sobota, 19 września 2015

Tom 3, XIV

Mój licencjat jest wiecznie poprawiany i jestem wręcz pewna, że nie wyrobię się na magisterkę, więc nici z nauki japońskiego. Wątpię, że za rok będzie mi się chciało znowu wkraczać do tego cholernie zdezorganizowanego świata. Serio, nie polecam UW. Już abstrahując (hyhy) od mojej sytuacji, organizacja na tej uczelni jest tak kiepska, że dziw bierze, że jeszcze funkcjonuje. Albo to tylko mój instytut tak ssie. Who knows?
Dobra, ponarzekałam sobie. Tak, jakby to coś zmieniało xD 
Czekam na maila od 2 dni i maila nie ma, ale o tym nawet nie będę zaczynać, bo walić moje życie, macie coś ciekawszego do czytania. 
Uwaga - notka zawiera Enepsi! 
(To dla tych, co jej nie znoszą, napijcie się jakiejś meliski, czy coś tam :) )

Miłego!

==============

               – No już, uspokój się. Musimy zjeść – poprosiła, delikatnie odsuwając od siebie pociągającego nosem chłopca.

Arthur podniósł się i wyciągnął z wewnętrznej kieszeni fraka błękitną chusteczkę. Pochylił się nad Timmym i wytarł jego zapłakana twarz.

                – Jeszcze raz przepraszam, paniczu.

                – Wybaczę ci, jeśli przeprosisz Lizzy! – burknęło dziecko.

Kamerdyner skinął głowa i odwrócił się do hrabianki, która powróciła na swoje miejsce, jednak ta uniosła dłoń, powstrzymując go.

                – To nie będzie konieczne – wyjaśniła. – Umiesz walczyć? – zapytała.

                – Oczywiście. Jako kamerdyner panicza muszę umieć go obronić – odparł Arthur.

                – W takim razie, pomożesz mi w dzisiejszym treningu, w ten sposób zadośćuczynisz za swój błąd. Timmy, odpowiada ci to? – zwróciła się do kuzyna.

Na twarzy chłopca pojawił się promienny uśmiech.

                – Oczywiście! – przytaknął entuzjastyczne.

                – Robi się ciekawie. Miałem nosa, żeby wpaść – wtrącił się milczący dotąd Grell.

Jego komentarz spotkał się z ostrym spojrzeniem niezadowolonej hrabianki. Nie mogła jednak wygonić natręta. Miała podejrzenia, co do kamerdynera swojego kuzyna. Musiała go sprawdzić. Obecność żniwiarza w tej sytuacji mogła okazać się niezwykle przydatna. Jeśli Arthur również był demonem, wreszcie mieliby porządny trop. Jeśli miała rację – mógł doprowadzić ją do Sebastiana.

~*~

                – Co robisz? – zapytał brunet, zaintrygowany zachowaniem dziewczyny.

Elizabeth leżała na podłodze głównego holu, wpatrując się w czarnobiałe wzory na suficie.

                – Myślę – odparła zdawkowo, nie odrywając wzroku od sklepienia.

                – Nie uważasz, że byłoby ci znacznie wygodniej, jak również dużo bardziej na miejscu, gdybyś myślała, leżąc na kanapie? – zapytał, chichocząc pod nosem.

Podszedł do palisandrowego siedziska obitego pikowanym, ciemnoczerwonym materiałem. Postawił tacę ze świeżą herbatą na niewielkim, okrągłym stoliku stojącym obok prawego podłokietnika.

                – Nie – burknęła dziewczyna, zdmuchując czerwony kosmyk włosów z czoła.

Kamerdyner zbliżył się do niej i spojrzał w górę, skupiając wzrok w tym samym miejscu, co jego pani. Musiała to poczuć, bo poruszyła się nerwowo i ciężko westchnęła.

                – W takim razie, pozwoli panienka, że sprawdzę? – zapytał i nie czekając na odpowiedź, położył się tuż obok nastolatki.

Wciąż wpatrywał się w punkt na sklepieniu, którzy przykuł uwagę jego młodej pani.

