środa, 30 listopada 2016

Tom IV, LXXVII

Wczoraj był Dzień Darmowej Wysyłki. Kupiliście sobie coś? Ja zamówiłam "Trzy po 33" z Miodkiem, Bralczykiem i Markowskim. Kupiłam wcześniej "Wszystko zależy od przyimka" i strasznie mi się spodobała, więc stwierdziłam, że warto kupić i kolejną. Dobra lektura nie jest zła. To tak, jakbyście się zastanawiali, co czyta autorka: mangi pełne błędów tworzone przez polskie niekompetentne wydawnictwa i książki o języku polskim xD. Co nie zmienia faktu, że doby kuroszkowym fickiem bym nie pogardziła. Podkreślam: DOBRYM. No ale cóż, wszystkiego mieć nie można, ostatnio i tak nie jest źle, więc jestem kontent xD.
No, to chyba tyle.
Ach, nie, jeszcze coś.
Kto się wybiera na Hellcon? Bo to już coraz bliżej, więc się przyznaję, że się zjawię w obstawie Szatana i Kei, więc gdyby komuś zależało na tym, żeby mi powiedzieć w twarz, jak bardzo źle piszę, to zapraszam . Nie gryzę, boję się Was bardziej niż Wy mnie :*. Srsly, ja jestem aspołeczna i introwertyczna, ale jak się rozkręcę, to bękę kręcę xDDDD.

