środa, 21 września 2016

Tom IV, LVII

Zgadnijcie co! Wczoraj o 20.50 blog osiągnął 140 tysięcy wyświetleń! Serdecznie Wam dziękuję! Nie sądziłam, że to minie tak szybko! Kiedy dobił do 100 tysięcy miałam ambicje zebrać 150 do końca roku, a tu taka niespodzianka! Jesteście wspaniali!!! <3 <3 <3

W ogóle dowiedziałam się w sobotę, że robię z siebie naukowca, bo użyłam w komciu sformułowania "jednostka czasu" w odniesieniu do man i der xDDDD. MÓWCIE MI: DOKTORKO NAMI PRZENAJMĄDRZEJSZA. Nie no, jaja sobie robię, gorączkę mam, zignorujcie tę część przedmowy najlepiej. Skupcie się na rozdziale i wyrażaniu swoich wrażeń po jego przeczytaniu xD. Loffki :*

PS Zwracam Waszą uwagę, że w tym rozdziale jakoś wybitnie dużo moralizowałam. Taka misja otwierania oczu na pewne, zdawałoby się - oczywiste, sprawy xD.

Miłego <3. 

======================

Po niespełna dwudziestu minutach zorientował się, że wszystkie białe plamy na niebie skojarzeniami w jakiś sposób nawiązywały do jego pani. Koło wózka inwalidzkiego, ametystowy medalion, który zawsze nosiła na szyi, a z którym łączyło się jedno z istotniejszych wydarzeń ich wspólnej historii, lodowy deser, który przygotował w ostatni piątek. Nie mógł przestać o niej myśleć. Martwił się, że służba nie podoła zadaniu, że Enepsignos postanowi po raz kolejny opuścić piekło i uprzykrzyć jej życie, a nawet, że zwyczajnie stanie się coś nieoczekiwanego, czemu nie sprosta żaden z domowników. Chciał jak najszybciej wrócić do domu, a jednak musiał siedzieć pod drzewem i czekać na jakiegoś podrzędnego wojskowego. Niesamowicie go to irytowało. To Samarel powinien czekać na niego, nie odwrotnie.

