piątek, 7 lipca 2017

Tom V, XXII

Witajcie!
Mam dla Was złą wiadomość. Znaczy jakaś super tragiczna nie będzie, ale część z Was może się zmartwić. 
Otóż są wakacje (Ameryki nie odkryłam, no wiem xD). Ja mam w te wakacje praktyki przeplatane wolnym, podczas którego pracuję, więc generalnie czasu jak zwykle mam za mało. Dlatego też ogłaszam tygodniowy urlop od bloga. To znaczy, że:

12.07.2017 (środa) nie pojawi się nowy rozdział Dziwaka

15.07.2017 (sobota) nie pojawi się nowy rozdział Róży.

To sytuacja jednorazowa, żadna z historii nie zostaje zawieszona ani nic w tym stylu, spokojnie. Po prostu potrzebuję trochę czasu bez ciśnienia, że się nie wyrobię z rozdziałem, żeby spokojnie zrobić trochę zapasu. Dziwak miał spory zapas, ale sobie zrobiłam wolne od pisania, no i się skurczył. No a Róża nie ma zapasu powyżej 25 stron od... Roku? Nie wiem, ale od dawna :P. I pewnie teraz też nie zrobię 100 stron, chociaż byłabym w stanie (no ale mam inne zainteresowania - kolorowanie mangi itp.), ale nawet te 10 czy 20 dodatkowych stron to już dla mnie komfort psychiczny, że jak mi się bardzo nie będzie chciało później pisać, to nic się nie stanie.
No to tyle. Miłych wakacji i do zobaczenia w Dziwaku 19.07! :*

