sobota, 18 lutego 2017

Tom V, II

Coś mi się ostatnio justowanie nie chce trzymać, nie wiem, o co chodzi, ale będę się tym martwić kiedy indziej. 
Cieszę się, że tak dobrze przyjęliście zmiany w publikacjach i fabułę opowiadania. Takich mam dojrzałych czytelników, loffcie <3.
Chociaż jak czasem się trafi jakaś... Ostatnio jakieś dziewczątko na Wattpadzie posądziło mnie o plagiat samej siebie i nazwało mnie suką. Ómarłam motzno, serio xDDDD. 
A tak poza tym, to nie będę Was dziś zanudzać przedmową, bo głowa boli mnie tak, jakby miała zaraz eksplodować i w sumie nie wiem, czy tego nie zrobi...
Ah, no i zapomniałabym

DZIĘKUJĘ ZA 200 000 WYŚWIETLEŃ!!! JESTEŚCIE NAJLEPSI! <3 

Miłego! :*

==========================

Sebastian ocknął się ze straszliwym bólem głowy, czując na sobie ciężar dziewczyny. Nerwowo rozejrzał się po polu bitwy i powoli podniósł się do siadu, w silnym uścisku trzymając ukochaną tuż przy piersi.
— Ale nicość... — wychrypiał niewyraźnie.
W ustach poczuł gorzki smak. Niezwykła suchość w gardle drażniła go przy każdym oddechu. Nie wiedział, co się działo. Pamiętał tylko, że pożerał duszę Elizabeth. Czuł jej słodki smak, napełniający całe jego ciało niesamowitą siłą, a potem... Potem życie zaczęło ulatywać również z niego i chociaż rozpaczliwie starał się pozostać wśród żywych, przegrywał sam ze sobą, powoli tracąc świadomość.
Nie spodziewał się, że po śmierci coś będzie na niego czekać. Demony nie miały duszy, z założenia były nieśmiertelne, dlatego śmierć oznaczała dla nich ostateczny koniec. A jednak on się obudził. Na dodatek w tym samym miejscu, w którym umarł, otoczony zszokowanymi żołnierzami, wśród których dopiero po chwili rozpoznał starego druha.
— Loki...? Co się... — urwał, dusząc się kaszlem.