Zirytowany Kruk otworzył portal do piekła, do gabinetu Lokiego, w którym spodziewał się znaleźć informacje na temat nowo poznanego podwładnego. Nie zamierzał przechodzić na drugą stronę. Jednorazowe otwarcie portalu pozbawiało go wystarczającej ilości sił. Przełożył jedynie rękę na drugą stronę kurtyny, sięgnął po dokumenty i odłożywszy je na trawie obok plecaka, zamknął przejście. Następnie chwycił jedną z teczek i zaczął przewracać gęsto zapisane strony notatek dowódcy wojsk.
Pięć godzin później, i dwa kolejne otwarcia portalu, do których był zmuszony, chcąc dowiedzieć się wszystkiego, posiadł odpowiednią wiedzę, by nie dać się po raz kolejny postawić w tak niekomfortowej sytuacji.
Samarel okazał się, zgodnie z tym, jak się przedstawił, kapitanem czwartego zastępu piątego kręgu, nad którym bezpośrednią władzę sprawowała Arachne – główna informatorka Anasiego. Ten fakt wydał się Michaelisowi niezwykle istotny, dlatego zaczął drążyć dalej. Poznał całą historię życia wojskowego, jego wzloty, upadki i wszelkie, nawet najdrobniejsze, wykroczenia, których dopuścił się na przestrzeni swego krótkiego, bo trwającego zaledwie trzy Rzeczywistości, życia. Jak na tak niedoświadczonego demona był dobrze wyszkolony, nigdy nie odnotowano żadnego występku przeciwko władzy królewskiej, wydawał się czysty. Niestety Sebastian nie zdołał znaleźć niczego na temat rozkazów, które obecnie wykonywał. Dane Arachne były czyste jak łza, od dwudziestu ludzkich lat nie wydała ani jednego rozkazu, którego konsekwencje byłyby znaczące dla korony. Wyglądało na to, że na więcej odpowiedzi będzie musiał poczekać.
Nieco zmęczony bezsensownym otwieraniem przejść pomiędzy światami, król postanowił uciąć sobie krótką drzemkę. Obudził się dwie godziny później i stwierdził, że zdecydowanie przyszła pora na kąpiel. Wcześniej nie chciał wyrzucać ubrań i zamieniać ich na frak w obawie o to, że i ten przejdzie smrodem stęchlizny, lecz kiedy się obudził, odór wydał mu się jeszcze wyraźniejszy. Miał dosyć. Zdarł z siebie niechlujne łachmany i w stroju Adama ruszył w stronę rzeki. Woda była chłodna, ale wcale mu to nie przeszkadzało. Na dodatek prędki nurt był idealny, by dobudzić zaspanego władcę. Zadowolony wszedł do koryta wartkiej rzeki i z uśmiechem na ustach cieszył się przyjemnym uczuciem, jakie towarzyszyło uderzaniu wody w jego ciało.
Zanurkował i przez chwilę płynął w górę rzeki, przyglądając się czystemu dnu. Ruchome zbiorniki miały to do siebie, że jeśli choć odrobinę się o nie dbało, zawsze można było cieszyć się czystością. Dlatego też humor Sebastiana znacznie się poprawił, wreszcie czuł, że zmył z siebie bród niegodny króla, a nawet kamerdynera ludzkiej szlachcianki. Wynurzył się, odgarnął włosy z twarzy i przeciągnął się leniwie, a potem powoli ruszył piechotą z powrotem. Nie mógł ryzykować, że ktoś go zobaczy. Ludzi na pewno zdziwiłaby istota, która bez żadnych trudności opiera się silnemu nurtowi.
— Panie. — Usłyszał dochodzący spod wierzby głos.
Odwrócił się przez ramię i dostrzegł stojącego nieopodal jego plecaka żołnierza. Gdy na niego spojrzał, demon klęknął i nisko pochylił głowę przed swym władcą.
— Podaj ręcznik — mruknął Kruk, wyciągając rękę, w którą po chwili chwycił rzucony przez podwładnego, puszysty kawałek materiału wysokiej jakości, którego włókna uwalniały z siebie delikatny, kwiatowy zapach. Było widać, że podwładny starał się zachować wobec króla w odpowiedni sposób, choć gołym okiem było widać, że brakuje mu obycia.
Sebastian uznał więc, że nie będzie niepotrzebnie obnosić się władzą. To by jedynie onieśmieliło młodzika, utrudniając tym samym konwersację. Poza tym był zmęczony konwenansami. Król, kamerdyner, mąż – każda z odgrywanych przez niego ról nie pozwalała na pełną swobodę. Czasem miał serdecznie dość kajdan, którymi krępowało go życie w społeczeństwie. Zrzucenie ich, chociażby na ten krótki moment, przynosiło ogromną ulgę.
