sobota, 27 sierpnia 2016

Tom IV, L

Mam kryzys. Bo nie wiem, czy moje opowiadanie się do czegokolwiek nadaje. Zbyt dobrze już się znam i kiedy czytam to, co napisałam, wydaje mi się właściwe, bo znajome i styl się zgadza. Nie umiem jednak określić, czy fabuła jest w porządku, czy opisy są w dobrych miejscach, czy nie jest ich zbyt mało, czy postaci nie są papierowe, czy wszystko jest logiczne i sensowne. Nie umiem, Wy bardzo mało komentujecie i prawie w ogóle nie poruszacie kwestii warsztatu, no i zwyczajnie nie wiem. A chciałabym wiedzieć, bo jeśli mam to kiedyś przerobić i wydać, to im wcześniej będę wiedziała, nad czym powinnam popracować, tym łatwiej by mi było. W chwili obecnej nie wiem, jak mam się rozwinąć. No i mam przez to doła, no. 
Ale nie, nie rzucę pisania, nie będzie przerwy, nie czepiam się Was. Po prostu dzielę się swoimi przemyśleniami, bo zawsze uważałam, że to dobrze, kiedy autor opowiadania/bloga ma dobry kontakt ze swoimi czytelnikami i tak, jak odpisuję praktycznie na każdy komentarz, bo nie jesteście mi obojętni, tak lubię myśleć, że Was też obchodzi, co ja myślę. A jaka jest prawda, to już zupełnie inna sprawa xD.
Dobra, koniec gadania. 

Miłego rozdziału :*.

