sobota, 1 października 2016

Tom IV, LX

Okej, wygląda na to, że się poprzednio nie zrozumieliśmy, więc wyjaśnię niejasności, bo nie chcę, żebyście mieli błędy obraz sytuacji.
1. Copernicon: Nie było mnie tam, o ich "skarżeniu się" (specjalnie cytuję, żeby nie przeinaczać) usłyszałam od kogoś, kto tam był. Ale ani ten ktoś, ani tym bardziej ja, nie słyszeliśmy, co dokładnie mówiły. Wobec tego, PROSZĘ, nie nazywajcie ich hejterkami bez powodu. Możliwe, że mówiły z sensem, nie wiadomo, ale nie można nazywać ludzi hejterami bezpodstawnie, to niewłaściwie. Wiem, że to Wasz sposób na wspieranie mnie i dziękuję, ale naprawdę nic tu się strasznego nie wydarzyło i nie ma sensu nikogo oskarżać. Moim celem nie było nastawianie Was przeciwko jakimś dwóm dziewczynom, tylko namawianie do wyrażania konstruktywnych, negatywnych opinii na blogu, żebym mogła ewentualnie poprawić coś w opowiadaniu. Nie chciałabym, żebyście z tego powodu reagowali nadmiernie emocjonalnie. 
Jeśli macie wśród znajomych ludzi, którzy znają Róże i im się nie podoba, proszę, ich też nie nazywajcie bez potrzeby hejterami. Każdy ma prawo do swojego zdania, o ile jest ono poparte argumentami, najpierw trzeba ich wysłuchać potem oceniać. 

2. Seksy: To nie tak, że ja szykanuję ludzi, którzy się nimi jarają. Jak wspomniała jedna z komentatorek: seks jest taką samą częścią życia, jak każda inna. Jedyne, co mi się nie podoba, to ludzie, którzy na co dzień olewają bloga, a kiedy widzą grafikę z półnagimi postaciami to lecą na blogusia z nadzieją, że wreszcie coś, co im się spodoba. Bo albo się lubi historię całą, albo się jej nie lubi. Gdybyście szaleli tak na punkcie samego jedzenia, też by mnie to smuciło. Co nie znaczy, że z tego powodu też ktoś ma kogoś przezywać hejterem. Nie. Mój absmak do seksu argumentuję tym, że jestem aseksualna i mnie on nie jara, a nawet brzydzi czasami. Dlatego w moich wypowiedziach na ten temat można wyczuć niechęć. No cóż, nie poradzę, tak mam. Ale to nie powód, żeby kogoś obrażać i nie zrobiłam tego (no, przynajmniej świadomie xD). Jeśli jednak ktoś się poczuł dotknięty, to przepraszam. 

Mam nadzieję, że to rozwiało już wszelkie wątpliwości. Naprawdę nie sądziłam, że poprzednia przedmowa będzie brzmiała jak jakiś atak na kogoś xD. Kurczę, przez to ta jest strasznie długa, no ale czasem trzeba. Bo ja jestem złym, wstrętnym, okropnym i złośliwym człowiekiem, ale nie zwykłam krytykować ludzi bez powodu. A to, że czasem powodu nie widać, no to już jest życie. Nie każdy wszystko zrozumie, a całego świata zbawić się nie da. Zresztą mnie też by się zbawienie przydało, tylko nikomu nie spieszno mnie zbawiać xD. 

PS Dla wszystkich fanów pikantnych scen: Pisałam o tym w komciach, więc i tu by wypadało, żeby nikt się nie czuł poszkodowany. Ich liczba się zwiększa, i jak zapewne wiecie, nie bez powodu. To Róża, tu wszystko ma jakiś cel (przynajmniej stara się udawać, że tak jest xD). Więc takich scen będzie jeszcze trochę, a potem jeszcze trochej xD. Nie wiem, jak ja to wszystko napiszę, ale mam wizję, którą zamierzam spełnić. Tak więc widzicie, że nie dyskryminuję fanów seksu, bardziej cierpi mój komfort psychiczny xD.

Dobra, starczy gadania. Mam nadzieję, że wszystko jest jasne. 
A teraz zapraszam na kolejny rozdział.