Przetarł włosy ręcznikiem, wytarł twarz, a potem przerzucił go sobie przez ramię i ruszył w stronę kapitana.
— Spocznij, bo zdrętwiejesz… — westchnął, pochylając się nad mężczyzną.
Ten podniósł głowę i zerkając nieintencjonalnie wprost na genitalia władcy, zaczerwienił się, pospiesznie spuścił głowę i zaczął bełkotać słowa przeprosin. Michaelis prychnął rozbawiony i owinął ręcznik w pasie. Nie wstydził się swojego ciała, nie miał powodu, rozumiał jednak, dlaczego poddany zareagował właśnie w taki sposób. Chociaż w piekle panowała poligamia, brak wstydu przed nagością i biseksualizm, mało kto mógł oglądać strefy intymne króla. Zaszczytu tego dostąpić mogły jedynie kochanki władcy, jego żona i najbliżsi znajomi, którzy wraz z nom brali udział w organizowanych co jakiś czas orgiach. Dla kogoś tak mało znaczącego, jak Samarel, taki widok był z założenia nieosiągalny.
— Panie, ja…
— Jeśli chcesz coś z tym zrobić, nie będę miał ci za złe — przerwał mu rozbawiony Michaelis.
Język kapitana zaczął się plątać jeszcze bardziej, z trudem werbalizując, że nie jest godzien tak ogromnego zaszczytu. Sebastian czuł się lekko zawiedziony postawą poddanego, ale odpuścił mu. Miał ważniejsze sprawy od zabawiania się kosztem jednego ze swoich.
Usiadł po turecku pod wierzbą, oparł się o pień i wskazał Samarelowi miejsce obok siebie. Kiedy ten spoczął u jego boku, wyciągnął z plecaka butelkę piekielnej wody i podał ją żołnierzowi, by mógł zwilżyć nieco zaschnięte ze zdenerwowania gardło.
— Poszperałem trochę i dowiedziałem się sporo na twój temat, Samarelu — zaczął Michaelis. — Dobrze urodzony, najlepszy uczeń w akademii, kilka bójek w barze, kradzież krwi z dworskiego sklepu. Zasłużony w nalocie na sępy, podległy bezpośrednio pod Arachnę… W dalszym ciągu nie rozumiem jednak, co sprowadza cię do ludzkiego świata. Mógłbyś mi wytłumaczyć? Byłbym wdzięczny, gdybyś się streścił. Do wschodu słońca chciałbym wrócić do pracy.
— O-oczywiście panie. Jakiś czas temu, to znaczy – w ludzkich… Dwa, trzy tygodnie temu, Anarche zleciła naszemu oddziałowi zadanie. Podobno bezpośredni rozkaz od Anasiego, ale wszystko miało być po cichu, nieoficjalnie. Mieliśmy wmieszać się w ludzkie społeczeństwo i obserwować ich zachowania, szukając tego, który jest przyczyną zbliżającej się wojny. Podobno żyje pośród ludzi.
— To wszystko? — zapytał podejrzliwie Kruk, widząc, że żołnierz próbuje coś przed nim zataić, co chwilę uciekając wzrokiem.
— Nie… — westchnął ciężko. — Arachne przekazała nam prawdziwy powód tej misji. Znalezienie wroga ma być kluczowe, by zapewnić przetrwanie głowie piekielnego królestwa. Spisana z aniołami umowa zawierała aneks…
— Na mocy którego umrę i gołębie zostaną właścicielami piekła. Nie musisz mi tego mówić, w końcu chodzi o moje życie.
— Przepraszam, panie.
— Jednym słowem: Anasi wysłał was do ludzkiego świata, żebyście znaleźli naszego wroga? Mogłem się tego spodziewać… Wielu was jest? Masz. — Sebastian podał Samarelowi kartkę i pióro. — Zapisz mi imiona i lokalizację wszystkich, z którymi pracujesz. Muszę wiedzieć takie rzeczy. Poza tym musicie się bardziej postarać. Na chwilę obecną byle inteligentniejszy człowiek jest w stanie was przejrzeć. Dlatego właśnie tu jestem.
— Proszę o wybaczenie! Natychmiast poinformuję cały oddział. Przegrupujemy się, opracujemy nową strategię i…