=============================

Był ciekaw, jak daleko zabrnie tym razem, a zarazem chciał, by to zrobiła. Pragnął usłyszeć rozkaz, który zmusi go, by nawiązał z nią prywatny kontakt fizyczny, mógłby wtedy z czystym sumieniem odetchnąć pełną piersią, napawając się niewinną przyjemnością.
Lizz zmierzyła Michaelisa wzrokiem i burknęła pod nosem, wyklinając na złośliwą naturę dzieci ciemności. Odciągnęła kołdrę z połowy materaca i zmrużywszy oczy, powiedziała:
— Kładź się.
— Tak jest.
Mężczyzna stanął przed nią, ściągnął buty, zdjął frak, krawat i powoli zaczął rozpinać guziki koszuli, cały czas bacznie przyglądając się wyrazowi twarzy ukochanej.
— Co ty robisz, demonie? — zapytała sceptycznie nastolatka.
— Rozbieram się, panienko. Nie mogę wejść do twojego łóżka w ubraniu, wybrudziłbym je i źle by ci się spało — wyjaśnił lekko, ściągając koszulę. Odwiesił ją na stojące przed toaletką krzesło, wraz z krawatem i frakiem, a potem wrócił i zaczął zdejmować pasek spodni.
— Oszalałeś?!
— Panienko…
— Zamierzasz zdjąć spodnie?!
— Owszem.
— Ale nic pod nimi nie masz! Jesteś, jesteś… Szatańskim pomiotem!
— W rzeczy samej, panienko. Jeśli cię to gorszy, nie krępuj się, zamknij oczy. Poczujesz, kiedy się koło ciebie położę — zaproponował rozbawiony Sebastian. Cała ta sytuacja niesamowicie go śmieszyła. Nie pamiętał, kiedy coś sprawiło, że aż tak ciężko było mu się powstrzymać od śmiechu. Jego pani zacisnęła mocno powieki i naciągnęła kołdrę na głowę, ale zanim jeszcze zdążył pozbyć się chociaż jednej nogawki, zaczęła ciekawsko wyglądać zza materiału.
— Czyli jednak wcale cię to nie gorszy — zauważył mężczyzna.
— Myślałam, że już cię tu nie ma…
— Kłamiesz, panienko.
— Nieważne! Rusz się. To jest rozkaz! Przestań się wydurniać i połóż się wreszcie! — krzyczała zdenerwowana, czując, jak jej policzki zalewają się ostrym rumieńcem.
Michaelis puścił spodnie, pozwalając, by swobodnie opadły na ziemię, a potem stanął na baczność i pokłonił się przed dziewczyną. Widząc go, zrobiło jej się gorąco i już nawet nie próbowała udawać, że się nie wstydzi. To nie miało sensu. Wiedział. Wiedział i doskonale się bawił.
Po chwili poczuła intensywną, różaną woń, a zaraz potem nacisk na materacu. Po kilku kolejnych sekundach odwróciła się w stronę demona i spojrzała w jego oczy, zupełnie zapominając o wstydzie i złości. Leżąc z nim w jednym łóżku, czuła się szczęśliwa. Jej serce biło jak szalone, oddech drżał tak samo, jak całe ciało i nie mogła powstrzymać się, żeby nie dotknąć nagiej piersi ukochanego. Tak rzadko czuła to dziwne, cielesne pragnienie, że za każdym razem traktowała je jako coś nienaturalnego. Na co dzień unikała kontraktu fizycznego, ostatnio nawet z nim, a teraz nie potrafiła trzymać rąk przy sobie.
— Panienko, czy chcesz powtórzyć swoją prośbę?
— P-prośbę? Co ty masz na myśli?
— Poprosiłaś, żebym się z tobą kochał.
— Nie. Nie chcę — westchnęła zrezygnowana. Chociaż chciałaby powtórzyć tamtą noc, nie czuła się gotowa. — I boję się, że znów mnie zostawisz — dodała ledwo słyszalnie i wtuliła się w pierś mężczyzny.
To jej wystarczało. Jego bliskość, ciepło, znajomy, kwiatowy zapach kojący zmysły i woń miłości, której wreszcie była pewna. Nie musiała zniżać się do zaspokajania zwierzęcych popędów, żeby doświadczyć przyjemności. Emocjonalna więź w zupełności ją satysfakcjonowała. Poza tym naprawdę panicznie bała się tego, że jeśli mu się odda, znów coś ich rozdzieli.
Michaelis objął delikatnie hrabiankę i zaczął leniwie głaskać ją po głowie. Pragnął zapewnić, że żadna z obaw spędzających sen z jej delikatnych powiek się nie urzeczywistni, ale po tym, co przez niego przeżyła, nie miał prawa. Na obietnice przyjdzie jeszcze czas. Skupił się na tym, co miał i co mógł zapewnić Elizabeth, dobrze wiedząc, że wtulenie się w niego uspokoi jej skołatany umysł. Dlatego porzucił dalsze złośliwości, już wystarczająco się denerwowała, a przecież nie robił tego, by ją katować, a tylko rozbawić i pomóc odnaleźć dawno utraconą równowagę emocjonalną.
— Będę tutaj, kiedy się obudzisz, Elizabeth — powiedział ciepło, składając pocałunek na jej czole.
— Sebastian… Powiedziałam dziś Jamiemu, że cię kocham. Ale to nieprawda, bo ja cię wcale nie kocham — zaczęła sennie hrabianka. — „Kocham” to takie puste słowo, nic ze sobą nie niesie. A ja widzę kolory, dźwięki, czuję ciepło i zapachy i wszystko wewnątrz mnie odżywa, kiedy jesteś tak blisko i… I nie powinnam ci tego mówić, bo jesteś złośliwym demonem i będziesz mi to wytykać, ale ja czuję takie coś, o — dodała, i półprzytomnie stworzyła jasną, ciepłą kulkę, którą położyła na piersi mężczyzny. — To czary, bo jestem wiedźmą.
