon. — Jak widzicie, wasz król ma się dobrze. Dzięki poświęceniu królowej Enepsignos mam zaszczyt w dalszym ciągu stać na czele naszego wspaniałego królestwa. By uhonorować pamięć mojej żony, nowy system edukacyjno-treningowy, który zamierzam wprowadzić, przyjmie jej imię — oświadczył, w odpowiedzi dostając pełne poparcia okrzyki. — Jeszcze tej dry wieczorem nastąpi oficjalna ceremonia pogrzebowa królowej. Każdy, kto pragnie oddać jej hołd, będzie mógł wziąć udział w obchodach. Pozostała jeszcze sprawa pola bitwy. Przeciwnicy – stworzone przez Undertakera kreatury – potrafią się regenerować. Opracowaliśmy sposób na całkowite ich wyeliminowanie, lecz niewielka grupa wciąż pozostaje żywa. Wykorzystujemy ją do wojskowych manewrów. Okolice Walbury Hill stają więc placówką wojskową, na którą nieupoważniony wstęp będzie karalny. Proszę, miejcie to na uwadze. W walce poległo wielu naszych ludzi, nie chciałbym chować kolejnych — dodał na koniec, a potem zniknął wewnątrz wieżyczki, zostawiając poddanych z nowymi informacjami.
Stojąc przed zebranymi, zrozumiał, czemu doradcy nalegali, by przemawiał z balkonu. Krótkotrwała izolacja po traumatycznym przeżyciu pozostawiła na jego psychice widoczny ślad i chociaż początkowo nie zauważył żadnych objawów, im dłużej zerkał na tłum stojący u stóp zamku, tym bardziej władzę nad nim przejmowała panika. Jego ręce trzęsły się, przeciwstawiając się woli właściciela, a przyspieszony oddech i głośne bicie serca, które odbijało się echem w jego głowie, sprawiało, że zaczynało mu się w niej kręcić.
Wprawdzie Amonowi udało się wytrwać do końca przemowy, nie pokazując, jak w rzeczywistości się czuł, lecz kiedy odzyskał pełnię władz umysłowych i fizycznych, uświadomił sobie, że nie przekazał demonom jednej z niezwykle istotnych informacji. Ta, którą pominął, dotyczyła Undertakera oraz tego, co stało się z jego ciałem. Michaelis był nieprzytomny, kiedy żołnierze zajmowali się zwłokami żniwiarza, ale znał prawo i wysłuchał sprawozdania z ust Anasiego.
Zwłoki przedstawiciela danej nacji, porzucone na gruncie neutralnym, za który uważało się wszelkie tereny, które nie podlegały zwierzchnictwu żadne z wyższych ras należały do innych jej przedstawicieli, do: piekła, nieba bądź krainy bogów śmierci. Świat ludzi, plan astralny a także kosmos – którego tajemnic wciąż nie udało się zgłębić żadnej z żyjących na ziemskim globie ras – były neutralne. Undertaker zmarł na Walbury Hill w astralu, co oznaczało, że według prawa jego szczątki należały do żniwiarzy. Jednak ze względu na to, że niebezpieczeństwo ze strony grabarza było ogromne, podjęto nadzwyczajne środki: zwłoki shinigami zostały poćwiartowane, następnie spalone, a na koniec ukryte w różnych zakątkach świata, by ewentualna próba wskrzeszenia boga śmierci nie miała prawa się powieść. Podczas ćwiartowania na miejscu byli obecni przedstawiciele wysokiej rangi każdej z ras, zaś honory czynili bogowie śmierci. Sebastian był zobowiązany wobec swojego ludu, by poinformować o tym zajściu, jednak nie był już w stanie wrócić na balkon wieżyczki.
— Anasi? — mruknął król, zerkając w nieprzeniknioną, czarną mgłę, która ciągnęła się przy ścianach wzdłuż korytarza.
— Panie — odparł informator i wyszedłszy z ciemności, pokłonił się przed Krukiem.
— Wyjdź tam i przekaż im resztę wiadomości. Muszę przygotować się do pogrzebu — rozkazał Michaelis.
Anasi skłonił tylko głowę i powoli ruszył w stronę balkonu. Rzadko był zmuszony do przemawiania przed tłumem. W umowie z Belialem wyraźnie zaznaczył, że chce mieć spokój, ciszę i pełną swobodę, a król się tego trzymał. Z Amonem miało być podobnie, jednak wyglądało na to, że informator chwilowo był zmuszony odłożyć swój dyskomfort na bok, by wesprzeć władcę i chociaż wcale mu się to nie uśmiechało, bardzo szybko doszedł do wniosku, że w długoterminowym rozrachunku znacznie na tym zyska. Wyszedł więc do poddanych i przekazał niecierpiące zwłoki wieści.