— Po prostu nie bądźcie tacy idealni. Ludzie są na tym punkcie niezwykle wyczuleni. Jeśli ktoś jest zbyt dobry, od razu to zauważają i zaczynają wymyślać najrozmaitsze teorie spiskowe. Nienawidzą, gdy ktoś jest od nich lepszy, dlatego gotowi są nawet uwierzyć w istnienie demonów, byle tylko nie stanąć twarzą w twarz przed prawdą, że zwyczajnie nie są wystarczająco dobrzy. W tym wypadku chłopak trafił bezbłędnie. Mieliście na tyle dużo szczęścia, że to właśnie ja się tym zainteresowałem. Gdyby to był nasz przeciwnik, już dawno zostałaby po was tylko garstka pyłu.
Samarel słuchał uważnie słów króla. Chłonął każde z nich niczym największa naukę. To był właściwie jego czwarty raz w ludzkim świecie, drugi, kiedy nawiązywał bezpośredni kontakt ze śmiertelnikami. Nie miał zbyt wiele doświadczenia – Arachne i Anasi wybrali jego oddział ze względu na zdolności szpiegowania i dyskretność, czas spędzony w człowieczym gronie nie miał znaczenia. Za to Kruk znany był w całym królestwie ze swych licznych wypraw. Słuchanie rad od weterana podróży po ludzkim świecie była więc dla żołnierza niesamowitym zaszczytem. Prawdopodobnie największym, jaki miał go spotkać w życiu.
— Tak jest! — odparł entuzjastycznie młody demon, kiedy Sebastian zakończył swój wywód.
Król roześmiał się i kazał żołnierzowi zachowywać się swobodnie. Wprawdzie nie było to zachowanie godne władcy piekła, ale Kruk nie miał ochoty rozmawiać z kimś, kto będzie mu przytakiwał na każdym kroku. Jeśli życie wśród ludzi czegoś go nauczyło, to na pewno dystansu do siebie. W piekle sztywno trzymano się przyjętych konwenansów. Służba jedynie sporadycznie zwracała się do zwierzchników w bezpośredni sposób, mało kto na to pozwalał. Ludzie zaś byli inni. Pozornie łasi na tytuły i przywileje, w rzeczywistości pragnęli nawiązania bliskich relacji i chętnie pozwalali sobie burzyć społeczne mury w imię dobrej zabawy, beztroski i relaksu. Szczególnie Elizabeth pokazała Sebastianowi, jak bardzo można przełamywać te wszystkie sztywne zasady. On od zawsze uczył ją, że między panem i służbą należy utrzymywać dystans, ona zaś nieświadomie nauczyła jego, że czasem trzeba o tym zapomnieć. Nie sądził nawet, że to może być takie przyjemne, ale kiedy już przekonał się na własnej skórze – czując przyjemne ciepło, kiedy wraz z domownikami rezydencji Roseblack miło spędzał czas na śpiewaniu i graniu na instrumentach – zatęsknił, gdy tylko znów ktoś spróbował wepchnąć go w sztywne ramy.
— Samarel, siedź spokojnie. Zaczynasz mnie denerwować…
— Przepraszam, panie! To się już więcej…
— Mów mi Sebastian. W ich świecie znają mnie właśnie pod tym imieniem — wtrącił Michaelis, uśmiechając się melancholijnie pod nosem. — Jestem kamerdynerem w posiadłości Roseblack. Służę pewnej młodej, upartej i nieokrzesanej dziewczynie o wielkim sercu. Nawet nie zdajesz sobie sprawy, jak takie coś potrafi pozytywnie wpłynąć na postrzeganie świata.
— Król kamerdynerem? Ależ to się nie godzi! — krzyknął zaskoczony żołnierz.
Widząc jego szczerze zszokowany wyraz twarzy, Sebastian ponownie wybuchł szczerym śmiechem. Bawiła go ta typowa, demoniczna sztywność, którą charakteryzował się niedoświadczony młodzik. Gdyby spędził w ludzkim świecie chociaż dwieście lat, zupełnie zmieniłby sposób postrzegania pewnych spraw. Przez myśl króla przeszło nawet, że powinien zarządzić obowiązkowy kurs, który zmuszałby demony do życia wśród ludzi, by mogły się wewnętrznie rozwinąć.
— Godzi się czy się nie godzi, dla ludzi jesteśmy potworami. Nie obchodzi ich, czy w swoim świecie jesteś królem, żebrakiem czy kupcem. Podpisujesz pakt, stajesz się własnością swego pana i dbasz o niego, by otrzymać zasłużoną nagrodę. Poznajesz jego zwyczaje, psychikę, emocje… To naprawdę fascynujące — opowiadał dalej, przed oczami widząc przelatujące obrazy ze swego wspólnego życia z Elizabeth.
— Pa… Sebastianie — wydukał niepewnie Samarel. — To naprawdę możliwe, żebyśmy mogli się od nich czegoś nauczyć? Poprzedni król zawsze powtarzał, że to tylko nędzne robaki, które istnieją tylko po to, by zapewnić nam źródło pokarmu.