Miłego! :*

======================

Wysłuchawszy wyznania demona, Elizabeth uśmiechnęła się ciepło, wzbudzając w nim niemałe zaskoczenie. Nie rozumiał jej reakcji tak samo, jak nie rozumiał siebie. Dziewczyna jednak wydawała się pewna siebie, a jej zadowolenie wskazywało na to, że cokolwiek się z nim działo, nie mogło być takie złe. W innym wypadku by się nie uśmiechała.
— Jesteś zazdrosny — oświadczyła uroczyście hrabianka.
Uniosła się nieco i pocałowała demona, zaplatając ręce na jego szyi.
— Jesteś po prostu zazdrosny, Sebastian. To nic złego, dopóki nie poddasz się temu uczuciu, tak, jak ja wczoraj. Jeśli podejdziesz do tego spokojnie, nic się nie stanie. Przyzwyczaiłeś się, że tylko ty mogłeś mnie dotykać. Może nawet boisz się, że przez to mnie stracisz, ale to już lekka nadinterpretacja — wyjaśniła dokładniej.
Obiecała sobie, że zacznie sumiennie wykonywać obowiązek względem demona. Prosił, by nauczyła go czuć, pomogła zrozumieć to, co działo się w jego sercu. Wtedy zaniedbała naukę i poniosła konsekwencje. Tym razem nie zamierzała popełnić tego błędu. Dla niej coś takiego jak związek było całkowitą abstrakcją, dla niego tak samo było z emocjami. Dzięki temu, że oboje nie byli idealni, mogli wspólnie uczyć się na błędach w bezpiecznym środowisku.
— Zazdrosny… — powtórzył jak echo demon.
Nigdy nie sądził, że tak prymitywne ludzkie uczucie, z którego niejednokrotnie otwarcie szydził, kiedyś dopadnie i jego. Czasem nawet wydawało mu się, że mógł doświadczać tej emocji, ale bez trudu radził sobie z jej okiełznaniem. Czymkolwiek było tamto coś, daleko mu było do tej prawdziwej, płynącej prosto z serca emocji. Była nieprzyjemna i wcale nie chciał jej doświadczaodczuwać, ale za nic nie potrafił jej uśpić ani odegnać.
— Właśnie tak. Spokojnie, przemyśl to sobie, a ja skończę ciastko. Potem powiesz mi, jak bardzo źle mi dzisiaj poszło, a na koniec opowiesz, czym się martwisz od kilku ostatnich dni. Koniec taryfy ulgowej, dobrze?
Sebastian kiwnął twierdząco głową. Wiedział, że ten moment w końcu nadejdzie, zwlekał już wystarczająco długo, należało wreszcie wyznać prawdę. Jeśli dziewczyna miała się wściec – a był tego niemal pewien – to i tak z każdym dniem mogło być tylko gorzej. Proste obliczenia doprowadziły go do wniosku, że nadszedł czas.
Kiedy hrabianka niezwykle chętnie odgryzała kolejne kawałki ciastka, demon w milczeniu próbował rozłożyć to nowe, nieprzyjemne uczucie na części pierwsze. Analizował je pod każdym kątem i sprawdzał, jakie myśli sprawią, że przybierze na sile, a które pozwolą je osłabić. W konsekwencji zdołał wypracować sposób na radzenie sobie z zazdrością, dopisując ją do mentalnej listy emocji poznanych. Tezaurus jego psychiki znów nieco urósł i choć z pewnością był to powód do radości, Michaelis pragnął pozbyć się nieprzyjemnego odczucia do reszty.
— Zanim powiem ci prawdę, mogłabyś… — zaciął się zawstydzony.
Rzadko zdarzało mu się nie być w stanie do końca zwerbalizować myśli z taj irracjonalnego powodu. Tym razem czuł jednak ogromną krępację przed powiedzeniem szlachciance, czego potrzebował. Spojrzał jej w oczy, mając nadzieję, że zrozumie, w końcu tak często sama go o to prosiła.
— Oczywiście – zaśmiała się ciepło. — W ogóle nie powinieneś nawet się nad tym zastanawiać, po tym wszystkim, co przeszliśmy. Jesteś dla mnie najważniejszy i nigdy żaden dotyk nie da mi tego, co twój. Twoje ramiona zawsze będą tymi, do których będę wracać — powiedziała uroczyście i upiła herbatę.
— Dziękuję — odpowiedział demon.
Jego przepełniony szczerą wdzięcznością głos aż na chwilę zaparł dech w piersi Elizabeth. Nigdy nie sądziła, że kiedyś będą rozmawiać w ten sposób. Że będzie czuła się przy nim tak pewnie, iż głęboko skrywane emocje staną się dla nich tak naturalne do wyrażania, jak obdarowywanie się złośliwościami, w których byli mistrzami.
