sobota, 5 listopada 2016

Tom IV, LXX

Dziś w rozdziale wydarzy się coś ważnego. Więc nie będę bawić się w długaśne przedmowy, niech się rozdział broni sam!
Pochwalę się Wam tylko, że chodzę na rehabilitację i zaskakująco(!) działa. Wreszcie wiem, jak to dziwnie chodzić, nie czując bólu w kolanach. Normalnie mam wrażenie, że dopiero co nauczyłam się chodzić. No ale to tylko na jakiś czas. Dlatego korzystam, póki mogę, i znajduję sobie preteksty do kucania, siadania, wstawania itp. xD.
To tyle na dzisiaj. 

PS Nie zawiedźcie mnie z komciami, bo jak tu będzie ich mało, to smutnę xDDDD. Nie no, żartuję, nie zmuszam, jedynie zachęcam :*.

Miłego rozdziału! :*

===========================================

Nie wyobrażał sobie, że wróci z piekła, a ona wpadnie w jego ramiona i będą żyli długo i szczęśliwie, był realistą, ale nie potrafił wyzbyć się nadziei. Może byłoby mu łatwiej, gdyby okres dojrzewania nie dawał się jego pani we znaki do tego stopnia, że zwyczajnie przestawała się kontrolować. A on – odpowiedzialny, dorosły mężczyzna – jedynie z niej szydził, lecz nigdy nie posunął się tak daleko, jakby chciał. Gdyby nie była sobą: jego ukochaną Elizabeth, tylko jakąś pierwszą lepszą kontrahentką, pewnie by nie czekał. O ile taki zwykły człowiek byłby w stanie zwrócić jego uwagę. O czym ja w ogóle myślę? – skarcił się, przecierając ręcznikiem mokre włosy.
Krople wody spływały po czarnych kosmykach, opadając na jego ramiona i powoli spływając po nich na pierś Michaelisa, irytująco łaskocząc. Nie lubił tego. Nie miał łaskotek, ale tak delikatny dotyk zwyczajnie go drażnił, nie przywykł do niego. Kojarzył mu się ze szlachcianką, tylko ona kiedykolwiek dotykała go tak czule i niewinnie. W piekle… Nie mógł na to liczyć. Tam wszystko było gwałtowne, brutalne i pełne pasji. Nie było miejsca na nieśmiałość, zresztą przed poznaniem nastolatki sam tego nie potrzebował. Dopiero dzięki niej poznał, że nawet coś takiego mogło być przyjemne.
W końcu wziął się w garść i ubrał się, niedbale zostawiając rozpiętą kamizelkę. Uznał, że należy mu się trochę odmiany. W końcu miał odpocząć, zarówno od pracy, jak i od krępujących ruchy ubrań. Zerknąwszy przelotnie w lustro, uznał, że i tak wyglądał dużo dostojniej niż połowa służących, którym szlachcianka zapłaciła krocie, byle tylko wyręczyli go podczas balu. Chociaż miał spędzić ten czas z dala od pracy, nie potrafił oprzeć się potrzebie chociażby przygotowania rozkładu zajęć na kolejny dzień. Odkąd podwładni zaczęli zauważać zawieszoną na drzwiach kartkę, tworzenie listy zaczęło sprawiać mu przyjemność. Uznał więc, że może to podciągnąć pod miano relaksu.
Usiadł przy sekretarzyku, wyciągnął kartkę papieru i zamoczywszy pióro w kałamarzu, nakreślił zgrabnie datę. Tuż pod nią pojawiły się imiona służących, a pod nimi godziny, którym przyporządkował zadania. Praca zajęła mu zaledwie kilka minut, ale był z niej zadowolony. Odłożył kartkę na bok, zdmuchnął stojącą na blacie świecę i podszedł do łóżka.
— Nie zaszkodzi poleżeć… — mruknął sam do siebie, próbując przekonać wyrzuty sumienia, że nie powinny zatruwać mu życia, w końcu samo leżenie nie powinno doprowadzić do niczego złego.
Nie zwykł leżeć w łóżku. Właściwie częściej widział w nim hrabiankę, która i tak była w jego sypialni zaledwie kilka razy, niż sam miał okazję z niego korzystać. Nie potrzebował snu. Był w stanie wytrzymać bez niego całe dekady. Demony zostały stworzone tak, by przez cały czas mogły czuwać, Sebastian nie był wyjątkiem. Jedynie ciężkie rany i ogromny głód były w stanie zmusić go, by pozwolił sobie zasnąć, a i to nie zdarzało się zbyt często. Nie wiedział więc, co właściwie powinien robić. Samo leżenie wydawało się nazbyt bezproduktywne, a pracować nie mógł, nawet gdyby bardzo chciał.