                – Co robisz, idioto? – warknęła, siadając. – Rozproszyłeś mnie – dodała, udając zirytowaną.

W rzeczywistości cieszyła się, że demon do niej dołączył. Te krótkie chwile, kiedy pozwalał sobie przekroczyć ścisłe ramy konserwatywnego służącego, były dla niej niezwykle cenne. Jednak zdarzały się coraz rzadziej, jakby robił wszystko, by zwiększyć dzielącą ich przepaść.

                – Proszę wybaczyć, po prostu byłem ciekaw – odparł, delikatnie się uśmiechając.

                – Nie rozumiem cię – burknęła Elizabeth.

Wstała z podłogi, usiadła na kanapie i chwyciła w dłoń filiżankę.

                – Earl Grey Royal? – zdziwiła się.

                – Czy nie mówiła panienka, że intensywnie o czymś myśli? – rzekł zawadiacko.

Podniósł się i podszedł do niej, delikatnie pochylając głowę.

                – Royal Earl Grey z dwiema kostkami cukru, tak jak lubisz – zaprezentował napój.

                – Skąd wiedziałeś, że będę myśleć? – zapytała, marszcząc brwi.

                – Jaki twój kamerdyner powinienem wiedzieć o tobie wszystko, nieprawdaż? – odparł tajemniczo się uśmiechając.

                Więc dlaczego nie wiedziałeś jak bardzo cię kocham? Dlaczego nie wiedziałeś, jak bardzo mnie zranisz? Dlaczego nie wiedziałeś, że cię za to zabiję?

~*~

                – Wszystko gotowe, kochany. Czekamy na twój znak –ponętnie wymruczała Enepsignos i pochylając się nad Sebastianem, zaczęła wodzić językiem po płatku jego ucha.

Demon uśmiechnął się, pozwalając, by jego oczy rozjaśniły szkarłatem wnętrze sali tronowej. Czerwień odbiła się od onyksowego wnętrza, rażąc wzrok błękitnego demona.

                – Jesteś podekscytowany – szepnęła, dotykając dłonią jego krocza.

Mężczyzna jęknął wymownie i energicznym szarpnięciem przyciągnął do siebie demonicę, wpijając się w jej blade usta. Nachalnie spijał pocałunki, co chwila przygryzając jej wargi.

                – To twoje ostatnie zadanie, Eni. Jeśli teraz się spiszesz, już zawsze będziemy razem – wymruczał, unosząc biodra.

Kobieta jęknęła cicho i szarpnęła demona za rękę, zmuszając go, by się podniósł.

Nie ukrywając zadowolenia, Sebastian wstał i przejmując inicjatywę, pchnął Enepsi na ścianę, po czym ponownie zaczął obdarowywać ją pocałunkami. Jasnowłosa wodziła dłońmi po jego umięśnionym ciele. Po chwili odepchnęła go i klęknęła.

                – Pozwól mi – mruknęła kusząco.

Przewrócił oczami, jednak nie powstrzymał jej. Wiedział, że potrzebowała małej zachęty, by właściwie wypełnić ostatnie zadanie.

~*~

                Sebastian siedział na tronie z nogami przełożonymi przez podłokietnik, wspierając brodę na ręce. Oczekiwanie stawało się nużące. Czas spędzony w tym mrocznym, pozbawionym różnorodności miejscu dłużył się bardziej niż mu się wydawało. Zdążył zapomnieć nawet o tym. W całkowitej ciszy próbował doszukać się rozpaczliwych wrzasków i odgłosów rzezi, których tak niecierpliwie wyczekiwał. Jeszcze chwila. Już tylko jedno dzieliło go od upragnionego celu. Spojrzał na wierzch lewej dłoni.

                – Ciekawe, co sobie myślałaś przez ten cały czas… – mruknął pod nosem. – Nie, nie mogę teraz stracić czujności. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, zyskam wszystko, o czym mógłbym marzyć – odpowiedział sam sobie.