— Spokojnie, panie, proszę nic nie mówić. Jeszcze nie wiemy, jak do tego doszło, ale żyjesz — poinformował wzruszony demon, a jego drżący głos ranił uszy Kruka.
— Eliza...beth — jęknął Sebastian.
Ogarnął włosy z twarzy ukochanej i delikatnie poklepał ją po policzku. Chciał wierzyć, że skoro on się obudził, ona jakimś cudem również powróciła do świata żywych, choć brak ssącego uczucia w żołądku, który ignorował ze wszystkich sił, sugerował smutną prawdę.
— Nie żyje, panie — powiedział smutno Loki.
Wyciągnął ręce, by wziąć dziewczynę i odciążyć króla, ale ten objął ją mocniej, kurczowo zaciskając dłonie na jej wątłych ramionach. Blada twarz nastolatki za nic nie chciała ożyć. Straciwszy kolory, wyglądała tak spokojnie, jakby hrabianka zwyczajnie spała. Michaelis odmówił uznania prawdy. Nie mógł przyjąć do wiadomości, że jego najdroższa nie żyje.
Wszystko wokół niego zdawało się wirować. Rozmyte sylwetki demonów mieszały się ze splamionymi krwią anielskimi piórami, tworząc pociągłe, biało-czerwone smugi. Dźwięki również docierały do niego zupełnie inaczej, jakby ktoś zatkał mu uszy. Miał wrażenie, że to, co działo się wokół niego, nie było rzeczywiste. Że to tylko jego umierający umysł z braku niezbędnych do życia substancji tworzy ostatnie obrazy, które za chwilę zgasną, na wieczność więżąc go w nieświadomości.
Nic takiego się jednak nie stało. Zebrane wokół niego demony dalej patrzyły z niedowierzaniem. Anasi kreślił coś drżącą dłonią w niewielkim notesie, a Samarel wyglądał zza pleców Lokiego, szepcząc do dowódcy coś, czego Kruk nie był w stanie usłyszeć.
— Jest w szoku, powinniśmy zabrać go do zamku — zaproponował piekielny archiwista, chowając notatnik w poły ciemnej szaty.
Zbliżył się do króla i kucnął przy nim, powoli wyciągając do niego rękę, niczym do spłoszonego zwierzęci, błędnie wodzącego wzrokiem, nie rozumiejąc, co się wokół niego działo. Michaelis zachowywał się dokładnie tak samo. Anasi nie miał pojęcia, czy to, co zrobiła Enepsignos, niosło ze sobą konsekwencje dla zdrowia władcy piekieł. Chciał zabrać go do zamku, by zbadał go lekarz, oceniając, w jakim stanie był w rzeczywistości.
— Zostaw ją — warknął Sebastian, resztkami sił odwracając się od informatora. — Nie dam wam się jej pozbyć.
— Nie pozbędę się jej, panie — zapewnił doradca.
Machnął na jednego z żołnierzy, każąc mu przynieść bukłak z krwią, który zostawił w swym bagażu nieopodal. Anasi wręczył go Krukowi, prosząc, by ten się napił, a kiedy krew niewiniątek otrzeźwiła zmroczony umysł Michaelisa, pajęczy władca zapytał:
— Panie, jak brzmi twoje imię?
— Moje… imię? — powtórzył niepewnie czerwonooki demon.
Wpatrywał się w informatora tak, jakby w dalszym ciągu nie do końca rozumiał, co się wokół niego działo. Krew nieco postawiła go na nogi, ale wciąż był niezwykle słaby. Po tym, co go przed chwilą spotkało, nikt się dziwił. Wręcz przeciwnie. Zebrane wokół króla demony były zaskoczone, że w ogóle był w stanie się ruszać, nie wspominając o mówieniu i kojarzeniu faktów. Ktoś z tłumu krzyknął „chwała królowi”. W ślad za nim krzyknęli inni, wiwatując i w końcu klękając przed ściskającym stygnące ciało ludzkiego dziecka władcą.
— Sebastian… Mi-michaelis — odparł Kruk, intuicyjnie przyciskając Elizabeth bliżej siebie.
— Twoje prawdziwe imię, panie — dopraszał Anasi.
— Amon — prychnął niechętnie.