— I dlatego właśnie go zabiłem. — Michaelis uśmiechnął się rezolutnie, wzbudzając tym samym jeszcze większe niezrozumienie we współrozmówcy. — Widzisz, mój ojciec bał się, że demony będą podążały za głosem swoich serc, za rozumem, emocjami… To wszystko bardzo szybko doprowadziłoby je do wniosku, że nie nadawał się na władcę. Robił więc wszystko, bylebyśmy byli pustymi skorupami. Marionetkami, jak te Azazela, tylko że nawet nie wiedzącymi o tym, że się nimi porusza.
— Kiedy mówisz o tym w ten sposób… To chyba prawda.
— Nie musisz mi przytakiwać, bo jestem twoim królem — warknął Sebastian.
— Nie! Panie, nie! To nie tak! Znaczy… Sebastianie, zupełnie nie o to chodzi. Po prostu… Jak się nad tym zastanowić, to… Ja czasem, chyba, nie wiem, nie jestem pewien, ja…
— Wyduś to wreszcie, robi się późno.
— Ja chyba kiedyś coś czułem. Kiedy urodziła się moja siostra. Takie ciepłe coś w klatce piersiowej. Myślałem, że to choroba, ale główny medyk wioski stwierdził, że nic mi nie dolega i… W końcu przeszło.
— To miłość.
— Miłość?!
— To najpiękniejsza emocja, jaką miałem szansę poznać. Ona zupełnie zmienia spojrzenie na świat. Odkrywasz w sobie pokłady energii, które pragniesz spożytkować, by dać szczęście osobie, którą darzysz uczuciem.
— A ty kogoś kochasz?
— Owszem.
— Królową?
— Eni? Tak, ją też. Ale to inny rodzaj miłości. To miłość platoniczna, a ja mówiłem teraz o tej romantycznej. Nie patrz się tak, kiedyś zrozumiesz, trzeba czasu — zaśmiał się, kiedy zagubiony Samarel chwycił się za głowę. Natłok informacji zdecydowanie go przerastał. — Kocham moją panią, moją kontrahentkę, Elizabeth. Dla niej staram się coś zmienić — wyznał i podniósł się spod drzewa.
Uznał, że najwyższa pora wracać. Dobrze mu się rozmawiało z jednym ze swoich, ale wszystko kiedyś dobiega końca. Prawdopodobnie to była jego ostatnia niezobowiązująca rozmowa z demonem. Wiedział, że następnej może nie dożyć, ale nie przejmował się tym długo, miał do wykonania zadanie, a problemy jedynie by go rozpraszały. Dla dobra swej pani nie mógł pogrążyć się w czarnych myślach.
Michaelis pożegnał się Samarelem i ruszył w drogę powrotną. Do posiadłości dotarł godzinę później. Było już późno, ale dostrzegł blade światło z okna Elizabeth. Wszedł do budynku i bezzwłocznie udał się do dziewczyny. Zapukał do drzwi, usłyszawszy odpowiedź, wkroczył do środka i obdarzył nastolatkę ciepłym uśmiechem.
— Dowiedziałeś się? — zapytała, zerkając na niego podejrzliwie. Nienaganna fryzura, idealnie czysta skóra, frak – nic nie wskazywało na to, by właśnie wrócił z misji, ale Lizz nie wątpiła w jego rzetelność. Zastanawiało ją raczej, co takiego się wydarzyło.
— Owszem. Zdobyłem wszelkie niezbędne informacje.
— No to się nimi podziel, zamiast się chwalić.
— Oczywiście.
Sebastian wytłumaczył wszystko hrabiance najdokładniej, jak potrafił. Nie wymagał, by zrozumiała każdy szczegół, w końcu sprawa dotyczyła piekła, ale kontrahentka go nie zawiodła. W ciszy wysłuchała tego, co miał do powiedzenia, rozumnie kiwając głową, a potem podsumowała wszystko krótkim „dobra robota”. Gdyby czegoś nie zrozumiała, zapytałaby. Lubiła wiedzieć wszystko, mieć pewność, że zrozumiała w odpowiedni sposób. To jedna z wielu rzeczy, które Sebastianowi udało się wpoić w jej młody umysł na przestrzeni wspólnie spędzonych lat: kto pyta, nie błądzi, bo pewność jest podstawą odpowiedniego działania. Zaskakująco szybko przyswoiła tę zasadę i zawsze chętnie z niej korzystała.
— Jak panienki rehabilitacja? Służący sobie poradzili?
— Tak, można tak powiedzieć — mruknęła bez przekonania, zerkając smętnie na wystające spod koca stopy.
— Dalej nic? Proszę się nie martwić, na pewno już lada dzień się uda.