Był świadom tego, że nic nie może go rozproszyć. Żadne wspomnienia, myśli, czy niepożądane zjawiska. Gdy tylko sala tronowa wypełni się mrocznymi pobratymcami, rozpocznie się najważniejsza walka jego życia. Jeśli tylko mu się uda… Wszystko, czego kiedykolwiek pragnął: władza, wolność, bezkarność, tron – wszystko w królestwie ciemności będzie należało do niego, a wtedy nie będzie na tym świecie niczego, co mogłoby mu zagrozić.

                – Już niedługo. Czekałeś na to tyle lat, planowałeś tyle miesięcy. Te kilka godzin minie w mgnieniu oka – tłumaczył sobie, jednak niecierpliwość brała górę nad rozsądkiem.

Wstał z siedziska i skoczył w jedną z chmur czarnego dymu.

                – Przyśpieszmy sprawy…

~*~

                Zgodnie z tym, czego zażądała Elizabeth, Arthur miał towarzyszyć jej podczas treningu. Jednak do tego czasu miała jeszcze kilka godzin. Nim upewni się, że kamerdyner kilkulatka jest tym, za kogo go uważała, musiała zadbać o bezpieczeństwo kuzyna i służby. Nie wiedziała, jakie intencje ma nieznajomy, nie mogła ryzykować, że komuś stanie się krzywda. Nie mogła również zignorować kolejnej ponad naturalnej istoty, która stanęła na jej drodze. Niebieskooki lokaj mógł być kluczem do odnalezienia Sebastiana, ściągnięcia go w miejsce, w którym chciała, żeby się znalazł i postawienia pierwszego, ostatecznego kroku na drodze do zemsty.

Tuż po posiłku dziewczyna nakazała Sutcliffowi podążyć ze sobą do jej gabinetu. Tam, upewniając się, że nikt ich nie słyszy, przedstawiła mu swój punkt widzenia.

                – Rozumiem, czyli sądzisz, że ten koleś jest demonem? – upewnił się żniwiarz, poprawiając okulary.

Nastolatka skinęła twierdząco głową.

                – Dlatego chce, żebyś podczas treningu był w pobliżu. Na wszelki wypadek. Nie mogę pozwolić, żeby Timmiemu, albo komukolwiek ze służby, stała się krzywda. Czy to jasne? – zapytała poważnie, odwracając się w stronę okna.

Przez szybę dostrzegła kilkuletniego blondyna biegającego wraz z Arthurem, Taiem i Jeanny po trawniku. Uśmiech na twarzy dziecka sprawił, że poczuła ukłucie w sercu.

                –  Nie chcę być zmuszona do odebrania mu kolejnej, bliskiej osoby – pomyślała, przygryzając wargę.

Nie wiedziała, co powinna zrobić. Nie myliła się w sprawie Arthura – gdyby było inaczej, Sutcliff na pewno by zareagował. Nie przepuściłby okazji do zaprezentowania swojej pozornej wyższości. Czy powinna zabić demona? Przecież nie mogła dopuścić do tego, by taka kreatura znajdowała się w pobliżu jej kuzyna. Nawet, jeśli dawał chłopcu szczęście, wciąż był tylko kłamliwym potworem, który wykorzysta go jedynie dla…

                – Cholera – zaklęła pod nosem Elizabeth i bez wyjaśnienia wybiegła z gabinetu, zostawiając Grella samego.

Musiała czym prędzej spotkać się z Timmim, upewnić się, że nie popełnił najgorszego błędu.

                Czerwonowłosy shinigami przez chwilę stał w milczeniu, obserwując bawiących się za oknem ludzi. Kiedy ujrzał dobiegającą do nich, zdyszaną szlachciankę, zachichotał pod nosem i odwróciwszy się na pięcie, opuścił gabinet nastolatki.

                – Teraz mam robić za niańkę! Co za bezczelna dziewczyna – jęknął, zmierzając korytarzem na poddasze.

                Elizabeth dobiegła do kuzyna i chwyciła jego dłoń.

                – Co się stało Lizzy? – zapytało zaskoczone dziecko.