Miłego rozdziału! <3

========================================

Zawisła nad kartką i zaczęła dokładnie przyglądać się temu, co napisał. Niektóre litery odpowiadały pojedynczym literom znanego jej alfabetu łacińskiego, inne były sylabami, a jeszcze inne… Dźwiękami, których nie potrafiła normalnie wymówić. Na razie jednak uznała, że po prostu je zapamięta i rozszyfruje zostawioną przez demona wiadomość. Z pomocą ściągawki z liter powoli przepisywała kolejne słowa, które pod sam koniec, ku jej wielkiemu zdziwieniu, ułożyły się w pozbawiony sensu bełkot. Litery i cyfry nie składały się w żadną sensowną wypowiedź, chociaż była pewna, że odczytała je poprawnie.
Spojrzała na kartkę jeszcze raz i wykluczywszy czytanie od prawej do lewej, westchnęła ciężko, przyglądając się ciągowi bezsensownych zbitek liter, z których tylko własne imię zapisał poprawnie.
Amon:
Kaquazwrclsxaybncusoiqkyalwrnosxiqrljgnqoymflugmsuspozocieoyeyrblmqmdaaaiqdbtdnrbgxrslqvebzrjwociqzv
Patrzyła i patrzyła i dopiero po chwili namysłu dotarło do mniej, czym był dziwaczny zbitek liter.
— Kod! — krzyknęła sama do siebie, podekscytowana, że udało jej się domyślić.
Kiedyś zajęłoby jej to mniej czasu, ale w tej sytuacji naprawdę nie spodziewała się po demonie czegoś takiego. Sądziła, że wiadomość będzie złośliwa, ironiczna lub że ukrył w niej kolejne zadanie, ale nie sądziła, że posunie się aż tak daleko w przeszłość, by zapisać wiadomość szyfrem Vigenera.
— Czyli jeśli Amon to klucz, to… — komentowała na głos.
Sięgnęła po drugą kartkę, rozrysowała na niej tabelę deszyfrującą, a potem zaczęła mozolną pracę, literka po literce odkodowując każde kolejne słowo, które zaczęły układać się w sensowną całość. Gdy skończyła, jeszcze raz spojrzała na tekst. Ten już wydawał się znacznie bardziej sensowny:
Amon:
Kochanieczekamnaciebiewlaziencekiedyjuzdomysliszsieconapisalemdolaczdomniepotrzebujeszcieplejkapieli
Dziewczyna uśmiechnęła się przebiegle i jeszcze raz przepisała tekst, dodając do niego odstępy, litery diakrytyczne i znaki interpunkcyjne. Ostatecznie otrzymała sensowną wiadomość, której treść sprawiła, że na jej ustach pojawił się szeroki uśmiech:
Amon:
Kochanie, czekam na ciebie w łazience. Kiedy już domyślisz się, co napisałem, dołącz do mnie – potrzebujesz ciepłej kąpieli.
— Udało się! Już pędzę, kochanie! — krzyknęła zachwycona.
Odłożyła kartki na sekretarzyk i postawiła na nich przycisk do papieru, żeby nigdzie się nie zgubiły, by po kąpieli pokazać Sebastianowi, jak udało jej się rozszyfrować ukrytą wiadomość. Kiedy była mała, demon często zostawiał jej tego rodzaju zagadki, w których znajdowały się wskazówki do znalezienia przedmiotów, na których jej zależało – nielicznych słodyczy, którymi lubiła się raczyć, nowych ubrań i broni, a także gier planszowych, które tak bardzo uwielbiała.
Chwyciwszy ręcznik, dziewczyna powoli podeszła do drzwi łazienki. Zapukała nieśmiało, a kiedy usłyszała z wnętrza tłumiony chichot, warknęła pod nosem i zbierając w sobie całą pewność, wkroczyła do środka.
— Jes… — ucięła, widząc ukochanego w pełnej wody balii; nie pamiętała, by kiedykolwiek widziała go w takich okolicznościach.
Nawet nie próbowała udawać, że nie robiło to na niej wrażenia, wiedziała, że to bezcelowe, bo nawet rumieńce na jej twarzy były tak silne, że czuła, jak nieprzyjemnie ogrzewają jej twarz, obnażając całą ekscytację.
Demon leżał w wannie, opierając się wygodnie o jej węższą część. Po jego kruczoczarnych, mokrych włosach powoli spływały kolejne krople wody, tworząc na ciele wodne zacieki w kształcie finezyjnych strużek. Dziewczyna przez chwilę obserwowała, jak jedna z błyszczących kropelek tańczyła po ciemnej skórze demona od karku, przez szyję, obojczyk i pierś, by ostatecznie dołączyć do wody wewnątrz wanny. Większość jego ciała skryta była jednak pod delikatną mgiełką pachnącej orzeźwiającym aromatem cytrusów piany, która uniemożliwiała dziewczynie chociażby mętne rzucenie okiem na newralgiczne punkty na ciele Kruka. Cieszyła się z tego, gdyby zobaczyła go w całej okazałości, zrobiłabym z siebie idiotkę.
Powoli podeszła do niego i przykucnęła na skraju wanny, na co Amon wydał z siebie niezadowolone mruknięcie.
— Myślałem, że do mnie dołączysz. Nie zamierzasz chyba kąpać się w ubraniach?
— N-nie zamierzam — odparła z trudem, ledwie wydukawszy dwa proste słowa.
Uciekła wzrokiem, gdy Sebastian chwycił ją za ręce. Jego rozgrzana, wilgotna skóra zadziałała na nią jeszcze bardziej. Wyczulone zmysły szalały, sprawiając, że nawet najprostsze gesty pobudzały ją do granic możliwości. Wydała z siebie tłumiony jęk, któremu zawtórował jeszcze wyraźniejszy rumieniem na twarzy.