— Nie ma za co. Teraz powiedz mi, co się dzieje, bo naprawdę zaczyna mnie to niepokoić. Jeśli mamy jakiś problem, powinnam o tym wiedzieć.
— No dobrze. Nie będę ci opowiadał. Po prostu dam ci to — powiedział ciężko, wyciągając kopertę.
Wręczył ją dziewczynie, a kiedy ta ujrzała przełamaną pieczęć, spojrzała pytająco na demona.
— Zanim zaczniesz się denerwować, pamiętaj, że zrobiłem to dla twojego dobra. Przyszło kilka dni temu, zanim jeszcze ci się poprawiło. Nie byłaś w stanie się tym zająć, ale wiedziałem, że ci na tym zależy, dlatego zacząłem zbierać informacje na własną rękę. Przeczytaj, dokończę później — wyjaśnił, kiedy wyciągała list.
Przez kilka kolejnych minut w sypialni panowała napięta atmosfera. W całkowitym milczeniu Elizabeth czytała kolejne linijki tekstu, czując, jak narasta w niej irytacja. Obszerny list od głowy narodu traktował o niesamowitym zmartwieniu, które spędzało sen z powiek Jej Królewskiej Mości. Dziewczyna dowiedziała się, że na przestrzeni ostatnich miesięcy miało miejsce kilka dziwnych wydarzeń, w których udział brały, jak to określili świadkowie: „nieludzkie, człekokształtne istoty o krwistych oczach”. Lizz nie miała pojęcia, co to właściwie oznaczało, ale skoro królowa pragnęła, by zajęła się tą sprawą, nie mogła odmówić. Sebastian widocznie wyszedł z tego samego założenia. Wiadomość datowana była na dwa tygodnie wstecz. Gdy hrabianka się zorientowała, poczuła wzbierającą złość.
Nie przeszkadzało jej, że głowa narodu zignorowała jej kalectwo, prosząc, by mimo problemów zdrowotnych podjęła się zadania – to był jej obowiązek, poza tym królowa doskonale wiedziała, że szlachcianka i tak chciałaby wykonać zadanie. Zaniechanie próśb przez niespełna kwartał, było z obu stron wystarczająco dużym wyrzeczeniem. Jednak Elizabeth nie sądziła, że demon zatai przed nią coś tak ważnego.
Kiedy skończyła czytać, złożyła kartkę i wsunęła ją z powrotem do koperty, którą po chwili odłożyła na etażerkę. Zwróciła wzrok ku twarzy oczekującego na jej wybuch kamerdynera i nabrała powierza w płuca, ale w ostatniej chwili zrezygnowała z tego, co chciała powiedzieć, jedynie wzdychając ciężko.
— Brakuje mi naszego informatora. Żałuję, że pozwoliłam mu odejść… — mruknęła, opierając się na poduszkach.
— Jeśli panienka chce, odnajdę go i zatrudnię ponownie — odparł natychmiast Sebastian, licząc na to, że jakoś uda mu się załagodzić złość ukochanej.
Nie miał jednak na co liczyć, spokój hrabianki nie wynikał z braku zdenerwowania. Była zwyczajnie zmęczona całym dniem i nie miała siły na kłótnie. Poza tym chciała jeszcze omówić z Michaelisem kilka spraw dotyczących ich wspólnej relacji, nim da upust wściekłości.
— Ty, demonie, lepiej powiedz mi, co zdążyłeś dotąd ustalić. I kiedy udało ci się to zrobić, nie zauważyłam, żebyś znikał — odparła, zamykając oczy.
Bawiąc się kosmykiem włosów, wysłuchała opowieści Sebastiana. Nie było tego wiele. Kamerdyner miał spory problem ze znalezieniem istotnych faktów. Zbyt precyzyjne zbrodnie nasunęły mu na myśl podejrzenie, że w sprawę mogły być zamieszane siły ponadnaturalne. Dlatego właśnie wykorzystał demony pomieszkujące w okolicznych wsiach, by w jego imieniu zbierały niezbędne dane, szukały poszlak i postarały się rozwikłać zagadkę, ale i to nie przyniosło zbyt wielu efektów.
— Czyli, podsumowując: wiemy, że zbrodnie są zbyt idealne, by dopuścili się ich zwykli ludzie. Dotąd miały miejsce cztery takie sytuacje, wszystkie łączył nietypowy wygląd istot, biorących w nich udział. Nie zginęło wielu ludzi, tylko wybrani, a mordercy zachowywali się tak, jakby zabijanie było jedynie częścią ich misji, a nie jej głównym celem? — powtórzyła Lizz.