Miłego! :*

=============================

Odkrycie, którego dokonała Enepsignos, zmusiło ją do tego, by na nowo przemyślała sobie całą sytuację. Nie było to łatwe, buzujące emocje wciąż przeszkadzały jej w skupieniu się na tym, co naprawdę istotne: na prawdzie. W końcu jednak doszła do wniosku, że kochała Kruka. Nie mogła nawet udawać, że było inaczej. Tak samo nie było sensu wmawiać sobie, że nie zrobi dla niego wszystkiego. Chociaż od stuleci nie czuła się bardziej poniżona, to jednak nawet ta zdrada nie przyćmiewała całego szczęścia, jakie spłynęło na nią dzięki ukochanemu. Nie kochał jej tak, jakby tego chciała, ale powiedział, że ją kocha, a przecież on nie kłamie… Z reguły. Właściwie nie była już pewna, czy może w to wierzyć. Dotąd nigdy jej nie oszukał, a gdy to zrobił, przyznał się, ale czy to coś zmieniało? A jeśli kłamał cały czas, a każdy kolejny wymysł tylko czekał na odpowiedni moment, by ujrzeć światło dzienne?
— Nie mogę tak myśleć — powtarzała sobie za każdym razem, wiedząc, że to znów emocje biorą nad nią górę.
W ostateczności zdecydowała, że będzie żyła jak dotąd. Sprawowała władzę, wypełniała swoje obowiązki i uśpiła w sercu uczucia, bo przecież doskonale potrafiła to robić przez Rzeczywistości, a kiedy Kruk wróci do piekła, przeprowadzi z nim poważną rozmowę i podejmie ostateczną decyzję.
Wymyślenie planu działania na najbliższy czas przyniosło kobiecie ukojenie. Uspokoiła się, przestała wrzeszczeć na wszystkich wokół, nie niszczyła murów swoich komnat i nawet stała się doskonałą przewodzącą obrad, których z racji zbliżającej się wojny było ostatnimi czasy coraz więcej. Demony miały mnóstwo spraw do uzgodnienia między sobą, a jakby tego było mało, trzeba było porozumiewać się z dwiema pozostałymi nacjami. Tego Enepsignos wcale nie chciała robić, ale nie miała wyjścia. Poprosiła tylko Lokiego i Anasiego, by towarzyszyli jej na spotkaniu z aniołami. Dowódca wojsk, jako jej dobry przyjaciel, potrafił w odpowiedniej chwili doprowadzić demonicę do porządku, za to informator doskonale znał się na tego typu sprawach i potrafił bezbłędnie odczytywać subtelne sygnały pozawerbalne. Królowa uznała tę umiejętność za niezwykle przydatną, nie ufałam gołębiom. Czuła, że mogą zdradzić w każdej chwili, byle tylko upewnić się, że po zakończeniu wojny piekielny tron trafi w ich obrzydliwe, śnieżnobiałe łapska.
Spotkanie miało odbyć się na neutralnym gruncie, za który uznano opuszczony, przestronny budynek na wyspie Lundy u wybrzeży Wielkiej Brytanii. Ustalono również datę według kalendarza ludzkiego świata. Przedstawiciele władz piekła i nieba mieli spotkać się tam, by uzgodnić militarne szczegóły. Ze strony aniołów na miejsce udał się obecny władca – Gabriel, Rafael oraz Michał, znany wśród ludzi pod imieniem Arthur, który miał przejąć piekielny tron, kiedy wojna dobiegnie końca.
Chociaż naradę zaaranżowano na terenie, który nie podlegał bezpośrednio do żadnej nacji, mimo obopólnej zgody na nieprzyprowadzanie ze sobą obstawy, zarówno wysłannicy piekła jak, jak i posłańcy niebiescy, w tajemnicy przed tymczasowymi sprzymierzeńcami wysłali kilka jednostek oddziałów specjalnych, by trzymały rękę na pulsie. Żadna ze stron nie ufała drugiej na tyle, by bez obaw o własne życie udać się w odosobnione miejsce bezbronnie. Brak wiary w towarzyszy broni był jednym z problemów, które zamierzano rozwiązać podczas obrad, jednak do ostatniej chwili nie było wiadomo, jak ma to nastąpić. Żadna z nacji nie zamierzała się poddać ani wyjść z inicjatywą w obawie o zdradę z drugiej strony.
Anioły zjawiły się na miejscu jako pierwsze. W mgnieniu oka wysprzątały pokryte brudem wnętrze budynku i przystosowały najprzestronniejsze z pomieszczeń na potrzeby spotkania. Wnętrze sali wypełniły błękity, biele i złota. Po środku stanął ciężki, marmurowy stół grawerowany z jednej strony anielskim pismem pokrytym szczerym złotem, z drugiej zaś znienawidzonym przez gołębie xerfickim zasnutym skruszonym granatem. Po każdej ze stron ustawiono po trzy siedzenia dla delegacji każdej z nacji. Jasne ściany przyozdobiły malowidła dokumentujące najcięższe bitwy stoczone przez obie strony. Zakute w złotych i granatowych ramach dumnie podkreślały siłę, spryt i determinację