Archiwista uśmiechnął się pod nosem, uznając, że z królem nie mogło być tak źle. Nie dlatego, że pamiętał, jak miał na imię, rzecz jasna, lecz dlatego, że wypowiedział je z niezwykłą niechęcią – taką samą, jaką zawsze żywił wobec swojego imienia. W ludzkich wierzeniach utarło się na jego temat wiele dziwacznych plotek i legend. Nigdy ich nie lubił, głównie dlatego, że przypominały mu o młodzieńczych latach, kiedy ucząc się nowych zdolności, popełniał liczne błędy. Dlatego z dumą nosił pseudonim „Kruk”, na wspomnienie pamiętnego dnia, gdy zdołał wreszcie opanować sztukę przemiany. 
Nie przyszła mu łatwo – nie we wszystkim od razu był wspaniały. Początki były niezwykle trudne. Zdarzało mu się zmieniać jedynie częściowo, często jego przemiana nawet nie przypominała tego, czym planował się stać, a z jakiegoś powodu zawsze żywił sympatię wobec ptaków – kruków właśnie, i chociaż przemiana w wilka przychodziła mu znacznie naturalniej, uparł się, że zwierzęciem, którego postać będzie przyjmował, zostanie właśnie czarny pan nieba.
Ojciec kpił z jego uporu, wysyłając do świata ludzi kilka świstków papieru, które przypominały im o prawdzie, którą rzekomo spisywali. Belial zawsze lubił mieć całkowitą kontrolę, przekazywanie ludziom fałszywych informacji na temat jego i jemu podobnych uważał za dobre posunięcie i wspaniały sposób, by dać się we znaki niepokornym jednostkom – szczególnie jednym ze swych licznych synów, zarówno tych prawdziwych jak i tych z nazwy okrzykniętych jego dziećmi z racji pewnego rodzaju bliskości, która wykwitła pomiędzy królem i kilkorgiem z dobrze rokujących, młodych poddanych.
— Zabierzcie nas do zamku — rozkazał Kruk, przeszywając wzrokiem Lokiego.
Anasiego wolał na razie zignorować. Archiwista był jednym z niewielu demonów, wobec których Amon żywił respekt. Miał świadomość, że w sytuacji, w jakiej się znalazł, korona nie zapewni mu bezpieczeństwa. Nie w chwili, gdy piekielny skryba wisiał nad nim pozbawiony swych insygniów, do tego stopnia poruszony wydarzeniami, których był świadkiem, że nawet sens jego życia zszedł na drugi plan.
— Panie, ten człowiek nie żyje. Powinniśmy go tu pochować i wrócić.
— Nie zostawię jej. Bez dyskusji — uniósł się Sebastian.
Odepchnął jednego z żołnierzy, który próbował pomóc mu wstać, a potem sam, słaniając się na nogach, stanął i ruszył przed siebie. Nie zauważał nawet, że wokół niego wciąż toczyła się walka. Niedobitki armii Undertakera w dalszym ciągu regenerowały się, atakując, póki ponownie nie zmieniały się w pył. Sebastiana nie obchodziło jednak coś tak prozaicznego. Nie był w stanie myśleć o tak abstrakcyjnych rzeczach, właściwie nie był w stanie myśleć o niczym innym poza zagubieniem, które wypalało coraz większą dziurę w jego piersi, za każdym razem gdy zerkał na nieruchomą twarz ukochanej.
— Panie, zalecałbym, żebyś pozwolił sobie pomóc.
— Zawołaj Enepsignos — mruknął Amon, błyskając do Anasiego wzrokiem.
Wiedział, że nie powinien zbytnio się unosić, lecz informator swoimi uwagami doprowadzał go do szału. Nie potrzebował jego uwagi, pomocy, opieki ani zmartwienia. Jedyne, czego chciał, to zapomnienie, i tylko Enepsignos mogłaby mu w tym pomóc. Zorientował się jednak, że coś musiało być nie tak, kiedy archiwista spojrzał na niego smutno, a potem uciekł wzrokiem.
— Co z Eni?
— Oddała za ciebie życie, panie. Dlatego zmartwychwstałeś.
Słowa Anasiego wstrząsnęły Michaelisem. Zatrzymał się i zaczął drżeć, resztkami sił utrzymując w rękach ciało hrabianki.
— Jak to „oddała życie”? — powtarzał raz po raz, opadając na kolana.
Wpatrywał się w malowniczy horyzont i chociaż dzień dopiero osiągał półmetek, przed oczami króla zapanowała jedynie ciemność. Chwilę potem zemdlał, zbyt wyczerpany i zdenerwowany natłokiem tragicznych informacji, by znieść ich ciężar.
