Blog miał swoje urodziny. Pytań nie zadawaliście, padło raptem jedno od Andatejki, na które Sebastian odpowiedział następująco:
"Panienko, trudno mi określić zapach krwi mojej pani chociażby ze względu na to, że ludzkie i demoniczne rozumienie zmysłów znacznie się różni. Nie znalazłam jeszcze nic, co pachniałoby podobnie do mojej pani, jednak postaram się przybliżyć to panience najlepiej, jak będę w stanie. Panienka Elizabeth wydziela słodką woń podszytą mrokiem i nutą niepewności. Ludzie często porównują ten zapach do owoców kwiatu róży, jednak jej woń nawet w ćwierci nie oddaje niezwykłości zapachu mojej pani. To niezwykle przyjemna dla zmysłów mieszanka, przypominająca o tym, jak cudowna jest jej dusza. Dodatkowo wzmacnia ją woń świeżej krwi, która okazjonalnie dodaje zapachowej mieszance pikanterii. Przykro mi, że nie jestem w stanie powiedzieć nic więcej, mam jednak nadzieję, że chociaż w części udało mi się rozwiać panienki wątpliwości."
To tyle od Sebcia. Od siebie powiem tylko, że ktoś chciał nawiązać ze mną współpracę polegającą na tym, że będę regularnie pisać poradniki w necie xD. Tag, jestę człowiekię pracującę. No i w zasadzie to tyle.
Nie będę miała okazji, więc już dziś życzę Wam MROCZNEGO, PRZERAŻAJĄCEGO I OCIEKAJĄCEGO KRWAWĄ SŁODYCZĄ HALLOWEEN W IŚCIE DEMONICZNYM STYLU. LOFFCIE :*
Miłego rozdziału! :)
=================================
Chłopak
spojrzał na nią lekko otumaniony. Uśmiechnął się i odpowiedział na pytanie, ale
dziewczyna widziała, że je jego wzrok wciąż ciągnął do sużącej. Skrzyżowała
ręce na piersi, mruknęła potakująco pod nosem i zignorowała dalsze opowiadania
bruneta.
— Chyba jednak
miałaś rację, z nią jest coś nie tak. Widzisz, jak się w nią wpatruje? —
szepnęła, lekko szturchając hrabiankę w ramię.
Lizz zerknęła
na Taia i przeniosła wzrok w punkt, któremu z taką pasją się przyglądał.
Okazała się nim twarz służącej. Tak niewinnie wyglądająca, uśmiechnięta i lekko
zarumieniona – zwyczajnie doprowadzała szlachciankę do szału udawaniem, że jest
taka dobra i wcale nie ma niecnych zamiarów. Cieszyła się, że przynajmniej
sobie tego nie wymyśliła i z Kate naprawdę było coś nie tak. Najpierw
Sebastian, teraz Tai, nawet Timmy był w nią wpatrzony jak w obrazek, chociaż to
akurat nie przeszkadzało Elizabeth. Uznała, że to dobrze, iż kuzyn ma kogoś, z
kim może czuć więź, by nie cierpieć po odejściu Arthura.
Niekomfortową
atmosferę w pokoju gier przerwało wkroczenie Sebastiana. Kamerdyner
poinformował wszystkich, że za kwadrans rozpocznie się bal. Uśmiechnął się
ciepło do pokojówki, pomógł jej wstać i poprosił, by poszła do sypialni, żeby
przebrać się w kreację, którą dla niej przygotował. To było kolejne zachowanie
demona, które wzbudziło złość i niepokój w obu nastolatkach, żadna z nich jednak
go nie skomentowała. Spojrzały tylko na siebie porozumiewawczo i udawały, że
wszystko jest w porządku.
— Panienko, czy
możemy porozmawiać? — zapytał kamerdyner, jakby dostrzegł obecność swej pani
dopiero, gdy Kate opuściła pomieszczenie.
— Możemy — odpowiedziała
krótko hrabianka.