Czując zew desperacji, sięgnął do etażerki. Wyciągnął z jej wnętrza książkę, którą dawno temu zostawiła tam Elizabeth. Tomik poezji, który trafiał w gusta ich obojga, wyglądał na nieużywany, jak wszystko w sypialni Michaelisa – w dużej mierze dlatego, że takie właśnie było. Korzystał przeważnie z sekretarzyka, prysznica i szafy, cała reszta była tylko na pokaz.
Wiersze znał na pamięć, ale to nie miało znaczenia. Leniwie wodził wzrokiem po tekście, zachwycając się treścią, doborem czcionek, fakturą i właściwościami nieżółknącego papieru. Samo obcowanie z dziełem wzbudzało w nim dobry nastrój. Blade światło świec padało na jego twarz, delikatnie ogrzewając skórę. Próbował zrozumieć, co takiego ludzie widzieli w nieróbstwie, że zwykli z uśmiechami na ustać nazywać je słodkim. Ciekawe, jak właściwie smakuje sama słodycz – zastanawiał się, wodząc językiem po rzędzie równych, białych zębów.
Nim skończył czytać, poczuł się senny. Nie ze zmęczenia, lecz z braku zajęcia. Nie lubił nieróbstwa, męczyło go bardziej niż ciężka praca. Odłożył książkę z powrotem na nocny stolik i położył się na boku. Przymknął oczy i leżał tak przez chwilę, ale kiedy z jego ust wydobyło się nieśmiałe ziewnięcie, zaalarmowany usiadł nerwowo i poklepał się po policzkach. Spać, na dodatek w ubraniu. To już zdecydowanie poniżej mojej godności – prychnął na siebie zirytowany. Potrzebował zajęcia. Czegoś, co pomogłoby mu przetrwać noc, by z rana znów wrócić do zwyczajnego życia. Jak na złość, nie potrafił się na niczym skupić. Znów zaległ na łóżku, czując, że przegrywa sam ze sobą i za chwilę naprawdę zaśnie.
Obserwował lekko trzepoczące na wietrze zasłony. Lubił chłód, nie przeszkadzał mu, poza tym był odporny na temperaturę, dopiero bardzo ekstremalne mogłoby go zranić. Miał więc otwarte okno, nie musząc przejmować się przeziębieniem czy odmrożeniami – był wolny od tych typowo ludzkich przypadłości.
Szum drzew działał na niego jeszcze bardziej usypiająco, niż się spodziewał. Z każdą chwilą trudniej było mu otwierać oczy, a kolejne ziewnięcia coraz częściej wymykały się z ust demona wbrew jego woli.
Wtedy usłyszał dźwięk kroków. Nie był pewien, czy były prawdziwe, czy to jego zmęczony umysł zaczynał płatać figle, ale wyraźnie słyszał zbliżający się w jego stronę dźwięk bosych stóp powoli zmierzających do drzwi. Towarzyszył im tłumiony stukot. Po nim demon domyślił się, kto próbował go odwiedzić. Odgłos jednak ucichł i nie nastąpiło po nim żadne pukanie ani skrzypienie drzwi – których oczekiwał. Uznał, że to była jednak jego wyobraźnia i zrezygnowany zamknął oczy.
Otworzył je ponownie, słysząc skrzypnięcie zawiasów. Musiał na moment przysnąć, bo czuł się zagubiony i nie do końca wiedział, co właściwie się wokół niego działo. Leniwie obrócił się przez ramię. W progu jego sypialni stała ubrana w luźną, męską koszulę nastolatka. Jej ciemne włosy opadały luźno na ramiona, a część z nich przysłaniała delikatnie zaznaczone piersi. Z jej twarzy odczytał, że była zła, śpiąca, wyraźnie zdenerwowana, a do całej mieszanki doszło jeszcze zaskoczenie. Widocznie nie spodziewała się zastać go w łóżku. On również się tego nie spodziewał.
Natychmiast podniósł się do siadu, w pośpiechu poprawiając potargane włosy i zapinając kamizelkę, by wyglądać chociaż trochę bardziej elegancko. Elizabeth zdawało się jednak nie przeszkadzać to, jak wyglądał. Uśmiechnęła się kpiąco i zamknąwszy za sobą drzwi, podeszła do łóżka i usiadła na skraju materaca, najdalej od służącego, jak tylko była w stanie.
— Nie możesz zasnąć, panienko? — zapytał demon.