Władca pająków kazał żołnierzom podnieść króla i na noszach zabrać go do zamku. Mimo nieprzytomności, Amon dalej trzymał ludzką dziewczynę w ramionach, nie chcąc puścić jej za żadne skarby. Zaniesiono go więc z martwą nastolatką wprost do zamku, do jego komnat, gdzie w sypialni położono go w łóżku i zostawiono pod opieką najlepszego z piekielnych lekarzy – Forkasa, któremu towarzyszył niezgorzej wykształcony Araksjel. We dwóch stanowili doskonały zespół, który był w stanie wyleczyć niemal każdą dolegliwość.
Po badaniu orzekli, że król był w dobrym stanie, biorąc pod uwagę wszystko, co przeszedł. Był jedynie wycieńczony i potrzebował odpoczynku.
— Co zaś tyczy się tej młodej damy… — zaczął Araksjel, krzywiąc się wymownie na wspomnienie ludzkiego dziecka.
— Nieważne. Zadbajcie o króla. Ciało niech zostanie przy nim — burknął w odpowiedzi Anasi.
Miał mnóstwo pracy. Spisanie wydarzeń dotyczących wojny, która wciąż jeszcze nie dobiegła końca, było jego priorytetowym zadaniem. Myślami jednak błądził wciąż wokół króla i jego niezwykłego zmartwychwstania. Nigdy wcześniej w historii piekła nic podobnego nie miało miejsca. Wiedziałby o tym, zapisałby to, musiałby wiedzieć! A jednak ktoś opracował formułę, a nawet opisał ją w księdze, podważając absolutną wiedzę archiwisty. Fakt ten zwyczajnie wyprowadzał go z równowagi, dlatego też – by ponownie poczuć się w pełni wartościowym członkiem demonicznej społeczności – powrócił do pracy, skrupulatnie spisując wszystko, co naprędce zanotował na polu bitwy.
Zostawiając króla w jednej z jego komnat, wyraźnie rozkazał Lokiemu, by nie wpuszczał do środka nikogo. Wielu z uczestników bitwy, którzy zdążyli już powrócić do piekła, pragnęło się z nim spotkać i zobaczyć na własne oczy, że naprawdę żył. Chociaż niewielka część demonicznego społeczeństwa posiadała naprawdę szeroką wiedzę z racji sposobu wychowania narzuconego przez Beliala, każdy czuł, że  fakt zmartwychwstania Kruka nie był czymś wobec czego powinni przejść do porządku dziennego.
Całe królestwo wrzało od plotek na temat Amona i jego ludzkiej towarzyszki. Mówiono, że król postradał zmysły, ciągnąc ze sobą do zamku ludzkie zwłoki, a jednak nikt nie śmiał wypowiadać tych słów z kpiną. Przemawiała przez nich jedynie obawa o przyszłość królestwa i coś, co ludzie nazwaliby współczuciem, a czemu dzieci nocy w większości nie potrafiły nadać miana.
Na polu bitwy zostali jedynie mniej doświadczeni wojownicy. Odradzające się z wolna ciała przeciwników dawały doskonałą okazję do treningów. W międzyczasie piekielni uczeni opracowali sposób na ostateczne zabicie bestii. Pod Walbury Hill zostali więc nieliczni dowódcy i ich z wolna wzrastające w potęgę armie, korzystając z okazji testowania nowych taktyk bojowych.
Co jakiś czas zjawiali się tam też inni – wysłannicy, których zadaniem była utylizacja ciał zmarłych podczas bitwy. Mieli również odnaleźć ciało królowej i zanieść je z powrotem na zamek. Zadanie nie należało do najłatwiejszych, rozszarpane zwłoki Enepsignos niewiele różniły się od innych i tylko miejscami skąpany we krwi błękit był na tyle wyraźny, że można było jednoznacznie określić przynależność pourywanych kończyn. Znaleziono również bliźniacze miecze, które od tysięcy lat wraz z nietypowym kolorem skóry były znakami rozpoznawczymi błękitnej demonicy.