Posłała
demonowi sugestywne spojrzenie, ale ten niewiele sobie z niego zrobił. Wstała
więc sama, podpierając się na kulach i powoli podeszła do służącego, by wraz z
nim wyjść z pokoju. Michaelis zaprowadził dziewczynę do kuchni. Otworzył drzwi
i wskazał dłonią ósemkę służących spoza posiadłości, którzy krzątali się po
wnętrzu, przygotowując zastawę, dekorując przystawki – jednym słowem,
odbierając kamerdynerowi pracę.
— Mogłaby mi
panienka wyjaśnić, kim są ci ludzie? — zapytał z nutą irytacji w głosie.
Lizz przez
chwilę patrzyła zaskoczona na ludzi biegających w czarnych garniturach, dopóki
nie dotarło do niej, że należeli do ekipy, którą wynajęła, a o której
zapomniała przez wszystko, co zdążyło wydarzyć się od rana. Zaśmiała się pod
nosem i spojrzała na Sebastiana, nieśmiało chwytając palcami rękaw jego fraka.
— To dla
ciebie. Chciałam, żebyś mógł wziąć udział w zabawie, więc wynajęłam tych ludzi,
żeby zajmowali się tym, czym z reguły ty się zajmujesz. Dzięki temu możesz
spędzić wieczór z nami. To wyjątkowy bal — wyjaśniła zadowolona z siebie.
— Nie jestem
przekonany, czy to dobry pomysł…
— Poradzą
sobie, Sebastian, są najlepsi — naciskała, nie dając za wygraną.
Demon przyjrzał
jej się uważnie. Wyglądało na to, że nie żartowała. Zdeterminowane spojrzenie
jednoznacznie mówiło, że jeśli się nie zgodzi, zwyczajnie rozkaże mu, by
zachował się zgodnie z jej wolą. Widząc jednak, jak bardzo dziewczynie na tym
zależało, skinął głową i uśmiechnął się półgębkiem.
— Oczywiście,
jak sobie życzysz, panienko. Pozwolisz chociaż, że poprawię twoją fryzurę?
— A co jest z
nią nie tak?
— Wygląda
inaczej niż przedtem. Wydawało mi się, że zależało ci na tamtej.
— To znaczy, że
ci się nie podoba?
— Ależ skąd.
Wygląda panienka doskonale, jak zwykle. Myślałem tylko, że…
— To nie myśl
już. Idź do gości, zrelaksuj się, baw. Tego wieczoru jesteś po prostu
Sebastianem Michaelisem, jednym z domowników posiadłości. Nie służącym, więc
skorzystaj z tego — przerwała mu stanowczym tonem.
Nie czekała na
odpowiedź, czuła, że lokaj zrozumiał, czego od niego wymagała. Robiła to dla
jego dobra. Chciała, by mógł się dobrze bawić, poczuć się jak członek rodziny.
W końcu ostatnim razem, kiedy wspólnie spędzali czas przy fortepianie,
widziała, że czerpał z tego przyjemność. Zasługiwał na to, poza tym Lizz
chciała stworzyć odpowiedni nastrój, by wyznać mu swoje uczucia. To miał być
ten wieczór, wszystko powinno być idealnie. Nie zamierzała pozwolić na to, by
jakaś tam Kate pokrzyżowała jej plany, zbyt długo się do tego przygotowywała.
~*~
Przyjęcie
rozpoczęło się na dobre zgodnie z harmonogramem. Frederic usiadł przy pianinie
i zaczął grać jedną z ulubionych, radosnych melodii Timmy’iego, które Elizabeth
zebrała dla stangreta wraz z wieloma innymi utworami, by mógł zapewniać
rozrywkę przez cały wieczór. Thomas, Jeanny, Tai i Sebastian wystąpili w roli
gości, dzięki czemu bal wydawał się nieco bardziej okazały. Na szerokim stole
ozdobionym kolorowymi wstęgami stały dziesiątki przystawek, kształtem
przypominające ogrodowe kwiaty. Owoce, warzywa, mięsa i sery porozstawiane na
trawiastym blacie nadawały wnętrzu przyjemnego, letniego nastroju, podczas gdy
za oknem po raz kolejny zaczął padać śnieg.