obu rodów. Na dwóch węższych ścianach pomieszczenia zawisły sylwetki obecnych władców piekła i nieba. Z anielskiego portretu Gabriela kiełkowała złota winorośl, która piekła się po ścianach i sufitach, łącząc się i przechodząc w połowie pomieszczenia w czarny, piekielnym bluszcz zdobiony maleńkimi, nierozwiniętymi różyczkami. Zajmował drugą połowę ścian, wijąc się po nich zwycięsko i okazując swą pychę póki nie trafiał do samego portretu Kruka ujarzmiany władzą jego silnych rąk. Na suficie, na samym środku pomieszczenia dokładnie nad stołem obrad, znajdowała się oszklona kopuła ozdobiona zaprojektowanym przez anielskich i piekielnych artystów witrażem nawiązującym do zbliżającej się potyczki. Całość pomieszczenia wypełniała aura powagi, a z przymocowanych do ścian anielskich trąb i demonich rogów płynęły delikatne dźwięki nastrojowej ludzkiej muzyki klasycznej.
Po skończeniu przygotowań gołębie rozsiadły się na siedziskach, uprzednio rozkazując jednostce specjalnej, by doniosła na stół białe wino. O napoje demonów nie zamierzały dbać, nie chcąc brukać swych czystych rąk ludzką krwią.
Enepsignos wraz z towarzyszami przybyła na miejsce na pięć minut przed ustaloną godziną. Wydała dyspozycję grupie żołnierzy i wraz z Lokim i Anasim udała się do wnętrza budynku. Już od samego progu uderzyła ją anielska aura panosząca się beztrosko bo wnętrzach opuszczonej posiadłości. Jej źródło było nader wyczuwalne z jednego z pomieszczeń nieopodal wejścia – tam właśnie poszła delegacja dzieci ciemności.
— Śmierdzi czystością — prychnęła królowa, z obrzydzeniem wycierając łokieć, którym otarła jedną z cienkich, błękitnych zasłonek rozwieszonych w otwartych drzwiach do sali obrad.
Kiedy demony weszły do środka, Gabriel i jego towarzysze podnieśli się z siedzeń, witając ich wyzutymi z emocji spojrzeniami. Mieli na sobie śnieżnobiałe szaty wyszywane nićmi pokrytymi cienką warstewką szczerego złota. Ubrania krojem przypominały antyczne, rzymskie odzienie, zaś głowy każdego z aniołów zdobiły delikatne wieńce laurowe. Złoty należał do władcy, a dwa srebrne do jego najbliższych doradców. Anioły ukłoniły się lekko przed gośćmi, po czym Gabriel powitał ich ze wszelkimi należytymi honorami:
— Władca krainy niebieskiej w imieniu Niebios z radością pragnie powitać żonę Piekielnego Króla wraz z jej świtą, wyrażając szczerą chęć podjęcia współpracy w imię dobra Rzeczywistości zapoczątkowanej przez naszego Pana, Stwórcę Wszystkich Światów.
                Archanioł powiódł wzrokiem po trójce demonów i przygryzł język, by nie wymsknęła mu się żadna z nieodpowiednich uwag. Stroje dzieci ciemności napawały go obrzydzeniem. Sama królowa przyszła na spotkanie odziana w prześwitujący, błękitny materiał pokryty delikatnymi implikacjami xerfickich praw piekielnych. Pod materiałem miała zaledwie dwa cienkie paski granatowej satyny powleczone koronką, które ledwie ukrywały intymne sfery jej ciała. Gorszącego wyglądu dopełniały ekstrawaganckie, wysokie do połowy uda szpilki na wysokim, stylizowanym we włócznię obcasie. Anasi, dobrze znany narodowi anielskiemu, ubrany był w ciemną szatę pokrytą pajęczyną swych wiernych informatorów, których kilkoro snuło się pomiędzy mlecznymi włóknami. Biegały po jego ciele, chowały się w rękawy, za kołnierz i w każdą inną szczelinę, w którą tylko dawały radę się wepchnąć. Jego strój, w połączeniu z niechętnym i nieco znudzonym spojrzeniem, wywoływał z Gabrielu obrzydzenie i był niemal pewien, że jego towarzysze czuli się tak samo. Jedynie dowódca piekielnych zastępów – Loki – przywdział strój odpowiedni do okazji. Odświętna, płytowa zbroja utwardzana onyksową powłoką dumnie lśniła w blasku setek świec rozjaśniających pomieszczenie. Jasne włosy spiął z tyłu głowy spinką z motywem piekielnego bluszczu, a jego pierś oplatała purpurowa wstęga – znak, z jakim piekielni wojskowi zawsze występowali w sojuszniczych delegacjach.
— Królowa Krainy Ciemności w imieniu Piekła pragnie z radością powitać anielskiego władcę wraz z jego wiernymi towarzyszami, wyrażając szczerą chęć podjęcia współpracy w imię utrzymania ładu Rzeczywistości dzierżonego w dłoniach jej męża, Piekielnego Władcy Dzieci Ciemności — odpowiedziała niechętnie Enepsignos.