Wszyscy służący parzyli z konsternacją na zdenerwowaną hrabiankę. Nagła myśl uderzyła w nią z tak wielką siłą, że nie była w stanie myśleć o zachowywaniu pozorów. Musiała się upewnić, że tego nie zrobił, tylko to miało teraz znaczenie.

                – Chodź ze mną, pokażę ci coś – odparła, zmuszając się do uśmiechu.

Zaintrygowany chłopiec skinął głową i pozwolił, by kuzynka pociągnęła go za sobą. Nie zauważył mierzącego spojrzenia, jakim Arthur obdarzył fioletowowłosą. Ona nie pozostała mu dłużna. Niechęć pomiędzy nimi była tak wyraźna, że nie sposób było jej nie dostrzec, jednak serce kilkulatka za bardzo pragnęło szczęścia, by odkryć przed nim prawdę.

                – Lizzy, coś się stało? – zapytał, kiedy hrabianka posadziła go na łóżku w swojej sypialni.
Widział jej zmarszczone czoło i poważny wzrok. Wyraźnie dostrzegał jej wewnętrzne zmagania – chciała mu coś powiedzieć, ale nie wiedziała, jak ma zacząć.

                – Chodzi o Arthura?

                – Tak – odparła nerwowo.

Podeszła do kuzyna i klęknęła przed nim, ujmując jego drobne dłonie.

                – Timmy, czy… Czy on ci coś obiecał? – wydusiła z siebie, patrząc głęboko w jasne oczy chłopca.

Dziecko przechyliło głowę i próbowało pojąć niezrozumiały dla niego strach w głosie siostry.

                – Obiecał, że będzie o mnie dbał i w ogóle – odpowiedział po chwili.

                – Rozumiem. Ale, czy chciał czegoś w zamian? Czy wymieniliście się? – zadała kolejne pytanie, które jedynie wzbudziły w blondynie większe zdziwienie.

Nie rozumiał. Widziała to w jego oczach, nie miał najmniejszego pojęcia, o czym mówiła.

                – To dobry znak, prawda? – pytała się w duchu, jednak umysł podpowiadał, by nie odpuszczać, dopóki Timmi nie udzieli odpowiedzi.

                – Nie wiem, o co ci chodzi – mruknął zmieszany chłopiec.

Dziewczyna odetchnęła z ulgą. Zaprzeczył! Więc cokolwiek planował demon, wciąż mogło zostać przerwane. Wciąż miała czas, by zapobiec kontraktowi. Tylko czemu znów miała sprawiać chłopcu ból?

                – Lubisz go? – zmieniła temat, podnosząc się z kolan.

Podeszła do komody i z jej dolnej szuflady wyciągnęła lizaka. W końcu przyprowadziła chłopca pod pretekstem, dla niepoznaki musiała dać mu coś, co odwróciłoby jego uwagę od jej dziwacznego zachowania.

                – Bardzo! Arthur jest taki miły i pozwala mi jeść słodycze, kiedy ciocia nie patrzy! – zaśmiał się.

Elizabeth zamarła w bezruchu. Przez chwilę zakręciło jej się w głowie. Nie miała siły, nie była w stanie po raz kolejny odebrać kuzynowi uśmiechu. Dlaczego spotykał go taki los? Czym zawinił przez niespełna sześć lat życia, by tak cierpieć?

                – To dla ciebie – bąknęła niewyraźnie, podając chłopcu cukierka na patyku.

Ten krzyknął radośnie, rozpakował go i wetknął do ust, zachwycając się smakiem.

                – Jaki pyszny!

                – Doceń go, już takich nie produkują – wyjaśniła, po raz kolejny zmuszając się do uśmiechu. – Przyjaciel ojca był właścicielem firmy, która produkowała słodycze. Często je przynosił, ale kiedy umarł, fabrykę zamknięto. To unikat – opowiedziała po krótce.

Chłopiec wyciągnął lizaka z ust i z uznaniem przyjrzał się czarnemu logu kota. Tuż pod zwierzęciem widniał niewielki napis „Funtom”.