— Dokładnie tak. Ponadto nie wiadomo skąd przybywają, ani dokąd się udają po wszystkim. Osobiście próbowałem ich śledzić, ale zawsze udawało im się umknąć. Jakby rozpływali się w powietrzu, jednak nie wyczuwałem w okolicy działań żadnych nadprzyrodzonych mocy, dlatego, mówiąc szczerze, naprawdę nie wiem, z kim mamy do czynienia.
— Czy to możliwe, żeby po prostu znikali?
— Znikali? Elizabeth, nie bądź śmieszna. Nikt tak po prostu nie znika — zaśmiał się Michaelis, siadając na łóżku obok nastolatki.
Uznał, że musiała być nieprzeciętnie zmęczona, bo to, co mówiła, przestawało mieć sens. Pozwolił sobie ją objąć i przytulić do siebie, a potem nawet pocałował ją w policzek. Początkowo nastolatka zadrżała nerwowo, ale rozchodzące się po ciele przyjemne ciepło szybko upewniło ją w przekonaniu, że było jej dobrze. Wtuliła się w bruneta i kontynuowała, sięgając po kolejne ciastko.
— Nie dosłownie, idioto. Ale mój świat i twój świat znacznie się różnią, prawda? Przynajmniej to, co widziałam wtedy, gdy zjawił się tu twój ojciec… To po drugiej stronie dziury, to było straszne i w niczym nie przypominało tego świata. Możliwe więc, że istnieje też coś, co sprawia, że nie widziałeś, w jaki sposób się przenoszą. Z twojej perspektywy to wyglądało tak, jakby zniknęli. Może dla mnie byłoby inaczej?
— Rozumiem, to całkiem ciekawa teoria, kochanie — westchnął skupiony demon, wplatając zdrobnienie w tak subtelny sposób, że nawet sam się nie zorientował.
Dopiero, kiedy podniósł wzrok i zobaczył zdziwiony wyraz twarzy nastolatki, zaśmiał się nerwowo i pogłaskał ją po głowie. Nie chciał stać się zbyt zuchwały, starał się nie spieszyć, ale zależało mu na dziewczynie, a jego pragnienie pogłębiania więzi było na tyle silne, że w chwilach roztargnienia zwyczajnie zdarzało mu się powiedzieć zbyt wiele.
Odchrząknął głośno, poluzował nieco krawat i kontynuował:
— Jednak nie sądzę, byś mogła zobaczyć coś więcej niż ja. Spośród wszystkich istot, ludzie są… jakby to powiedzieć, żeby cię nie urazić…
— Jesteśmy ślepymi kretynami.
— Chciałem uniknąć tego stwierdzenia, ale tak, to prawda. Jeśli ja ani inne demony nie byliśmy w stanie tego zobaczyć ani wyczuć, możliwe, że najprawdopodobniej nie może tego zrobić nikt niepożądany. Sądzę, iż to może mieć związek ze zbliżającą się wojną.
— Shinigami? Z tego, co pamiętam, oni mogli pokazywać się ludziom i znikać wedle swojej woli.
— Znów masz rację, Elizabeth, odrobiłaś prace domową — odparł zadowolony Michaelis. — Ale demony zawsze widzą bogów śmierci. Sądzę, że to może być sprawka aniołów.
— Ale przecież anioły nie mogą ranić ludzi, nawet Arthur powtarzał to kilkukrotnie, dlatego wykorzystywał ludzi.
— To prawda. Jednak stworzenia, o których w liście pisała królowa, na pewno nie są aniołami. Czymkolwiek są, to mogą ranić ludzi, a anioły prawdopodobnie tylko to wykorzystują. Wiem za to, że są zdolne ukryć przed demonami wiele różnych rzeczy, nawet niewyczuwalnie, chociaż to wymaga nie lada wiedzy i mnóstwa praktyki.
— Wiesz, wy wszyscy żyjecie tyle, że czasu macie wystarczająco… — mruknęła hrabianka.
Nie chciała poruszać tego tematu, to nie było miejsce, a i czas również nie sprzyjał tak idiotycznym rozmowom, ale dziewczyna już od jakiegoś czasu zastanawiała się nad różnicą wieku pomiędzy nią i Michaelisem. Nie wiedziała, ile miał lat, wystarczało jej, że co najmniej kilkaset, a już sam ten fakt sprawiał, że w jego oczach czuła się dzieckiem. Nie rozumiała, co właściwie w niej zobaczył, czym go do siebie zachęciła. Nigdy nie myślała o sobie w kategoriach kogoś tak wyjątkowego, by na przestrzeni stuleci stać się najbardziej interesującą osobą dla demona. To było niemal niemożliwe, a jednak się stało.