Na początku
wszystko przebiegało zgodnie z planem. Goście rozmawiali między sobą w miarę
swobodnie, podjadali smakołyki i w dobrych nastrojach z uśmiechami na twarzach
spędzali czas w swoim towarzystwie, jednak z czasem atmosfera zaczęła się
zagęszczać.
Sebastian od
samego początku czuł się mało swobodnie. Występowanie w roli zwykłego gościa w
towarzystwie dobrze znanych mu osób stanowiło nie lada problem dla kogoś, kto
przez całą znajomość traktował zebranych z góry. Starał się jednak dostosować,
był w końcu demonem i nie mógł zawieść. Radził sobie dobrze, jednak kiedy Tai
przestał czuć się na siłach, by wymuszać sztuczny uśmiech, a pozostała dwójka
służących w dalszym ciągu traktowała go jak przełożonego, wszystko zaczęło się
psuć. Zmiana sytuacji nie umknęła uwadze Elizabeth i Tomoko, które starały się
utrzymywać przyjazną atmosferę, jednak i one doskonale czuły, że nie wszystko
jest do końca tak, jak to sobie wyobrażały.
Hrabianka
uznała, że zmuszanie Michaelisa do swobodnego zachowania nie było dobrym
pomysłem, szczególnie że w jego mniemaniu swoboda oznaczała przecież coś
zupełnie odmiennego niż dla wszystkich zebranych. To powinno wyjść od niego, w
przeciwnym razie kończyło się to nie najlepiej, czego doskonałym przykładem był
bal, który miał być dla nastolatki taki wyjątkowy. Chociaż pozornie wszystko
przebiegał zgodnie z założeniami i Timmy bawił się niezwykle dobrze, pozostali
uczestnicy nie w pełni podzielali jego entuzjazm.
Zrobiło się
jeszcze gorzej, kiedy do zabawy w jadalni dołączyła spóźniona Kate. Od wejścia
zaczęła przepraszać za spóźnienie, tłumacząc się problemami z zapięciem
sukienki. Sebastian dopadł do niej, wyprzedzając w tym Taia i Thomasa i
odwróciwszy dziewczynę tyłem do siebie, na oczach zebranych poprawił wiązania jej
czekoladowej sukni. Wykończony koronką dekolt działał pobudzająco na męską
wyobraźnie, a włosy opadające na częściowo odkryte ramiona jedynie wzmagały ten
efekt. Złota biżuteria lśniła na szyi młodej dziewczyny, która czerwieniła się
zakłopotana, jakby skupianie na sobie wzoru wszystkich zebranych naprawdę ją
krępowało. Lizz z Tomoko miały jednak na ten temat odmienne zdanie. Usiadły
przy stole i zapełniwszy talerze owocowymi różami, komentowały zachowanie
służącej, niepochlebnie wysławiając się na temat każdego jej gestu.
Niedługo potem
dołączyła do nich Jeanny. Pokojówka przeprosiła za najście, dosiadła się na
krześle po lewej stronie swej pani i niepewnie poczęstowała się pomarańczowym
płatkiem.
— Panienko, nie
wydaje się panience, że oni zachowują się dziwnie? — zapytała konspiracyjnym
szeptem.
— Dziś mów mi
Lizz, nie zapominaj o tym — upomniała ją hrabianka. — Racja, biegają za nią,
jakby była jakimś ósmym cudem świata, a to przecież tylko jakaś tam prosta
służąca. Nie rozumiem tego.
— Ja też nie.
Wydawało mi się, że przesadzasz, ale jak teraz na to patrzę, to naprawdę coś tu
jest nie tak. Jakby byli zahipnotyzowani — dodała Tomoko, upiwszy odrobinę
czerwonego wina.