Szczątki królowej zabrano na zamek i przetransportowano do wskazanej przez Anasiego komnaty – pomieszczenia, w którym medycy studiowali zwłoki, by wynieść ze śmierci swych braci przydatne nauki na przyszłość. Enepsignos ułożono w kawałkach na jednym z czarnych blatów i rozkazano, by najlepsi w swym fachu doprowadzili królową do stanu, w którym pełen wewnętrznych przeżyć król będzie mógł się z nią pożegnać.
Śmierć władcy i najbliższej mu rodzinie zawsze wywoływała zmiany nastroju w całym królestwie, jednak tym razem myśli wszystkich dzieci ciemności nie skupiały się na poległej, a na tym, kto za jej sprawą – jak głosiły krążące po zamku plotki – miał szansę przeżyć i kontynuować swe dzieło. Większość poddanych uznała, że Enepsignos zachowała się odpowiednio – ratowanie władcy winno być podstawowym instynktem piekielnych poddanych. Byli jednak i tacy, którzy nie potrafili pojąć jej decyzji, tłumacząc, że nie posiadający potomka król zostawiłby władzę w jej rękach, a ona doskonale wiedziałaby, co z nią zrobić.
Bez względu na głosy poddanych, fakt pozostawał faktem – królowa nie żyła, a jej mąż leżał nieprzytomny w swoim łożu, mając u boku martwego człowieka. I tylko spokój Anasiego sprawiał, że sytuacja na zamku trzymała się względnie stabilnie. Gdyby nie informator, i krótkie spotkanie doradców, które zorganizował naprędce, w królestwie ciemności mógłby nastąpić prawdziwy chaos. Wprawdzie archiwista bez trudu byłby w stanie przywołać poddanych do porządku – posiadał niesamowitą siłę, która zgodnie z plotkami była w stanie równać się z potęgą kolosów. Jednak Władca Pająków nigdy nie pragnął czynnie uczestniczyć w wydarzeniach, odrzucił swą potęgę, zapieczętował ją wewnątrz siebie, poświęcając życie wzniosłemu celowi, za jaki uważał dokumentowanie dziejów piekła.
~*~
Sebastian spał niespokojnie od kilku, może nawet kilkunastu cykli, we śnie wciąż na nowo przeżywając wydarzenia, które doprowadziły do jego śmierci. Nerwowe krzyki i gwałtowne ruchy władcy wzbudzały niepokój w Adrii – najbliższej służącej jego żony, która z polecenia królowej miała zaopiekować się Krukiem, gdyby coś jej się stało. Służka była jedną z trzech osób, które Loki dopuszczał do królewskiego łoża. Biegała tam i z powrotem, co chwilę przynosząc z łazienki czystą wodę, którą przemywała spoconą twarz Michaelisa, starając się ulżyć mu w cierpieniu.
Zdaniem lekarzy nie działo się z nim nic niewłaściwego. Organizm zregenerował się niemal w zupełności – pozostał jedynie wielki deficyt energetyczny, który jednak nie zagrażał życiu króla. Stan, w jakim się znalazł, był wynikiem traumatycznych przeżyć natrętnie nawiedzających jego umysł. Sądzono, że Kruk zwyczajnie nie chce się obudzić, choć informacja ta nie opuściła jego sypialni – Loki nie chciał, by podważano autorytet nowego władcy. Sam wiedział, czym jest strata, choć odczuwał ją w zgoła odmienny sposób.
Odkąd dowiedział się o śmierci Enepsignos, zawładnęło nim coś, co był skłonny nazwać uczuciem, lecz ze skromności nie ważył się przyznać tego nawet sam przed sobą, – jedynie jego umysł szeptał cichutko w głowie, że dostąpił zaszczytu poznania prawdziwego smaku emocji. Trudno było mu się ruszać, oddech niemal palił go w płucach, a każde wspomnienie o królowej sprawiało, że jego oczy zachodziły łzami. Nie rozumiał, co dokładnie się z nim działo, za to doskonale wiedział, że jeśli Kruk – posiadając w pełni rozwinięte emocje – doznawał cierpienia na wzór tego, które towarzyszyło jemu, nie uważał, by postępowanie króla było niewłaściwe. Sądził, że sam zwyczajnie by się zabił, dlatego tym bardziej starał się chronić dobrego imienia władcy.