Wstał i podszedł do swej pani, a potem klęknął przed nią i poprawił koszulę, dopinając guziki pod szyją tak, by dobrze zasłaniały klatkę piersiową nastolatki. Dziewczyna obserwowała jego ruchy, cały czas przygryzając dolną wargę, póki nie przebiła się przez skórę. Poczuła w ustach metaliczny zapach. Nie skomentowała tego. Wbiła wzrok w oczy Michaelisa i czekała, aż pojawi się w nich pożądanie.
Nie trwało to zbyt długo. Kilka jej oddechów wystarczyło, by krwista woń dotarła do nozdrzy demona, napawając go nagłym pragnieniem. Powstrzymał się jednak. Pochylił głowę, wstał, a potem podszedł do okna.
— Chcesz, żebym ci poczytał, czy po prostu położysz się tutaj, a potem zaniosę cię do sypialni? — zapytał, zamykając okno.
Elizabeth wprawdzie nie narzekała na chłód, ona także była na niego nieczuła, ale to nie znaczyło, że jej organizm był równie odporny, co ciało demona. Chociaż wróciła do zdrowia, wyglądała całkiem dobrze i nawet trochę przytyła, w dalszym ciągu była podatna na choroby, szczególnie w tym okresie, gdy gwałtowna zmiana temperatur sprzyjała rozprzestrzenianiu się chorób.
— Nie — mruknęła krótko szlachcianka, starając się zachować resztki spokoju, ale demon i tak wyczuł zdenerwowanie w jej głosie.
Wrócił się do łóżka i ponownie klęknął przed dziewczyną.
— Coś się stało?
Pokręciła przecząco głową.
— Panienko… Widzę, że coś cię martwi. Nie przyszłabyś tutaj, gdyby wszystko było w porządku. Proszę, nie kłam, to do ciebie nie pasuje — westchnął, smucąc się teatralnie.
Przez chwilę zastanawiał się, czy może nie lepiej byłoby ponownie uciec w złośliwość i nieco sprowokować nastolatkę – może w złości uderzyłaby go w twarz po raz kolejny, a potem wykrzyczała, co leżało jej na sumieniu. Uznał jednak, że sobie odpuści, był zaspany, a dziewczyna wydawała się nie być w nastroju do takich żartów.
— Pamiętasz… — zaczęła cichutko. — Przed przyjęciem mówiłam, że to będzie wyjątkowy wieczór,  pamiętasz? — dodała pewnie, patrząc mu w oczy.
Michaelis nachylił się nad nią, by lepiej słyszeć, i skinął twierdząco głową.
— Chciałam ci coś powiedzieć. I pomyślałam, że zrobię to pod sam koniec. Wyobrażałam sobie, jak to będzie, ale nie wyszło.
— Nie trzeba było tego robić, przez to czujesz się teraz zawiedziona.
— Nie. Czuję się zawiedziona, bo nie sądziłam, że byle urok sprawi, że zaczniesz zachowywać się jak kretyn — burknęła, uciekając wzrokiem.
Była już niemal pewna, że kamerdyner wiedział, co chciała mu powiedzieć. Bardzo dobrze to jednak ukrywał, nie dawał po sobie poznać ani przez chwilę. Gdyby go nie znała, pomyślałaby, że nie miał pojęcia, ale to w końcu on – ta opcja nie wchodziła nawet w grę.
Sebastian tymczasem patrzył na swoją panią, ze wszystkich sił zachowując zimną krew. Jej nastrój i ostatnie wydarzenia sprawiały, że nie wiedział, o co właściwie mogło jej chodzić. Zachowywała się dziwnie, ale do tego już przywykł. Okres dojrzewania u ludzi zawsze niósł ze sobą sporo dziwacznych, irracjonalnych posunięć. To, że jego pani dorastanie zaczęło doskwierać tak późno, było raczej pozytywem, ale nie wątpił, iż pewnego dnia ten dzień nastąpi. Wiedział, że ten czas, o ile w ogóle miał nastąpić – a jak się okazało, tak właśnie się stało – będzie dla niego na równi irytujący i rozrywkowy.
— Proszę wybaczyć, zawiodłem — powiedział niezwykle dyplomatycznie.
Zgodnie z jego założeniem, dziewczyna kontynuowała:
— Bo ja chciałam… Nie, może inaczej. Obiecałam sobie, że kiedy będę mogła chodzić, a właściwie chodzę, zresztą zaraz ci to jeszcze udowodnię, to coś ci powiem. Potrzebowałam się upewnić w czymś… tam — powiedziała nieskładnie i momentalnie dźwignęła się na kulach.
Wręczyła je demonowi, drżącą ręką odepchnęła go lekko i wskazała drzwi do łazienki.
— Powiem ci, jeśli dojdę tam o własnych siłach — postanowiła wojowniczo.