                – Dziękuję Lizzy, jesteś najlepsza! – krzyknął Timmi i mocno przytulił się do fioletowowłosej.

Dziewczyna niechętnie odwzajemniła uścisk. Czuła, że nie zasługuje na miłe słowa. Gdyby tylko poznał prawdę, znienawidziłby ją. I chociaż zżerało ją poczucie winy i jakaś cząstka mówiła, że powinna przyznać się do swoich czynów, nie mogła tego zrobić. Nie mogła samolubnie obarczyć dziecka czymś takim, odebrać mu ostatniej osoby, którą naprawdę kochał. Wolała zachować okrutną wiedze dla siebie, samotnie dźwigać jej brzemię. 

==============

PS (nie mylić z PMS xD) Zapraszam Was serdecznie na mój kanał youtube: https://www.youtube.com/channel/UC-oRiLSy_APmg-ougmZ82mQ?view_as=public
Pełno rak kontentu kuroszowego. 
Zapraszam również na prowadzony przeze mnie fanpage na Fejsiątku: https://www.facebook.com/kuroshitsuji.naszym.zyciem
A także na fanpage moje bloga: https://www.facebook.com/Czarna-R%C3%B3%C5%BCa-Demona-881406151879010/timeline/
Tam generalnie też pojawiają się kuroszowe rak kontenty.
Zamierzam także wznowić tłumaczenie mangi (bo i tak nie mam nic lepszego do roboty w życiu, a jak się na magisterkę nie dostanę, to spłodzę książkę i masę innych rzeczy, bo studia to jedynie bloker twórczości. )

Dobra, chyba tyle xD
Macie jeszcze Sebusia na koniec, bo mogę <3


7 komentarzy:

  1. Ta, trochę wydało mi się to nieskładne, jakby brak było mostów pomiędzy poszczególnymi scenami. No i ta baba, hm. Szczerze, to nwm czy współczuć Sebastianowi czy się cieszyć.

    OdpowiedzUsuń
  2. Taką ilość Enepsis zniosę... Wróć, jednak nie. Sebi, co ty wyrabiasz?! Zbiją was za to demony walnięte!
    Będzie akcja! Cieeeeszę się bardzo! Sebeu przybywa! Jupiiiiiii!

    Zostaw Arthura! ;-; Kurcze, jak on nie bd demonem, a ona go zabije, to ja się potnę. Bosz, biedny Timmy, żal mi go:/
    Mam wrażenie, że nawiązanie do Phantomhive'a jest tylko kwestią przypadku :p

    Jaram się bardzo i czekam na następny rozdział! (Kiedy ta środa?!)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobrze, że napisałaś ostrzeżenie; zaparzyłam sobie Earl Gray'a i zjadłam busyń. Ale i tak po TEJ scenie miałam ichotę wyrzucić kompa przez okno. Ta mała szmata! D: Jak mogłaś? TT^TT Ja już nie wiem, co ja czytam T^T
    Poza tym było super. Arthur i Timmy... pooba mi się ten wątek :D Nie moge się doczekać c.d. ^^


    Duużo weny i szybkiego skończenia roboty xD

    Ps. I tak Ci nie wybaczę ;-;

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ja Tobie nie wybaczę tej długaśnej przerwy xD
      Nie no, wybaczę :*
      BTW dostałam zalkę z seminarium, teraz tylko niech mi dopuści pracę, to zrobię ten licencjat *modli się po cichu, żeby jutro przyszła pozytywna decyzja i pozwolili jej się bronić 24, żeby zdążyć na magisterkę* xD

      Usuń
    2. Muszę xD Poza tym i tak jestem chora, więc z pisania nici :'D
      Twoje modły zostały wysłuchane przez pewną wciąż złą na Cb boginkę xDD ZDASZ TO!
      Ale i tak cierpię z powodu TEJ osoby T^T