Sebastian tymczasem wrócił do swoich komnat, do sypialni, w której spała jego ukochana. Ledwie radził sobie z tym, co działo się w jego głowie. Ból po stracie żony, niewiedza dotycząca przyszłości Elizabeth i w końcu jego własne zmartwychwstanie – wszystko to było zbyt przytłaczające, by mógł zwyczajnie przejść nad tym do porządku dziennego. Sądził nawet, że gdyby nie posiadał emocji, w dalszym ciągu ciężko byłoby mu zaakceptować to, co się wydarzyło.
Nastolatka leżała nieruchomo w łóżku. Wyglądała tak spokojnie, jakby zwyczajnie spała i w każdej chwili mogła się obudzić, lecz minęły już dwie dry, a ona wciąż nawet nie drgnęła. Demon przysiadł na skraju łózka nastolatki i ujął dłoń ukochanej. Przez chwilę gładził jej wierzch opuszkami palców, po chwili jednak pochylił głowę, przyłożył dłoń dziewczyny do czoła i zaczął cicho łkać, błagając opatrzność, by pozwoliła dziewczynie się obudzić.
Wiedział, że nie może pozwolić sobie na to, by przez cały dzień jedynie użalać się nad swoim marnym losem. Był kimś ważnym, samym królem piekła: na jego barkach spoczywała ogromna odpowiedzialność, cała przyszłość krainy, której w dalszym ciągu groziły rządne krwi anioły. Kruk nie był głupi, doskonale wiedział, że Michał nie odpuści po pierwszej porażce i będzie szukał sposobu, by zawładnąć piekłem. Dlatego właśnie, jak ogromny ból i cierpienie nie trawiłyby substytutu duszy Sebastiana, musiał to w sobie z dusić i przynajmniej przez trzy many na dobę być niezawodnym władcą, którego potrzebowało jego królestwo.
Uspokoiwszy się, przebrał się w obcisłe spodnie i czarną, rozchełstaną na piersi koszulę, której poszarpany dół, ściśnięty w biodrach krwistym pasem, luźno opadał na jego uda, przesłaniając ich górną połowę. Następnie przywołał Adrię – służącą zmarłej żony, która – jako jedna z nielicznych – wiedziała o stanie, w jakim znajdowała się ukochana Amona. Rozkazał jej siedzieć przy łożu dziewczyny aż do rozpoczęcia ceremonii pogrzebowej. Chciał, by trwała przy Elizabeth również w jej trakcie, ale uświadomił sobie, że młoda demonica na pewno chciała pożegnać swą panią.
— Przed ceremonią ma cię zmienić Araksjel — rzucił na odchodne, opuszczając komnatę.
Do pogrzebu zostało jeszcze kilka cykli, jednak król musiał zabrać się za rozwikływanie spraw swej krainy od zaraz. Problemy piętrzyły się w postaci kart na jego czarnym sekretarzyku. Jedne ważniejsze, inne – zupełnie nieistotne, jednak wszystkie zasługiwały na to, by je rozpatrzył. Przejmując tron, obiecywał poddanym, że zmieni piekło w krainę, która nawet w ludzkich oczach (choć dalej pełna bólu, cierpienia i wzbudzająca trwogę, byłaby miejscem godnym życia, a nawet wzbudzającym zazdrość. Wysoki poziom edukacji, dbałość o wyżywienie mieszkańców, zupełnie nowe rozwiązania w przypadku złamania zasad, zmiana sposobu wychowywania, otwarcie się na emocje – wszystkie wielkie plany Sebastiana nie wymagały obecnie niczego więcej, jak kilku narad i ustalenia sposobu postępowania, by możliwie najszybciej wdrożyć nowy system, zapewniając demonom dostatnie, szczęśliwe życie.
Kruk zasiadł w swoim fotelu i dał się wchłonąć w wir pracy. Zajęty umysł chociaż częściowo pozwalał mu odpocząć od bólu, zagubienia i strachu, które nieustannie targały nim, wyczerpując osłabiony organizm. Papierologia okazała się zbawienna dla stanu psychicznego władcy, w jej wypełnianiu odnalazł swoisty spokój, a nawet satysfakcję, wzrastającą z każdym kolejnym dokumentem, który demon zmieniał w ożywionego, papierowego ptaka, wysyłając go w odpowiednie miejsce.
Kiedy kupka dokumentów zniknęła, na ustach króla zagościł uśmiech – pierwszy szczery odkąd dowiedział się o wojnie. Jednak chwilowa euforia demona niezwykle szybko straciła na sile, gdy tylko zepchnięte na drugi plan obawy i żal ponownie do niego powróciły. Koniecznie musiał się czymś zająć, praca pomagała mu się uspokoić, dlatego naprędce zwołał zebranie doradców i z gabinetu skierował się prosto do sali tronowej, czekając na przybycie pozostałych.