Lizz miała już dość takich wyświechtanych stwierdzeń. W ciągu ostatnich dni nasłuchała się ich aż nadto, a jednak ani trochę nie przybliżały jej do osiągnięcia celu. W głosie Michaelisa słyszała jednak pewność. Nie rozumiała, dlaczego potrafił tak mocno w to wierzyć, ale chciała, by jej również się to udzieliło. Nie skomentowała więc, uznając brak uszczypliwej odpowiedzi za pierwszy krok na drodze do wiary. 



16 komentarzy:

  1. Kurcze, nie umiem pisać komentarzy...
    Fajnie ci wyszedł ten rozdział, ciekawe (czyt. roznegiżowane ;) ) sceny, rozmowa dwóch demonów o uczuciach, nowe informacje. Sporo tego. Więc rozdział jest jak najbardziej na plus. Tylko czekać na kolejne :) ( i skończyć czytać początek, jestem dopiero tak właściwie na 1... księdze ? Chyba tak )
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha xD. Że Ci się nie miesza, jak tak skaczesz z tomu na tom :P. Ja bym chyba już nie wiedziala, co jest co :P.
      Dzięki za opinię!^^
      Ostatnio w rozdziałach pojawia się więcej skóry Sebusia, oczywiście nie bez powodu, ale on stanie się jasny za jakiś czas xZ. A moralizatorstwo to taki spontan, nawet się nie zorientowałam, kiedy to pisałam i dopiero przy becie zauważyłam, że jakoś tak głęboko wyszło :P.