Po wymianie konwenansów przedstawiciele obu nacji usiedli przy stole. Na prychnięcie królowej Loki stworzył po ich stronie blatu trzy kielichy z czarnego, wpół transparentnego szkła i dzban doskonałej krwi sprowadzonej ze spiżarni specjalnie na polecenie błękitnej demonicy. Gdy naczynia wypełniły się trunkiem i jego zapach dotarł do nozdrzy Gabriela, skrzywił się wściekle i zacisnął dłoń na podłokietniku siedzenia. Nie mógł znieść widoku demonów raczących się bez skrępowania życiodajną cieczą człowieczego rodu, jednak musiał powstrzymać swe uprzedzenia w trosce o dobro świata. Niebezpieczeństwo grożące Rzeczywistości było zdecydowanie gorsze niż ten plugawy, demoniczny rytuał.
— Król nie mógł przywlec tu swojego poddańczego tyłka? — zapytał kpiąco Michał, mierząc wzrokiem sączącą krew Enepsi.
Oczy kobiety błysnęły wściekle soczystą czerwienią. Zacisnęła dłoń na kielichu, a ten pękł w jej dłoni, brudząc stół i zalewając zdobione litery.
— Pani, spokojnie — szepnął Loki. — Proszę nie dać się sprowokować.
Machnął ręką, czyszcząc blat, stworzył Enepsignos kolejny kielich i napełnił go krwią. Błękitna demonica dotknęła palcem grawerowanych liter. Przez chwilę wpatrywała się w nie zawzięcie, starając się okiełznać wściekłość.
— Skoro porywacie się na pisanie w naszym języku, nie uważasz, że nie wypada popełniać błędów, Biały Panie? — zapytała złośliwie, zerkając w oczy Gabriela.
Archanioł przeczesał jasne włosy palcami, mruknął kilka razy, a potem uśmiechnął się bezradnie, skupiając spojrzenie dwojga jasnobłękitnych oczu na twarzy królowej. W przeciwieństwie do dumnego Michała, był w stanie opanować złość i subiektywizm, choć nie ukrywał, że w sytuacji, w jakiej się znalazł, było to dużo trudniejsze niż zazwyczaj. Z natury był pogodny i rozsądny, a tron zyskał dzięki niezwykle mądrym decyzjom, które w czasach bezprawia po śmierci całej elity pomogły niebu wrócić do świetności. Miał więc za sobą mnóstwo różnorakich doświadczeń, wiedział nie jedno o prowokowaniu i jego unikaniu. Był skupiony na celu, który musieli osiągnąć, wzajemne nieprzyjemne uwagi na pewno nie pomagały w jego osiągnięciu, dlatego chciał je ukrócić.
— Michale, jeszcze jedno słowo, a będę zmuszony cię wyprosić — upomniał brata, uśmiechając się niewinnie, a potem wyciągnął ukryty w rękawie szaty sztylet i przebił nim śródręcze archanioła pomiędzy drugą i trzecią kością, z premedytacją przecinając mięśnie międzykostne.
Michał nie wydał z siebie nawet krótkiego jęku, chociaż ból spowodowany przez anielskie ostrze przeszył całe jego ciało.
— Wybacz, Pani, natychmiast poprawię błąd, jeśli tylko mi go wskażesz. Sam zająłem się grawerowaniem, niestety nigdy nie byłem specjalistą od xerfickiego. Przepraszam — wyjaśnił władca i podniósł się z miejsca.
Poszedł na drugi kraniec stołu i dokładnie przyjrzał się napisowi, próbując odnaleźć błąd, jednak wydawało mu się, że wszystko było zapisane poprawnie. Enepsignos zerknęła na niego urażona, a potem powoli przesunęła paznokieć po blacie, zatrzymując go w miejscu niewłaściwie zapisanego znaku. Powiodła po rowkach opuszką, rozmijając się z ich wzorem tam, gdzie występował błąd. Gabriel przyłożył dłoń do napisu i wypchnął w stronę blatu wiązkę jasnego światła. Po chwili odsunął rękę i zapytał:
— Czy teraz dobrze?
— Może być. Twoja kaligrafia pozostawia wiele do życzenia — westchnęła królowa.
Archanioł wrócił na swoje miejsce i raz jeszcze rzucił groźne spojrzenie nieposłusznemu bratu. Gdyby nie miał zostać nowym królem piekła, nie zabrałby go na to spotkanie. Wiedział, że jego obecność przy tak delikatnych obradach może być kłopotliwa. W przeciwieństwie do Rafaela, Michał nie potrafił się opanować. Jego starszy brat zawsze był spokojny i stosowany. Kruczoczarne włosy i ciemne oczy koloru płynnej czekolady zawsze szły w parze z powagą i brakiem porywczości księcia. Był małomówny, zdawał się niezainteresowany sprawami swego narodu, lecz pod pozorami wycofanego samotnika ukrywał się w nim wielki duch patriotyzmu. Zawsze bronił królestwa ze wszystkich sił i był gotowy za nie umrzeć, na co dzień za to stronił od zbędnych spotkań towarzyskich, poświęcając się samorozwojowi.
— Zacznijmy więc — poprosił Gabriel, zasiadłszy na krześle.