— Rozbierz się i dołącz do mnie. Zajmę się tobą najlepiej, jak umiem. Zasługujesz na prawdziwie piekielną kąpiel — kusił Michaelis, sącząc namiętnie kolejne słowa intrygującym półszeptem wprost do jej ucha.
Delikatne ruchy powietrza przyprawiały ją o drżenie, jego przyspieszone bicie serca odbijało się echem w głowie nastolatki, zaś jej własne pulsowało w skroniach niczym sygnał do działania. Ośmielona kakofonią dźwięków ich ciał wstała i powoli zsunęła z siebie ubranie.
Oczom Sebastiana ukazała się niezwykle szczupła sylwetka, która mimo bliżej nieokreślonych zmian wydawała się znacznie zdrowsza i bardziej kobieca niż ta, którą obserwował dotąd. Zawstydzona jego pożerającym spojrzeniem Lizz zasłoniła dłonią piersi, zaś ogonem przepasała biodra, grotem przysłaniając krocze.
— Pomożesz mi? Nie chcę… się pośliznąć — powiedziała cicho, wyciągając do demona wolną rękę.
Ten ujął dłoń ukochanej, po czym powoli wstał, pozwalając, by piana wraz z wodą spłynęła po jego ciele, odsłaniając przed Elizabeth jego prawdziwy zachwyt nad wdziękami, którymi go uraczyła. Spojrzała na niego ukradkiem, nie chcąc wpatrywać się zbyt nachalnie i odwróciwszy głowę, z jego pomocą weszła do balii. Usiadła po przeciwległej stronie, pozwalając, by otuliła ją ciepła, pachnąca ciecz. Stopami ocierała się o uda demona, z każdą chwilą robiąc to coraz bardziej świadomie, w miarę jak rosło w niej pożądanie.
— Masz nieco nietęgą minę, wszystko w porządku? — zapytał demon, sięgając pod wodę.
Jego gest sprawił, że dziewczyna wzdrygnęła się zbyt nieprzygotowana na to, co mógłby zrobić. On jednak chwycił jej stopę i zaczął delikatnie ją masować, w nagrodę otrzymując szereg mruknięć, które z każdą chwilą wyrażały coraz większe zrelaksowanie młodej Roseblack. Kiedy już poczuła się pewnie, Michaelis przysunął się do niej, przełożył jej nogi tak, by móc wsunąć się pomiędzy nie i przyciągnął do siebie nastolatkę, łącząc ich usta w długim, pełnym namiętności pocałunku.
— Czy nie miałeś… Znaczy, mnie… Mieliśmy się kąpać! — krzyknęła, przez chwilę nie umiejąc zebrać słów.
Odsunęła się lekko od Michaelisa, jednak w dalszym ciągu oplatała go nogami. Niepewność i rozsądek walczyły z pożądaniem i natłokiem niezwykle silnych bodźców, z którymi ledwo dawała radę walczyć.
— Jeśli nie masz ochoty, możemy wykąpać się tradycyjnie… — odparł brunet, smucąc się teatralnie.
— Nie, nie! — krzyknęła, nim w ogóle pomyślała. — Nie chcę, tak jest dobrze, tylko… Po prostu się denerwuję, Sebastian… — wyjaśniła, pochylając głowę, by nie patrzeć mu w oczy.
— Mmm… Powiedz to jeszcze raz. Uwielbiam, gdy mówisz moje imię.
— Sebastian — powtórzyła ochoczo, ponownie podnosząc wzrok.
Zauważyła, jak źrenice demona reagowały na jej słowa, jak tęczówki zaczynały błyszczeć z podniecenia, a jego ciało delikatnie zadrżało, wyrażając niecierpliwość, którą z trudem dawał radę hamować.
— A może… — mruknęła i w przypływie śmiałości przysunęła się do niego ponownie, całując wrażliwy kark demona, po czym szepnęła wprost do jego ucha: — Amon.
— Elizabeth… — jęknął demon.
Nie mógł dłużej się powstrzymywać. Gwałtownie wpił się w usta dziewczyny i sięgnąwszy po jej dłoń, nakierował ją na swojego członka. Gdy poczuł, jak delikatne, szczupłe palce zaciskają się na jego przyrodzeniu i powoli zaczynają przesuwać się na po nim w górę i w dół, sprawiając, że przez całe ciało Kruka zaczęły przechodzić przyjemne dreszcze, sam wsunął rękę pomiędzy jej nogi i zaczął delikatnie ją pieścić. Szybko jednak dłoń ustąpiła miejsca ogonowi, który w tych sferach czuł się znacznie swobodniej, o czym Lizz dopiero miała przekonać się po raz pierwszy, zaś dłoń poczęła pieścić jedną z jej drobnych, jędrnych piersi, drażniąc brodawki i wprawiając nastolatkę w jeszcze większe drżenie.
Przyjemność wyrażali tłumionymi jękami wydobywającymi się spomiędzy złączonych w pocałunku ust. Łapczywie chwytane oddechy i szarpiące ruchy zdradzały ich niecierpliwość, aż w końcu dziewczyna była tak pobudzona, że nie potrafiła już dłużej skupić się na całowaniu. Wbiła paznokcie w plecy ukochanego i krzyczała z rozkoszy, wciąż poruszając ręką członek demona.
— Chcę cię poczuć w środku… — jęknęła z trudem, spoglądając na niego załzawionymi z przyjemności oczami.
— Jak sobie życzysz, panienko — odpowiedział i ująwszy ją za pośladki, powoli posadził na sobie i nadział na członka, czując, jak  dziewczyna ze wszystkich sił zaciska się na nim, jakby bała się, że za chwilę opuści ją na zawsze.