— Wystarczy na dziś. Powinnaś się położyć. Jest już późno, musisz wypocząć, jutro będziesz budowała z paniczem Timmy’im śnieżną wersję siebie, pamiętasz?
— Jutro pojedziemy do Londynu — odpowiedziała stanowczo, kurczowo chwytając demona za rękaw. — A dziś znów ze mną zostaniesz. To znaczy… Jeśli chcesz, gdybyś mógł, no… To była prośba! — zreflektowała się, gdy tylko do niej dotarło, jak niefortunnie brzmiały jej słowa.
Michaelis zaśmiał się tylko pod nosem i twierdząco skinął głową. Ujął dłoń dziewczyny, pocałował jej wierzch, a potem, zgodnie z zapowiedzią, przebrał szlachciankę w koszulę, którą miał na sobie, uprzednio oczywiście ją z siebie zdejmując. Widział, jak źrenice nastolatki momentalnie się powiększyły, gdy tylko obnażył przed nią pierś, a gdy pachnący różą materiał otulił jej ciało, uśmiechnęła się szeroko i zdawało się, że miała ochotę skakać ze szczęścia. Tak niewiele było trzeba, by sprawić jej przyjemność.
Tej nocy demon nie planował żadnych ekscytujących rozrywek. Położył się wraz z Lizz do łóżka, otulił ją kołdrą i pozwolił, by nieśmiało wtuliła się w jego pierś. Wyglądała niezwykle uroczo, gdy leżała z zamkniętymi oczami, otulając go w pasie ręką, jakby chciała zyskać pewność, że jej nie opuści. Kamerdyner nie umiał nawet wyrazić, jak bardzo się cieszył, że wreszcie byli tak blisko. Minęła doba, odkąd wyznali sobie uczucia, a los wciąż był po ich stronie. Nie wydarzyło się nic złego, nikt nie próbował ich zabić, nie pojawiły się żadne nowe problemy. Mogli po prostu delektować się wzajemną bliskością, jak marzyli już od bardzo dawna.
— Sebastian, kocham cię — mruknęła niemal bezgłośnie zasypiająca nastolatka.
— Ja ciebie też, kochanie — odpowiedział Michaelis, delikatnie głaszcząc ją po głowie.
~*~
— Kocham cię — powiedziała pewnie Elizabeth, z zadartą głową i uśmiechem na ustach spoglądając w krwistoczerwone oczy znużonego kamerdynera.
Mężczyzna patrzył na nią z góry, trzymając w dłoniach zeszyt z wypełnionym zadaniem domowym i tacę z popołudniową herbatą. Właśnie próbował wytłumaczyć dziewczynie, co musi zrobić, żeby dostać do podwieczorku czekoladowe ciasto z wiśniami – jedyne, czego nie musiał wpychać w nią siłą – ale ona uparcie go nie słuchała, wciąż, jak nakręcona powtarzając swoje.
— Kocham cię — powtórzyła po raz kolejny.
Demon westchnął ciężko i postawił tacę na niskim stole w jadalni. Obok niej położył plik kartek, a potem pochylił się nad dzieckiem i pozwolił, by część jego demonicznego wyglądu na moment ukazała się oczom rudego dziecka.
— Nie boisz się mnie? — zapytał zrezygnowany, kiedy błękitne oczy zaczęły wpatrywać się w niego z jeszcze większą satysfakcją.
— Nie. Uratowałeś mi życie, demonie Sebastianie. Kocham cię i będę cię kochać na zawsze i jeszcze dłużej!
— Ale ja nie kocham ciebie — odparł, nie licząc już nawet na to, że cokolwiek w ten sposób osiągnie.
Lizzy była zbyt uparta. Chociaż był z nią już pół roku i codziennie powtarzał jej wielokrotnie, że jest demonem i nie potrafiłby jej kochać, nawet gdyby chciał, ani trochę nie gasiło to jej zapału. Każdego ranka, nim jeszcze wstała z łóżka, witała go uśmiechem i tymi dwoma słowami. Niezależnie od jego odpowiedzi, była zadowolona, jakby sama obecność służącego była dla niej potwierdzeniem uczuć, których wobec niej nie żywił. Dziewczynka miała jednak własne zdanie na ten temat i nie było sensu jej przekonywać, lecz Michaelis nie dawał za wygraną.
— Nie musisz mnie kochać — odparła, przytulając się do jego nóg.
Zachwiał się, a potem odsunął ją od siebie, obdarzając karcącym wzrokiem podszytym dozą sceptycyzmu.
— Kiedy wreszcie przestaniesz to powtarzać? Uratowałem cię, jestem twoim służącym, a ty moją panią i przyszłym posiłkiem. Nie łączy nas nic więcej.