Demony i anioły kolejno przedstawiły swój punkt widzenia i pomysł na przeprowadzenie bitwy, jednak ich wizje diametralnie się od siebie różniły. Każda ze stron chciała przejąć dominującą pozycję, drugą traktując jedynie jako pomoc. Pod tym względem nie miał znaczenia rozsądek, przeważała chęć pokazania się z jak najlepszej strony. Demony były przekonane o swojej wyższości, argumentując ją brakiem oporów przed zabijaniem swoich czy niewinnych, którzy przypadkiem znaleźliby się na polu  bitwy. Anioły zaś próbowały przeciągnąć szalę zwycięstwa na swoją stronę, mówiąc o Pańskiej Łasce, z którą dzieci ciemności nie mogły się mierzyć. Ich siła rosła współmiernie do odnoszonych ran, by w momencie śmierci wybuchać wraz z ciałem, broniąc pozostałych. Wprawdzie do korzystania z Łaski trzeba było przejść specjalne szkolenie, ale kiedy tylko gołębie dowiedziały się o wojnie, zaczęły organizować kursy mające na celu obudzenie tej zdolności w jak największej liczbie żołnierzy.
Nie potrafili dojść do porozumienia. Jako że ich atuty dotyczyły zupełnie innych elementów walki, nie dało się na ich podstawie określić obiektywnie lepszej nacji, która miałaby sprawować tymczasową władzę nad drugą. Michał przebąkiwał, że to anioły powinny dowodzić, bo po wygranej piekło i tak miało stać się ich własnością, ale Gabriel ponownie ugodził go sztyletem ku uciesze Enepsignos. Jego stwierdzenie zaskoczyło jednak Lokiego, który dotąd nie wiedział nic o tej części umowy. Chciał dowiedzieć się czegoś więcej, lecz w ferworze emocji nie miał nawet chwili, by o to zapytać.
Sytuacja uspokoiła się dopiero kilka godzin później, za sprawą głośnego huku na wyższej kondygnacji budynku, który momentalnie przerwał potok wściekłych, pełnych zawiści i nacjonalizmu słów. Wzrok wszystkich zwrócił się w górę, skąd przez witraż padał smukły cień czyjejś sylwetki.
— Mieliście przyjść sami! Gabrielu, sam widzisz, im nie można ufać! — wydarł się Michał, nerwowo zrywając się z siedzenia.
— Proszę wybaczyć, ale to samo możemy powiedzieć o was — wtrącił Loki. — Wokół budynku wyczułem obecność dziesiątki aniołów. Wygląda na to, że nie można ufać ani wam, ani nam.
— Sprawdzę to — bąknął obojętnie Rafael.
Gabriel skinął głową, a wtedy jego brat wstał i wbił się w powietrze, lecąc w stronę dachu. Wyciągnął umocowany do pasa miecz i rozbiwszy witraż, wyleciał przez dziurę w szkle. Na dachu, tuż za granicą szklanego dzieła sztuki, ujrzał odzianego w obcisłe czarne spodnie i luźną szatę rozpostartą na piersi demona. Dokładnie króla demonów. Kruk patrzył na niego rozbawiony, obracając w dłoni czerwony kawałek szkła.
— Trochę szkoda, był całkiem ładny — westchnął zawiedziony.
Rzucił w Rafaela szkiełkiem, a ten odbił je płaską stroną miecza. Następnie schował go z powrotem do pochwy i pokłonił się lekko przed ciemnoskórą postacią.
— Dobrze, że postanowiłeś do nas dołączyć, te obrady to jakiś żart — stwierdził, podniósłszy głowę.
— Przysłuchiwałem się od kilku minut. Musisz wybaczyć mojej żonie, ma gorący temperament — zaśmiał się piekielny władca.
Wraz z archaniołem wleciał do wnętrza budynku. Stanął na stole i butem na wysokim obcasie przesunął stos map porozrzucanych niedbale po blacie. Wszystkie były pokreślone i pozapisywane jednymi z dwóch najstarszych języków świata. Czytając krótkie notatki, Kruk nie szczędził sobie złośliwego chichotu. Potem rozejrzał się po wnętrzu. Z uznaniem kiwał głową, widząc kunsztownie wykonane, tematyczne dekoracje. Było w nich widać rękę Rafaela, zawsze potrafił odnaleźć odpowiednią harmonię pomiędzy ciemnością i światłem, tworząc doskonale komponujące się dzieła wszelakiej sztuki, w których ludzie doszukiwaliby się zapewne jakiegoś nazbyt głębokiego przesłania.
— Dobrze tu wyszedłem, dziękuję — skomplementował król, zerkając na swój portret.
Machnął ręką i do czerwonych różyczek zdobiących bluszcz dodał jeszcze kilkadziesiąt fioletowych, na cześć swojej pani, która, chociaż nieobecna, miała odegrać w tej wojnie istotną rolę, jednak o tym wiedzieli nieliczni.
— Długo zamierzasz tam stać? — burknął Michał, krzywiąc się na widok zadowolenia malującego się na ustach demona.
— Ach, tak, wybacz, Arthurze — odparł kpiąco i z gracją zeskoczył ze stołu, lądując za siedziskiem żony.