      Usuń
  4. Powrocilam i od razu przeprosze za btak polskich znakow. Coz, mobilnosc i jej minusy innymi slowy. Gdy pierwszy raz przeczytalam, mialam mieszane uczucia co do tego arthura... Nawet mi przez mysl przeszlo, ze jak to nie ziomek seby pelniacy role wtyki w przewrocie, to timmy mogl spokojnie sam zawiazac kontrakt. W koncu, w rodzinie dziedziczy sie podobne odchyly :) Bylam ciekawa dzisiejszego rozdzialu, a w szczegolnosci jak to pociagniesz. Chyba zaczynam rozumiec role Enepsignos w calym planie i zlosliwie to skomentuje: zycie seksualne wplywa na nasze samopoczucie i zdrowie, wiec ty po prostu dbasz o swojego demona, nie powiem ;) poza tym, dobrze miec oddanych podwladnych. I cos, co trzyma je w ryzach. Czy moglabym miec prosbe? Nie rob z niej szmaty, daj jej jakies marzenia. Co z tego, ze wiekszosc
    czytelniczek jej nie lubi.

    No i Sebastian...w tum momencie powtarzam parokrotnie ze to zimny sadystyczny demon bez serca i mniej wiecej roxumiem wowczas jego postepowanie i tutaj wielkie stop.

    Przyjrzyjmy sie temu, co powiedzial. Jego celem jest bycie numerem 1w piekle, gdyz wtedy nikt nie bedzie mogl mu zagrozic. Po co mu to? Daje to nam 4 wersje rozwiazan
    1) sebunio razem ze swoja hunta przejmuje dowodzenie w piekle. Przewrot zakonczony sukcesem. Teraz bezwglednie zabija lizzy i sam ma dwie opcje: albojego pobratymcy go zabija w spisku albo sam przezyje. Osobiscie nie wierze, ze wybierzesz ten krok.
    2) sebastian wygra przewrot i zejdzie sie z lizzy. Rowniez malo praedopidobne.
    3) sebastian przegra i nie zejdzie sie z lizzy. Rowniez moze zginac lub przezyc. Ale jezeli nie zabilas go wczesniej, to i teraz sie do tego nie posuniesz. Odrzucam to.
    4) przegrywa powstanie, ale moze zejsc sie z lizzy, bo juz go nie beda obowiazywac prawa piekiel. Ciekawe.

    W kazdym badz razie wiem jedno: bedzie ciekawie!
    Za wszelkie literowki rowniez prosze mi wybaczyc. Trzesie niemilosiernie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Borze zielony <3 Mi się zawsze ryj cieszy i śmieję się w głos, jak czytam Twoje komentarze! Te rozkminy, te domysły <3 I powtórzę się po raz eee... któryś tam: jaram się niesamowicie, że dla kogoś ta historia jest na tyle ciekawa, że chce mu się snuć na jej temat teorie. Co do Enepsi - nic nie mówię, może tylko tyle, że w miejscu, w którym jestem w tej chwili w pisaniu wpadł mi pomysł, co z nią zrobić, więc spodziewaj się niespodziewanego. Z jakiegoś powodu kocham ją i nienawidzę jednocześnie i podoba mi się ta mieszanka. Sadystyczny,bezwzględny Seba i jego demon nature też mnie jara, ahahaha xD
      A co to czterech rozwiązań... Zobaczymy :P Znaczy co do tego decyzja zapadła już dawno temu , kiedy tylko wpadł mi do głowy pomysł na fabułę tego tomu, więc wersja jest stabilna od dawna, tylko weź to człowieku opisz w wiecznym, licencjackim stresie (btw, dziś oddałam prace do antyplagiatu. jest MINIMALNA, ale jest, szansa, że zdam na magisterkę xD zależy na kiedy wyznaczy mi datę obrony Oo). Anyway, mam nadzieję, że moje rozwiązanie spodoba się i Tobie i wszystkim innym.
      Miałam coś napisać, ale to byłby uber spoiler, więc się powstrzymałam. xD
      Moje opko jest ciekawe <3 Tag bardzo miód na moje zwęglone serduszko.
      Czekam na nexa u Ciebie. Miłego eee... Siedzenia na pralce? :P Nie no, żarcik. Trzymaj się :*

      Usuń

.