— Ale ty zawsze się tak wypierasz. A jak ktoś się wypiera, to znaczy, że kłamie — oświadczyła, wierząc przeogromne w prawdziwość swoich słów.





13 komentarzy:

  1. Jacy oni słodcy ^^ . Czy tylko mi się wydaje że jest za pięknie i zaraz wyskoczysz nam z jakąś tragedią, KONIEC ŚWIATA, LUDZIE ! NIEBO SPADA NAM NA GŁOWY xD. A tak na serio to normalnie cudnie się to czyta, tylko w jednym miejscu nie mogłaś się zdecydować "doświadczaodczuwać"
    No to pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ahahahaha, tak, to wina moje kompa i taczpada. Myślałam, że dobrze zaznaczył całe słwo, a on tylko jedną literę xD. Tak to jest, jak się betuje na zajęciach i patrzy się na rzutnik, jednocześnie pisząc xD. Dzięki!
      No cóż, mają przed sobą wojnę, a to raczej nic miłego, więc w końcu coś się wydarzy :P. Ale nie będę niczego zdradzać xD.
      Do zobaczenia! :D

      Usuń
  2. Super rozdział :* Tak dobrze mi się go czytalo, że nie zauważyłam nawet,że się skończył XD Akcja powoli zaczyna nabierać tempa,a wojna coraz bliżej, robi się tajemniczo, a z tym listem to było zaskoczenie dla mnie, nic dziwnego, że Sebastian zataił tą wiadomość przed Lizz. Spodziewałam się raczej jakiejś innej "zagadki" do rozwiązania,a tu królowa ma prośbę do Elizabeth, aby ta zajęła się sprawą demonów, które brały udział w ostatnich wydarzeniach. No zaczyna się naprawdę dziać... A ja myślałam, że ludzie nie mogą wiedzieć shinigami, a oni mogą im się pokazywać z własnej woli, zaciekawiło mnie to .
    P.S Będzie rozdział w sobotę ? Z tego co wiem to wybierasz się na Hellcon. Ja też bym chciała bardzo jechać, więc zazdro :( Pozostaje zbierać kase na konwent. Będziesz cospleyować kogoś ?
    Pozdrawiam i do zobaczenia :*:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No wybieram się. I nie będę cosplayować, wolę iść tym razem w wygodnych ciuchach. Szkoda mi było kigurumi, jak byłam ostatnim razem, bo dzieci go bydło i tak nabrudziły w łazienkach, że aż się rzygać chciało. Nie będę ryzykowała, że znów coś wybrudzę. Serio, kultura dzieci na konwencie sięga rynsztoków TT_TT. I rozdziału zapewne nie będzie, ale to dopiero 10.12. Komcie spadły, wyświetlenia dzisiaj też w porównaniu do tych z ostatnich miesięcy to kpina, więc chyba zrobię sobie wolne - zapas na tym zyska, a mi się należy odpoczynek raz na rok xD.
      No ludzie nie widzą shinigami, dopóki oni nie będą chcieli im się pokazać. Wyjątkiem są ludzie bliscy śmierci i związani ze śmiercią. Dlatego ten pomysł odpadł :P. No ale przynajmniej wyjaśniło się, czemu Sebuś chodził ostatnio taki struty :P.
      Dzięki za komcia i do zobaczenia w sobotę! :*

      Usuń
  3. PRZEPRASZAM!!!!! Dawno mnie tu nie było bo! Dobra nie wyczytałam radnych literówek. No i fabuła świetna... ale no poprostu BŁAGAM nie obraź się! Ostatnio rozdziały są takie..... denne? Poprostu jak dla mnie trochę za dużo uczuć... Sorry jeśli uraziłam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, dla mnje też radosna sielanka nie jest zbyt ciekawa. Dlatego też ciężko mi się o tym pisze, ale już niedługo będą się działy ciekawe rzeczy xD. Bo ileż można zachwycać się szczęściem xDDDD. Dla mnie zawsze opowiadania czy serisle tracą sens, gdy ci bohaterowie są w końcu razem. Niby się na to czeka, ale potem wszystko staje się takie byle jakie i się zastanawiam zawsze "po co ja tak chciałam, żeby ze sobą bylo?!".
      No ale jakoś trzeba te rozdziały przetrwać, bo byłoby nienaturalne, gdybym tego w ogóle nie opisała. Na szczęście niedługo koniec i będzie można wrócić do ponownego robienia krzywdy hehehehehehehe xDDDD.
      Nie, nie obrażam się, ale generalnie jest mi smutno, że odzew i wyświetlenia spadają. Zapewne to się zmieni niedługo, bo w sumie zawsse jest raz lepiej - raz gorzej, ale tego gorzej jednak nie lubię xD.
      Pozdrawiam! :*