— Dobrze się spisałaś. Pozwól, że teraz ja się tym zajmę — szepnął Enepsignos.





20 komentarzy:

  1. Wybacz, ale czytając twoje opowiadanie, czuję się jakbym czytała dwie zupełnie inne historie. W jednym akcja się dzieje w piekle, w drugim z kolei na ziemi. Szczerze mówiąc, o wiele bardziej podoba mi się twoja kreacja piekła niż sam element paktu. Sama nie wiem, jestem dziwna chyba :). Przeczytałam już tyle, ale w dalszym ciągu nie potrafię się przekonać do głównej bohaterki. Widzę ją jako idealne żeńskie odzwierciedlenie Ciela, a to mnie jakoś bodzie. Z kolei naprawdę lubię Enepsi. Niby jest demonem, lecz mimo to jest taka... naturalna. Sama długo się zastanawiałam, czy powinnam pisać ten komentarz, ale skoro prosisz o opinię to wzięłam się w garść i cóż, teraz zostawiam po sobie tutaj błoto. Absolutnie nie mam żadnych zastrzeżeń, ponieważ piszesz bardzo lekko i przyjemnie się to czyta. Mam tylko problem właśnie z Lizzy, aczkolwiek wynika on bardziej z osobistych preferencji niż żalu do twojej wizji postaci spoza mangi. Ehh, powinnam sobie chyba w tyłek wsadzić te żale, bo ani nie są konstruktywne, ani krytykujące.
    A teraz treść właściwa:
    Dlaczego ja mam wrażenie, że Gabriel ostatecznie umrze? Może dlatego, ponieważ lubię bardzo happy endy, ale po tobie niczego się spodziewać nie można, sadystko :P. Mimo wszystko smutno byłoby mi, gdyby coś stało się Enepsignos - oczywiście dlatego, że ją lubię, haha. Ciekawa jestem co takiego uzgodnią pomiędzy sobą, bo jak mniemam dużą rolę odegra w tym Sebastian. Ech, przerwałaś w takim momencie. I wyjaśnij mi, dlaczego, do cholery, w jakiś niewytłumaczalny sposób, Gabriel wydaje mi się... wspaniały :O? Szalenie cudowny. Rozumiesz, z rodzaju: Patrz, absolutny ideał faceta, a wtedy ty się odwracasz, bo twoja przyjaciółka podnieca się samym widokiem i zamierasz. No, czaisz, coś takiego :D. Sorki, głupia ja.
    Czekam na rozwinięcie tej sceny i pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Normalnie odpowiadam dopiero wieczorem, w wannie, bo tak lubię, ale zrobię wyjątek :P
      Bardzo dobrze, że wylałaś swoje żale i wcale nie były niekonstruktywne. W zasadzie były i dały mi do myślenia.
      Kiedy zaczynałam pisać, to był fangirling, dlatego Lizz wyszła cielopodobna. Myślałam jednak, że udało mi się w nią wepchnąć własny charakter. Może jednak nie do końca. I to będę musiała zmieniać, jak będę przerabiać całość, dzięki :*.
      A te dwie historie... No cóż, one tam są nie bez powodu (nic niezwykłego w Róży xD), ale generalnie myślałam (i w jakimś poradniku pisarskim widziałam), że dobrze, gdy fabuła jest wielowątkowa. No to w nią ten drugi wąte wpakowałam xD.
      Generalnie uwielbiam pisać o piekle i idzie mi to jakoś swobodniej i łatwiej niż o tym zwykłym świecie, pewnie dlatego, że o wiktoriańskiej Anglii to ja niewiele wiem i muszę googlować, żeby jakieś straszliwej bzdury nie rzucić, a pewnie i tak się zdarzyło xD.
      Tak, wiem ocb z Gabrysiem, ale w sumie nie próbowałam z niego zrobić bożyszcza xD.
      No dobra, to chyba tyle :P. Twoje błoto nienjest brudne, w takim mogę się taplać hahaha. Idę dziś popracować nad dalszą częścią, może uda się jakoś nadreperować Lizz xD.
      Pozdrawiam również i do zobaczenia w środę :*.

      Usuń
  2. Hehehehe Gabriel sam ucisza Michała. Bo ten ma bojowy temperament? Hehe to ci archanioł... Cóż rozdział świetny. Milcxący Anasi badający dyskretnie sytuacje, Enepsignos z chęcią mordu zabicia Michała, i Loki biedaczysko nie został poinformowany o delikatbiejszej części planu(?). No i wreście Sebuś zrobił z buta wjeżdżam hehehe dobre. I ten kpiący uśmieszek do Michała. Ale... Dlaczego przerwałaś w tym momencie? Takie fajne wejście. A tu patrze koniec rozdziału. No ten .... Sebus ma przezyć a Enepsi umrzeć...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo jesten dzieckiem Polsatu i lubię przerywać w środku akcji, żeby czytelnicy zastanawiali się przez kolejne dni, co będzie dalej i chętnie wracali xD. Nie no, po prostu tak mi pasowało, trochę dreszczyku emocji nigdy nie zaszkodzi :P.
      A Sebuś by nie ominął takiej balangi, w końcu losy całej Rzeczywistości leżą w jego rękach, więc wypadało się zjawić.
      Enepsi to by się nabawiła rozdwoienia jaźni, jakby się tak tych komciów naczytała xD. Jedni ją uwielbiają, inni nienawidzą. Lubię taki rozłam wśród fanów <3.
      Dzięki za komcia i do zobaczenia w środę :*.

      Usuń
  3. Mi chyba coś umknęło, ale ostatnio Sebuś był chyba na misji a następnie wrócił do Elizabeth a tutaj jest już na obradach ? Kiedy on zdążył i jak ? Chyba, że jak mówię coś mi umknęło podczas czytania poprzednich rozdz. A ogólne rozdział świetny, wojna się zbliża dużymi krokami... oby Lizzy przeżyła, Sebuś zachował tron i znalazł rozwiązanie by zostać ze swoją kontrahentką. Wiedzą o swoich uczuciach do siebie, akceptują je nawet ( tak sądzę ) więc może coś z tego wyjdzie :) ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo tutaj teraz tak fabuła skacze z konkretnego powodu. Niczego nie ominęłaś :P. Te gwiazdeczki (o to, to: ~*~) oznaczają przeskok w akcji, miejscowy lub czasowy. W tym wypadku był czasowy. Taka rola separatorów :P.
      Spokojnie, wszystko się wyjaśni najdalej za dwa rozdziały :P.
      I tak, Lizz wie o uczuciu Sebastiana, on wie o tym jej, ale sprawa stoi, bo... No bo tak. W sumie można się domyślić powodu, jak się nad tym zastanowić (ale to też będzie wyjaśnione już bardzo niedługo :P).
      Dziękuję za komentarz i do zobaczenia <3.