— Nie tylko
oni. Ci ludzie, których Lizz wynajęła, żeby zajęli się przyjęciem, też wodzą za
nią wzrokiem, a jakby tego było mało, proszę posłuchać: nawet Frederic zmienił
repertuar… — zauważyła blondynka.
Miała rację.
Odkąd Kate zjawiła się w jadalni, z fortepianu zaczęły wydobywać się zupełnie
inne dźwięki. Wciąż były przyjemne dla ucha, dlatego Lizz początkowo nie
zwróciła na to uwagi, jednak zdecydowanie nie należały do utworów, które
szlachcianka wybrała na ten wieczór.
Starszy
mężczyzna ogłosił w pewnym momencie tańce. Wtedy siedzące przy stole dziewczyny
upewniły się, że coś było nie tak. Nagle, jak jeden mąż, wszyscy mężczyźni zapragnęli
zatańczyć z nową służącą. Okrążyli ją i nie dawali za wygraną, mimo ciągłych
kłamliwych zapewnień brunetki, że nie umie tańczyć i jej nie wypada.
— Panienko,
proszę, jest mi to panienka winna — przekonywał Sebastian.
Mimo odmów
dziewczyny ujął jej dłoń i delikatnie zaciągnął na środek pomieszczenia. Objął
Kate w subtelnym uścisku i powoli prowadził jąw tańcu, uśmiechając się tak
szczerze i radośnie, że widząc go, Elizabeth poczuła ściskającą za serce
zazdrość. Przy niej tak szczera ekspresja pozytywnych emocji już dawno nie
gościła na twarzy kamerdynera, jednak przy służącej wydawał się zrelaksowany,
pewny i zupełnie zapomniał o wszystkim, co powstrzymywało go przed dobrą
zabawą.
Tai z zawiścią obserwował
tańczącą parę. Nawet nie przeszło mu przez myśl, żeby zatańczyć z księżniczką,
dopóki nie podpowiedział mu tego Timmy – jedyny trzeźwo myślący przedstawiciel
płci męskiej. Zaciągnął bruneta do Tomoko, Thomasa do Jeanny, a sam wziął za
rękę siostrę i poprosił, by została jego partnerką.
Z uwagi na
chłopca dziewczyny przełknęły dumę, uśmiechnęły się nieco wymuszenie i każda z
nich w towarzystwie nieusatysfakcjonowanego partnera dotarła na parkiet, gdzie
lawirowały pośród pozostałych par, skupiających wzrok i taneczny krok wokół Michaelisa
i Kate.
— Wszyscy lubią
Kate, bardzo się cieszę! Bałem się, że tak nie będzie, bo ona jest strasznie
nieśmiała! — stwierdził z ulgą Timmy, obracając się w ramionach kuzynki.
— Nieśmiała?
Timmy, przecież ona kokietuje wszystkich od samego początku… — odparła
Elizabeth.
— Ale ona
naprawdę jest nieśmiała. Tylko tutaj wszyscy tak ją lubią. W domu jest
normalnie — tłumaczył chłopiec.
— Chcesz
powiedzieć, że to nie jest zwykły stan rzeczy? — Chłopiec pokręcił przecząco
głową. — To dziwne… Wybacz, muszę porozmawiać z Sebastianem.
Szlachcianka
pociągnęła demona za rękę wpół kolejnego, niezgrabnego obrotu i zmusiła go, by
zmienił partnerkę. W odpowiedzi została obdarowana niemal nienawistnym
spojrzeniem, które demon rezerwował zazwyczaj jedynie dla służących, gdy po raz
kolejny swą niekompetencją zachodzili mu za skórę. Na nią spojrzał tak tylko
kilka razy i zawsze oznaczało to coś złego – jak wtedy, gdy został opętany
przez wiedźmę, która pragnęła zmusić go, by został z nią na zawsze.
— Sebastian,
dzieje się coś złego — powiedziała, ignorując spojrzenie Michaelisa.
— Ma panienka
rację.
— Doskonale!