      Usuń
  4. Ty razem postanowiłam napisać gdy mój mózg będzie jeszcze pracował. Rozdział przeczytałam już wczoraj ale, że było późno a ja byłam wykończona po całym dniu walki z migrenom kom jest dzisiaj.
    No to tak. Słodko, słodko i zaraz coś się jeb**e (przepraszam za klęcie). Jest po prostu za spokojnie. Mam źle przeczucie.
    Na dobre wychodzi z tym listem. Przynajmniej wiedzą już o atakach.
    A no właśnie miałam to napisać już z trzy rozdziały temu. Co z Eni? Wkońcu ponoć na coś natrafiła. Na coś co ma niby pomuc Sebciowi. Zwykle nie lubiłam zbytnio gdy do niej wracaliśmy ale w końcu ja polubiłam i zrozumiałam, że jej też zależy na Sebastianie. Będę więc wyczekiwać na rozdział z informacjami z piekła.
    Do nastepnego :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystko w swoim czasie :P. Do Eni jeszcze wrócimy w odpowiednim momencie, spokojnie. No i tak, w końcu coś się stanie, bo przecież wojna się zbliża, więc to nieuniknione :P.
      Chora jestem i kiepsko mi się myśli, więc nic ambitniejssego

      Usuń
    2. Nie napiszę. O, i jeszcze missclick i mi odpowiedź podzieliło -_-.
      No nic, dzięki za komcia i do zobaczenia w następnym :*.

      Usuń
  5. "wcale nie chciał jej doświadczaodczuwać" - ten moment, gdy nie możesz zdecydować się na synonim, więc stawiasz na słowotwórstwo (y)
    Aaaaawwww, maleńka Lizzy! Załapałam, że to retrospekcja xD
    I to kocham cię, demonie. Pan demon Sebastian xDDDD Nie ma to jak wychować sobie kochanka (to nie błąd). Poza tym, zaciąga Marysuizmem, bo nikt nie może zobaczyć demonów, ale Lizz je zobaczy, bo to wiedźma. No i już pobudziłaś moją ciekawość nową zagadką, a tu sprawa Blacka T_T
    Poza tym, dlaczego to nie mogą być anioły? Rafał był czarny, wystarczy, że zmieni sobie oczy na czerwony, żeby zwalić winę na demony.
    Poza tym, dawno temu i dwie butelki 0,7 wódki temu, to było jakieś zgromadzenie Pięciu / pięciu nacji/ pięć rzeczy różnych ras? Zbyt dawno to było, więc nie pamiętam, ale dlaczego inna rasa nie mogłaby służyć aniołom i dlatego Sebastianowi podwładni ich nie widzą. Albo anioły rozsypały zabawki z mocą podobną do tego sztyleciku Kate.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tu nie chodziło o to, że Lizz jest marysujką i ona widzi. Ona tylko założyła, że może mogłaby zobaczyć, ale in stwierdził, że to tak nie działa i skoro on nue zauważył, to ludzie tym bardziej. W ogóle ciężko mi odpowiadać; bo to było tak dawno, że nie pamiętam, co dokładnie w którym rozdziale było TT_TT. No a przecież nie będę ich od nowa czytać xD.
      No cóż, mała Lizzy jest kochana, uwielbiam ją ♡.
      Z punktu widzenia Lizz to nie anioły, bo ona czuje, że jest inaczej. Nie wiem, czy mogę napisać czemu xD, bo możliwe że spoiler. No ale ona nie opiera się na racjonalnych argumentach w tej chwili. Bo tak, to mogłyby byç anioły, robiąc to pośrednio, nie ma przeszkód :P.

      Usuń

.