      Usuń
  4. Nie mam zwyczaju komentować blogów, ale tym razem coś napiszę, chyba w końcu wypada. :)
    Jestem tutaj od dawna i czytałam całe opowiadanie od początku. Widać, że przez ten czas sporo Ci się zmienił styl, zdecydowanie na lepsze. Dwa lata to trochę czasu, ale widać, że Ci zalezy na tym, żeby się rozwijać i miło się to czyta, szczególnie kiedy jednego dnia czyta się cały tom, potem kolejny i kolejny... No, widać postępy, hehe.
    sSposób narracji jest ciekawy, nie nudzisz, chociaż strasnie dużo piszesz o emocjach, czasem przydałoby się więcej akcji. Na szczeście wczuwam się w bohaterów na tyle, że to nie przeszkadza. Chyba taki Twój styl po prostu. No i jestem pod wrażeniem tej ilości tekstu. Ile mówiłaś, 1200 stron? To jest po 600 rocznie, wow! Chciałabym mieć takie tempo, zazdroszczę! No, to chyba tyle... Pisz tak dalej, jestem ciekawa, jak potoczą się losy bohaterki i Sebastiana. No i z niecierpliwością czekam na to, co będzie, skoro mówisz, że sceny erotyczne i piekło są nie bez powodu *.*.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję <3. To bardzo miło, że dajesz o sobie znać. Cieszę się, że zauważyłaś rozwój. Czasem się zastanawiam, czy to nie tylko moja wyobraźnia, ale chyba jednak nie, uffff.
      Ja mam manię pisania, więc te duże ilości przychodzą mi dosyć łatwo. Miałam tylko blokadę rok temu, kiedy wisiał nade mną licencjat. Dlatego w tym roku magisterkę zacznę pisać wcześniej, żeby się nie stresować i móc spokojnie kontynuować opowiadanie.
      Doczekasz się! Już niedługo wszystko się wyjaśni, niech ja tylko w końcu dopchnę tam fabułę! :P
      Tezeci to miał mieć 300 stron, a będzie koło 400... xD.
      Dziękuję i życzę miłego czytania dalej :*.

      Usuń
  5. Nami! Nami ! Ja cię kocham kobieto! Rozdział jest arcyświetny. Wystrój , merytoryka wszystko pięknie....ale... Dlaczego Michał kojarzy mi się z rozpuszczonym dzieckiem. Yyyy dobra... A teraz Gabriel co mnie zdziwiło taki archanioł a jak DOKŁADNIE przyjrzał się strojowi Enepsi. Półprześwitujácy materiał, dwa paski satynowo-koronkowego materiału, wysokie obcasy. Czy tylko ja wyczułam podtekst seksualny? Cóż czekam na rozmowę Sebcia z Michałkiem.

    ~Amelia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podpisałaś się <3. Jeee, uwielbiam to :*.
      Gabriel po prostu rzucił na nià okiem, nie trudno było zobaczyć, co na sobie ma, poza tym anioły też mają bardziej wyczulone zmysły od ludzi, dlatego żauważył też, że zbroja Lokiego była utwardzana onyksem (W moim piekle wszystko jest z onyksem! Kocham go ♡.). Więc podtekst seksualny niezamierzony xD.
      A Michał... Cóż. On ogólnie jest strasznie dumny i nienawidzi demonów. Poza tym jest zazdrosny o to, że to Gabriel rządzi (można było to wyczytać spomiędzy wierszy w trzecim tomie). No i jest taki kapryśny, bo układanie się z demonami wcale mu nie leży. On by je najchętniej wytkłukł i zniewolił i tyle xD. To pewnie dlatego. Poza tym... W każdej rodzinie musi się trafić ktoś taki, widać te niebiańskie nie są wyjątkami :P.
      Pozdrawiam :*.