Zasiadłszy na tronie, poczuł się nieswojo. Zdążył odwyknąć od wygodnego siedziska, którego onyksowe wykończenia i krwiste obicia kontrastowały z jego skórą w ten specyficzny sposób, który niegdyś, gdy  jedyne siadał u jego stóp po prawicy ojca, niezwykle go hipnotyzował. Siedząc nań jednak w roli władcy, czując delikatny, słodki zapach perfum zmarłej żony, miał wrażenie, jakby w ogóle nie pasował do tego miejsca. Jakby całe jego królewskie życie było jedynie farsą, a on sam ledwie spełniał podstawowe wymagania, jakie stawiano małoletnim demonom, nim podejmowano decyzję, czy pozwolić im żyć.
Przerażony możliwością utraty kontroli nad królestwem, Belial wmówił doradcom, że kontrola młodych była niezbędna dla bezpieczeństwa piekła. Uznano więc, że przez pierwsze kilkaset lat życia, demony nie posiadały przywilejów przysługujących dorosłym. W świetle prawa dzieci ciemności młode osobniki mogły zostać wyeliminowane w każdej chwili, jeśli tylko zaszło podejrzenie, że wykazują niepożądane cechy – emocje. Chociaż z prawa nie korzystano tak często, jak chciałby tego Belial, nad każdym demonem, który nie ukończył sześćsetnego roku życia (w przeliczeniu na lata ludzkie około tysiąc dwusetnego) wisiała groźba utraty życia.
System był jednak wadliwy, wyraźnie wskazywały na to jednostki taki jak Amon czy Enepsignos. O ile błękitna demonica wychowywała się w biednej części piekła, gdzie nawet przeżycie dzieciństwa było ogromnym sukcesem, o tyle Kruk zawsze żył pod okiem najlepszych nauczycieli, doskonałych lekarzy i całej zamkowej elity, a jednak i tak nikt nie zdołał przewidzieć, że obudzą się w nim uczucia tak silne, że z ich powodu przewróci do góry nogami całą piekielną rzeczywistość. Dlatego właśnie Sebastian nie zamierzał podtrzymywać idiotycznej tradycji ojca. Jego piekło: dobre piekło, miało być miejscem, w którym nie powstają jedynie brutalne potwory, maszyny do zabijania, ale inteligentne istotny o wrażliwym wnętrzu, dzięki któremu nie tylko będą mogły w pełni doświadczać piękna świata, ale staną się również idealnymi uwodzicielami. Bo chociaż przez całe Rzeczywistości demony zawsze potrafiły zwieść człowieka, udawało się to tylko w przypadku tych najbardziej potrzebujących. Mniej zdesperowane jednostki potrafiły wyczuć, że w dzieciach ciemności krążących pośród nich było coś odmiennego, co odróżniało je od innych.
Dlatego właśnie jedynym sposobem na pozyskiwanie dusz w ostatnim czasie stały się kontrakty. Tylko one dawały demonom wartościowe pożywienie, podczas gdy dusze pełnych cierpienia biedaków, którzy tak łatwo oddawali się w ich ręce, były zaledwie jak lekkie przystawki przed obfitym posiłkiem. Stąd też jedynie część piekielnego królestwa mogła żyć na wysokim poziomie, bez ciągłego uczucia głodu. Zapasy z królewskiej spiżarni były ograniczone, lecz dzięki nowemu podejściu do wychowania, jakie zaproponował Kruk, ten stan rzeczy miał się całkowicie zmienić.
Niedługo po Kruku do sali zaczęli nadciągać doradcy. Kiedy cała czternastka, w tym niezbyt zadowolony z faktu spotkania Anasi, zajęła miejsca, rozpoczęły się debaty, których celem było ostateczne ustalenie najważniejszych zasad, by nowy system wreszcie mógł zostać wcielony w życie.
Praca pomagała Sebastianowi się skupić i udawać, że dawał radę się trzymać. W ciągu kilku cykli narady, wraz z przedstawicielami wysokich stanowisk w piekle udało się ustalić plan działania, doszlifować prawo tak, by nie było w nim dziur. Kruk zadbał o zniesienie resztek ideologii ojca, uwolnił prawo spod tyranii podłej władzy, i chociaż niektórym – w szczególności Azazelowi – propozycje króla nie przypadły do gustu, musieli uznać, że całość kodeksu prawnego przedstawiała się w bardzo zwartej, logicznie spójnej całości.
Obrady dobiegły jednak końca, Michaelis ponownie został sam. Wrócił do sypialni i usiadłszy na łóżku, przez kolejną ludzką godzinę przyglądał się śpiącej ukochanej. Kochał ją i nie potrafiłby jej zostawić samej, ale przebywanie z nią zwyczajnie go raniło. Czuł, że zapada się w otchłani rozpaczy i na wszelkie sposoby starał się pozostawać zajęty, by być z dala od Elizabeth, usypiając poczucie winy, karmiąc się wymówkami. Przecież nie mógł zaniedbywać obowiązków względem swego królestwa – władca był przede wszystkim własnością ludu, osoba prywatną jedynie sporadycznie, i właśnie tak Kruk tłumaczył się sam przed sobą.