Michaelis chciał oponować, ale uciszyła go gardłowym warknięciem. Wzięła głęboki oddech, a potem powoli postawiła pierwszy krok. Asekuracja Sebastiana jedynie motywowała, by dać z siebie wszystko. Denerwowało ją, że nie wierzył, iż jest w stanie to zrobić, ale wiedziała, że kiedy tego dokona, będzie z niej dumny.
Kiedy prawa noga stanęła stabilnie na podłodze, uniosła lewą i przesunęła ją do przodu. Znów przez chwilę się wahała, chcąc mieć absolutną pewność, że stoi stabilnie. Dlatego właśnie przyszła na bosaka, tym razem – przynajmniej tak sobie wmawiała, żeby wymówić się tym, gdyby zaczął wytykać jej nieodpowiedzialność.
Z każdym kolejnym krokiem było jej coraz łatwiej. Podłoga w sypialni Michaelisa była niezwykle równa, w przeciwieństwie do tej na korytarzu, na dodatek hrabianka była zdeterminowana i pewna, że osiągnie sukces, a to jedynie pomagało jej brnąć naprzód. I po dwóch minutach, podczas których demon chłonął wzrokiem to urokliwe widowisko, chwyciła się framugi łazienkowych drzwi.
— Sebastian… — westchnęła ciężko.
Kamerdyner natychmiast zjawił się obok. Wziął dziewczynę na ręce i uśmiechnął się szeroko.
— Gratuluję. Kolejny sukces, panienko — pochwalił ją i zaniósł do łóżka.
Nastolatka jednak nie chciała usiąść. Jeszcze w drodze zaplotła ręce na jego szyi i ze wszystkich sił wtuliła się w niego, za nic nie chcąc się odsunąć. Zbierała się w sobie. Czuła ogromny stres, a jej serce biło tak mocno, że miała niemal pewność, iż Sebastian czuje je we własnej piersi.
Demon uznał, że skoro Lizz nie chciała usiąść sama, to on usiądzie, a ją weźmie na kolana i poczeka, aż przejdzie jej to – cokolwiek właśnie się z nią działo. Posadził dziewczynę na swoich kogach i uspokajająco gładził ją po plecach. Czując jednak, że z każdą chwilą szlachcianka zaczynała się coraz bardziej trząść, spróbował się odsunąć.
— Panien…
— Kocham cię — przerwał mu niemal niesłyszalny szept.
Normalnie byłby pewien tego, co usłyszał, ale tym razem bardziej skłaniał się ku przekonaniu, że ze zmęczenia zwyczajnie źle zrozumiał słowa nastolatki. Wiedział, że to było dla niej niezwykle trudne i dlatego właśnie ledwie zdołała wydusić z siebie głos, ale i tak nie mógł uwierzyć. Choć oboje byli świadomi swoich uczuć, to jednak dystans, który się pomiędzy nimi wytworzył, zdawał się nigdy nie zmaleć. Michaelis nie chciał się z tym godzić, ale powoli tracił nadzieję, a kiedy był już blisko poddania się, ona znów robiła z nim to, co jej się podobało. Za każdym razem się tak zachowywała, jakby coś dawało jej znać o jego uczuciach i niecnie to wykorzystywała, zwyczajnie go torturując.
— Panienko… — mruknął niepewnie.
— Od zawsze. Od kiedy cię poznałam. Nieprzerwanie i z każdym dniem coraz mocniej. Chociaż starałeś się wybić mi to z głowy i chociaż wszystko na tym świecie usilnie stara się mnie od tego odwieść, ja cię kocham, Sebastian. Zdążyłam już o tym zapomnieć, przez jakiś czas nawet cię nienawidziłam, a potem bałam się przyznać, że dalej to czuję, ale ta miłość… Jest ze mną jeszcze dłużej niż ty. Była w moim sercu, kiedy byłeś w piekle, jest każdego dnia, każdej nocy i każdej sekundy — mówiła z każdą chwilą pewniej.
W końcu rozluźniła uścisk i odsunęła się, by spojrzeć w twarz ukochanego. Wreszcie czuła się na tyle odważna, by stawić temu czoło, by zobaczyć jego reakcję, by to, co mówiła, stało się realnym wyznaniem, a nie tylko kolejnym wyobrażeniem, z którego i tak nic nie będzie.
— Bałam się tego. Zawsze, kiedy wreszcie byliśmy blisko, coś nam przeszkadzało. Najpierw utrata pamięci, potem twój brat i powrót do piekła. Zawsze, kiedy już byłam szczęśliwa, ktoś mi to odbierał, ale teraz… Teraz się nie boję. Niedługo umrzesz, a ja umrę razem z tobą, bo do tego czasu spełnisz moje marzenie, wiem to. Dlatego myślę, że to odpowiednia chwila. Zasługuję na to szczęście i mam nadzieję, to znaczy, myślę, że ty też na to zasługujesz.