      Usuń
  6. Rozdział bardzo mnie zaciekawił, czytałam go z wielkim zainteresowaniem i widzę, że wojna zbliża się wielkimi krokami, a po niej ten cały Michał miał niby zasiąść na piekielnym tronie no ciekawe czy mu się uda, jakoś w to nie wierzę. Gabriel uspokajający Michała nie wiem czemu, ale mnie to rozśmieszyło, jaki sadysta z tego Gabriela haha XD Najlepsza scena jak Sebcio się pojawił na obradach, czekam na jego rozmowę z Michałem . Mam nadzieję, że Lizzy jakimś cudem przeżyje tą wojnę, a Sebastian nadal będzie władać piekłem prosze nie zabijaj go ! Ja tego chyba nie przeżyję, pamiętam co było jak czytałam 3 tom normalnie tak bardzo mi go brakowało, co nie znaczy, że wcale mi się nie podobał był świetny i te sceny grozy... Na pierwszy rzut oka ten anioł na grafice przypomina mi Asha...czy tylko mi się tak wydaje ?
    Pozdrawiam i do następnego rozdziału ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mam pojęcia, co to za anioł, pierwszy lepszy, byle był - mówiąc szczerze. Ale to na pewno nie był Ash :P. Do postaci, które kreuję sama, nie używam postaci z Kuroszka, bo to by było mylśce :P.
      Właśnie miałam przypomnieć o Sebie i jego śmierci w trzecim tomie. JAK MI WTEDY WYŚWIETLENIA SPADŁY! XDDDD. Było mi strasznie przykro, ale z perspektywy czasu to zabawne xD. Ciekawe, czy ci wszyscy ludzie, którzy przestali czytać, wrócili do opowiadania, kiedy dowiedzieli się, że Sebuś przeżył. Szkoda, że się nie dowiem. A Tobie dziękuję za wierność :*.
      Dobrze odczytałaś Gabrysia, tak przy okazji, ob jest rozsądny, potrafi trzymać nerwy na wodzy, ale zdecydowanie jest sadystą. Taki cicho-ciemny potworek. Bo czasem dobrze tak subtelnie coś przemycić i sprawdzać, czy ktoś to wychwyci. Jestem okropną autorką, wiem xD.
      Niestety na temat fabuły muszę milczeć, bo spoilery :P.

      Dziękuję za komentarz i zapraszam w środę na następny rozdział :*.

      Usuń
  7. O boże jak ja dawno tu nie byłam. Ile to miałam rodziałów do nadrobienia. Całkiem miłe uczucie kiedy rozdziały się nie kończą. W końcu jestem obecna i pisze komentarz by dać znać, że wróciłam. Akcja zaczyna się rozkręcać jak widzę. Naprawde miło się czytało.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj z powrotem!^^
      Miło mi, że wróciłaś i że Ci się podobało :*. Znam to uczucie, gdy na się tak dużo do przeczytania i się czyta i czyta i sie nie kończy ♡. To przyjemne.
      No nic, w środę pojawi się kolejny rozdział do poczytania :P.
      Dziękuję za komentarz. Miłego wieczoru :*.

      Usuń
  8. Dziękuję :* wzajemnie ... znaczy troszeczkę się spóźniłam bo jest 23:07 ale coż ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie spóźniłaś się! Dla mnie wieczór się dopiero zaczyna xD. Dziękuję :*.

      Usuń
  9. Kurwa, już chciałam ci nie napisać komcia, bo raz, że uciekła mu &#&#%@ przesiadka w niedziele, zaledwie druga na trzy, to jednak znaj litość :P Ale zimno mi w rączki.
    Sebuś: Jak się wpierdolic do sali obrad, to w wielkim stylu. Najlepiej tłucząc wszystko, nic sobie nie robić z Gabci i pozostałych ( a co mu mogą jeszcze zrobić, skoro i tak ukradli tron? ) i rzucać fioletowymi różyczkami, bo może. Ciekawe, kiedy Eni się domyśli, co to miało znaczyć.
    W ogóle, w dalszym ciągu propsuje opis sali ♡ i Chcę gabrysiowe ubranko bo tak. Bo to moje ukochane kolorki, wszystko mogloby być biało-złoto-niebieskie, no chyba że chodzi o ciebie, wówczas mamy czarno-czerwono- fioletowe xd
    Co jeszcze... A, stroje! Dzieciaczki piekiełka wyszli jak taka nizina społeczna: Dziwka, menel i loki nieco odstaje xd Ale przynajmniej kontrast zachowany, nie jest źle. Mam ochotę zamordować autobus. I weź mi wyjaśnij stylizację butów na włócznię: Grot jest obcasem i idzie główny motyw z tylu, prawda?
    Literówka Gabcia <3 i te: " Ojej, niezmiernie mi przykro, zaraz poprawię. Czy teraz jest dobrze? ♡ " i nawet ma sadystyczne zapędy: Dziubam króla nożem w rękę, BO MOGEE.
    WŁAŚNIE dawno nie było Timmiego. Michałko-Arturek go rzucił, czy jak? A może już umarł albo trafił do Undertakera?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale Michał nie jets królem. Jeszcze xD.
      A czy wyszli jak niziny społeczne, to zależy od punktu siedzenia. Anasi to Anasi - tu wszyscy powinni się cieszyć, że w ogóle się zjawił. Loki się ubrał tak, jak należało, a Enepsi może i w strój gorszący anioły, ake w piekle nikt jej nie powie, że jest źle ubrana, bo, jak na piekielne standardy, jest zajebiście :P.
      Ja naprawdę nie wiem, co w tej sali jest aż takiego xD. Znaczy ja wiem, że jestem wspaniała i w ogóle, ale to dziwny moment, gdy wcale nie starasz się czegoś opisać tak, żeby ludzie się zachsycali, a oni się zachwycają xD. Wszystko na temat Timmy'iego się wyjaśni i... BĘDZIE BEKA XDDDD.

      Usuń

.