Więc jednak udajesz! Powiedz, skąd to się bierze?
— O czym
panienka mówi? — zdziwił się demon.
— O Kate i jej
nienaturalnym magnetyzmie!
— Miałem raczej
na myśli to, że nie pozwoliła mi panienka dokończyć tańca. Doprawdy… Sama
panienka chciała, żebym się dobrze bawił. Tą zaborczością jednak udaje się
panience pozbawić mnie całej przyjemności płynącej z tego olśniewającego
wieczoru — odpowiedział kamerdyner, tęsknie wodząc wzrokiem za brunetką
tańczącą ze swym panem. — Czy pozwoli panienka, że wrócimy do poprzednich par?
— Jasne, ty
idioto, tańcz z nią, ile chcesz — burknęła wściekle Lizz.
Odsunęła się od
Sebastiana, a kiedy ten uśmiechnął się z satysfakcją, uderzyła go w twarz
otwarta dłonią, a potem wróciła do stołu i bez słowa wyjaśnienia sięgnęła po
kieliszek wina.
Tomoko i Jeanny
doskonale ją rozumiały, nawet nie miały jej tego za złe. Zachowanie Michaelisa
było naprawdę nieodpowiednie. Jednak męska część towarzystwa nie podzielała
zdania szlachcianki. Mężczyźni zaczęli patrzeć na nią z niezrozumieniem, a wynajęci
służący, przechodząc obok, pytali, czemu zachowała się w taki sposób. Lizzy
czuła, że za chwilę wybuchnie, ale nic nie mogła zrobić. Wszyscy przedstawiciele
płci przeciwnej zachowywali się jak dotknięci jakimś urokiem, natomiast Kate w
dalszym ciągu odgrywała niewiniątko.
Dopiero gdy
taniec dobiegł końca, księżniczka wraz z pokojówką dołączyli do Elizabeth, by
dowiedzieć się, co dokładnie się stało. Po jej wyjaśnieniach wspólnie uznały,
że muszą coś z tym zrobić. Opracowały plan wywabienia dziewczyny z jadalni tak,
by Lizz mogła porozmawiać z nią na osobności i znaleźć przyczynę dziwacznej
fascynacji jej osobą. Do tego czasu musiały jednak znosić widok mężczyzn
wpatrujących się w służącą jak w obrazek.
Kolejna godzina
zabawy była istną katorgą dla trzech kobiet, które nie oszalały na punkcie
Kate. Starały się zachowywać normalnie, żeby nie sprawiać zawodu chłopcu, ale
to nie było łatwe, bo przez pozostałych były traktowane niemal jak powietrze, a
w najlepszym wypadku jako sztuczne tło, które istniało tylko po to, by mogli
docenić cudowność służącej.
Elizabeth
zupełnie straciła chęć, by wyznać demonowi swoje uczucia. Zachowywał się tak
głupio, że czuła do niego jedynie niechęć, nie wspominając już nawet o
przyjemnym mrowieniu w żołądku czy nadziei, którą żyła, odkąd postanowiła, że
porozmawia z nim akurat tego dnia.
W końcu trud i
czekanie się opłaciły. Kate, zupełnie nieświadoma tego, co się działo, podeszła
do Elizabeth i poprosiła ją o pomoc w znalezieniu łazienki. Oczywiście rycerze
posiadłości Roseblack rzucili się na pomoc damie w opałach, ale odmówiła im, a
hrabianka po raz kolejny wyszła w ich oczach na smoka, który porywał ich
ukochaną księżniczkę, każąc zostawić ją w spokoju. Dzięki temu, że dziewczyna
sama poprosiła Lizz o wsparcie, reszcie pozostało jedynie utrzymanie mężczyzn w
środku. Jeanny podeszła do stołu, sięgnęła po talerze i zaczęła nimi żonglować,
by po chwili z premedytacją upuścić je na podłogę. Kiedy wzrok wszystkich
skupił się na blondynce, Lizz wraz z Kate opuściły salon. Hrabianka
zaprowadziła brunetkę do łazienki na drugim końcu budynku, by zminimalizować
szansę na to, że ktoś je przedwcześnie znajdzie, a kiedy służąca załatwiła
swoją potrzebę, zastawiła jej drogę kulą.