Kiedy skończyła mówić, czuła się tak cudownie lekka, jak chyba jeszcze nigdy w całym swoim życiu. Zżerające ją zdenerwowanie zniknęło, przestała drżeć i oddychała pełną piersią, uśmiechając się do demona, tonąc w błogostanie. W tamtej chwili nie miało dla niej znaczenia, co o tym myślał, czy odwzajemni jej uczucia, czy może raczej ją odepchnie. Liczyło się tylko to, że wreszcie to z siebie wyrzuciła. Zebrała się na odwagę i powiedziała o wszystkim, co tak długo skrywała w sercu. O uczuciu, wątpliwościach i nadziei. Była z siebie dumna, a niezwykły spokój był dla niej czymś na zwór nagrody za odwagę. 




12 komentarzy:

  1. tak sukces nareszcie :D Nogi nie knogi ale poza tym literówek nie widziałam. Wracając do tematu TAK W KOŃCU TO SIĘ STAŁO ^^ Jestem taka szczęśliwa. Ciekawe jak zareaguje Sebastian bo na razie chyba jest w totalnym szoku. Ach ta Lizzy... czyżby wyrzuty sumienia nie dawały zasnąć ? Boże żeby znalazł rozsądne wyjście z tej sytuacji :D Nie chcę wiedzieć co zrobi jego żonka jak się o tym dowie :/ To by było na tyle ;) Czekam na next i odp. Sebusia. Matko, ale jestem nakręcona... to wyznanie było takie sweet kawaiii :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. NO BO MÓWIŁAM, ŻE BĘDZIE COŚ WAŻNEGO I NIE KŁAMAŁAM :D!!!
      No Sebuś jest bardzo bardzo w szoku, bo w sumie się nie spodziewał, więc jak inaczej mógł zareagować xD. No a Lizz wreszcie musiała to z siebue wyrzucić. Spać nie mogła, bo czuła, że to musi być ten dzień :P.
      W następnym też będzie coś ważnego :*.