      Usuń
  2. Bardzo podobała mi się scena o tym jak Samarel i Sebastian rizmawiali tak...poprostu. No ale co mnie rozbawiło to zakłopotanie Samarela gdy zobaczył Sebcia nago hehe. Cóż czekam na rozdział!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha, biedny Samarel ledwo to przeżył, aż się chłopak spocił ze zdenerwowania.
      Cieszę się, że ich rozmowa Ci się spodobała <3. To cudownie, gdy merytoryka wygrywa z nagością xD.
      Dziękuję i do zobaczenia w następnym rozdziale :*.

      Usuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. "którzy wraz z nom" powinno być z nim
    A idąc do myśli przewodniej, która skłoniła mnie by znów Cię pochwalić za rozdział (mniejsza o to że w sobotę stwierdziłam totalne dno z rozdziału)
    A teraz :
    Hahhahahah o mój Boże i to zakłopotanie gdy zobaczysz Sebusia nago
    Rozdział bardzo mi się podobał*leży na podłodze i się śmieje* ten natłok nowych informacji bardzo wyjaśnił mi sytuację. Nie wiem co ci jeszcze powiedzieć . Wiem tyle że do soboty to zwyzywam cały świat bo chcę kolejny rozdział xd
    Dobra..
    To powodzenia i weny życzę 😘😘
    Pozdrawiam ✌✌

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha, no widzisz. Róża zaskakuje na każdym kroku :P. Dobrze, że ten rozdział Ci się spodobał ♡. Zdecydowanie wolę, gdy macie dobre wrażenia po przeczytaniu, zaqodzenie czytelników jakoś nieszczególnie mnie kręci xD.
      Dziękuję, wena się przyda, bo jestem chora i nie mam na nic siły. A wiadomo, że kiedy jest wena, to nie ma siły, by powstrzymać autora przed tworzeniem ♡.
      Do zobaczenia w sobotę :*

      Usuń
  5. Bardzo mi się spodobał ten rozdział, a najbardziej to scena, w której Sebastian rozmawiał z Samarelem o uczuciach . O tym jak pokochał ludzką dziewczynę, która zmieniła jego życie. Dla mnie to po prostu piękne. Sebastian wcześniej nie wiedział o istnieniu emocji, uznawał je jako słabości,lecz z upływem czasu doświadczył ich na własnej skórze,stopniowo odkrywał nowe uczucia, których jak większość demonów, nigdy przedtem nie znał, przekonał się też o tym co to znaczy kochać drugą osobę,jak piękna może być miłość. W tym rozdziale trochę się wyjaśniło dlaczego Samarel przebywa teraz w ludzkim świecie, Anasi wysłał go na ziemię po to,aby odnaleźć ich wroga, a ja chyba domyślam się kto jest tym wrogiem...
    Powodzenia i do następnego rozdziału :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja myślę, że najwyższa pora, by już każdy (poza bihaterami, bo to wybitne sieroty hahahahaha xD) się powoli upewniał w tożsamości przeciwnika :P.
      Cieszę się, że opis uczuć przekonał Cię do tego rozdziału. W sumie zamiast moralizować, chciałam pokazać tę różnicę pomiędzy demonem czującym, a zwykłym, niczym nie wyróźniającym się demonem "zwykłym" xD. Bo Enepai, Loki, Anaei, nawet Azazel i reszta doradców mają określone charaktery i nie są aż tak... Mdli i zwyczajni. A właśnie taki Samarel prezentuje postawę młodego żołnierza wychowywanego w zgodzie z piekielnymi przekonaniami, więc dobrze kontrastuje z Sebunien :P.
      Dziękuję, do zobaczenia :).

      Usuń
  6. Super jak zawsze,bardzo podoba mi się twój styl pisania :D Czekam na następny rozdział

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A dziękuję bardzo. Następny już w sobotę, do zobaczenia :D.

      Usuń
  7. Noo niee piękny rozdział! Najbardziej podobało mi ( i zarówno Killers...rozdział czytany na fizyce) jak Sebastian mówił o uczuciach. Nie ubierał tego w wymyślne słowa on to powiedział tak od siebie. Hehe ale ten Adamowy strój hehe. Ojj Nami gdybyś widziała jak Killers próbuje się nie zaśmiać na lekcji. Jej mina była bezcenna. Ale niestety skończyło się to dla niej zadaniem dodatkowym z fizy. Wracając rozdział wpaniały!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ahahahahhahaahahaha, jezu xDDDDDDDD. Znowu zua autorka odwraca uwagę ludzi od nauki xD. Ale tk fizyka, w pełni rozumiem. Znaczy ten, no, miło mi i w ogóle, ale, żeby nie być niepoprawną politycznie muszę to napisać: na lekcjach trzeba uważać xD.
      Ciekawa jestem tej jej miny hahaha. Swoją drogą to zabawne, że dwie koleżanki z klasy czytają na lekcjach moje wypociny. Czuję się fejmem ♡.
      Mam nadzieję, że pomożesz Killers w rozwiązaniu zadania :P.
      Dajcie znać jak poszło pod kolejnym rozdziałem :*. Do soboty!^^

      PS Weź się podpusuj, jeśli możesz. Lubię wiedzieć, z kim piszę, nawet jeśli to tylko internetowy nick xD. Łatwie w ten sposób nawiązać jakąś tam więź z poszczególnymi czytlenikami :P.