— Doskonale rozumiem — odparł Michalis, uśmiechając się przeszczęśliwy. Położył dłoń na świetlistej sferze i wcisnął ją w swoją pierś, sprawiając, że poparzyła jego skórę, zostawiając na niej błyszczący, czerwony ślad. Chciał zapamiętać ten ból, dowód jej miłości. Prawdziwy czar, który stworzyła, by pokazać mu głębię swojego uczucia.
— Ja też cię kocham — szepnął pod nosem.
— Ale to nie znaczy, że tak będzie zawsze. To tylko dziś, bo… tak.
— Oczywiście, panienko. Proszę, śpij.
— Mhm… — mruknęła dziewczyna i chwilę później odpłynęła w jego objęciach wprost do krainy snów.
Już przed użyciem czarów ledwie wiedziała, co się wokół niej działo, inaczej nigdy tak otwarcie nie wyznałaby mu uczuć. Sen zwyczajnie osłabił jej czujność, rozwiązał język, pozwalając, by to, czego zazwyczaj nie umiała powiedzieć, swobodnie opuszczało jej usta. Nie myślała wtedy, że takie wyznania wytrącają z jej rąk wszelkie asy, nie traktowała tego jak gry. Otulona słodkim zapachem demona, ciepłem jego ramion i poczuciem bezpieczeństwa, ufała mu na tyle, by zrzucić chłodną maskę i pozwolić dojść do głosu swojej wrażliwe, dziecięcej stronie, którą przez ostatnie miesiące tłamsiła jeszcze bardziej niż zazwyczaj.
Magia zaś wymagała mnóstwa energii, o czym niezbyt pilna uczennica mogła zapomnieć. Tworząc kulę, wyzbyła się resztek sił i jej przeforsowany organizm zwyczajnie się poddał. Michaelis nie musiał się jednak martwić. Oddychała spokojnie, nie miała gorączki, a w razie czego był tuż obok ukochanej, by wspomóc ją, gdyby zbytnia utrata sił miała się odbić na jej zdrowiu.
Sam demon nie zamierzał oczywiście spać. Zaniedbywanie nocnego sprzątania było wystarczającym uchybieniem z jego stronie, nie mógł pozwolić sobie na nic więcej, poza tym nie potrzebował odpoczynku. To, co tak naprawdę było mu niezbędne, to świadomość, że Elizabeth nic nie grozi. Dlatego też postanowił spędzić całą noc u boku nastolatki, pilnując, by nikt i nic nie zaburzyło jej spokojnego snu.
Noc upływała spokojnie. Sebastian leżał z hrabianką w łóżku, służąc jej jako ciepła, żywa poduszka, podczas gdy ona spała niezwykle spokojnie wtulona w jego pierś. Nie pamiętał już, kiedy nastolatka była tak zrelaksowana. Jej serce biło powoli i rytmicznie, równy, spokojny oddech wybrzmiewał niczym kojąca muzyka na jego zszargane nerwy. Ostatnimi czasy, ilekroć przechodził pod drzwiami sypialni swej pani, słyszał, jak wierciła się przez sen. Czasami coś pokrzykiwała, parę razy uderzała ręką w wezgłowie łóżka. Jednak teraz nic takiego nie robiła. Cieszył się, że choć w ten sposób mógł przynieść jej ulgę.
Kiedy wzeszło słońce, Michaelis usłyszał z oddali odgłos końskich kopyt w akompaniamencie poruszających się po żwirze kół. Ktoś zbliżał się w stronę posiadłości. Nie był w stanie usłyszeć dźwięków z wnętrza środka transportu, nie wiedział również, kim mógł być niezapowiedziany gość. Dopiero po chwili zrozumiał, że to japońska księżniczka w towarzystwie Taia wracała z wizyty w rodzinnych stronach.
— Panienko? — powiedział łagodnie demon, delikatnie potrząsając ramieniem nastolatki.
Dziewczyna mruknęła niewyraźnie i przetarła oczy, a po chwili, gdy uświadomiła sobie, czym była ta przyjemnie ciepła, pachnąca poduszka, odsunęła się od kamerdynera jak oparzona i zapytała drżącym głosem:
— Se-Se-Sebastian! Co ty robisz w moim łóżku?!
Jej twarz ponownie zalał purpurowy rumienieć, a dłonie zaczęły drżeć mimowolnie, wprawiając demona w niesamowicie pozytywny nastrój. Przeciągnął się leniwie, pozwalając, by pierzyna odkryła intymne części jego ciała, a potem uśmiechnął się złośliwie, obnażające ostre kły.
— Naprawdę panienka nie pamięta? Sądziłem, że taka niezapomniana noc na zawsze…
— Zamknij się! Nic się nie wydarzyło! Już pamiętam… — przerwała mu zażenowana nastolatka. Rzuciła w Sebastiana kołdrą, zakrywając krocze demona, a potem odwróciła się do niego plecami. — Czemu mnie budzisz? Nie ma nawet ósmej, jestem śpiąca.
— Za chwilę do posiadłości dotrze księżniczka Tomoko. Pomyślałem, że wolałaby panienka wiedzieć, by przyjaciółka nie nakryła panienki w trakcie igraszek ze służącym, prawda? — zapytał, przysuwając się do dziewczyny. Objął ją ramieniem i przyciągnął do siebie, a potem skradł z jej ust niewinny pocałunek. W odpowiedzi na swój gest otrzymał siarczysty policzek i serię niecenzuralnych wyzwisk, których oczywiście nie pozostawił bez odpowiedniego komentarza.
— Chyba ci mówiłam, że to nie na stałe. To jednorazowa sytuacja, Sebastian. Przestań zachowywać się jak mój… Nie jestem twoją kochanką! Ubierz się, a potem ubierz mnie i idź przywitać Tomoko! — rozkazywała zdenerwowana dziewczyna.