16 komentarzy:

  1. Boskie a zarazem smutne...Obie ukochane jego serca nie żyją

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co nie? Trochę przerąbane :(. W jednej chwili masz wszysto, a w następnej nie masz nic. Życie.

      Usuń
  2. Biedny Sebuś jak on się pozbiera... :'(
    Ja się raczej nie pozbieram...
    Świetne jak zawsze <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pozbierasz się, będzie dobrze ♡.
      Dziękuję i do zobaczenia za tydzień :*.

      Usuń
  3. Odpowiedzi
    1. Dzięki^^. Staram się, żeby ten tom trzymał poziom xD. Na razie chyba się udaje.

      Usuń
  4. Monika Lisicka18 lutego 2017 12:00

    Ja... zatkało mnie. To takie smutne. Elizabeth odeszła, Enepignos oddała życie, król został sam. Jak on się pozbiera ? Oby jakoś doszedł do siebie... może skoro były zapiski by przywrócić Sebastiana to może znajdą sposób na przywrócenie Lizzy... BEZ NIEJ TO NIE TO SAMO!!! Aha i dałabyś może rozdzialik z perspektywy no wiesz... rezydencji Roseblack. Timmy, ciotka, służący... co oni czują etc.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spokojnie, rozdział z rezydencji w końcu będzie, bez niego byłoby idiotycznie xD.
      Wiesz, różnica była taka, że Sebastiana przywróciła Eni, w zasadzie zaczęła, zanim on jeszcze odszedł ba dobre, więc tak się dało. W inny przypadku mogłoby nie być tak kolorowo. No i ktoś musiałby umrzeć za Lizz, nie? Nie ma nic za darmo xD.
      Dziękuję i dk zobaczenia za tydzień :*.

      Usuń
    2. Monika Lisicka18 lutego 2017 20:48

      Masz rację... ale np. mógłby to być ktoś z poprzednich tomów... może taki James czy jak on się tam zwał :D Powrót w wielkim stylu i bohaterskie poświęcenie :D

      Usuń
  5. Jaki smutny ten rozdział.Biedny Sebastian, wzpółczuję mu i jak on będzie żyć ze świadomością, że jego ukochana już się nie obudzi ? A może jakimś cudem Elizabeth przeżyje? I podziwiam Enepsi za to, że oddała życie za Sebastiana, dzięki niej przeżył.Mam nadzieję, że ten tom będzie równie dobry jak te poprzednie.
    Do zobaczenia! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam nadzieję, że będzie lepszy, no ale zobaczymy, co z tego będzie, bo na razie zbyt wiele nie napisałam. Niby ferie, a jednak z niczym się nie wyrobiłam TT_TT.
      Do zobaczenia :*.

      Usuń
  6. Tym razem postanowiłam, że ten tom spróbuję czytać w domu. Teraz wiem, że dobrze zrobiłam bo czytając to prawie się popłakałam (ಥ_ಥ)
    Biedny Sebcio. Zua autorka zabrała mu wszytskich na których mu zależało. Lizzy odeszła. Eni oddała za niego życie. Chce mi się płakać ale z jakiegoś powodu nie mogę :(
    Głupie uczucie >_<
    Wciąż nie może dotrzeć do mnie fakt, że Lizzy odeszła. Róża bez niej to już nie będzie to samo. Teraz mi tak smutno π_π
    Nie będę się już wiecej rozpisywać bo nie chcę dalej narzekać jak mi teraz źle i smutno. Oraz dla tego, że jutro najprawdopodobniej nie wstanę rano.
    Będę czekać z niecierpliwością co dalej wykombinowałaś (<--- dobrze napisałam? Nie lubię tego słowa>_<).
    Do następnego
    Pa :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, dobrze napisałaś xD. Gratulacje :D.
      No ja ostrzegałam, że jestem sadystką i lubię krzywdzić moje postaci. Sebuś pod tyn względem nie ma łatwiej od innych. No ale wiesz, zawsze jest nadzieja, że jednak znajdzie szczęście, nie? TT_TT.
      Do zobaczenia za tydzień :*.

      Usuń
  7. Jedną składają do kupy a druga leży obok niego ...Smuteg... A tak apropo skoro Amon przeleżał z Roseblack kilka cykli to Lizz nie zaczęła gnić? Takie pytanie no ale coż , czekqm na pogrzeb Enepsignos i Elizabeth...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A widzisz, i to jest bardzo dobre pytanie :P. Byłam ciekawa, czy ktoś zwróci uwagę, no i ktoś zwrócił ♡.
      I tag, wiem, że smuteg :(. Biedny Sebuń </3.

      Usuń
  8. LIZZY :(( [*] Gdzie w tym wszystkim jest Grell?!? Ciekawa jestem, jak zareaguje :( on, jak i reszta jej przyjaciol...

    OdpowiedzUsuń

.