— Panienko, co
się stało? — zapytała zaskoczona brunetka.
— Daruj sobie,
Kiciu, na mnie to nie zadziała. Dobrze wiem, co tu się dzieje. Widzę, ze
zauroczyłaś wszystkich mężczyzn. Nie wiem tylko, jak to robisz i jaki właściwie
masz w tym cel, ale to nie ma znaczenia. Rozkazuję ci przestać — zagrzmiała
Lizz nieznoszącym sprzeciwu tonem.
Zmarszczyła
czoło, przymrużyła oczy i mierzyła służącą wzrokiem, nawet na chwilę nie dając
odwrócić swojej uwagi udawaniem niewiniątka.
Ohohohohoh to jest cudne tylko czemu kończysz w tym memencie
OdpowiedzUsuńNo bo zapasu za mało, żeby wrzucać długaśne rozdziały, a czasu na pisanie coraz mniej xD.
Usuńjąw- ją w
OdpowiedzUsuńRizdział wspabiały! No ale teraz mam team Timmi bo jedyny trzeźwo myślący! Hahaha ale nie Sebastian ty świnio! Coś ty ćpał? A ty Kate.... Obyś szczęzła! Do następnego!
Kurde, a byłam pewna, że tym razem wyłapałam wszystkie literówki xD. Jak to się dzieje? Zaczynam się zastanawiać, czy naprawdę nie ślepnę Oo. W każdym razie dzięki :*.
UsuńRozdział wspaniały jak zawsze <3 Myślałam, że Lizz będzie dobrze się bawić na tym przyjęciu i po nim wyzna Sebie swoje uczucia,a ta Kate wszystko zepsuła!!! Wszyscy zachowywali tam jakby naprawdę byli jacyś naćpani XD Czemu wszyscy tak bardzo są zafascynowani osobą Kate i do niej lgną? Nawet sam Sebastian i jak zaczął tam z nią tańczyć to tak się na niego wkurzyłam, że do teraz mam focha na niego XD Szkoda mi Lizz, to z nią powinien zatańczyć. Mam tylko nadzieję, że w najbliższym rozdziale wszystko się wyjaśni . Coś mi mówi, że Kate nie jest człowiekiem, może jest wiedźmą albo jakąś inną nadprzyrodzoną istotą ? Chyba tylko ja tak myślę, wiem dziwna jestem XD
OdpowiedzUsuńTo tyle ode mnie , do zobaczenia w następnym rozdziale ! :*
Hahahahaha. Śledzisz bloga już tyle czasu i naprawdę sądziłaś, że ona ot tak, bez żadnych problemów wyzna mu uczucia? XD
UsuńZnając mnie, zanim dojdzie do wyznania, to jeszcze wojna się skończy hahahahaha xD. Diss na samą siebie zawsze na propsie :P.
No oni tak się zachowują, bo... No właśnie, coś z nimi nie tak, a co? Niedługo się wyjaśni, spokojnie^^. Tym razem na rozwiązanie wątku nie trzeba będzie czekać kwartał xD.
Dzięki za komcia, do środy :*.