Schowała głowę pod kołdrą, ale tym razem nie zamierzała powtórzyć pomyłki z poprzedniego wieczora. Nie wyjrzała, dopóki nie upewniła się, że kamerdyner znów miał na sobie frak zakrywający jego niezwykle pociągającą powierzchowność. Nie wypadało jej oglądać genitaliów męża innej kobiety. Spać z nim w jednym łóżku też jej nie wypadało, ale była taka zmęczona i… Właściwie sama nie w pełni rozumiała, dlaczego to zrobiła. Tak długo go kochała i nosiła w sobie tyle tęsknoty, że zwyczajnie nie potrafiła się już powstrzymywać. Chciała wreszcie z nim być, ale chociaż przegrywała pojedyncze potyczki, wygrana w emocjonalnej wojnie wciąż należała do jej rozsądnej strony. Nie mogła wejść w związek z Michaelisem, jeszcze nie teraz, nie czuła się gotowa.
Kamerdyner ubrał swoją panią w zwiewną, ciemnozieloną sukienkę z lekkim dekoltem, z której zdjęciem nie miałaby problemu nawet samodzielnie. Pomógł jej usiąść w wózku, a potem pokłonił się i wyszedł, by w ekspresowym tempie przygotować w ogrodzie powitalne śniadanie. Miał szczęście, że służący wzięli sobie do serca wcześniejsze, żarliwe zapewnienia i naprawdę przeczytali spis obowiązków, dzięki czemu zaoszczędzili mu mnóstwa pracy. Wszystkie składniki, umyte, pokrojone i gotowe do użytku, czekały na niego w kuchni. Pozostało tylko nieco zwiększyć liczbę poszczególnych półproduktów i zręcznie zmienić je w poustawiane ze smakiem na srebrnej paterze miniaturowe kanapeczki, babeczki i maślane bułeczki.
Michaelis uznał, że Taiowi po powrocie należy się jeden dzień wolnego, by na nowo wdrożyć się w funkcjonowanie posiadłości, dlatego postanowił w geście dobrej woli przygotować śniadanie dla czterech osób, wliczając go do grona uprzywilejowanych domowników. Zrobił więc cztery porcje sałatki ze świeżo zebranych przez Frederica owoców prosto z warzywnego ogródka na tyłach rezydencji. Przygotował również ozdobiony kaczeńcami i pastelowo różowymi liliami serwis do herbaty, a potem zamknął kuchnię ze wszystkich stron na klucz i poszedł do głównego holu, by przywitać gości. Nie zamierzał ryzykować, że jedno z trójki służących przypadkiem unicestwi jego pracę, wolał zapobiegać kłopotom.
Kiedy powóz zatrzymał się na podjeździe, Sebastian już tam był, by powitać gości. Skinął głową na stangreta i podszedł do drzwi. Otworzył je, pokłonił się i przywitał księżniczkę, pomagając jej wysiąść ze środka.
— Dzień dobry, Sebastianie. Lizzy pewnie jeszcze śpi? — powiedziała, uśmiechając się ciepło do mężczyzny.
— Pewnie to księżniczkę zaskoczy, ale panienka Elizabeth już szykuje się na śniadanie. Frederic, zabierz proszę bagaże księżniczki do sypialni na piętrze. Jeanny wskaże ci drogę — poprosił, widząc wyglądającego przez drzwi mężczyznę.
Służący wyszedł z wnętrza budynku, przedstawił się i zgodnie z prośbą przełożonego, zabrał walizki Tomoko do środka. W tym czasie z karety wysiadł również Tai. Zmierzył wzrokiem Sebastiana, a potem zerknął zdziwiony na plecy siwiejącego mężczyzny. Nie znał go, ale wydał mu się podejrzany. Czyżby demon domyślił się, że poznał jego tożsamość i w ten sposób zamierzał go zastąpić?
Sebastian jednak zachowywał się zwyczajnie. Pewny siebie, swobodny i do bólu idealny. Przywitał służącego i poinformował go, że wraz z japonką są zaproszeni na śniadanie w ogrodzie. Poprosił chłopaka, by zaprowadził towarzyszkę na miejsce, a sam wręczył stangretowi sakiewkę z pieniędzmi w podzięce za jego pracę i wrócił na piętro posiadłości, żeby pomóc Elizabeth pokonać schody.
— Panienko, czy mogę zadać ci pytanie? — zaczął Michaelis, znosząc dziewczynę po schodach.
— Słucham?
— Czy w liście do księżniczki wspominałaś o naszym małym sekrecie?
— Jakim sekrecie?
— Zauważyłem, że Tai patrzy na mnie w dziwny sposób. Sądzę, że poznał prawdę — wyjaśnił demon. Posadził nastolatkę w fotelu i wrócił na szczyt schodów po wózek.
— Cholera, to możliwe… Sebastian, co my zrobimy? — zapytała zmartwiona Lizz, kiedy służący posadził ją w wózku. Nie sądziła, że może dojść do takiej sytuacji. Kiedy pisała tamten list, nie myślała do końca trzeźwo. Zupełnie nie wzięła pod uwagę, że nieświadoma treści przyjaciółka mogłaby podzielić się wiadomością z towarzyszem. Jak mogła być aż tak naiwna?
— Proszę się nie martwić, zadbam o to, żeby nasz sekret pozostał bezpieczny.
— Sebastian — warknęła hrabianka, chwytając mężczyznę za krawat. Przyciągnęła go do siebie i poważnie spojrzała mu w oczy. — Nawet nie waż się zabić Taia, rozumiesz?
— Oczywiście — odparł, ucinając temat.