6 komentarzy:

  1. Boskie jestem ciekawa zy Lizz z tego wyhjdzie jako czlowiek czy jako demon..czekam na dalsza czesc

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki^^. Na razie to oni sami nie wiedzą, co z nią jest :P. Ale w końcu coś się powinno wyjaśnić^^.

      Usuń
  2. Monika Lisicka4 marca 2017 09:28

    Kurde... niech ona się w końcu obudzi bo Sebuś długo nie pociągnie. Ciekawe czy w piekle są psycholodzy ?

    Tak czy siak. Rozdział świetny. Reformacja piekła... ciekawy zabieg. I mam prośbę...

    Bo nie chce mi się szukać rozdziału z tym jak w piekle mija czas więc mogłabyś przypomnieć tak w miare ogólnikowo ??? Pliiisss

    A Unduś ma to na co zasłużył. Podła szumowina.

    Ps. Lizzy jako demon ? Chce to chce to chce tooooo !!!

    Do nexta ^^ soboto przybądź jak najprędzej

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety nie bardzo mogę, bo sama tego nie pamiętam. Mam notatki na kompie i się nimi posiłkuję, ale tak z pamięci byłoby ciężko.
      Cykl to najmniejsza jednostka. Jeden ma 48 minut bodajże. Dra to jedna demoniczna doba, ale poza tym nie pamiętam dokładnie, a wolałabym nie strzelać xD.

      Lizzy jako demon - być może. Nie wiadomo na razie, co z nią jest, ale kto wie? Niedługo się dowiecie xD. Tylko najpierw muszę to napisać :).
      Dzięki za komcia, do zobaczenia w sobotę :*.

      Usuń
  3. Coś mi mówi, że Lizz nie odrodzi się jako człowiek, lecz jako demon, ale to tylko moja teoria XD Powiem, że robi się coraz ciekawiej, no zobaczymy co dalej i trzeba jakoś doczekać do soboty :) A Sebastian to niedługo depresji dostanie, niech jeszcze trochę wytrzyma do czasu obudzenia się Lizz.
    Do zobaczenia w sobotę :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oooo, hej ♡. Brakowało mi Cię ostatnio :*.
      No, może będzie demonem, może nie, to się jeszcze okaże. A Sebuś to i tak się doskonale trzyma, biorąc pod uwagę ten mindfuck, który mu zgotowałam. Zmartwychwstanie, śmierć żony, zmartwychwstanie dziewczyny... ZUA AUTORKA ZE MNIE XDDDD.
      Do zobaczenia!^^

      Usuń

.