Uch... naprawdę brak mi słów żeby to wyrazić. I zachwytu nad rozdziałem i wściekłości na głupotę tych bałwanów. To ma być demon, król piekła a zachowuje się jak nastolatek upojony pierwszą miłością :/ Foch do odwołania :( Jedynie Timmy zachowuje trzeźwy umysł... " jedyny trzeźwo myślący przedstawiciel płci męskiej." rozwaliło mnie to :D I dał kuzynce ważną wskazówkę na temat Kate... a ta to chyba faktycznie jest jakąś wiedźmą. Tak czekałam na wyznanie tych uczuć a tu figa. Mihihi ale by było ciekawie jakby już było po wszystkim, Sebastian zachowywał się tak jak dawniej tylko Lizzy miała by na niego focha, nie powiedziała mu dlaczego ( wiesz, niech się sam domyśli ) aż Sebuś zażądałby wyjaśnień i w takiej kłótni ona by mu wszystko wygarnęła, powiedziała co do niego czuje a potem okręciła się na pięcie jak fryga i poszła do siebie. To by był ciekawy zwrot akcji :D No ale to tylko pomysł, to twoja wola jak to zrobisz dalej ;) Tak jest Lizzy. Nie daj się. Pora pokazać tej nie mam określenia kto w posiadłości Roseblack jest panią a kto tylko gościem. :D Do zobaczenia w następnym rozdz. ^^ Oby wszystko się w miarę prędko wyjaśniło. I tak odbiegając od tematu ( choć kiedyś już chyba o to pytałam ) kiedy oni się zorientują, że to Unduś jest tym głównym złym ?
OdpowiedzUsuńZorientują się, gdy przyjdzie na to pora. Undy dobrze się kryje :P. No, ale ten, no... Nie skreślaj bałwanów, to nie tylko ich wina. I tak, tym razem wszystko szybko się wyjaśni, więc spokojnie, doczekacie się :D! Lizzy nie da sobie tak bezkarnie podkradać dekona, no ale wyznanie uczuć... Mam już na to plan :P. Zresztą się przekonacie xD. Nie mogę zbyt dużo pisać, bo spoilerami zarzucę jeszcze niechcący, więc kończę i do zobaczenia w środę. Na pewno coś już się wyjaśni!^^
UsuńNie podoba mi się rozdział,ale to tylko, że wkurza mnie Kate. To napewno jakaś czarownica, w końcu w tym opku jest nie jedna. Wkurza mnie. I jeszcze Tai, jakby sam Sebastian jej nie wystarczał. Ja zawsze wiedziałam, że Timmy ratuje męski ród. Więc podsumowując: Kate to wiedźma/czarownica/wampirzyc lub inna istota nadnaturalna, nie wierzę żeby była człowiekiem. Nawet najpiękniejsza istota ludzna nie da rady zmanipulować demona. Chociaż nie wiem :/ Ponarzekałam i owiele obiektywniej patrze na rodział. Cały czas przeklinałam Kate i chłopaków. Na miejsku Lizzy i dziewczyn skatowałabym ją dosłownie. I Sebastiana też, popłakałabym się, uderzyła go i uciekła xd tylko, że Lizzy jest silna ;-; Timmy ratuje sytułacje odciaga chłopaków od Kate i przydziela własciwej dziewczynie <3 zawsze go uwielbiałam. Biedna Lizzy,Tomoko i wgl wszyscy. Czemu jak wszystko się układa wbija jakaś osoba trzecia i wszystko psuje. Nie skomentowałam poprzedniego rozdziału :( ale to opowiadanie z niezdarnym Sebastianem i Cielem ( zapomniałam nazwy ) spodobało mi się ^^ i nwm czemu, ale moja wyobraźnia podsuwa mi, że Ciel kocha Sebastiana i będą razem.Pewnie to będzie coś z przyjaźnią itp ale nie mogłam sie powstrzymać. Musiała napisać te moje głębsze przemyślenia. Co do sposobu pisania to go uwielbiam. Postacie też, no może oprócz Kate.
OdpowiedzUsuńHahaha, no Making Of to jest taka moja zabawka. Ani to ambitne, ani jakieś długodystansowe, takie tam, gdy nie mam weny na coś sensownego, ale cieszę się, że Ci się spodobało^^.
UsuńCo do Kate to jesteście wszyscy uroczy z tym wymyślaniem, kim ona jest. I to stanie murem za Lizz ♡. Na pewno byłaby Wam wdzięczna. Zresztą, Lizz uderzyła Sebę w tearz, to wystarczy, dała sygnał, a przemoc nie ma najmniejszego sensu, bo nie rozwiąże problemu :P.