Dziewczyna również go nie kontynuowała. Michaelis dobrze wiedział, że to był rozkaz, nie musiała tego dodawać. Zresztą usłyszała dźwięki z piętra – gdzieś w okolicy był James, w końcu on również miał zjawić się na śniadaniu – wolała więc nie ryzykować, że ledwo załatwiony problem odżyje w tak krótkim czasie. Sebastian zabrał ją do ogrodu, lecz zanim jeszcze tam dotarła, dołączył do nich Jem. Uśmiechnął się do przyjaciółki, a potem poprosił, by ruszyła przodem, sam zatrzymując kamerdynera.



30 komentarzy:

  1. Awww przez cały rodział miałam motylki w brzuchu! Czekam na więcej takich scen!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też! A myślałam, że tylko ja taka głupia 24-letnia baba, siedzi po nocach i czyta fanfiction na bloggerze. Rany, Kurosz, kiedy to było?! Kochana Nami, jak to nie wiesz, co powinnaś załączać? Myślę, że każda z nas jest godna co do tego - PRAGNIEMY PIKANTERII, KOCHANIUTKA! Więcej seksi demona i szczegółowych opisów, domagam się! Wybacz moje zboczone zapędy, ciężko mi się powstrzymywać o piątej rano, kiedy słońce jeszcze nie wschodzi - czy tylko ja lubię wschody o 7 rano? :P
      Co do twojego pytania, sama nie wiem. Niekoniecznie znam się na pisaniu. Po prawdzie czytam książki i jestem w nich zatopiona jak Titanic na Atlantyckim, ale nie znam się od strony czysto teoretycznej. Zawsze jednak, gdy zaczynam w siebie wątpić, przypominam sobie słowa babuni: "Rób dalej, jeżeli czerpiesz z tego satysfakcję, a na całą resztę sraj ile wlezie", ale babunia nigdy nie była zbyt taktowną osoba, więc nie wiem, czy powinnam polecić ci jej słowa :).
      Nie rozumiem dlaczego w siebie wątpisz, wykonałaś taki kawał wspaniałej roboty! Publikujesz na bloggerze, kobieto, ty wiesz, ile osób napisało tak dużo? Nie znam nikogo prócz ciebie :).
      Sama odnoszę wrażenie, że opisów jest wystarczająco dużo, niekiedy aż za dużo, ale nie zanudzają, więc nic nie przeszkadza. Sama bym chciała jednak poczytać więcej o codziennej relacji głównych bohaterów, przekomarzaniu się i denerwowaniu nawzajem :). To moja osobista słabość, jeżeli chodzi o powieści.
      Tak jest, że kiedy ktoś pisze poprawie, a jego styl pisania jest miły dla oczu, ludzie nie wspominają ani trochę o poprawności i warsztacie. Mogę cię jednak zapewnić, że podczas czytania twojego opowiadania miałam wrażenie, jakby postacie stały obok mnie. Rozumiesz, istniałam w ich wymiarze, przy nich, przeżywałam podobne rozterki, dlatego absolutnie nie uznałam bohaterów za sztucznych. Kochana, ty chyba nie widziałaś sztucznoty! Największą zmorą blogową jest zbyt duża objętość procentowa dialogów w stosunku do opisów! Moje oczy nie potrafią tego wytrzymać. Nie powielasz tego schematu, Sebastian jest sobą. Lizzy może mi przypomina Ciela, ale, na miłość boską, z anatomicznego punktu widzenia są kompletnie różni - w tych strategicznych punktach oczywiście :P. Bardzo się cieszę, że nie poszłaś w stronę > rozdział czwarty a bohaterka zakochana po uszy! Dodajesz często, nawet bardzo często. Nie wiem, co można mieć do tego. Ale rozumiem, dół pisarski dopada chyba każdego. Mam nadzieję, że ponownie odzyskasz tę pewność, bo masz, babo, potencjał! A jak nie, to słuchaj mojej babuni! Każdy tutaj będzie zadowolony. Niezależnie do tego co wrzucisz!
      I daj mi, kobieto, ten pikantny seks! Haha! Dobrze, już się ogarniam.

      Pozdrawiam i życzę duuuuużo weny.