      Usuń
  2. Brak mi słów... przepiękny rozdział!<3 Domyślałam się, że to właśnie o ten ważny moment chodzi.Nasza Lizz w końcu
    zebrała w sobie odwagę, aby wyznać Sebastianowi co czuje ( tak, jej własne myśli nie dawały jej spokoju w nocy ), wspomniała nawet o tym, że zginie razem z nim, co było takie piękne i to całe jej wyznanie no cudo po prostu ...matko boska, aż normalnie się wzruszyłam nigdy przedtem nie czytałam takiego opowiadania, masz wspaniały talent do pisania . Ciekawa jestem tego, jak Sebastian na to zareaguje.Rozśmieszył mnie moment, gdy przysypiał w swoim pokoju XD Jak dla mnie to trochę dziwne, bo śpiący Seba to rzadki widok demony przeważnie nie sypiają, a dla niego to i tak strata czasu. I jak ja wytrzymam do środy ? Ty to naprawdę jesteś dzieckiem polsatu lubisz przerywać w takich momentach XD
    Pozdrawiam i do środy ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No lubię, nic na to nie poradzę xD. Za dzieciaka maniaczyłam Polsat i mnie to spaczyło xDDDD.
      No zmęczony Sebastian to coś niecodziennego. I właśnie ogarnęłam, se odttanio rozdziały stały się zbyt mało głębokie bo nie ma w tym żadnej wiekiej tajemnicy xD. Po prostu był znudzony. On nie lubi nic nie robić, będąc w ludzkim świecie, to dla niego strata czasu. A z nudów zrobił się senny, bo skoro i tak nie mógł robić nic lroduktywnego, to równie dobrze może odpocząć. Zresztą zmęczył sie chłopak traumatycznym udawaniem, że dobrze się bawi xD.
      Dziękuję za komcia :*. Ogólnie jestem zawiedzionanich liczbą. Tak się wszyscy nie mogli doczekać wyznania, a kiedy nastąpiło, to tu tak cicho. No cóż TT_TT.
      W ogóle wszystko się zmienia ostatnio, tak drastycznie, że aż nazbyt zauważalnie. Nie lubię tego, łapka w dół xD.
      Do zobaczenia w następnym :*. Tam też będzie coś ważnego xD. Dowiecie się, jak Sebastian zareaguje na jej wyzwanie. Ucieszy się, czy może ja odrzuci? Wszystko jest możliwe xD.
      Pozdrawiam również :*.

      Usuń
  3. Rany .-. Serduszko mi uciekło i przedarło się przez aurę nierealności, żeby udusić Sebcia z miłości <3 Pięknie .. *__*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahahahaha, dziękuję xD.
      Ale lepiej złap swoje serce, bo bez będzie ciężko się żyło. A w środę ciąg dalszy! Przyda Ci się jeszcze :*.

      Usuń
  4. Nami! Bądźmy dumnne z Roseblack! Ja wiedziałam , że ona w końcu mu to powie... Lizz! Kocham cię! No ale dobra na serio... Rozdział wspaniały. A teraz Nami przyznaj się ile betowałaś rozdział. Nie widziałam ani jedej literówki. Gratulacje! No ale to lenistwo Sebusia...jemu się nie chce hahaha ja wiedziałam , że pewnego dnia Sebuś powie ,, Pierdolę nie robie!,, hahaha pięknie! No i przepięknie opisałas tą ich emocjonalną sytuację..ja tak nie potrafię nie , nie ja nigdy tak nie będę umieć! Więc tu pokłon się Tibie należy. No iii ta sytuacja jak on miał ją na kolanach a ona mu to mówiła tak...tak poprostu. Więc no yyyyy ten to tyle miałam do powiedzenia. Do nasrępnego!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo ona, kiedy już się zbierze, to nie przebiera w słowach. Zebrała się na odwagę, więc gdyby mu wszystkiego nie opowiedziała od razu, to chyba by w ogóle tego nie zrobiła, także podjęła męską decyzję i postawiła wszystko na jedną kartę xD. A czy jej się to opłaciło, to się jeszcze okaże, hehehehehehe.
      Rozdział betowałam krócej niż zwykle, bo w ogóle zabrałam się za betę po 22 wczoraj i nie chciało mi się tego robić. Nie wiem, jak to się stało, że tak mało błędów. BRAWO JA. WRESZCIE SUKCES xD.
      Dzięki za komcia i do zobaczenia w środę <3.

      Usuń
  5. A jednak powiedziała co czuje ^^ Cieszę się bardzo :D Ciekawe, co na to Sebastian? ( ͡° ͜ʖ ͡°)

    OdpowiedzUsuń

.