W ogóle to zabawne, że zawsze wpada trzecia osoba i to psuje. Hahahaha, taka moja konwencja, nie poradzę xDDDD. Ale kto wie, może tym razem wreszcie będzie dobrze? Musicie poczekać, wyjaśni się wszystko już naprawdę niedługo!
Dziękuję za komcia i do zobaczenia :*.
Czemu podejrzewam, że to jest ta przeklęta niebieska suka??¿¿!!!
OdpowiedzUsuńAhahahaha, nie mam pojęcia xD.
UsuńNareszcie udało mi się ciebie dogonić!!! Nie, zaraz, czekaj to nie dobrze >_< Teraz będę musiała czekać na nowe rozdziały.
OdpowiedzUsuńA co do rozdziału to liczyłam, że Lizzi w końcu wyzna Sebciowi swoje uczucia. Coś mi się wydaję, że ta cała Kate to sukub ponieważ udało się jej otumanić wszystkich mężczyzn a na Timmi'ego to nie działa - w końcu na dzieci czar sukuba nie działa.
Ej, to gratulacje! Witam w gronie tych, którzy wiecznie irytują się polsatowym zakończeniem. Mamy ciasteczka xDDDD.
UsuńPowiem tak. Nie powiem (xD), co wydarzy się w rozdziale siedemdziesiątym, ale z pewnością chcesz się go doczekać. Tag, wreszcie moje gadanie, że COŚ nadchodzi, rzeczywiście się sprawdzi. I jaram się tym.
Sprawa Kate wyjaśni się już jutro (w sumie to dzisiaj, bo już po północy xD), ten wątek specjalnie był krótki, żebyście nie narzekali, że wiecznie każę Wam na coś czekać. Nooooo. To gratuluję raz jeszcze i bardzo mi miło, że tu jesteś :*.
Mam nadzieję, że kolejne rozdziały też będą Ci się podobać^^. Pozdrawiam :D.
Dziękuję, panie Sebastianie :) Odpowiedź naprawdę wyczerpująca i życzę znalezienia jak najbliższego odpowiednika zapachu.
OdpowiedzUsuńTak btw to tytuł zaczyna być jak prusowska "Lalka" - znaczy wszystko, dorabiajcie tylko teorie :)
"że je jego" - je je je, tak skonsternowany xD
Ale, że dawno czytałam, to kojarzę tylko właścicielkę biustu, oczoposiadacza nie XD
Ahahaha, Kate iks de xD serio, sądzę, że to jej dar nie bycia taką mhoczną zouzou, jaką teraz jest Lizz. No i fioletowe włosy nie pomogły xD Chociaż trochę szkoda mi, bo chciałabym być tym świadkiem, jak wyznaje mu swoje uczucia ♡
No widzisz xD.
UsuńKicia nie umie być zła, bo jest Kicią, to po prostu nie było jej pisane, no i cóż xD. Ale dzieci takie dla niej niedobre, aż smutno.
Sebuś mówi, że nie ma za co i Ci dziękuje :P.
Wyjątkowo Timmy mnie nie wkurza :D Wręcz przeciwnie...Polubiłam go. Na Sebastianie i Tai'u się zawiodłam...Myślę, że ta cała Kate to jakaś wiedźma, czarownica, czarodziejka...cokolwiek. Człowiekiem raczej nie jest...Ten jej magnetyzm przyciągający mężczyzn... To nie jest normalne.Zwłaszcza Sebastian...Zwykle się tak nie zachowuje. Raczej w pierwszej kolejności (jeżeli chodzi o taniec) powinien pomyśleć o Lizzy. Ta jednak została olana...A do wyznania uczuć tak mało brakowało...
OdpowiedzUsuńJeanny wygrywa wszystko :D Uwielbiam ją! <3 XD
Lecę czytać dalej, bo jestem ciekawa rozmowy Lizzy z podejrzaną służącą. ^^