      ~ Ala

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    3. Ale ja eee... No... Tego... Ja aseksualna jestem xD. Nie jarają mnie seksy i właściwie nie planowałam nigdy wrzucać takich scen w opko. Zdarzyło się, bo pasowało do fabuły, ale, jak zapewne zauważyłaś, szybko ueywałam wątek. Nie czuję się w temacie seksu swobodnie, jak o tym piszę, odnoszę wrażenie, że btzmi niezgrabnie. Kiedyś przeczytałam, że nie istnieje coś takiego, jak dobry opis seksu, ale nie odniosę się do tego, bo nie czytałam xD. Jednak ćwiczyłam takie opisy (początki były ciężkie, po pięciu minutach musiałam robić przerwę na papierosa, bo mnie to męczyło i denerwowało xD). Zdradzę Ci, bo tak mnie piękne podniosłaś na duchu ♡, że opis seksu się pojawi co najmniej raz, ale wszystko e pdpowiedniej chwili.
      Codzienne życie bohaterów: Też to lubię, jednak ten tom skupia się na wielkiej wojnie. Mimo wszystko don't be afraid! Man zaplanowane specjalne miejsce na taką fantasy-obyczajówkę.
      Wszystko, co napisałaś, tak mnie urzekło, że japa mi się cały czas jeszcze śmieje ♡. Miałam doła, wciąż trochę mam, bo jednak przychodzi taki moment, że takie wnikliwe opinie SĄ POTRZEBNE. I to nie kwestia żebrania o komcie, po prostu... To tskie latarnie morskie, a ja jestem zbłąkanym marynarzem i czasem nie wiem, dokąd płynąć.
      I to na pewno absolutnie nie jest tak, że porzucę Róże, rada Twojej babci bardzo życiowa i się do niej stosuję. Robię to, co lubię i będę to robić, niezależnie od tego, co ludzie powiedzą, ale jednak wolałabym, żeby mówili, doradzali i żeby im się podobało, ale który autor czegokolwiek tego nie chce?
      Dziękuję za te miłe słowa i ee... Pewnie o czymś zapomniałam napisać, więc powtórzę tylko, że dziękuję.
      No i Twój wiek... Jak ja się cieszę, że mam prawie-rówieśniczkę wśród czytleników!
      I nie, do siódmej nie czekam, lubię iść spać, gdy keszcze ciemno, przeważnie 3-4.
      Pozdrawiam ♡♡♡♡.

      Usuń
  2. Aww jak bosko i jak pikanie się zrobiło ..Dopiero teraz komentuje niedawno odkrylam tego bloga fajnie piszesz..Pozdrawiam milutko

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ♡. Mam nadzieję, że zostaniesz do końca :).

      Usuń
  3. Żeby przebrnąć przez cały tekst i go dokładnie przeanalizować potrzebowałby sporo czasu, którego niestety nie mam. Nie mniej, prosisz o komentarze więc komentuję :). Nie jestem po prawdze ekspertem (sam się wciąż uczę), ale coś tam chyba mogę doradzić. Po pierwsze - nigdy się nie poddawaj! Nawet jeśli wszyscy mówią, że ssiesz, trzeba pracować nad sobą. Druga sprawa - baw się w recytowanie swojego tekstu (choćby w myślach - zastanów się jak by go ktoś recytował). Ofk pamiętaj przy tym żeby robić stosowne pauzy na wszystkich znakach interpunkcyjnych. To Ci pokaże gdzie jest problem z rytmika i dynamiką tekstu, gdzie interpunkcja kuleje i gdzie czytelnik zaczyna sie gubić w zdaniu. Polecam też wrócić do tekstu po 2-3 dniach (przez które poczytaj kogoś innego) - zauważysz problemy ze zwrotami i szykiem. Pamiętaj, że tekst powinien brzmieć naturalnie - unikaj więc zwrotów których nie powiedziałabyś nigdy w mowie potocznej. A co do samej fabuły - zawsze myśl o tym, jakie pytania może sobie teraz zadawać czytelnik. Będzie dobrze :). Btw - to jest jakiś fan fic?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha. To miłe, że zostawiasz mi rady, chociaż nie znasz tekstu ♡.
      Tak, to fanfic Kuroshitsuji, ale gdybyś chciał, to zapraszam. Wiedza fandomowa z pierwszej lepszej krótkiej recenzji spokojnje wystarczy, żeby się połapać co i jak.
      Moje problemy z pisaniem niedtety sięgają już głębiej niż tych podstaw interpunkcyjnych. Za to w kwestii słownictwa: czasem odnoszę wrażenie, że moje zwroty mogą się wydawać nienaturalne, ale! Ale ja tak naprawdę mówię i myślę. Czase tylko stylizuję nieco, bo akcja opowiadania rozgrywa się lod koniec XIX wieku wśród szlachty, więc wypada MYŚLEĆ GRZECZNIEJ XD.
      Dziękuję za poświęcony czas :*.

      Usuń
  4. Ooooo kkkuuurrrwwaaaa ten rozdział. Ten rozdział jest kurwa popieram koleżanki wyżej i jeszcze ten art. Lizzy jestem z tobą. Boszz i jeszcze ten złośliwy uśmieszek i ostre kiełki. Czekam na nextaa. ( Oo nosszzz mam level: hard Grell)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ahahahahaha, no właśnie widzę <3. Przez tego arta zebrałam dziś więcej wyświetleń notki w ciągu 10 godzin niż w tej chwili ma poprzedni xD. Wszyscy tskie zboczuszki, oj nieładnie! XD