      Usuń
  8. Ile Rzeczywistości ma Sebastian?
    I CZY W KOŃCU DOBRZE ROZUMIEM, ŻE:
    życie demonów jest zbyt długie, by liczyć je latami, bo każdy miałby conajmniej z pierdyliard, więc dla ułatwienia pryjęli Rzeczywistoś i Rzeczywistość = ileś tam miliardów, prawda? No powiedz coś o tym, bo ja już zdurniałam z tymi Rzeczywistościami, a dalej nie mam pojęcia, co to może być. A mnie to nurtuje na zmiankę z irytowaniem, no. Pożaliłam się XD
    Ahahahhahah, Sebuś XD "Podaj ręczniczek i podziwiaj mój królewski zadek. A, jeśli łaska, umyj mi głowę, skoro już tu jesteś XDDDDDD"
    "Spocznij, bo zdrętwiejesz" -westchnął zniesmaczony nagi demon, pochylając się nad drugim. I JAK TU NIE ZDRĘTWIEĆ XDDDDDDD
    XDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD
    "Panie, to wielki zaszczyt pooglądać twoje jajca". XDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD powietrza XD
    Tam jest literówka, tak przy okazji, nie nom, a nim.
    Tak Sebastian, twoje życie jest wystarczająco skomplikowane, to doskonały moment, byś sobie jeszcze zbliżył się z facetem. I naturalnie powiedział o tym swoim żonom: prawnej i mentalnej. Na pewno się ucieszą zrozumieją i wybaczą. BO BISEKSUALIZM JEST FAJNY. A zresztą się umył.
    Ojjjej, Samarel... Taki kochany, takie ciepłe coś to na pewno choroba. Chciałabym, żeby zakręcił się bardziej koło Sebastiana, to mogłoby wyjść na dobre.
    I tak mi się zdaje, że Anasi szuka Eizabeth. Ale to by było zbyt oczywiste, więc wymyśl, że TOMOKO. Bo tak XD Albo szczątków Ciela XD
    oooooo, albo oni szukają Grabarza. Ileż może siedzieć w bezpiecznej skorupce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sebuś ma ILEŚ Rzeczywistości. Nie planuję (przynajmniej na razie) tego ujawniać. A co do Rzeczywistości to się mylisz, ale to będzie wyjaśnione. Pod koniec tego tomu albo na samym początku następnego, już to ustaliłam dokładnie. Ale Ci nie powiem! No nie, no bo nie, chociaż mnie korci. Jesteś na dobrej drodze, ale do tego dochodzi jedna mała rzecz, której nie da się raczej wywnioskować spomiędzy wersów, więc musisz poczekać. No, nie da się na to wpaść, no xD.
      Hahahahahahahahaha xDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD
      Ej, ale co Ty chcesz od zbliżania się z facetem? W sumie, biorąc pod uwagę to minimum informacji na temat piekła, które tu zawarłam, nie byłoby w tym właściwie nic złego. No, przynajmniej w teorii xD.
      Prawna i mentalna żona <3. Ej, biseksualizm jest... Daje większe szanse, no!
      I nie, Anasi na pewno nie szuka Elizabeth, bo to by było zwyczajnie głupie xD. Przecież dobrze wie, że ona jest z Sebciem, no weeeeeeeeeeeź xD.

      Usuń
  9. Napisze tylko, ze bardzo fajny rozdział :D Ten Samarel... polubiłam go :D

    OdpowiedzUsuń

.