Odkąd nastąpiła w niej zmiana i dołączyła do demonicznego społeczeństwa, jej siła znacznie wzrosła. W owej chwili demon czuł to wyjątkowo wyraźnie, dziękując opatrzności, że dane mu było zaznać tak przesłaniającej wszystko inne przyjemności.
Nim Elizabeth się spostrzegła, jej kochanek krzyczał, jęczał i błądził wzrokiem po jej ciele w nie mniejszym stopniu niż ona. Jeszcze nigdy dotąd nie widziała go tak pobudzonego. Zawsze był spokojny, opanowany, ale teraz zachowywał się jak zwierzę – tak samo jak ona – i wzajemnie idealnie dopełniali się w tym maratonie, którego nagrodą była błoga przyjemność i spełnienie w ramionach ukochanej osoby.
~*~
Gdyby słowo „kąpiel” zawsze oznaczało to, do czego doszło w przypadku Elizabeth i Sebastiana, prawdopodobnie ludzie byliby wiecznie brudni, za to szalenie zadowoleni. W przypadku nastolatki zadowolenie byłoby jednak zdecydowanie zbyt małym słowem. Wyostrzone zmysły, zwiększona siła i wytrzymałość sprawiły, że odkryła w sobie nowe pokłady sił, umiejętności, niesamowitą zwinność i pomysłowość. Ponad trzy godziny w wannie spędzone na wzajemnych pieszczotach, zwieńczone delikatną, bladą dłonią, która troskliwie głaskała ją po głowie, były spełnieniem najgłębiej skrywanych pragnień dziewczyny. Całkowicie pozbawiły ją obaw, stresu związanego ze wszystkimi nowościami, które się wokół niej działy. Całkowicie się wyciszyła, dając się otulić gorącej, pełnej olejków zapachowych wodzie i słodkiemu spełnieniu, które z wolna koiło ją do snu.
Sebastianowi zależało na tym, by nastolatka podała mu tytuły ksiąg, które czytał Anasi. Od jakiegoś czasu czuł, że informator coś przed nim ukrywał i postanowił dowiedzieć się, co to było. Jednak nie miał Lizz za złe, że zasnęła. Sam również był wykończony i niesamowicie zadowolony. W tak błogim stanie mógłby zasnąć, gdyby nie pragnął stać na straży snu ukochanej, by upewnić się, że nawet niechciany podmuch wiatru nie dosięgnie jej delikatnej, bladej skóry przez uchylone okna.
Ułożył dziewczynę w łóżku, okrył ją pierzynom, a sam wrócił się po kartkę z jej rozwiązaniem zadania i z satysfakcją przyglądał się wszelkim zgnieceniom, roztarciom, naciskom – wszystkiemu, co świadczyło o tym, jak wiele wysiłku wkładała w rozwiązanie zagadki, byle tylko był z niej dumny. Zawsze się dla niego starała, nawet kiedy jeszcze on sam nie potrafił tego docenić, dawała z siebie wszystko, by stanąć na wysokości zadania i sprostać wyzwaniu. Nawet jeśli nie zawsze dawała sobie radę, nigdy się nie poddawała. Nie siadała ze zwieszoną głową, uważając, że nie da sobie rady. Po kilku minutach kontemplowania porażki zawsze podejmowała kolejne próby. Michaelis przez lata wmawiał sobie, że była po prostu zawzięta, ale w końcu zrozumiał, że tym, co motywowało ją w rzeczywistości, była jego duma, dobre słowo i uśmiech satysfakcji na ustach, po którym następowała nagroda w postaci jednej z nielicznych przekąsek, które była w stanie zjeść.
Dziewczyna spała snem sprawiedliwego, a demon poświecił wolne chwile na wypełnianie dokumentów, które wisiały nad nim nieubłagalnie już od dawna. W końcu musiał się wziąć i za tę nudną, niechcianą cześć pracy, znalazł więc idealny moment. By jednak umilić sobie zadanie, przeniósł się z papierzyskami do łóżka i pozwalając Lizz przytulać się do siebie przez sen, wodził wzrokiem po kolejnych wierszach tekstu, podpisując je, odrzucając, komentując i odkładając na etażerkę, na której z każdą chwilą rósł coraz większy stos zapisanych atramentem kartek.
— O nie, zasnęłam… — Usłyszał jęk, który wyrwał go z transu.
Wzdrygnął się lekko, odłożył pióro na bok i przysunął nastolatkę bliżej siebie, całując ją w czoło na przywitanie.
— Długo spałam? Przepraszam. Miałam ci coś napisać, ale była taka zmęczona…

— Nic się nie stało. Zająłem się dokumentami, nie ma tego złego. Poza tym spałaś tylko dwie godziny, wyspałaś się? — zapytał, zerkając w lekko zaczerwienione oczy. 



4 komentarze:

  1. Niezły ten kod...Miłosne uniesienia kąpiel aż dreszcze pozytywne przechodzą..A co do twojego nie wstawiania w te dni to rozumiem doskonale,masz prawo do przerwy więc cierpliwie będę czekać...Buziaki i pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, kody w ogóle są świetne! Zawsze chciałam się tego nauczyć, ale zabrakło mi samozaparcia, dlatego ostatecznie nigdy się nie nauczyłam. Więc niech chociaż moja bohaterka umie xD.

      Usuń
  2. Pierzynom OM OM

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I patrz, jak to jest. Człowiek siedzi całe dnie w wydawnictwie nad korektą, a we własnym tekście takie byki przeoczy xDDDD> Brawo ja xD.
      Dzięki!^^

      Usuń

.