      Usuń
  5. "Jesteś, jesteś… Szatańskim pomiotem!" - nie no, skąd te przypuszczenia XDDDDDDDDDDDD Dżema za nie odesłali do wariatkowa XD
    "znajomy, kwiatowy zapach" - dlaczego mi przyszedł na myśl płyn do mycia podłóg?T.T ZA JAKIE GRZECHY?! TO OPIS SEBUSIA
    "wrażliwe, dziecięcej" - zjadłaś literkę
    Także tego... AMBITNEGO KOMCIA NIE BĘDZIE.
    No bo mentalnie jadę na Okecie XD
    A tak poza tym... Lizzy niby taka mądra, taka ojoj, a nie pomyślała, że Tomoko wypapla Taiowi. Trochę mi się to gryzie, ale to jeszcze nic w porównaniu z tym jej byciem " Wiedźminem XD" Wcześniej tylko rzucała woreczkami w demony, za bardzo jej to nie wychodziło, a teraz z dumą obwieszcza, że jest wiedźmą... ZAWSZE BYŁA CZŁOWIEKIEM. A teraz próbuje się dowartościować.
    A, i chcę retrospekcję, jak się uczy u Esmery.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To już Ci wyjaśniam, skąd ona doznała takiego przypływu głupoty. Kiedy pisała do Tomoko, Sebastian dopiero co ją uratował. Jego powrót był dla niej nieco nową sytuacją, w której nie do końca umiała się odnaleźć. Do tego Jem stracił przyjaciela, który okazał się zdrajcą związanym z organizacją, która ją więziła - to też jakoś na nią wpłynęło. No i na samej górze listy: straciła władzę w nogach! Jak połączysz to wszystkk, plus to, że one do siebie od zawsze pisały i to o poufnych sprawach, a listy trzymały schowane w pokojach, by nikt się na nie nie natknął: stres plus ta pewność sprawiły, że nie pomyślała. Miała inne zmartwienia i to przeoczyła. To w sumie życiowe. Skoro zawsze dzieliła się sekretsmi bez obaw, czemu teraz miało byc inaczej? Tomoko i w Japonii miała jakichś tam bliskich.
      No a jej nazywanie się wiedźmą... Ona była strasznie śpiąca. Bełkotała trzy po trzy, taki jej syndrom 22 :P. To nie tak, że ona uważa się za wiedzę, to po prostu odgórne określenie, którego użyła, bo kto śpiący będzie się zastanawiał nad odppwiednim zwrotem, mając tuż obok demona, który bez trudu zrozumiał, co miała na myśli? XD
      I to nie miało nic wspólnego z dowartościowywaniem. Dla niej status wiedźmy nim nie jest. W innym wypadku bardziej hy się tym obnosiła, a na pewno korzystałaby z mocy. Co innegk, że marna z niej ta wiedźma i robiła to tylko po to, by go odzyskać. Antymarysuizm: odhaczony xD.

      Usuń
    2. Serio opracujmy syndrom 22, bo to genialnie brzmi i wszyscy zainteresowani wiedzą, o co chodzi XD
      Ale ja chcę, no potrzebuję retrospekcję, jak się uczyła czegoś u Esmery, bo dotychczas pojawiła się tylko raz i to właściwie z dupy wzięta XDDD

      Usuń
    3. Bo jej rola jesy epizodyczna! Pomyślę o tym, ale nis obiecuję. Wrzuciłlabym z sen Lizz jako wspomnienia, ale teraz nie chce mi się reszty rozgrzebywać. Poczekasz sobie xDDDD. Albo może specjal? Pomyślęęęęę!

      Usuń
  6. Wybacz, powinienem byl nadmienic ze przeczytalem pare pierwszych akapiitow w tym Twoj zal o brak komentarzy - stad te "porady" :). Nie chce wskazywac konkretnych bledow ale jest ich troche. Ale - jebac to, probuj dalej! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kilka pierwszych akapitów tego rozdziału? Jeśli znalazłeś ty błędy, to ja chętnie się dowiem, gdzie one są! Bo jeśli mówisz o początkach początku (xD) tego bloga, to ja doskonale wiem, że jest ich tam sporo, ale to wszystko pójdzie do bardzo wnikliwej poprawki, kiedy zakończę serię. Za to wytknięcie błędów obecnych jest tym, czego potrzebuję, bo zwyczajnie wszystkiego nie wyłapię. Więc jeśli je pamiętasz i Ci się chcę, to będę wdzięczna za ich wytknięcie ♡.

      Usuń
  7. Wspaniały rozdział *-* chce takich wicej xd niedawno odkryłam ten blog ale mogę cię zapewnić że napewno zostane do końca. Nie jestem dobra w komentowaniu więc komentarze nie będę jakieś super kreatywne xd

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mimo to doceniam, że dałaś o sobie znać. Nie każdy się zna i potrafi wytykać błędy i pisać długaśne, szczegółowe komentsrze, to zrozumiałe :P. Ale to zawsze miło wiedzieć, że tu jesteście :). Żadną opinią nie pogardzę, a może im więcej osób będzie pisało, tym szybciej te bardzieh kreatywne przekonają się, żeby też to robić :P.
      Dziękuję ♡.

      Usuń
  8. Ttaaakkk na mnie też nie ma co liczyć z kreatywnymi komentarzami bo sama dopiero zaczynam ale na Wattpadzie. Więc sama też niewiele wiem w tym temacie. Ale zawsze staram się wyłapać błędy...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Liczą się dobre chęci :). Poza tym szukanie błędów u innych rozwija. Sama często to robię, dzięki temu ćwiczę, no i nieraz dowiaduję się czegoś nowego. Niestety szukanie błędów u samej siebie jest najtrudniejsze xD.

      Usuń
  9. Coś o tym wiem u mnie jest pełno literówek a tak na marginesie zmieniłam nazwę z Julia Badyna na Killersjb The Devil jeżeli chciałabyś zobaczyć moje bliżej nieokreślone ,,coś,, to na wottpadzie nazywam się Killersjb.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fanfiction Kurishitsuji , ale jak dla mnie to moje początki są masakryczne...

      Usuń
  10. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  11. Rozdział super!:* Masz talent do pisania i nie mów, że twoje opowiadanie "do niczego się nie nadaje" jak pisałaś wyżej. Bardzo polubiłam twojego bloga, jest on naprawdę świetny jak się go czyta to mam takie wrażenie jakby wyszedł nowy sezon kurosza,fajnie byłoby obejrzeć takie anime :) Ciekawa jestem reakcji Taia jak zobaczy Sebastiana XD Czy tez bedzie na niego krzyczał i wyzywał od demonów,szatanów itd. tak jak Jem i czy powie to reszcie służby , tak ogólnie to rozdział cudowny wiecej takich scen xd

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :). To nie tak, że ja uważam, że opowiadanie jest złe, żebyście mnie tutaj topili w słodyczy. Ja po prostu NIE WIEM, czy jest dobre czy nie, no bo nie jestem obiektywna, bo nie mogę być, to moje dziecko jest xD. I chociaż staram się być dla siebie surowa, to jednak siebie najciężej ocenić. Na szczęście udało mi się znaleźć w necie osobę, która zgodziła się przyjąć do kolekki do recenzji te moje długaśne wypociny ♡. Sama myśl o tym, że za jakiś, bliżej nieokreślony, czas ktoś, kto się zna, wypowie się na temat Róży poprawiło mi nastrój. Do tego czasu będę się starać, a potem dowiem się, jak się poprawić i ulepszyć opowiadanie i wtedy już wszystko będzie cudownie ♡♡♡♡.

      Usuń
  12. Awww♥ Po prostu boskie ^^ Moim zdaniem to najlepszy kuroszkowy fanfick, a te wszystie arty co robisz są przecudowne, kolorowanie ich też bardzo dobrze ci idzie,oby tak dalej:D Tylko nie rozumiem za bardzo o co chodzi z tą Esmerą

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki ❤.
      Grafiki zaczęłam robić, żeby bardziej rzucały się w oczy reklamy na fejsie xD. Ale mi się spodobało robienie ich i urozmaicają bloga, więc już tak raczej zostanie. A kolorować dopiero się uczę, jeszcze minie trochę czasu, zanim będę z siebie naprawdę zadowolona :P.
      Esmara: jest wiedźmą, znajomą matki Lizz przy okazji. I kiedy Lizz musiała znaleźć sposób, żeby odzyskaç Sebastiana (tom trzeci) Esmara nauczyła ją podstaw magii, kilku zaklęć, które miały jej w tym pomóc. Akurat w tym wątku nie ma jakiegoś drugiego i trzeciego dna, jest dosyć prosty, więc nie musisz się martwić xD. Ja wiem, do czego Was przyzwyczaiłam, ale to, że wszystkie postaci mają jakieś role i nie są tylko popychadłami fabuły, nie znaczy, że każda będzie miała kluczową rolę. Znaczy ja bym tak chciała, ale wtedy nigdy bym nie skończyła pisać tego opowiadania xD.

      Usuń
    2. EsmEra! Telefon mi poprawia, bo to drugie to nazwa firmy xDDDD.

      Usuń
  13. Aaaa!!! Po prostu...AAAA!! Nie potrafię opisać swoich wrażeń po przeczytaniu tego rozdziału *.* COŚ PIĘKNEGO. Były nawet momenty, s których wybuchłam i smialam sie jak głupia jakaś :D xD Głównie wtedy, kiedy Lizzy kazała wejść Sebusiowi do jej łóżka. Te jego docinki ❤️😂 wredny Sebastianek - prawdziwy Sebastianek ❤️ Takiego go kocham. Pewny siebie, nieprzesadnie złośliwy i zabawny 😍

    OdpowiedzUsuń

.